Akt I

Czuję gorąc, poce się. Nie wiem gdzie jestem.
Piszczę, kiedy płomień dotyka mojej kostki. Będę mieć blizny. Po moich bladych policzkach nadal spadają słone krople bezradności.
- Mamo ! - krzyczę by mnie znalazła i razem uciekły. - tato ! - powtarzam próbę jednak nic. - Christian!
Nie odpowiadają.
Wpadam w histerię.
Dym staje się coraz mocniejszy i ciemniejszy.
Siedzę bez radna w płomieniach, próbując znaleźć drogę ucieczki, jednak nic nie widzę przez czarne tło otaczające mnie.
- Pomocy. - ostatkami sił wypowiadam  słowa. Ale wiem, że i tak nikt mnie nie usłyszy.....
Moje powieki stają się cięższe.
Płomienie dotykają mojej skóry, jednak nie mam już siły na reakcje.
- Jest człowiek! - słyszę krzyki jak by przez mgłę.
Kroki
Krzyki
- Costarica !
Słyszę swoje imię, ale nie jestem w stanie odpowiedzieć. Tak jakby ktoś, lub coś odebrało mi siły.
Czuję jak ktoś mnie podnosi i tuli do sobie. Mocniej zamykam oczy z bólu, poparzona skóra boli.
Zbieram w sobie moc i otworami powoli jedno oko. Zobaczyłam tylko mężczyznę w kapturze. A potem ciemność....

12 lat później

-Costarica! Skup się! - słyszę krzyk mojej "nauczycielki ". Tak po mimo, że mam 20 lat.... ona nadal nią jest.
Kiwam lekko głową i powtarzam układ od początku kończąc na piru'ecie.
- Stopa! Matko Boska! Costarica! - słyszę krzyki Madame Clarris.
- Przepra...
- Nie przepraszaj! Możesz już tutaj się nie pokazywać! - podchodzi do mnie i wrzeszczy..... szczerze? Wygląda jak bóbr.
Spuszczam nisko głowę i Kiwam głowę. Schodzę z sceny wychodząc do garderoby.
Nie płacz
Nie rób tego !
Nie mogę.....
Po moich bladych policzkach zaczynają lecieć słone łzy.
Pociągam nosem i siadam na ławce kuląc się.
- Patrzcie dziewczyny. Costarica wyleciała. - słysząc znajomy piskliwy głos tej pustej Latwicy.
- Odwal się Priscilla. - mówię cicho.
- słyszeliście dziewczyny ? Co tam mamroczesz skarbeńku? - podchodzi bliżej specjalnie. Uderza mnie w poparzoną i cała w bliznach kostkę i odchodzi śmiejąc się z swoją zgrają.
Ściągam puenty i daje odpocząć zmęczonym stopą. Oddycham z ulgą kiedy moje palce u nóg zostają rozprostowane. Ściągam body i rajstopy i zostaje w samej bieliźnie.
Słysząc odgłos sms'a  wyciągnąm telefon i sprawdzam treść. Trochę mnie to zaniepokoiło.
OD: NIEZNANY
" Bardzo seksownie wyglądasz w tej bieliźnie, stokrotko. "
Chyba ktoś pomylił numery. Odkładam telefon i idę pod prysznic , by zmyć z siebie pot i krytyki Madame Clarris jak i dotyk Priscilli.
Ustawiam wodę na letnią. Nie lubię gorącej. Za bardzo mi przypomina.....
Namydlam ciało płynem o zapachu orchideii i wszystko dokładnie płuczę.
Gdy już jestem "wykąpana " owijam się ręcznikiem i ubieram bieliznę, którą sobie wcześniej tutaj przyniosłam.
Biały koronkowy biustonosz i tego samego figi. Owijam się bawełną i idę do szatni gdzie jest moja torba z ubraniami. Przez głowę przewlekam  szarą bluzę z firmy adidas i do tego czarne rurki. Na stopy wkładam białe stopki i czerwone huracze. Włosy rozczesuje i zaplątuję w koka. Do sportowej torby pakuje moje baletki, i strój do treningów. Chociaż jak mi powiedziała, że nie muszę się już pokazywać to mogę je wyrzucić. Trzymam "obuwie " w dłoni, a torbę zarzucam na ramię. Gdy wychodzę z budynku o nazwie "Perfect Madame Clarris "
Obok stoi metalowy kosz, gdzie zapewne gniją resztki ulicznego jedzenia.
Podchodzę do niego i chwilę przy nim stoję. Wyrzucam zdarte puenty i odchodzę. Przez moją twarz przeszedł cień szaleńczego uśmiechu. Już jutro oni wszyscy zginą. Nareszcie.....
Arlekin nadchodzi..

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top