quatorze

Luke poprawił się na miejscu, po czym zwrócił swój wzrok ku podchodzącej do jego stolika, Marion. Dziewczyna usiadła na przeciwko niego, posyłając w jego stronę drobny uśmiech. Kiedy założyli zamówienia w skromnej kawiarence, w końcu przeszli do długo wyczekiwanej rozmowy.|

-I jak było? -zapytali równocześnie, co wywołało u nich gromki śmiech.

-Ty pierwsza -rozkazał Luke, na co rudowłosa wywróciła swoim wzrokiem, ale i tak zabrała się do opowiadania. Oczywiście musiała przedstawić to w swój wybredny sposób, aby czasem Luke nie wyłapał jej zmiennego nastawienia do Ashtona, które w tej chwili było pozytywne. Także pominęła to iż, kiedy się obudzili, rudowłosa dosłownie na nim leżała.

-No więc rewelacji nie było -zakończyła tymi słowami, wzruszając przy tym ramionami. Luke parsknął śmiechem, wiedział że Ashton i tak wszystko mu zrelacjonuje, a co najważniejsze, powie prawdę. -A ty? Spotkałeś się z Michaelem? -zapytała, jednocześnie dziękując kelnerce za kawę. Blondyn niespokojnie poprawił się na miejscu i wykrzywił swoje usta w grymasie. Ostatnia noc należała do wyjątkowo dziwnych, jak i tych bardziej wyjątkowych, przez śmiałość Michaela. Każdy jego dotyk, sprawiał iż serce Luke'a biło szybciej, a jego umysł całkowicie wariował.

Marion zastukała o stół pomalowanymi na morski kolor, paznokciami, nadal czekając na jego odpowiedź. -Luke, nie mam całej niedzieli na to aby czekać aż w końcu mi coś powiesz -westchnęła, biorąc dużego łyka kofeiny. 

-Spotkałem się -powiedział w końcu, a na jej ustach pojawił się drobny uśmiech. -Ale, nie jestem pewien czy powinienem to ciągnąć -dodał, na co zielone oczy dziewczyny prawie wyskoczyły z orbity. 

-Co ty mówisz?! -burknęła, ściszając swój ostry ton, aby nie przyciągać zbędnych spojrzeń innych. -Co się stało?

-On coś przede mną ukrywa, kompletnie niczego się nie domyślam, niby nie chcę go zostawić, ale boję się zranienia -powiedział smutno, spuszczając wzrok na drewniany blat. Marion nerwowo przeczesała włosy. Mniej więcej wiedziała o całej sytuacji w którą wkopał się Clifford. Sama była wściekła na niego, a najbardziej za fakt iż nadal trzyma to w tajemnicy przed Luke'em. Sama prawda nie była tak straszna jak konsekwencje, które mogą się za tym ciągnąć. -Ty coś wiesz -z zamyślenia wyrwał ją poważny ton chłopaka, który aktualnie się w nią wpatrywał. Marion przełknęła głośno ślinę i od razu zaprzeczyła. -Martwię się, wczoraj ktoś go pobił, mam wrażenie że to wszystko łączy się z wydarzeniem z przed miesiąca kiedy się upił i mnie wyrzucił -słowa o pobiciu zagnieździły się w umyśle dziewczyny, a złość jak i zdenerwowanie jeszcze bardziej się posiliły. Wiedziała że musi się z nim spotkać i to jak najszybciej.

Luke zerknął na swój telefon który nagle za wibrował, a na jego ekranie wyświetliła się wiadomość od Michaela.

Michael: Co powiesz na plener w najbliższy piątek? :)

Kąciki Luke'a nieświadomie uniosły się w górę, co nie uszło uwadze Marion.

-Kto pisze? -zapytała, wychylając się do przodu i od razu odczytując kontakt Clifforda. Z cichym westchnięciem opadła na swoje miejsce, a w myślach kilkukrotnie zwyzywała Michaela. -Jedziesz?

-Nie wiem -mruknął, odkładając telefon na wcześniej zajmowane przez niego miejsce. -Powinienem? -zapytał niepewnie, przypominając sobie swoje wcześniejsze słowa o owym zerwaniu znajomości.

-Luke, to decyzja którą musisz podjąć sam, ale nawet jeśli pojedziesz, nie odpuszczaj, pytaj go tak długo aż wszystko ci wyśpiewa, jeśli faktycznie coś ukrywa -szepnęła, wpatrując się w niego z troską.

To tak jak by dać komuś swoje pędzle oraz farby i rozkazać mu namalować obraz, a następnie pod skończonym dziełem dać swój podpis i mówić każdemu iż to nasze. Nie. To my musimy być malarzami w naszym życiu, którzy sięgają po pędzle zwane problemami i wypełniają płótno ukrywające znaczenie- życie.

-----

Przejściowy, dość krótki :(|

Ale jeszcze będzie się działo :D

Ktoś domyśla się co takiego Michael ukrywa?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top