Co się stało...

23 grudnia moja droga wojowniczka została uśpiona, przez to, że bardzo zachorowała i w jej tylą łapę wdało się zakażenie. Bardzo cierpiała... a mimo to nadal potrafiła położyć swoją łapę na mojej dłoni w geście pocieszenia, kiedy płakałam przy jej boku podczas jej leczenia.  To przez co przeszła na zawsze pozostanie w mojej pamięci. Była niesamowitą, cierpliwą i kochaną psinką i nadal nie potrafię przyjąć tego, że jej już ze mną nie ma... Święta dla mnie już nigdy nie będą takie jak kiedyś. Już dawno straciły dla mnie magię, ale tym razem zabito tę ostatnią cząstkę światła nadzieii, która kiedykolwiek tam była. Czuję pustkę i nie wiem gdzie się podziać. Wiem, że Saba jest teraz w lepszym miejscu bez bólu i cierpienia. Ale boli mnie to, że nie mogłam się z nią pożegnać...

Sabuś dziękuję Ci za te 11 lat. Dziękuję Ci, że byłaś tu dla mnie kiedy byłam na samym dnie i kiedy tańczyłam ze szczęścia. Jesteś częścią rodziny, nawet jeśli nie ma Cię już tu z nami na Ziemi. Zawsze pozostaniesz w moim sercu kochana. Przepraszam, że nie było mnie przy tobie...Kocham Cię...💔

Jestem bardzo słaba w słowach i nie potrafię pozbierać myśli tak aby powstało coś dłuższego i sensownego... Chciałam wam bardzo podziękować za piękne słowa pocieszenia i wsparcia... Nie umiałam na nie odpowiedzieć, po prostu nie umiałam, ale wiedzcie, że przeczytałam każdą wiadomość. Bardzo dużo to dla mnie znaczy i aż się popłakałam. Dziękuję wam z całego serduszka😭💔❤️

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top