XIV

JIMIN POV

Wpadła już w głęboki sen kiedy skończyłem nucić piosenkę. Miała otwarte usta, a jej klatka piersiowa powoli podnosiła się i opadała. Na twarzy znalazło się kilka kosmyków włosów. Wygląda pięknie. Nadal przeuroczo. Ucałowałem jej policzek i przykryłem ją kocem, ale moje spojrzenie zatrzymało się na ręce, którą zakrywała wcześniej twarz. Tę samą, którą całowałem. Po moim ciele przeszły dreszcze na samą myśl o tym, co robiliśmy jeszcze kilka minut temu. Nadal się uśmiechając, złapałem jej rękę, ale poczułem na niej małe wybrzuszenie. Zerknąłem na jej twarz upewniając się, że śpi i powoli odkryłem jej rękaw. Moim oczom ukazały się liczne blizny pokrywające dużą część jej ręki. Mój oddech przyspieszył, a serce biło jak oszalałe. Widziałam takie blizny tylko w filmach lub na zdjęciach w biurze Seokjina. Odzwierciedlały cierpienie i nieudane próby samobójcze. Kiedy spojrzałem na zrelaksowaną twarz Seomin, coś we mnie pękło. Nie mogłem uwierzyć, że mogła robić sobie coś takiego i nie ważne jak intensywnie nad tym myślałem, nie potrafiłem zrozumieć co mogłoby być tego powodem. Od kiedy wróciła zawsze nosi bluzki z długim rękawem. Próbowała zasłonić blizny? Były głębokie, ale małe, z łatwością zakryłaby je nawet biżuterią. Kolejna myśl zmroziła mi krew w żyłach. Chyba że.... Drżącymi palcami odsłoniłem większą część jej ręki. Poczułem jak trudno złapać mi oddech, miałem wrażenie, że łamie mi się serce. Jej skórę pokrywała długa blizna, ciągnąca się od nadgarstka po zgięcie łokcia.

- Co to... Co to jest?

Uważając na to, by jej nie obudzić, zaczęłam znajdywać coraz więcej blizn. Wyglądy na takie po operacjach, takie, które potrzebowały wiele czasu na zagojenie, takie, które nadal sprawiały ból. Największa znajdywała się na jej lewej ręce. Delikatnie przejechałem po niej palcem, co sprawiło, że Seomin się poruszyła. Przygryzłem dolną wargę powstrzymując się od płaczu. Musiała tak bardzo cierpieć. Musiała przejść przez to piekło sama. Łza spłynęła mi po policzku, trudno było mi ją powstrzymać kiedy przytuliłem do twarzy dłoń Seomin.

- Jak spędziłaś te wszystkie lata, Seomin? Przez co musiałaś przejść?

Lekko poruszyła ręką, więc musiała poczuć mój dotyk. Próbowała też otworzyć oczy, ale sen jej na to nie pozwolił.

- Jimin... - Wymamrotała przez sen, marszcząc brwi. Zbliżyłem się, powoli całując miejsce między jej brwiami, a potem jej nos. Uśmiechnęła się, zrelaksowana. Ciągle muskałem i całowałem jej usta, a moje łzy spływały jej na twarz.

- Kocham cię. Przepraszam. Kochan cię.

Pocałowałem ją, na co odpowiedziała przytuleniem mnie. Uśmiechała się, a ja płakałem aż zasnąłem obok niej.

~~~~~~~~

Następnego ranka obudziłem się przed dzwonkiem budzika. Seomin była we mnie wtulona, jej twarz leżała zaraz przy mojej, ale zakrywały ją kosmyki włosów. Gdybym mógł zatrzymać czas, to byłby idealny moment. Mógłbym wpatrywać się w jej niewinną twarz i na zawsze czuć jej ciepło.

- Poznanie ciebie było najlepszą rzeczą jaka mi się przytrafiła, Seomin.

Nagle na myśl przyszły mi wydarzenia z zeszłej nocy i zadrżałem, przykładając rękę do klatki piersiowej. Zamknąłem oczy, ale zamiast ciemności widziałem tylko blizny Seomin. Nie wiedziałem dlaczego, ale jedno było jasne - moja żona przeszła przez to wszystko sama i to musiało się w końcu skończyć. 'Nie potrafię cofnąć czasu, ale mogę zmienić naszą przyszłość.' Powoli wstałem i skierowałem się do kuchni, żeby zrobić nam śniadanie. Przypomniałem sobie nasz miesiąc miodowy, kiedy Seomin zatruła się jedzeniem, bo żadne z nas nie potrafiło gotować. Po tylu latach moje zdolności kulinarne były nieco lepsze, jednak skończyłem na przypaleniu kilku tostów. Przez chwilę żałowałem, że posłałem wszystkie gospodynie do domów, byłyby pomocne w takich sytuacjach.

Po dobrej godzinie pracy, postawiłem tacę z kanapkami, kawą i sałatką owocową obok łóżka, na którym spała Seomin. Spała tak głęboko, że nadal nie chciałem jej budzić. Usiadłem więc obok i odgarnąłem jej kosmyki włosów z twarzy.

- Seomin, kochanie... Obudź się. Przyniosłem ci śniadanie.

Powoli otworzyła oczy i widząc mnie lekko podskoczył. Spanikowana, rozejrzała się po pokoju.

- Co się stało?

- Już dobrze, kochanie. Nic się nie stało, próbowałem cię tylko obudzić.

Odetchnęła z lekką ulgą. Jej włosy były potargane, kosmyki opadały jej na czoło i ramiona. Ledwo powstrzymywałem śmiech widząc ją w takim stanie. Zasłoniłem usta dłonią, próbując się nie roześmiać, ale nie zdołałem. Szczególnie kiedy odwróciła się do mnie i niektóre niesforne kosmyki się uniosły.

- O co chodzi? Z czego się śmiejesz?

Wytarłem jedną łzę i zacząłem przeczesywać jej włosy, kręcąc głową.

- Z niczego. Przyniosłem ci śniadanie.

Postawiłem tacę na jej udach, podając jej łyżkę do ręki. Wydawała się na zagubioną i zaskoczoną gdy spojrzała na tacę, marszcząc brwi.

- Dziękuję... Mogłeś mnie wcześniej obudzić. Wyszedłeś to wszystko kupić?

- Nie. Sam je zrobiłem. - Uniosła brwi w szoku. Nie wiedziałem czy to reakcja na fakt, że sam zrobiłem jej śniadanie i się cieszy czy raczej martwi. - Jest jadalne, obiecuję.

- Nie musiałeś tego robić.

- Wiem, ale chciałem. Od teraz będę rozpieszczał żonę i nadrobię stracone lata.

- Ale...

- Żadnych ale. Decyzja podjęta. A teraz zjedz. - Zabrałem jej łyżkę i sam nabrałem trochę sałatki, po czym zacząłem karmić żonę. Była definitywnie zawstydzona. - Przypomniało mi się jak zatrułaś się jedzeniem w restauracji na naszym miesiącu miodowym. Chciałem, żebyś chociaż raz zjadła zwykły domowy posiłek.

Umilkła, wpatrując się w moją twarz.

- Pamiętasz to?

- Co?

- Pamiętasz o moim... Pamiętasz nasz miesiąc miodowy?

- Oczywiście, że tak. Pamiętam wszystko z tamtego okresu. Nie zapomniałem o tobie. Nigdy nie przestałem cię kochać, Seomin.

Spuściła głowę i włosy zakryły jej twarz.

- Jimin...

- Tak?

- Mówisz prawdę? - Jej ton głosy był niski i mimo, że nie widziałem jej twarzy, wiedziałem, że jest poważna. Pomyślała o Jennie? Znowu wątpi w moje uczucia?

Odłożyłem tacę na bok i przesunąłem się do niej. Przeczesałem jej włosy, unosząc jej twarz.

- Co chciałabyś wiedzieć? Zapytaj, a ja powiem ci wszystko. Naprawdę.

Byłem gotowy na każdy temat rozmowy. Byłem w stanie powiedzieć jej o planie mojego ojca i naszym początku. O Jennie. O wszystkim. Nawet jeśli ryzykowałbym nasz związek. Zasługiwała na prawdę i szczerość, a zapytała o to, co zawsze było dla mnie pewnością.

- Czy kiedykolwiek naprawdę mnie kochałeś?

Jej spojrzenie mnie przeszywało, ale nie poczułem się urażony jej pytaniem. Byłem pewien moich uczuć wobec niej. Zawsze tak było.

- Pokochałem cię od chwili kiedy pierwszy raz cię dotknąłem. Od naszego pierwszego spotkania. Przez cały czas naszego rankowania i małżeństwa. Kochałem cię wtedy i kocham cię teraz. Bardziej niż kogokolwiek innego.

Zbliżyłem się tak, że stykały się nasze nosy i łączyły się nasze oddechy. Musnąłem jej wargę ustami, ale w tym samym momencie kawa wylała się na pościel. Oboje odskoczyliśmy od siebie i szybko odstawiłem tacę na szafkę.

- Nie martw się. Zaraz wrócę i wszystko posprzątam.

- Nie, Jimin. Zabierz tacę do kuchni, a ja wezmę pościel do pralni.

- Nie ma takiej opcji. Nie będziesz nic robić. Obiecałem, że będę cię rozpieszczał i zamierzam robić to cały dzień. - Zabrałem tacę i kubek ze sobą. - Dokończ śniadanie. Zrobię jeszcze jedna kawę i poproszę gosposię, żeby tu posprzątała kiedy wróci.

Wychodząc spojrzałem na nią jeszcze raz i zobaczyłem, że się uśmiechała. Moja piękna Seomin.

SEOMIN POV

Cholera. Nie potrafię powstrzymać uśmiechu. Podkręciłam głową i położyłam rękę na klatce piersiowej, czując szybko bijące serce.

Nie. Tak nie może być, Seomin. Obiecałaś sobie, że na to nie pozwolisz. Obiecałaś rodzicom, że będzie inaczej.

Bicie serca zrobiło się głośniejsze kiedy przypomniałam sobie słowa Jimina. Kocha mnie? Nie. Na pewno kłamie. Wiem, że nigdy mnie nie kochał, ale... Pamiętał o wielu rzeczach. Czy to możliwe jeśli mu na mnie nie zależało? Zetknęłam na szafkę nocną i moje śniadanie. Sięgnęłam po kanapkę i ugryzłam kawałek, po czym odłożyłam ją z powrotem. Przytuliłam kolana do klatki piersiowej i schowałam z nich twarz, uśmiechając się. Nadal nie potrafił nic sam przyrządzić. To uczucie, które teraz czułam... Zapomniałam jak to jest.

Po kilku minutach Jimin wrócił do pokoju z nową kawą i uśmiechnął się szeroko na widok pustego talerza.

- Wow. Aż tak ci smakowały?

- Były okropne.

- Słucham?

- Kanapki były za słone, a w sałatce były nasiona owoców. Ktokolwiek uczył cię przyrządzać podstawowe posiłki, nie spisał się zbyt dobrze.

- Cóż.. nikt mnie nie uczył. Pierwszy raz w życiu korzystałem z kuchni. Obudziłem się wcześnie i kombinowałem sam.

- Wstałeś wcześniej tylko, żeby zrobić mi sałatkę i kanapki? Dlaczego?

- Mówiłem ci. Chciałem żebyś zjadła coś, czym się nie zatrujesz i będę cię rozpieszczał. A poza tym, dlaczego wszystko zjadłaś skoro ci nie smakowało?

Spuściłam wzrok. Głupie serce. Głupie uczucia. Głupi Jimin i jego udawanie dobrego męża.

- Nie chciałam żeby się zmarnowało. W końcu to pierwsze śniadanie jakie dla mnie zrobiłeś.

Uśmiechał się i lekko mnie pocałował. Zarumieniłam się i od razu zareagował.

- Wróciły. Twoje rumieńce. Myślałem, że już ich nie zobaczę, ale wróciły.

Nagle podniósł mnie i uniósł do góry, kręcąc nas i się śmiejąc.

- Zaczekaj, Jimin! Dopiero co jadłam!

Zatrzymał się, śmiejąc się i przyciągając mnie do siebie.

- Ty. Wróciłaś. Wróciłaś do mnie.

Nie potrafiłam spojrzeć nigdzie indziej niż w jego oczy. Czułam jego ciepło na całym ciele. Przyciągnął moją twarz do swojej i połączył nasze usta w gorącym pocałunku. Na kilka sekund zapomniałam o tych dziewięciu latach i postanowiłam odpuścić. Oddałam pocałunek, oboje traciliśmy powietrze, ale nie mieliśmy siły, żeby przerwać moment. Jimin małymi krokami podszedł do łóżka i delikatnie mnie na nie położył. Jego spojrzenie było pełne pożądania, ale nie kontynuował. Zatrzymał się, pytając o zgodę. Zatraciłam się w jego oczach, tym jak na jego czole pojawił się pot i włosy przykleiły się do niego. Utknęłam w transie. Znowu rzucił na mnie swój czar. Jego ręce powędrowały w dół moich nóg, zdejmując przy tym spodnie od piżamy. Następnie rozebrał się, zostając nagi nade mną. Osunął się w dół mojego ciała, zostawiając mokre pocałunki na moich udach, a jego twarz zbliżała się do mojego krocza. Ominął je i pocałował mnie w szyję. Tak bardzo siebie pragnęliśmy. Oboje spoceni i niecierpliwi. Wsunął ręce pod moją koszulkę i zaczął głaskać skórę, cudem omijając moje blizny. Część mnie chciała go odsunąć i przestać, ale moje ciało same zbliżało się do jego. W końcu pozwoliłam mu na kontynuowanie, jego ręce pieściły wszystkie moje wrażliwe miejsca. Jego obecność przejęła moją duszę.

- Kocham cię, Seomin.

Musiałam postradać zmysły, bo mojego słowa zadziałały na mnie jak bomba. I odpuściłam.

- Ja ciebie t...

Jego usta powędrowały w dół mojej klatki piersiowej, powoli zbliżając się do piersi. Jęknęłam i lekko go odsunęłam.

Nie potrafię przestać. Czy naprawdę chcę to przerwać?

Chwycił za koniec mojej koszulki i zdejmując ją, całował każdy centymetr mojej skóry. I wtedy ją zobaczyłam. Bliznę na mojej lewej ręce. Nagle wszystkie moje przyjemne myśli zamieniły się z te pełne zimna i krwawych wspomnień w tamtego dnia. Ciosy noża zastąpiły motylki w moim brzuchu. Z całej siły odepchnęłam Jimina i pobiegłam do łazienki. Ledwo zdążyłam zakluczyć za sobą drzwi zanim upadłam na kolana i zwymiotowałam do toalety. Drżałam, każde bicie serca było kolejnym ciosem noża. Słaba, wstałam i odkręciłam kran, żeby lała się woda i zagłuszyła mój szybki oddech. Jimin zapukał do drzwi.

- Seomin. Co się dzieje?

Jego głos sprawił, że zadrżałam jeszcze mocniej. Stałam tak przed lustrem, w połowie naga. Włosy w nieładzie, spocona, nogi mokre od pocałunków Jimina. Byłam obrzydzona.

- Co jest z tobą nie tak, Seomin... Co u diabła ci się stało... - Szeptalam do siebie. Ponownie prawie dałam się mu oczarować. Prawie mu uwierzyłam. - Nie możesz się teraz poddać...

- Seomin! Wszystko okej? Proszę, otwórz drzwi.

Pukał teraz mocniej i nie przestawał.

- Nie możesz przyznać, że nadal go kochasz... - Znowu zrobiło mi się niedobrze. Sięgnęłam do szafki po starą kosmetyczkę. W środku było zgniecione zdjęcie, na którym byłam ja, Jackson i moi rodzice. Przycisnęłam je do piersi i mocno zamknęłam oczy. - Przepraszam was... Czuję się jak w pułapce. Nie potrafię przy nim oddychać. Błagam. Pomóżcie mi.

Nagle przypomniała mi się noc, kiedy poznałam Jimina. Byłam zawstydzona, spięta i prawie płakałam kiedy Jackson poklepał mnie po plecach i pokazał mi kciuki w górę pod stołem. I tak, jakby nigdy nie odszedł, widziałam go obok mnie w lustrze z jego zaraźliwym uśmiechem i kciukami w górze. Uśmiechnęłam się, czując opadające łzy na moich dłoniach.

- Dziękuję.

Wzięłam głęboki oddech, schowałam zdjęcie i umyłam twarz. Złożyłam obietnicę i zamierzam się z niej wywiązać. Nawet jeśli będę musiała zedrzeć ze skóry potem jego dotyk. Podeszłam do drzwi, zdejmując brudną koszulkę i założyłam jedną z tych Jimina, które były w łazience. Kiedy otworzyłam drzwi, praktycznie wbiegł do środka, złapał moje ręce i oglądał się za jakimikolwiek ranami.

- Co się dzieje? O co chodzi, Seomin?

Cały czas rozglądał się po łazience, patrzył na podłogę, moją koszulkę i moje ciało, przerażony.

- Już wszystko dobrze. Śniadanie mi zaszkodziło. Przepraszam.

Przyciągnął mnie do siebie i objął mocno, czułam jego szybkie bicie serca.

- Boże, Seomin. Myślałem, że coś ci zrobiłem. Błagam, nigdy nie zamykaj przede mną drzwi. Nie jesteś sama. Błagam, kochanie.

Złapałam go za t-shirt i mocno zacisnęłam, przyglądając się nam w lustrze.

- Spokojnie. Obiecuję, że nigdy już tak nie zrobię.

Nigdy nie wpadnę w twoją pułapkę.

Jimin odsunął się i usadził mnie obok umywalki. Wyjął z szafki szczotkę i zaczął rozczesywać kołtuny na moich włosach. Próbowałam sama to zrobić, ale nalegał, że sobie poradzi.

- Seomin...

- Tak?

- W Stanach... Ta rodzina. Dobrze cię tam traktowali?

Spięłam się. Bardzo często wspominał o mojej przeszłości w Stanach. Jimin był okropnym mężem, ale nie był głupcem. Musiałam zniechęcić jego ciekawość jeśli miałam kontynuować swój plan.

- Nie spędziłam z nimi za dużo czasu. Tylko kilka miesięcy po tym jak mnie uratowali. Potem byłam już sama. Dlaczego pytasz, kochanie?

Podkręcił głową, skupiony na czesaniu.

- Więc kiedy byłaś chora i osłabiona... Kto się tobą zajął?

Seokjin. Jego imię wybrzmiało mi w głowie. Zrobił to, czego ty nie potrafiłeś. Zadbał o mnie.

Odsunęłam te myśli i znowu skupiłam się na Jiminie. Chciałam powiedzieć mu, że przez większość czasu byłam zdrowa i nie potrzebowałam opiekunów, ale zapewne zadawałby więcej pytań. Widziałam, że oczekiwał więcej odpowiedzi. Było coś co wiedział i ukrywał.

- Ja sama. - Przestał czesać I spojrzał na mnie w odbiciu, zasmucony. - Sama o siebie zadbałam.

Patrzyliśmy na siebie przez długą chwilę. Widziałam, że ma wiele pytań i z jakiegoś powodu zabolało go to, co powiedziałam. Odłożył szczotkę, odwrócił mnie i uklęknął między moimi nogami.

- Seomin, ja... - Objął mnie w talii i przytulił twarz do mojego brzucha. - Tak mi przykro.

Nie mogliśmy się ruszyć. Cały czas mnie przytulał, a ja czułam jego ból odpowiadający mojemu.

- Mi też, Jimin. Mi też przykro.

~~~~~~~~~~~~~~~~~

Oh my god. Nie dziwię się jeśli nikt nie wróci do tej historii. Minęły trzy długie lata. Nagle stałam się dorosła, poszłam na studia i żyję zupełnie inaczej niż wtedy, kiedy zaczęłam tłumaczyć to fanfiction. Mówiąc szczerze, gdybym je czytała teraz, kiedy mam 21 lat i nie czytam już ff, wykonanie i sama historia by mi się nie spodobały. Czytam już tylko wydawane książki po angielsku. Zmieniło się bardzo dużo, ale nadal jestem army i czekam teraz niecierpliwie na powrót chłopaków. Z dnia na dzień kocham ich mocniej i nie wierzę, że to już 7 lat od kiedy ich poznałam. Tak czy inaczej... Jeśli ktoś tutaj zajrzy i zapragnie kontynuacji ficzka to wam to dam. Oczywiście w miarę wolnego czasu. Od niecałego roku prowadzę bookstagrama, więc odsyłam i zapraszam tam: haneul_reads 🌸
A tymczasem, MOŻE do następnego i FREE PALESTINE 🇵🇸

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top