Rozdział 19
Zayn nagle wstał od stołu i ruszył do kuchni, a ja siedziałem zdezorientowany póki nie wrócił z dwoma małymi miseczkami wypełnionymi startym serem stawiając je przy naszych talerzach.
- Zapomniałbym o serze z kawałkami twojego DNA - zaśmiał się siadając z powrotem do stołu. Wywróciłem oczami i zacząłem sypać ser do potrawy. Zayn obserwował mnie ze zmarszczonymi brwiami i lekkim uśmiechem - W twoim wydaniu to nie spaghetti z dodatkiem sera, lecz ser z dodatkiem spaghetti..
- Lubię ser - wymamrotałem patrząc na mój talerz, gdzie makaron i sos oblepiony był żółtym serem.
- Ja też - kiwnął po chwili głową i zaczęliśmy jeść.
Po kolacji, która była swoją drogą pyszna, rozmawialiśmy długo. Nawet nie wiedziałem kiedy wybiła dwudziesta pierwsza, a ja niosłem z Zaynem brudne naczynia do kuchni.
- Pomogę ci pozmywać - zaproponowałem.
- Nie trzeba.
- Naprawdę.. - zacząłem, ale Zayn złapał moją twarz w dłonie całując mnie krótko.
- Mam zmywarkę - wyszeptał ze śmiechem. Gafa za gafą, że on jeszcze nie wyrzucił mnie ze swojego mieszkania.
Odsunął się patrząc na mnie z czułym uśmiechem. Zaraz jednak spojrzał na zegarek, gdy zaczął wkładać naczynia do zmywarki.
- O której masz być w domu? - spytał zamykając drzwiczki, ale nie włączając programu.
- Nie określiłem godziny - powiedziałem opierając się o blat - Ani czy w ogóle wrócę do domu - dodałem, a on zerknął na mnie przez ramię.
- Znowu mi coś sugerujesz? - podszedł do mnie.
- Na przykład? - mój głos drżał, gdy patrzyłem mu prosto w oczy. Robiło mi się gorąco od samej jego bliskości. Złapał mnie za biodra i pocałował znów, a moje dłonie powędrowały do jego nieogolonych policzków.
- Możesz tu spać - wymruczał muskając moje wargi - Zadzwoń tylko do ojca, żeby się nie martwił.
- Zaraz - sapnąłem z wciąż przymkniętymi oczami i znów połączyłem nasze wargi, rozchylając swoje jakby prosząc o więcej.
Nawet nie byłem w stanie kontrolować tego, jak zachowuje się ja czy moje ciało. Zayn był jedynym mężczyzną z którym się zbliżyłem przez całe życie i póki będzie chciał mnie całować, wykorzystam to.
- Zadzwoń - powiedział z chichotem i odsunął się ode mnie - Przygotuje ci coś na piżamę.
Poszedł do innego pomieszczenia, a ja starałem się unormować oddech wpatrując się w swoje buty. Wyjąłem komórkę i wybrałem numer ojca.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top