Prawda boli.

Włącz kiedy powiem "już"

Pov Cole
Drgnąłem przestraszony. Stałem tylko i wpatrywałem się w cień.
Nagle rzucił się na mnie powalając na ziemię. Siedział na mnie trzymając moje ramiona przy ziemii. Ja niewiedziałem jak zareagować. Nademną stał demon, raczej żeńska jego wersja. Na głowie miał czarne zakrzywione rogi. Czarne, do pasa włosy, z czerwonymi końcówkami. Oczy, również czerwone, białka w kolorze grafitu. Z ust wystawały 2 białe długie kły. Miała na sobie ubrane: czarne poszarpane rurki, czerwoną bluzkę na ramiączkach i pelerynę w kolorze obsydianu. Czarne ciężkie glany wbijały mi się w uda . Patrzyła na mnie z nienawiścią w oczach.

- Ha teraz mi nie uciekniesz ! - krzyknęła zwycięsko, mocniej uciskając moje ramiona, tworzą małe rany długimi pazurami. Zapomniałem wspomnieć o majestatycznych smoczych skrzydłach z ... piórami? I ten ogon owijający się w około mojej nogi .

- Ale ja nic nie zrobiłem !- próbowałem uciec, ale chyba nic z tego.

- Jesteś ninja więc zrobiłeś . Zawsze chciałam wiedzieć co macie pod tymi maskami , a szczególnie lider tej bandy przebierańców ! - uśmiechała się, najwyraźniej na samą myśl, aby zdjąc mi maskę. Ja już nie jestem jej liderem, nawet jej członkiem. Puściła moje jedno ramię. Normalnie bym już uderzył, ale o dziwo, tylko na nią patrzyłem. Włożyła mi palca pod maskę i zaczęła zdejmować ją powoli . W pewnym momencie, moja kruczoczarna grzywka, znów znalazła się blisko moich oczu. Kiedy ściągnęła ją całkowicie, jej wzrok jakby złagodniał. Patrzyła na mnie, a ja na nią. Nagle, kątem oka zauważyłem człowieka z kuszą, wycelowany w jej stronę.

- Uważaj ! - krzyknąłem, pokazując wzrokiem na niego. Ona spojrzała w tamtą stronę zdezorientowana. Na jej twarzy malowało się przerażenie. Przestała wbijać się pazurami w moje ramię i patrzyła na mnie z bezsilonością w oczach. Nie widziałem wiele demonów, ale żaden nigdy się nie bał...

- Zaatakuj go - zaproponowałem szeptem. Trochę to nie w stylu ninja, ale zrobił bym to w geście samoobrony, gdyby na mnie nie siedziała.

- Nie umiem... - Powiedziała ze łzami w oczach.

Ona płacze?! Demon który nie umie zabić?

Kusza wystrzeliła, ona tylko czekała na cios, zdjęła ręce z moich ramion i przeniosła je do piersi chowając twarz w dłoniach. Usiadłem szybko i wytworzyłem obronie ścianę z ziemi. Nóż wbił się w nią, przebijając w połowie. Ziemia wróciła na swoję miejsce, a człowiek z kuszą patrzył blady jak ściana. Rzucił swoją broń na ziemię, razem z zapasem noży i uciekł.

Nastała chwila ciszy.

- Dlaczego to zrobiłeś?- w pewnym momencie demonica zdjęła ręce z twarzy, spoglądając z wyraźnym zdzwieniem.

- Ja... sam niewiem - odpowiedziałem zmieszany.

Nagle się do mnie przytuliła ?!

- Przepraszam że byłam dla ciebie taka niedobra. Ojciec kazał mi jednego z ninja pomęczyć i przywlec siłą do pałacu - szeptała płacząc w moje zakrwawione ramię.

- Chyba ci wybaczę, człowiek uczy się przecież na błędach - stwierdziłem, z subtelnym uśmiechem.

- Naprawdę ?- podniosła głowę.

Chwila jedno jej oko zrobiło się "normalne". Tęczówka miała błękitną bawrę, a białko było znowu w ludzkim kolorze.

- Tak, eee mogę mieć pytanie, nawet dwa? - zmieszałem się, przygryzając wargę.

- Pytaj... - uśmiechnęła się przyjaźnie.

- Czy ty jesteś demonem? - nie owijałem w bawełnę.

- Mogę ci zaufać?- spoglądała na mnie podejrzliwie spod czarnej grzywki.

- Uratowałem ci życie?- uniosłem jedną brew.

- Racja, należy ci się tłumaczenie mojego zachowania. Odpowiadając na twoje pytanie. Tak i nie. W połowie demonem, w połowie aniołem- spojrzała w stronę drzew, unikając najpewniej mojego wzroku.

Zamurowało mnie, przecież jest to nie możliwe?! Gdyby nie jej zachowanie i to oko byłbym pewien, że kłamię.

- A to drugie pytanie - Wyrwała mnie z moich przemyśleń, z odziwo radosnym uśmiechem.

To wszystko jest tak podejrzanę. Ale musze przyznać.  Jest nawet intrygująca, gdy nie próbujenie rozszarpać.

- Jak masz na imię?- Mimowolnie delikatnie moje kąciki ust się uniosły.

- Selenidia - powiedziała z tym słodki uśmieszkiem.

- Mogę mówić Selen? -

- Jak będzie ci tak łatwiej. - Wzruszyła ramionami. - Nie przedstawisz mi się?- zaczęła cicho chichotać.

- Rzeczywiście, zapomniałem - Pacnąłem się w czoło. - Cole - podałem jej rękę.

- Miło mi cię poznać. A tak swoją drogą gdzie masz przyjaciół?- Rozejrzała się lekko przestraszona.

- Jak mam być szczery to mało mnie interesują. - Skrzyżowałem ramiona na piersi i powiedziałem zobojętniałym tonem.

- Aha, muszę wracać. Jak mnie tata nakryje, że z tobą gadam zamiast cię zmasakrować to zrobi to ze mną - skrzywiła się.

- To pa! Mam nadzieję, że jeszcze się kiedyś spotkamy - Czy ja naprawdę to powiedziałem?

- Ja też, do zobaczenia! - Pomachałami na porzegnanie, znikając za drzewami.

-Super znów zostałem sam.- Przeleciało mi przez głowę.

Chwila, moment. Ona powiedziała, że tata ją zmasakruję?! Czyli jest córką króla demonów! Dobra córka najpaskudniejszego władcy w NinjaGo. To nie na moje nerwy.
Jak coś zaśpiewam to zrobi mi się lepiej...

Pov Jay

Siedzimy na pokładzie i nie wiemy co mamy tetaz zrobić. Tak strasznie źle się z tym czuję, że na niego nakrzyczałem bezpowodu.

- Sensei dlaczego powiedziałeś, że już za późno?- zapytał cicho Kai.

- Chyba nie powinniście tego słyszeć, ale nie mam innego wyboru. Zanim to, czy zauważyliście ostatnio zmianę w zachowaniu Cole?- spojrzał na nas, odrywając wzrok od podłogi.

To chyba jest podchwytliwe pytanie.

- No Cole dużo siedział ostatnio w pokoju - powiedziałem z wyraźnym smutkiem w głosie.

Mam nadzieję, że nie dałem się złapać na to pytanie.

- Co masz na myśli mówiąc ,,ostatnio"? - drążył dalej temat.

- Jakiś 2-3 tygodni? -

- Tego się właśnie obawiałem. - podrapał zmartwiony brodę.

- Znaczy?- spojrzałem z ukosa na niego.

- Wy to zauważyliście od dwóch, trzech tygodni. Ja zaś od strary jego przywódctwa- westchnął

- Nie rozumiem. Przecież powiedział, że jest dobrze. - wpatrywałem się w jego przygnębioną twarz.

- Kochani, Cole kiedy stracił przywódctwo, przestał się czuć potrzebny. Po moich długich przemyśleniach, doszedłem do tego że on już wcześniej tak myślał, a strata przywódctwa tylko w tym go utwierdziła... - mówił nadwyraz spokojnie.

- Kiedy to Sensei było?- zapytał mistrz lodu.

- Gdy nabijaliście się z jego uzdolnień tanecznych. - Zawrócił wzrok ponownie w naszą stronę.

- Przecież mówił, że go to nie obchodzi. - włączył się do dyskusji Kai.

- Wprost przeciwnie. Zabolało go to bardziej niż myślicie. Kiedyś zapomniałem zapukać do drzwi od jego pokoju, gdy jeszcze nie były zakluczane. Przyłapałem go wtedy na śpiewaniu, rysował coś w zeszycie, a wszędzie miał porozrzucane kartki z nutami. Rysunki miał naprawdę piękne, a takiego śpiewu moje stare uszy nigdy nie słyszały. Gdy mnie zauważył, wyjął słuchawki z uszu i poprosił mnie bym nigdy wam tego nie mówił, bo będziecie się z niego śmiać. - Wu spojrzał w stronę okna.

- Chyba sokół coś znalazł- podszedł do stacji kontrolnej android.

Wstałem i zacząłem patrzeć w ekran. Cole siedział na kamieniu, nagle zaczęła płynąć jakaś muzyka.

(Już!!! JUŻ!!!)

Cole-
To był długi dzień bez ciebie, mój przyjacielu.
Opowiem ci o nim, gdy znowu się spotkamy.
Zaszliśmy bardzo daleko.
Opowiem ci o tym, gdy znowu się spotkamy.
Gdy znowu się spotkamy.

Cholera, kto by pomyślał.
Samoloty którymi lataliśmy,
Dobre rzeczy, które nam się przytrafiły.
Nie sądziłem, że będę tutaj stał i mówił ci
o innej ścieżce.
Wiem, że uwielbialiśmy wsiadać do samochodu i śmiać się, jadąc przed siebie.
Ale coś mi mówiło, że to się kiedyś skończy.
Musiałem się zmienić.
I spojrzeć na wszystko pod innym kątem, żeby dostrzec w tym jakiś cel.
Co to były za dni...
Ciężka praca się opłaca.
Teraz widzę cię w lepszym miejcu..

Nagle Cole zaczął rysować nasze podobizny patykiem w ziemi, były całkiem ładne.

Jak mamy nie mówić o rodzinie, rodzina to wszystko, co mamy? Stałeś po mojej stronie bez względu na to, co przeżywałem, a teraz będziesz moim towarzyszem podczas mojej ostatniej przejażdżki

To był długi dzień bez ciebie, mój przyjacielu.
Opowiem ci o nim, gdy znowu się spotkamy (znowu się spotkamy)
Zaszliśmy bardzo daleko (tak, zaszliśmy bardzo daleko, dobrze zaczęliśmy).
Opowiem ci o tym, gdy znowu się spotkamy (pozwól, że ci opowiem)
Gdy znowu się spotkamy.

Najpierw dwójka ludzi podąża własnymi ścieżkami.
Posiada siłę.
Coś małego zamienia się w przyjaźń,
A przyjaźń w więzi
Te więzi nigdy nie zostaną zerwane,
A miłość nigdy nie zniknie (miłość nigdy nie zniknie)
Jeśli braterstwo jest najważniejsze,
Granicy nikt nie przekroczy,
Bo sami ją postawiliśmy,
Kiedy odczuliśmy, że musi gdzieś leżeć
Właśnie się do niej zbliżamy,
Więc nie zapomnij mnie, gdy odejdę (nie zapomnij mnie, gdy odejdę)

(Ooooooooooh)
(Ooooooooooh)
(Yea!)

Jak mamy nie mówić o rodzinie, skoro rodzina to wszystko, co mamy? Stałeś po mojej stronie bez względu na to, co przeżywałem, a teraz będziesz moim towarzyszem podczas mojej ostatniej przejażdżki

Niech światło wskaże ci drogę,
Niech przypomina o tobie, gdy będziesz szedł przed siebie
Każda droga, którą wybierzesz, zawsze doprowadzi cię do domu, do domu.

To był długi dzień bez ciebie, mój przyjacielu.
Opowiem ci o nim, gdy znowu się spotkamy (znowu się spotkamy)
Zaszliśmy bardzo daleko (tak, zaszliśmy bardzo daleko, dobrze zaczęliśmy).
Opowiem ci o tym, gdy znowu się spotkamy (pozwól, że ci opowiem)
Gdy znowu się spotkamy.

- My to się już nigdy nie spotkamy.- Zaczął płakać.

W pewnym momencie za jego plecam stał jakiś demon! Nasz przyjaciel odwrócił się. On stał z grubym kijem z ostrzem na końcu w ręce. Nagle zranił Cole w rękę. Mistrz ziemi zaślizngnął się ze skały i uderzył głową o wystający pień. Stracił przytomność, a demon to wykorzystał. Podniósł go i przerzucił przez ramię. Z ręki, oraz czoła kapała krew, poprawił go na ramieniu, aby mu nie spadł i zniknął pomiędzy drzewami. Na ziemii nadal były nasze rysunki, dopełnionę plamami krwi.

- Lecimy go ratować !- krzyknąłem i rzuciłem się w stronę drzwi.

- Nie tak prędko mistrzu piorunów, musimy mieć plan.- Zatrzymał mnie już w progu Zane.

- Skąd mamy go wziąć ?- zapytał Kai.

- Trzeba go wymyślić.- spojrzał na nas mistrz.

- Jak to wymyślić?- zdziwił się mistrz energi.

- Czy wy nigdy nie wymyślacie planu?- skierował swoje pytanie do nas wszystkich, wyraźnie zaskoczony.

- Cole za nas to robił- spłynęła Nyi pojedyńcza łza po policzku.

- Tyle dla nas robił, a my go zignorowaliśmy jak nieużywaną zabawkę ... -posumowałem cicho.

Dla was kolejny rozdział :* , nie mam czasu poprawić błedów, ponieważ piszę już Coliel , więc nie przedłużam, do zobaczenia w kolejnym i pozdrawiam ~Futercia ♥

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top