One Shot
Sen o ojcu nędzarzu
Chodziłem po ciemnej uliczce zwaną Ulicą Nędzy. Widok był straszny. Wszędzie tylko biedni ludzie zastawiali ostatnie swoje rzeczy, aby zarobić chociażby na suchą bułkę. Tak naprawdę to jestem jednym z nich. Otuliłem się bardziej brudną bluzą i przystanąłem przy jednym człowieku. Miał już długie i brudne włosy oraz brodę, a nosił na sobie nie ubrania, ale jakieś brudne z kurzu i błota łachmany.
Siedział na drewnianej, już trochę spróchniałej ławeczce, a pod nogami miał różne talerze i plastikowe pudełka do sprzedania. Miał jeszcze obok kilka monet, które udało mu się uzbierać. Zasmucił mnie ten widok, więc usiadłem niepewnie obok niego. W każdej chwili spróchniałe drewno mogło pęknąć. Zaczęliśmy rozmawiać. Na początku chciał abym kupił coś od niego, ale grzecznie odmówiłem. Po jakimś czasie oboje nawiązaliśmy jakąś dziwną więź, dzięki której wiedziałem, że w razie potrzeby, będziemy mogli na siebie liczyć.
Nagle zauważyłem jakiegoś bogatego człowieka. Ubrany był w purpurowe szaty i do tego miał złoty pasek. Szczerze muszę powiedzieć, że był nawet trochę bardzo tęgi.
Szedł ulicą i spojrzał na nas z pogardą, po czym ruszył dalej. Poczułem się urażony. Taki bogaty i nie da nawet jednego louta*!
Kiedy o tym pomyślałem, zawrócił i podszedł do nas, bawiąc się swoją kozią bródką. Zaczął opowiadać o tym jak to kiedyś też był nędzarzem jak my i chodził tutaj sprzedawać wszystko co posiadał, nawet ubrania. Jednak udało mu się z tego wyjść i teraz żyje szczęśliwy w bogactwie.
Dał nam po kilka loutów i odszedł. Dostałem trzy, ale jednego oddałem koledze obok, ponieważ wiedziałem, że żyje w większej nędzy niż ja. Spojrzałem na ilość wszystkich moim pieniędzy.
~ Mam aż 12 loutów! To aż niemożliwe! Wystarczy, aby kupić coś dla córki!~ pomyślałem. ~ Tylko co kupić?. Może jakiś tani film na płycie, aby mogła sobie obejrzeć? Tylko czy tutaj będą jakieś filmy?.
Spojrzałem na koniec uliczki, gdzie znajdował się sklep, w którym wszyscy nędzarze kupowali coś, kiedy uzbierali pieniądze. Wstałem i stwierdziłem, że zapytam się córki co chciałaby dostać. Tylko gdzie ja ją zostawiłem? U kogo ją ukryłem?
Spanikowałem wewnętrznie, bo musiałem się z nią widzieć natychmiast!
~ Czy jest bezpieczna? ~ to pytanie krążyło mi w głowie. W kończy przypomniałem sobie o pewnym małżeństwie, u których musiałem ukryć córkę.
Biegiem ruszyłem w stronę schodów na górę, do światła, popychając rozmawiających ludzi na przejściu. Nie pamiętam już jak tam dotarłem, ale w końcu udało mi się dotrzeć do ich mieszkania. Znalazłem ich w jednej z sypialni. Mężczyzna był już starszego wieku, a na jego głowie zaczęła się pojawiać łysina. Kobieta natomiast wyglądała na dużo młodszą, ale jej wiek zdradzały siwiejące już rude włosy upięte w koka.
Ściany pokoju były bladozielone, ciemne półki na ścianach były przepełnione książkami. W tym malutkim pokoju, znajdowało się tylko jedna okno, z którego padało jasne światło dnia. Na ulicy nędzy zawsze jest ciemno, trudno jest rozróżnić dzień od nocy. Pod oknem stało jednoosobowe, idealnie pościelone, białe łóżko.
Spanikowany zacząłem do nich krzyczeć.
- Gdzie ona jest?!
Kobieta próbowała mnie uspokoić, ja natomiast oparłem ręce o łóżko i cały drgający spytałem trochę spokojniej.
- Gdzie jest-
I w tym momencie moje oczy wypełniły się łzami.
~ Jak ona ma na imię? Jak?! ~ myślałem. Wiedziałem, że na literę C, ale jak?! Cały zapłakany opadłem na łóżko. ~ Nie pamiętam jej imienia! Nie pamiętam imienia mojej córki!
- Chodzi co o Caterinę? - spytała kobieta. Nie, to nie jej imię. To imię kogoś mi bliskiego, ale nie mojej córki. Chyba... To chyba imię mojej zmarłej żony... Nie wiem.
- Gdzie jest moja córka? - spytałem w końcu, nie mogąc przypomnieć sobie jej imienia.
Mężczyzna podał mi dwie torby. Jedną z nich była mała i strasznie zimna, druga natomiast była dość duża.
Nagle przypomniałem sobie co jej się stało, co musieliśmy jej zrobić, aby mogła żyć. Przeszedłem do pokoju obok, gdzie znajdowało się drugie łóżko. Usiadłem na nim i położyłem torby obok.
Z większej wyciągnąłem zawartość. Kolejne łzy spłynęły po moich policzkach, gdy ujrzałem samą głowę z klatką piersiową dziewczynki. Reszta jej mechanicznego ciała leżała gdzieś schowana, aby go użyć, kiedy niebezpieczeństwo minie.
Z drugiej torby wyciągnąłem serce. Mechaniczne serce.
Drżącymi rękoma otworzyłem jej klatkę piersiową i podłączyłem mechaniczny organ. Zamknąłem klatkę i przytrzymałem córkę tak, aby mnie widziała.
Otworzyła swoje powieki, ukazując piękne i niewinne brązowe oczy i kiedy mnie ujrzała, uśmiechnęła się w szerokim, pięknym uśmiechu.
Odwzajemniłem uśmiech.
- Część kochanie, co ostatnio robiłaś? - spytałem słabym głosem, próbując się znowu nie rozpłakać.
Zaczęła mi opowiadać jak to oglądała film o robotach superbohaterach i bardzo jej się to podobało.
Reszty rozmowy nie pamiętam, ale wiem, że nie zdążyłem spytać co chce dostać.
Teraz stoję w sklepie i widzę półkę z filmami. Spojrzałem na swoje pieniądze, po czym zauważyłem koszyk z pluszakami z prawdziwej wełny. Teraz naprawdę ciężko takie dostać.
Pamiętam, że moja córka nigdy nie dostała takiej zabawki. Spojrzałem na cenę. Jeden kosztuje 12 loutów.
Cóż, mój pusty żołądek może jeszcze poczekać na jedzenie.
~~~~~~~~~~~~
*Waluta w tym miejscu
To opowiadanie jest na podstawie mojego snu. Nie mogłam tego tak zostawić, bo śniąc, ja byłam tym ojcem i ja czułam wszystko to co on czuł.
Musiałam się tym z wami podzielić, bo dla mnie to piękna, smutna jak i straszna historia, która za kilkadziesiąt lat może stać się prawdziwa.
Najpierw spisałam to ręcznie na kartce co zajęło mi ponad godzinę, przez emocje, które nie chciały mnie wtedy opuścić.
Nawet herbata na uspokojenie nie działała.
Chciałabym też wiedzieć co wy myślicie na temat tego snu i tej historii. Nie wiem czemu, ale chciałabym wiedzieć. Tak po prostu
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top