Rozdział 34 (ostatni)

Urodziłem zdrowego synka, Mickey miał piękne brązowe oczy, będąc malutką kopią Zayna z fotografii z jego dzieciństwa, które pokazywała mi Trisha.

Cieszyłem się, że miałem przez trzy miesiące przy sobie swojego mężczyznę i dziecko. Tak, tylko trzy miesiące.

Staliśmy z Zaynem na lotnisku, on trzymał na rękach Michaela jednocześnie obejmując mnie i całując w skroń mówiąc, że szybko wróci.

Zacisnąłem dłonie na jego mundurze powstrzymując łzy, ale dobrze wiedziałem, że wróci. Obiecał.

- Zawsze do ciebie wrócę Ni, zawsze - wyszeptał oddając mi Mickey'a. Przytuliłem naszego synka, a Zayn ucałował delikatnie jego główkę następnie wpijając się w moje wargi czule tak by starczył nam te pocałunek na kolejne sześć miesięcy rozłąki.

Niechętnie odsunąłem się od niego, gdy usłyszeliśmy ostateczne wezwanie pasażerów lotu do Iraku. Nie powstrzymałem jednej samotnej łzy spływającej po moim policzku, a Zayn zauważając ją zawrócił wpół kroku podchodząc do mnie i ścierając ją i uśmiechając się delikatnie.

- Kocham cię - szepnąłem oddając uśmiech mimo zaszklonych oczu, a on ruszył do bramki w ostatniej chwili. Obejrzał się ostatni raz machając mi zanim zniknął mi z oczu by walczyć, za mnie, za naszego syna, za kraj, w Iraku.

Od autorki: Było więcej na 1 i tak, dla mnie to jest w miarę szczęśliwe zakończenie 😂, bo w tym drugim Zayn miał walczyć z traumą i ostatecznie doprowadzić do rozstania z Niallem itd.
Ogólnie jestem nawet zadowolona z tego ff, bo kiedyś je porzuciłam a teraz naprawdę dobrze mi się je pisało. Mam nadzieje, że Wam się podobało! Kocham Was mocno i dziękuje za każdy komentarz czy gwiazdkę!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top