Rozdział 21
Gorączka szatyna jest naprawdę dla mnie ciężka.
Louis, jako że jest ode mnie dwanaście lat młodszy jest ciągle pełny nastoletniego podniecenia.
Wcale mu się w sumie nie dziwię.
Sam gdy byłem w jego wieku nie należałem do grzecznych książąt i już wtedy miałem więcej partnerów niż burdele liczą dziwek.
Kto by się w końcu oparł samemu księciu?
Znam taką osobę, ale ta właśnie leży z głową na mojej piersi.
Włosy omegi łaskotały mnie, ale nie miałem na co narzekać.
Póki mogę patrzeć na niego bez żadnych konsekwencji mam zamiar to robić.
Nie opuszczaliśmy praktycznie sypialni, ale co jakiś czas dostawałem informację o powolnym wycofywaniu się Francuzów z mojego terenu, co oznacza same dobre rzeczy, ale z pewnością to jeszcze nie koniec.
Mogę na ten moment cieszyć się spokojnym dniem w łóżku z niebieskooką omegą, która śpi jak suseł.
Louis mamrotał co jakiś czas pod nosem nieskładne słowa po francusku, ale widziałem po jego twarzy, że to nic przyjemnego.
Niestety, doświadczyłem ostatnio wielu jego koszmarów.
Budzi się bardzo często z krzykiem a ja nic na to nie mogę poradzić.
Sam również miewam przerażające sny, takie jak chodzący po zamku bezgłowy Jason.
Na samą myśl o tym wzdrygnąłem się, budząc przy tym szatyna.
Spojrzał na mnie wpółprzytomnie i uniósł się na rękach, rozglądając się po pomieszczeniu.
-Ile spałem?- ziewnął soczyście i uśmiechnął się leniwie.
-Ze trzy godziny- wzruszyłem ramionami i ułożyłem swoje dłonie w dole jego pleców, po czym delikatnie go tam gładziłem, na co mruczał.
Muszę przyznać, jego nagie ciało daje przyjemne ciepło, do którego prędko się przyzwyczajam i co gorsza, uzależniam się.
-Korzystajmy ze spokoju póki możemy- zachichotał i ponownie opadł policzkiem na moją pierś.
Zapadła między nami cisza, podczas której przysłuchiwał się biciu mojego serca i kreślił palcami wzorki na moim ramieniu.
-Jestem głodny- westchnął i jak na potwierdzenie jego słów zaburczało mu w brzuchu.
-Eleanor zaraz nam coś przyniesie- uśmiechnąłem się pod nosem.
Jest cholernie rozkoszny.
-To ta służka, co zawsze robi nam kąpiel? Jest miła- usiadł prosto i zaczął się rumienia, gdy ponownie wzrosło w nim podniecenie.
-Jedzenie chyba będzie musiało poczekać- stwierdziłem zaciągając się jednocześnie powietrzem.
Mówiłem już, że jego zapach jest bardzo uzależniający?
Jeśli tak, to się powtórzę.
Jest uzależniający i kuszący.
-Przepraszam- za każdym razem, gdy to się z nim działo czuł się bardzo winny, ale nie potrafiłem tego zrozumieć w żadnym stopniu.
-Mówiłem ci za każdym razem, że nie masz za co Louis. To musi się po prostu dziać. I poza tym, podoba mi się to- złapałem dłońmi za jego biodra i powoli nas zamieniłem miejscami, tak że to teraz ja byłem nad nim.
-Jakże by inaczej- mruknął zgryźliwie, a ja ostrzegawczo klepnąłem go w udo i zacząłem grzebać dłonią pod poduszką.
-Wydaje mi się, że jeszcze jesteś luźny dla mnie, prawda?- odnalazłem gumki pod nimi i rozerwałem foliową paczuszkę zębami.
Za pierwszym razem nawaliłem z gumkami, ale skoro wcześniej pozbyłem się wczesnego problemu, to teraz też będę mógł to zrobić.
Chociaż...
Nie wiem czy to nadal dla mnie taki problem.
-Tak myślę- westchnął, przyglądając się moim palcom, gdy zakładałem gumkę.
-Sprawdzamy to?- zjechałem dłonią po jego boku, do biodra i zaraz potem na jego lewy pośladek, który uścisnąłem, na co jęknął.
Jego męskość była już twarda na jego podbrzuszu i czułem satysfakcję z tego powodu, mimo że to tylko przez gorączkę.
Z zadowoleniem zacząłem ugniatać jego krągłą pupę.
Zdecydowanie mogę to nazwać moim ulubionym zajęciem, zaraz po jeździe konnej i spacerach po teraz (niestety) zmasakrowanym ogrodzie.
-Proszę zrób coś, to zaczyna boleć- pisnął cichutko, a jego mała rączka zawędrowała do czerwieniącej się męskości, ale szybko ją strzepnąłem.
-Nie bądź taki zachłanny- przewróciłem oczami i pociągnąłem za jego nogi w dół, bym mógł w niego płynnie wejść po sprawdzeniu czy jest dobrze przygotowany.
Wsunąłem w niego kontrolnie palca, na co westchnął z zadowoleniem i przymknął oczy.
-Podoba się?- parsknąłem śmiechem i zacząłem powoli go rozciągać.
Jest luźny, ale zawsze może być trochę bardziej luźny, dla jego własnego komfortu.
Nie żeby mi na tym zależało...
Wydawał z siebie urocze stęknięcia i niecierpliwe jęki, gdy specjalnie omijałem jego prostatę, której położenie zdążyłem już zapamiętać.
-Bądź cicho mały, albo spotka cię kara- szepnąłem mu do ucha, przygryzając delikatnie jego płatek, a on mocno zacisnął zęby i starał się nie wydać z siebie żadnego dźwięku, co bardzo dobrze mu szło przez każdy dokładany palec, do czasu aż zamieniłem je na mojego penisa, wchodząc w niego płynnie i od razu rozpoczynając dręczyć jego biedne, ciasne wnętrze, by wymusić na nim jak najwięcej orgazmów.
Zaczął głośno jęczeć i wić się pod moim dotykiem, na co z mojego gardła ciągle uciekały warkoty przyjemności.
Całe to postrzeganie seksu przeze mnie zmieniło się, gdy zostałem oznaczony przez niego.
Teraz to nie jest dla mnie tylko forma wyładowania złości bądź frustracji seksualnej, a walka o przyjemność i chęć zniszczenia partnera.
W tym dobrym sensie.
-Harry, o mój Boże- wydyszał i jego dłonie zawędrowały na moje plecy.
Wbił boleśnie paznokcie w moją skórę, na co zasyczałem i złapałem mocno za jego nogi, podciągając je jeszcze wyżej.
Sam oparłem się jedną ręką o drewnianą ramę łóżka.
W frustracji i chęci do szybkiego osiągnięcia szczytu przestałem się nawet przejmować, czy na ścianie nie zostają żadne ślady od odbijania się o nią łóżka, przez siłę z którą wchodziłem w skomlącego szatyna.
Tempo które sobie obrałem za cel nie było nawet wcześniej wykorzystywane w moich przygodach, przez co jestem zaskoczony.
Nie mam pojęcia, dlaczego tak się dzieje, ale odpowiada mi to.
-Proszę, ugryź mnie, potrzebuję wiedzieć że jest twój i tylko twój- zaczął piszczeć, gdy jego męskość niebezpiecznie pulsowała przy jego brzuchu.
Nachyliłem się po raz kolejny do jego ucha, by z niego sobie zażartować.
-Zasłużyłeś?- zaśmiałem się, ale nie wyszło to tak groźnie jak miało, bo mały cwaniak zacisnął się na mnie ostrzegawczo, więc nie miałem wyboru.
Sam również byłem blisko spełnienia, więc mi to odpowiada.
Zupełnie się nie przejmując tym, czy gumka wytrzyma knotowanie połączyłem najpierw nasze usta, gryząc agresywnie jego delikatne, malinowe usteczka by zaraz potem z warkotem i najgłębszym pchnięciem wbić zęby w jego szyję, wywołując tym u niego obfity i bardzo głośny orgazm.
Przez tą całą przyjemność zacisnąłem nieświadomie dłoń na drewnianej ramie, przez co drewno zaczęło się po prostu łamać i materac zapadł się pod nami.
Wyrwał mi się gardłowy jęk, gdy przeżywałem własne spełnienie i zacząłem drżeć na całym ciele, przez co miałem wrażenie, jakbym dostał jakichś drgawek.
Moje kończyny od razu zmiękły, gdy nie zdążyłem wyciągnąć knota z jego wnętrza, co wywołało u niego drugi, zdecydowanie słabszy orgazm, ale tyle wystarczyło by ledwie trzymał uchylone powieki z wycięczenia.
-Kurwa mać, co to miało być- stęknąłem, przygniatając chłopca własnym ciałem, gdy na niego opadłem.
-Nie wiem, ale chcę jeszcze raz- jego rączki wplątały się w moje włosy, a ja zamruczałem na przyjemne masowanie mojej głowy przy tym.
-Proszę, powiedz że ta gumka wytrzyma- westchnął, a ja tylko przewróciłem oczami.
-Pożyjemy zobaczymy- przyssałem się do jego obojczyków, wykonując na nich kilka malinek, tak na wszelki wypadek, gdyby ktoś był ślepy i chciał go sobie przywłaszczyć, mimo tego że ma znak przynależności.
-Harry, łaskoczesz- zachichotał i odepchnął moją twarz.
-Och, daj spokoj- mruknąłem, łącząc ponownie nasze usta w całkiem słodkim i przyjemnym pocałunku, który zdecydowanie należy do najlepszych w całym tym pieprzonym życiu.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top