Epilog

Było mi cholernie zimno. Nie czułem moich stóp, biegłem jak najszybciej się dało, aby uciec z tamtego miejsca. Odwróciłem się na chwilę, zdawało mi się, że widziałem Zayna.

Po kilku ulicach, które przebiegłem wiedziałem już, gdzie byłem.

Niedaleko domu.

Byłem wykończony tak długim biegiem w takim zimnie. Ludzie gapili się na mnie jak na idiotę.

Szarpnąłem za klamkę, a drzwi były zamknięte. Podniosłem doniczkę, pod którą był klucz do domu. Cieszyłem się, że Anne nadal go tam trzymała.

Otworzyłem drzwi i wszedłem do środka. Nikogo nie było.

Wszedłem na górę i udałem się do swojego pokoju. Chciałem jak najszybciej zadzwonić do Louisa i opowiedzieć mu jakimi pojebami są nasi nauczyciele. Nie mogłem znaleźć telefonu. Dopiero po chwili uświadomiłem sobie, że został on w ich domu.

Czułem cholerne zimno w całym ciele. Nie czułem stóp, a palce miałem sztywne. Musiałem się rozgrzać. Udałem się do łazienki, wszedłem pod ciepły prysznic.

We własnym domu.

Stałem tam kilka minut, próbując zmyć z siebie cały brud, który miałem na sobie przez nich. Wziąłem gąbkę i tarłem się z całej siły. To nic nie dawało, a ja z bezsilności zacząłem płakać. Obsunąłem się po ścianie i siedziałem tam do czasu kiedy woda nie stała się zimna.

Kiedy wyszedłem spod prysznica i zobaczyłem się w lustrze, zamarłem. Wyglądałem jak największe gówno. Moje oczy były opuchnięte, a twarz zmizerniała. Na całym moim ciele były siniaki, liczne zadrapania i malinki. Brzydziłem się tego co zobaczyłem w lustrze.

Brzydziłem się siebie.

To wszystko nie miało ju sensu. Wiedziałem co muszę zrobić, nie miałem już wyjścia. Straciłem wszystko co miałem. Przyjaciół, rodzinę, chłopaka i swoją godność. Nieważne co bym zrobił, czułem jakby każdy krok był tym ostatnim. Chciałem to już skończyć.

Z trudem poszedłem do pokoju i założyłem pierwsze lepsze ubrania. Podszedłem do szafki i wyjąłem z niej mój stary telefon. Chciałem chociaż raz usłyszeć głoś mojego byłego już chłopaka. Musiałem odnaleźć ładowarkę i poczekać chwilę, aż urządzenie się podładuje. To były najdłuższe chwilę w moim życiu. Serce waliło mi jak oszalałe, nie wiedziałem jak Louis zareaguję na mój głos. Jak zareaguje na mnie.

Spojrzałem na datę. Był pierwszy luty.

Moje urodziny.

Przetrzymywali mnie przez tak długi czas. Łzy momentalnie napłynęły mi do oczy i spływały po policzkach. Straciłem tle czasu. Straciłem przez nich chęci do życia.

Wiedziałem, że nie dam rady zadzwonić do Louisa. Czułem się jak śmieć, brudny, sponiewierany. Louis na pewno nie chciałby ze mną rozmawiać, nie po tym wszystkim co mi się przydarzyło. Bolało mnie to, ponieważ mimo wszystko ja nadal go kochałem. Cały ten czas, a świadomość, że ukochana osoba cię nie chcę jest straszna.

Kiedy telefon dało się już włączyć wpisałem numer Louisa, który znałem na pamięć zacząłem pisać do niego moje ostatnie słowa, które chciałem żeby odczytał.

''Louis, proszę przeczytaj to do końca, tu Harry.

Od kiedy wpadłeś na mnie na rozpoczęciu roku szkolnego, nie mogę przestać myśleć o tobie, twoim uśmiechu i wszystkim co jest z tobą związane. Zakochałem się w tobie. Byłeś jedną z lepszych, o ile nie najlepszych rzeczy jakie mnie spotkały w życiu. 

Kocham cię nadal i nigdy nie przestanę. To co widziałeś w łazience ze mną i Niallem nie było tym o czym myślisz. On mnie pocałował, ja tego nie chciałem. Odepchnąłem go. jego usta były niczym przy twoich. Jest mi przykro, że nie chciałeś mnie wysłuchać, ale nie szkodzi, już ci wybaczyłem.

Po tym wydarzeniu Payne i Malik zabrali mnie do swojego domu. To tam byłem przez ten cały czas. Nie chciałem tam być, to był najgorszy czas w moim życiu. Zamknęli mnie w pokoju i... gwałcili. Czuję się brudny Louis, nie dam już rady dłużej żyć, nie chcę już.

Chcę ci podziękować za cały nasz razem spędzony czas. Za każdy pocałunek i każdą chwilę. Za wszystko.

Pamiętasz most na który mnie kiedyś zabrałeś? Przeżyliśmy tam cudowne chwile, dlatego i tam zakończę to wszystko. Chcę widzieć to wszystko i z uśmiechem pożegnać się ze wszystkim co mnie tu spotkało.

Kocham cie, Harry"

Szybko wysłałem wiadomość i miałem nadzieję, że chłopak ją odczyta i mnie zrozumie.

Zszedłem na dół, przebrałem się i wyszedłem z domu.

Było szaro i pochmurno, idealna pogoda na śmierć. Szedłem w stronę mostu. Poczułem się jeszcze gorzej niż przedtem. Nie wiedziałem jak to się stało, że nagle wszystko tak się zepsuło, a w tym ja.

Moi byli przyjaciele mnie znienawidzili, przez to że jestem gejem. Nawet Cheryl.

Przestraszyłem się, bo dopiero wtedy uświadomiłem sobie, że ona kręciłem z Paynem. Wzdrygnąłem się na samą myśl o nim. Była z gwałcicielem, ona nie zasługiwała na kogoś tak złego. Zrobiło mi się jej szkoda, ale nie mogłem na to nic poradzić.

Czemu dziewczyny nie mogły jej powstrzymać, czemu ona im nie powiedziała, a przynajmniej o tym nie wiedziałem. Minęło już sporo czasu odm kiedy z nimi nie rozmawiałem.

Wszystko było nie tak.

Miałem żal do matki, że nie zaakceptowała mojej orientacji. Bolało mnie to, bo to nie było nic co mogłem sobie wybrać. Taki już byłem. Gdybym mógł sam wybierać, byłem pewien, że nie wybrałbym bycia gejem. Wolałbym być normalny, ale taki nie byłem.

Robiło się coraz zimniej, a do mostu miałem jeszcze chwilę drogi. Dopiero wtedy zacząłem widzieć jak to wszystko jest piękne. Jaki świat jest piękny, ale ja do niego nie pasuje. Zacząłem się przez to śmiać jak głupi. Kilka osób odwróciło się i spojrzało się na mnie jak na idiotę, ale miałem to gdzieś.

Brakowało tam tylko Louisa, ale widziałem, że już nigdy go nie zobaczę. Nie pocałuje jego miękkich ust i nie poczuję jego dotyku. Poczułem ukucie w sercu, kiedy o tym myślałem. Brakowało mi jego najbardziej na świecie. Mojego Louisa. Nawet nie wiedziałem, czy jego rodzina dowiedziała się o jego orientacji. Powinienem o tym wiedzieć.

Przyspieszyłem kroku, a po chwili stałem na moście. Szloch opanował moje ciało i wiedziałem, że właśnie tu wszystko się skończy. Całe moje życie sprowadza się do tego miejsca.

Teraz już wiadomo, dlaczego tu stoję. Wszystko tak jakby ucichło, nawet nikogo nie ma. Jestem sam. Czuję nieprzyjemne uczucie na plecach z tego powodu. Czuję, że dosłownie za chwilę wszystko się zakończy.

Staję na murku i wiedzę jak wysoko się znajduję. Zamykam oczy i po chwili wahania chcę skoczyć, ale czyjeś krzyki mnie powstrzymują. Otwieram oczy i widzę Louisa, który biegnie zdyszany w moją stronę.

Przeczytał.

-Harry! - krzyczy -Nie rób tego!

Po kilku sekundach znajduję się kilka kroków ode mnie. Moje serce przyspiesza na sam jego widok, ale jest za późno.

-Harry, proszę. - ma w oczach łzy, a jego głos się łamie. Nie widziałem go wcześniej w tak złym stanie, w dodatku przeze mnie. Chciałem podejść do niego i go przytulić, ale to nic by nie dało. Nadal byłoby tak źle jak było.

-Kocham Cię Louis. - wyszeptałem.

Chłopak zrobił dwa kroki do przodu, ale nadal był daleko ode mnie. Wyglądał na przerażonego tym co się dzieje.

-Jeśli mnie kochasz to nie rób tego, błagam. - chłopak upada na kolana, a ja odwracam wzrok. -Nie wiedziałem, że te chuje ci to zrobiły. Jak ich spotkam to ich zabije, ale proszę nie rób tego.

Poczułem jego rękę na swojej. Jego dotyk był kojący, spełniał moje potrzeby. Zaczynam płakać coraz mocniej, on  bierze mnie w swoje ramiona. Przeżywam swój osobisty koniec świata. 

Po chwili składam pocałunek na jego usta. Jest tak bardzo stęskniony, tak bardzo błagający, że nie mam siły na nic.

Kiedy się ode mnie odsuw szepczę do niego ''Przepraszam" i skaczę do wody.

Ostatnie co słyszę to krzyk Louisa i świst powietrza. Potem nastaje ciemność.

~~~

26.06.2018r.

1317słów

No i koniec tego ff 😎 chciałabym serdecznie podziękować wszystkim, którzy przeczytali moje wypociny, zostawiali komentarz, czy gwiazdkę 💙💚

Napisanie każdego rozdziału wiązało się dla mnie z czymś nowym. Nie miałam żadnego planu co do tego ff, a rozdziały pisałam na bieżąco. Czasami było ciężko z wymyślaniem co będzie dalej, dlatego tez ostatnio miałam aż tak dużą przerwę 😶

Jest to moje pierwsze tak długie  opowiadanie i chociaż wiem, że nie jest najlepsze cieszę się, że go napisałam. Właśnie spełniło się moje jedno z marzeń 😏😘

🎨Do następnego🎨











Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top