XIII
*polecam piosenkę wyżej*
Wstałam i ruszyłam za mężczyzną, który kierował się w stronę tyłu kawiarni. Gdy byłam na tyle blisko, by go dotknąć, złapałam go za kołnierz i przyparłam do ściany. Od razu rozpoznałam jego twarz, ale odsunęłam jego koszulę odkrywając małą bliznę na jego szyi, żeby się upewnić. To ten sam mężczyzna, który kilka dni temu próbował zabić Jimina. Spodziewałam się, że będzie się bronił, ale nie zamierzał mnie krzywdzić. Szybko kopnęłam go w brzuch, zakrywając jego usta i tłumiąc jęk bólu.
- Przysięgam, że zaraz połamię ci wszystkie kości i nie będziesz już taki odważny.
- Błagam, nie zabijaj mnie. Ledwo uszedłem z życiem po naszym ostatnim starciu.
- Dlaczego więc wróciłeś?
- Jestem biednym, bezdomnym człowiekiem. Chłopak obiecał zapłacić mi więcej za obserwowanie pana Jimina. Przysięgam, tylko tyle kazał mi robić. - Brzmiał szczerze, ale jego oczy lśniły samymi kłamstwami.
- Jesteś pewien? Ostatnio byłeś bardzo zdeterminowany kiedy wykonywałeś swoją robotę...
Musiałam być ostrożna. Mężczyzna się nie bronił, nie chciał użyć przemocy, ale mógłby z łatwością mieć nade mną przewagę. Nie mogłam do tego dopuścić, więc chwyciłam go za włosy, pociągnęłam do siebie i mocno kopnęłam jego szczękę. Jęknął, ale po chwili zaczął się śmiać.
- Teraz wiem dlaczego szef ma na twoim punkcie tak chorą obsesję. Jesteś niegrzeczną dziewczynką. To seksowne...
Ponownie uderzyłam go w twarz, sprawiając, że z ust i nosa zaczęła mu lecieć krew.
- Jak obrzydliwie miło z twojej strony. - Powiedziałam sarkastycznie, uśmiechając się i ciągnąc go za włosy. - Przekaż wiadomość temu swojemu szefowi, hm? Powiedz, że ma się odpierdolić od Jimina, zrozumiano? Jest mój...
Mężczyzna przytaknął, po czym uciekł jak najszybciej i jak najdalej ode mnie.
Wróciłam do stolika z uśmiechem na ustach.
- Trochę minęło. Wszystko w porządku? - Zapytał Jimin, oddając uśmiech.
- Tak, najdroższy. Przed damską łazienką była nieco długa kolejka.
- Cóż, właśnie rozmawiałem z Jungkookiem. Zaprasza nas na jutro. Pasuje ci?
- Jasne! Nie mogę się doczekać.
JIMIN POV
Wróciliśmy do domu i pierwszy raz od kilku tygodni w końcu mogliśmy spędzić ze sobą czas. Sami.
Seomin od razu skierowała się do naszego pokoju. Przyzwyczaiła się do mojej nieobecności, więc czuła się na tyle swobodnie, że po prostu mnie wyminęła. Złapałem ją za rękę i delikatnie odwróciłem. Spojrzała na mnie, zaskoczona moim gestem.
- Nie ochrzciliśmy jeszcze naszego domu, Seomin.
- Masz na myśli zapraszanie przyjaciół i przyjmowanie prezentów? Myślałam, że nie przepadasz za imprezami.
- Nie, mam na myśli nasz wspólny moment... Wtedy nie zdążyliśmy wprowadzić się do naszego domu, więc dopiero teraz możemy się poczuć jak u siebie. Żałuję tego. Żałuję, że nie przeżyliśmy takich chwil razem.
Jej ręce powędrowały do moich włosów i twarzy, zaczęła głaskać moje policzki.
- Chciałabym dużo naprawić. Wtedy z tobą...
Spojrzałem w jej oczy, które śledziły ruchy jej palców na mojej twarzy. Była taka piękna, wyjątkowa i zjawiskowa, ale też moja... Położyłem ręce w jej talii i przyciągnąłem ją do siebie, sprawiając, że nasze oddechy zmieszały się ze sobą. Krzyżując z nią spojrzenia, zdałem sobie sprawę jak bardzo jej kiedyś pragnąłem. Jej otwarte usta tylko upewniły mnie jak bardzo chciałem je teraz poczuć.
- Może ochrzcimy nasz dom w trochę inny sposób? Co jeśli... Jeśli zaczniemy tworzyć nowe wspomnienia... Od teraz.
Miała nierówny oddech, a na jej skórze pojawiły się dreszcze. Nie mogła przestać wpatrywać się w moje oczy tak jak ja nie mogłem przestać myśleć o jej ustach.
- Jimin...
Chwyciłem jej palce w swoją dłoń gdy wzięła głęboki oddech. Zacząłem całować jej dłoń od koniuszek palców po nadgarstek. Każdy kolejny pocałunek był bardziej wilgotny, każda kolejna sekunda gorętsza. Jej oczy zatraciły się w podążaniu na mokrymi śladami na jej skórze. Wkrótce potem zacząłem tworzyć podobną ścieżkę, tym razem od początku jej ramienia, całując i zdejmując z niego rękaw od bluzki, którą miała na sobie moja żona. Próbowała odepchnąć mnie na bok, ale podniosłem ją w górę i z łatwością przyparłem jej plecy o ścianę. Seomin automatycznie oplotła moja talię swoimi nogami. Nie musiałem dotykać jej nagiej skóry, by wiedzieć, że pożądała mnie tak samo jak ja jej.
- Dlaczego... Dlaczego zawsze gdy przede mną stoisz wpadam w obłęd? - Seomin tylko podkręciła głową, zapewne pełną nieczystych obrazów i myśli. - Jesteś moja, prawda?
Nie odpowiedziała, spoglądając na mnie z góry. Złapałem tył jej głowy, przybliżając ją do sobie i w końcu ją pocałowałem. Całowaliśmy mocno i głęboko, usta smakowały się nawzajem, a języki tańczyły w równym rytmie. Czułem, że zaraz oszaleję. Jej usta były miękkie, mokre, ciepłe i... pragnąłem pokazać jej, że należymy do siebie, w ten właśnie sposób. Zaniosłem ją do naszej sypialni, po drodze nie przerywając pocałunku i tworząc melodię jęków i urywanych oddechów. Opadła na łóżko, a ja znalazłem chwilę, by pozbyć się mojej koszuli i zawisnąć nad żoną. Miała zamknięte oczy, dłoń zakrywała połowę jej twarzy. Próbowałem ją odsunąć, ale poczułem jak cała drży.
- Hej... Co się dzieje? Dlaczego się tak trzęsiesz? - Nie odpowiedziała. Podkręciła tylko głową, wstrzymując oddech i zagryzając wargę. Płakała? Nie mogłem zobaczyć ponieważ cały czas zakrywała się rękoma. - Seomin? Proszę, powiedz coś.
- Pogodziłeś się ze wszystkim. - Jej głos drżał, był niemalże nie do usłyszenia. - Wróciłam kochając cię tak samo jak wtedy, ale ty żyłeś już dalej... Nie chcę znowu cierpieć, Jimin...
Delikatnie chwyciłem jej nadgarstek, chcąc spojrzeć jej w oczy.
- Seomin, nie możesz tak myśleć. Już ci mówiłem. Koch--
- Wiem, że powiedziałeś, że jesteś pewien swoich uczuć, ale... Ja... Po prostu potrzebuję czasu, żeby także mieć pewność.
Otworzyłem usta w szoku, ale widziałem, że ma rację. Nawet jeśli nigdy nie przestałem o niej myśleć i przez te dziewięć lat czekałem na cud, skąd miała to wiedzieć? Nawet jeśli była przy mnie teraz i niczego więcej nie pragnąłem, wróciła do mojego życia tego samego dnia, którego miałem ją z niego wyrzucić. A teraz próbowałem zaciągnąć ją do łóżka jakby nigdy nic się nie wydarzyło. Naprawdę jestem egoistą. Nawet jeśli zdawałem sobie z tego wszystkiego sprawę, chciałem kochać się z nią do upadłego. Mimo wszystko jednak, niebiosa wiedzą, że ją kocham. Całym sobą. Mimo, że nie mogłem się doczekać aż wezmę ją w ramiona i staniemy się jednością, najpierw musiałem pokazać jej co naprawdę czuję.
Odsunąłem ręce Seomin, delikatnie całując ją w czoło i głaszcząc jej włosy.
- Nie śpiesz się, kochanie. Będę przy tobie. - Otworzyła szeroko oczy, zapewne spodziewając się, że rzucę wymówką, by kontynuować to, co zaczęliśmy. Była szczerze zaskoczona. - Będę o ciebie dbał jak długo będziesz chciała i tego potrzebowała, dopóki zdasz sobie sprawę, że kocham cię całym sercem... Prześpij się, musisz być zmęczona. - Posłała mi mały uśmiech i zamknęła oczy, gdy kontynuowałem głaskanie jej pięknych włosów. - Pamiętasz jak mi śpiewałaś do snu?
- Hm? - Zaczynała zasypiać, ale próbowała jeszcze dotrzymywać mi towarzystwa. Była tak urocza, że nie mogłem zatrzymać śmiechu. Położyłem głowę naprzeciwko jej, nadal dotykając jej kosmyków, i zacząłem śpiewać tak cicho, żeby mogła spokojnie zasnąć. Pamiętałem tylko połowę piosenki, więc drugą jedynie nuciłem.
- Tell me why you're so far away, why? Can't you see me in your eyes anymore?
Jej oddech był równy i ciepły. Nuciłem pod nosem, wpatrując się w rysy jej twarzy.
Kocham cię, Seomin. Jesteś dla mnie wszystkim. Zostanę tutaj, przy tobie. Obiecuję, że nigdy nie pozwolę żebyś cierpiała. Czy możesz więc... tym razem i na zawsze... mnie kochać?
~~~~~~~~~~~~~
Korekta: 🌼
Tym razem update pojawił się o wiele wcześniej, więc mam nadzieję, że was to cieszy. Dajcie znać czy w ogóle ktoś czyta jeszcze tę historię i co sądzicie, może macie jakieś teorie 👀
Pamiętajcie, żeby pić dużo wody i spędzać czas z najbliższymi 🍪
stream butter and permission to dance
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top