XII

Po kilku tygodniach firma Park&J Co. była na skraju bankructwa. Jimin prawie cały swój czas spędzał w biurze, a jego ojciec nie opuścił budynku firmy od dnia, w którym się do niego wprowadziliśmy. Wszyscy jego biznesowi partnerzy otrzymali maile z dowodami korupcji Parka i szczególnym wyjaśnieniem jak używał firmy, by kraść od nich pieniądze. Spółki praktycznie od razu zerwały wszystkie kontrakty i zaczęły pozywać mężczyznę za korupcję i kradzież. Byli też tacy partnerzy, którzy po prostu siedzieli cicho. Fortuna Parka, a raczej moich rodziców, której użył, prawie cała  zniknęła razem z ich akcjami i udziałami. Park&J Co. stała się najbardziej zniesławioną korporacją w Korei. Ojciec Jimina oficjalnie stawiał czoła upadkowi i prawdopodobnie kilku lat więzienia, a ja cieszyłam się każdą sekundą jego porażki. Kochałam telefony, dzwoniące przez całe noce, głośne krzyki i stres zmieniający się w załamanie nerwowe. To wszystko stało się dla mnie pożywieniem, jakbym miała być tego świadkiem po raz ostatni. Wieści o śmierci Parka z pewnością rozweseliłyby moje poranki, a jedzenie smakowałoby o wiele lepiej. Do przedstawienia potrzebna mi była jeszcze jedna scena.

Nadszedł kolejny promienny poranek, który spędzałam bez Jimina ponieważ jak zwykle został w pracy na noc. Czułam się niesamowicie dobrze ze świadomością, że mogę oglądać ich upadek z bliska. Wykorzystałam wymówkę przyniesienia mężowi śniadania by zawitać w budynku firmy. Korporacja była w rozsypce, większość pracowników odeszło lub przeniosło się do innych firm, a ci którzy zostali robili wszystko co w ich mocy, by uratować Park&Co.

Zapukałam do drzwi biura Jimina, słysząc dochodzący z niego krzyk.

- Tylko wszystko pogorszysz! Powiedziałem, że nie będę już korzystał z jej pieniędzy!

- Posłuchaj uważnie idioto! Nie zrobiłem wtedy tego wszystkiego, żebyś teraz zachowywał się tak nierozsądnie! Tylko dlatego pozwoliłem jej na powrót do nas, możemy korzystać na takich momentach.

W końcu pokazujesz prawdziwego siebie, prawda panie Park?

Weszłam do środka, ale żaden z nich nie zauważył mojej obecności.

- Powiedziałem nie! Musimy znaleźć inny sposób. Jeśli nie znajdziemy, wolę stracić firmę.

Starszy mężczyzna z całej siły uderzył Jimina w policzek, tak, aż ten upadł na podłogę. Podbiegłam do niego, udając przerażenie. Ukucnęłam pomiędzy nimi, chroniąc Jimina własnym ciałem.

- Proszę przestać! Ja... Mogę panu, panie Park!

Jimin podniósł głowę.

- Seomin, nie... Posłuchaj--

Przerwałam mu, głaszcząc jego zaczerwieniony policzek.

- Tak postępuje się w małżeństwie. Musimy sobie pomagać w takich chwilach. W zdrowiu i chorobie pamiętasz? - Wspomniałam o naszej przysiędze małżeńskiej i jego spojrzenie złagodniało. - Panie Park... - Stanęłam obok Jimina i spojrzałam na jego ojca. - Teściu, obiecałam wspierać ciebie i mojego męża i planuję to zrobić, jeśli mi pozwolisz.

Wyglądał jakby nie wiedział, co ma powiedzieć. Nie dałam mu czasu na odpowiedź i szybko zadzwoniłam na konkretny numer.

- Hej, Diane. Przepraszam, że dzwonię tak niespodziewanie. Wiem, że jest już późno w Stanach. Wyślij mi dokument o przedłużeniu umowy jak najszybciej ci się uda. Tak, wysłałam ci wczoraj na maila szczegóły. Klient na mnie czeka, byłabym wdzięczna gdybyś się pośpieszyła. - Rozłączyłam się i spojrzałam na zaskoczonego starszego mężczyznę. - Nie możemy dłużej zwlekać. Panie Park, przepraszam, że wykonałam ten telefon bez pana zgody, ale... Czy chciałby pan przyjąć finansowe wsparcie jednej z najsłynniejszych firm w Stanach Zjednoczonych?

- Seomin... Ja... Nie wiem co powiedzieć. - Pan Park podszedł, by mocno mnie przytulić i przytaknął, zgadzając się na moją ofertę. Był niesamowicie przewidywalny, nie zapytał nawet o żadne szczegóły, chciał sprawić, żebym poczuła żal i współczucie. Poślubiłam jego syna, więc według prawa Deep Blue może należeć także do niego. Coraz bardziej czułam jego zadowolenie i chciwość i zamierzałam wykorzystać to wszystko na swoją korzyść.

Jimin złapał mnie za rękę i powoli przyciągnął do siebie. Wyglądał na zmartwionego, jego oczy dawały wrażenie pełnych bólu.

- Jesteś pewna, że chcesz to zrobić? To może źle się odbić na twojej firmie.

- Najważniejsze, żebyś nie cierpiał. Firmę można założyć od nowa. - Położyłam kontrakt na stole, wzięłam do rąk pióro i przerzuciłam strony do miejsca na podpisanie dokumentu. Zanim jednak to zrobiłam, spojrzałam w oczy ojca Jimina. - Jako pański partner biznesowy oczekuję w przyszłości całkowitej spłaty jeśli pańską wolą będzie zerwanie współpracy. Natomiast jako pańska synowa, podpisując ten dokument daję mojemu mężowi wspólną odpowiedzialność za wszelkie decyzje dotyczące mojej firmy. Pokryję wszystkie koszta oraz spłacę każdy z pańskich długów.

Pan Park otworzył usta w szoku, tak samo jak jego syn. Zapewne nie spodziewali się, że pomogę im we wszystkich finansowych problemach. Podpisałam się na dokumencie, po czym podałam pióro starszemu mężczyźnie, który ani na chwilę nie wachał się przed zrobieniem tego samego. Jimin wziął głęboki oddech, ale złożył podpis dopiero kiedy jego ojciec mocno poklepał go po plecach.

- Wiedziałem, że mogę ci zaufać, moja kochana synowo.

Mężczyzna wyszedł z biura z triumfalnym uśmiechem, dzwoniąc i chwaląc się nowym inwestorem. Wyjrzałam przez okno, oglądając zatłoczone ulice, a chwilę potem podszedł do mnie Jimin, posyłając mi poważne spojrzenie.

- Nie musiałaś tego robić, Seomin. Nie chcę, żebyś myślała, że wykorzystuję cię dla pieniędzy.

Oczywiście...

- Nigdy niczego takiego nie powiedziałam. Chcę tylko twojego szczęścia. Poza tym, ostatnio prawie wcale się nie widujemy. Chcę wrócić do domu i spędzić z tobą czas.

Ucałował moje usta, a ja oddałam gest.

- Dziękuję, kochanie. Wynagrodzę ci to. Zjedzmy razem obiad.

~~~~~~~~~~~~

Spędziliśmy dobre pół godziny na jedzeniu w pobliskiej restauracji. Musiałam przyznać, że owoce morza były dokładnie tym, czego potrzebowałam do zaspokojenia głodu.

- Cieszysz się, że wróciłaś do Korei? Lubisz tu być?

- Hm? Co masz na myśli? Dorastałam tutaj, oczywiście, że kocham moją ojczyznę, najdroższy.

- Pytam, bo ostatnio cały swój czas spędzasz w domu. Musiało ci się podobać życie w Stanach, wychodzenie ze znajomymi, do pracy i takie tam.

- Nadal pracuję, tyle że z domu. W Stanach też tak było, prawie nie odwiedzałam biura.

Jimin zaśmiał się, odkroił kawałek homara i położył mi go na talerzu.

- Wiesz co... To pierwszy, raz od twojego powrotu, kiedy rozmawialiśmy o twoim życiu w Stanach. - Słysząc co powiedział, zbyt gwałtownie pokroiłam mięso, porysowując szkło. Nie rozmawiałyśmy o tym, ponieważ nie było nic, co łączyłoby mnie ze Stanami. Istnienie tam Deep Blue było tylko zmyłką. Większość spraw załatwiałam poza firmą. - Nie wspominałaś mi jeszcze o starszej parze, która cię zabrała i się tobą zaopiekowała. Kim są? Nadal macie kontakt?

Spojrzał na mnie niewinnie, a ja zaczęłam błądzić w odpowiedziach jakie mogłabym mu dać. Zamierzałam ponownie skłamać, ale obok zjawił się Jungkook.

- Jimin!

- Gguk-ah! Co ty tu robisz?

- Przyjechałem po jedzenie dla żony. Oh, cześć Seomin!

Pomachał nam, podekscytowany i szczerze się do niego uśmiechnęłam, odmachując.

- Twoja żona też tu jest? Chciałabym się z nią przywitać. - Zapytałam, udając troskę.

- Jest w domu, ale na pewno byłoby jej miło, gdybyś nas odwiedziła.

- Ja? Dlaczego ja?

- Ostatnio często o ciebie pytała. O to, co stało się na przyjęciu i tak dalej. - Pochylił się i szepnął. - Tak między nami, myślę, że po prostu chce się upewnić, że nie masz żadnej siostry, z którą mógłbym uciec.

Każdy z nas zaśmiał się z jego żartu. Jungkook miał całkiem dobre poczucie humoru, ale tak jak jego brat - był zbyt naiwny.

- Jeśli chcesz możemy ją odwiedzić. Chciałbym też zobaczyć twój dom i podarować ci coś z okazji ślubu. Bez to całe zamieszanie w firmie nie mogliśmy się pojawić.

- Porozmawiam z nią i dam wam znać, dobrze? Naprawdę chciałbym zjeść z wami kolację, wszyscy razem.

- Jasne, Jungkook. Chciałabym zobaczyć cię w roli dobrego męża, takiego jak twój kuzyn.

Obyś nie był taki jak on.

Uśmiechnięty Jimin złapał moją dłoń i pocałował jej wierzch.

- Możesz do mnie mówić Gguk-ah. Oczywiście jeśli Jimin się zgodzi. Do zobaczenia i trzymajcie się!

Jungkook poszedł, a my wróciliśmy do jedzenia i śmiania się przez to jaki podekscytowany i uroczy był. Zauważyłam, że przez ten cały czas obcy mężczyzna obserwował nas z niedalekiego stolika. Na początku myślałam, że był po prostu ciekawski albo rozpoznał Jimina z wiadomości, ale jego spojrzenie stawało się coraz intensywniejsze. Nie przestawał gapić się nawet kiedy po prostu jedliśmy. Rozmawiałam z Jiminem, ale w między czasie próbowałam rozpoznać twarz tajemniczego obserwatora. W pewnym momencie zauważył, że na niego patrzę, więc wstał w pośpiechu i ruszył do wyjścia.

- Najdroższy, muszę skorzystać z łazienki. Zaraz wrócę...

~~~~~~~~~

*sprawdzony

I'M BACK BITCHES
zdrowa (trochę) i nawet szczęśliwa, ostatnie miesiące były dla mnie niesamowicie trudne, straciłam mojego kochanego dziadka i całkowite chęci do życia
chciałam was bardzo przeprosić za tak długą nieobecność, ale wróciłam i mam zamiar ciężko pracować nad moimi tłumaczeniami + tłumaczę kolejnego ficzka, tym razem z jungkookiem <33

BUT opublikuję go dopiero kiedy będę miała w zanadrzu kilka rozdziałów ofc

tak czy inaczej, dziękuję tym, którzy cierpliwie czekali i mam nadzieję, że mi wybaczycie **** stream butter besties

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top