Rozdział 5

Dotarliśmy z tatą do samochodu trochę przemoczeni, a uśmiech nie znikał z mojej twarzy. Do czasu aż tata się odezwał.

- Na drugi raz zaczekaj na dziewczynę, a nie sam idziesz się bawić - warknął ni z tego ni z owego mój ojciec. Zmarszczyłem brwi spoglądając na niego w lusterku.

- To ona sobie ode mnie poszła - wymamrotałem.

- By porozmawiać z matką. Zachowuj się jak facet, a nie jak gówniarz - prychnął, a ja zacisnąłem wargi nie chcąc pokazać po sobie, że mnie to ruszyło.

- Nawet nie chciałem z nią spędzać czasu - odparłem wlepiając wzrok w widok za oknem, gdy jechaliśmy do domu.

Deszcz się nasilił, a ja trochę żałowałem, że to koniec pikniku. Chciałbym mieć okazję pogadać jeszcze kiedyś z Zaynem.

- Myślę, że mógłbyś się spotkać z Gabrielle. To urocza dziewczyna - powiedział, a ja zmarszczyłem brwi spoglądając na niego. Czy mój ojciec jest głupi czy po prostu filtruje to co do niego mówię?

- Skoro tak uważasz, może powinieneś sam się z nią spotkać? - spytałem.

- Jej ojciec jest moim dobrym przyjacielem. Poza tym Gabrielle będzie od września chodzić do tej samej szkoły co ty.

Również postanowiłem zignorować to co do mnie powiedział.

- Skoro ten piknik nie wypalił to zorganizują nowy? - spytałem odblokowując telefon.

Widziałem w lusterku, że tata zacisnął wargi zły.

- Prawdopodobnie tak. Miały być konkursy i licytacje, które nie wypaliły. Porozmawiam jutro z dowódcą o tym - powiedział, a ja kiwnąłem głową.

Uśmiechnąłem się pod nosem, mając nadzieję, że Zayn też tam będzie i będę miał szanse znów z nim porozmawiać.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top