Rozdział 7 - Chcę cię posmakować...
Rafael...
Kurwa mać, jak do tego doszło?
Zamknąłem się w łazience obok mojego gabinetu i próbuję uspokoić rozszalałe zmysły. Jeden, mały, pieprzony kawałek nagiej skóry, a mało brakowało a wziąłbym ją na tym jebanym fotelu. Z całej siły zacisnąłem palce na blacie, próbując zapomnieć o tym, jak miękka okazała się w dotyku jej skóra. Jak aksamit, ciepła i delikatna, taka... Czy wszędzie jest taka miła w dotyku? Czy jej zapach będzie intensywniejszy, gdy będzie podniecona?
Zagryzłem usta, jęcząc z udręką, gdy mój fiut zaczął boleśnie pulsować.
Chryste! Co ta mała diablica ze mną robi?!
Czułem mrowienie w opuszkach, jej ciepło wniknęło we mnie i rozgrzało do czerwoności. Mój kutas za chwilę wyskoczy ze spodni rozrywając zamek, a wszystko to wina tej złotowłosej kusicielki. Odrzuciłem do tyłu głowę, starając się wyprzeć z pamięci widok tej pieprzonej koronkowej podwiązki. Jezu Chryste! Po cholerę ubrała na spotkanie biznesowe taką bieliznę? Żeby mnie doprowadzić do obłędu?
Nieoczekiwana myśl, jaka pojawiła się w mojej głowie spowodowała, że spojrzałem na odbicie swojej twarzy w lustrze, czując jak moje serce zamiera. Z gładkiej tafli patrzyły na mnie dwa lśniące lodowatą furią błękitne płomienie czystej śmierci. A może idzie później na randkę z tym francuskim playboyem, Cruzem? Powiedziała przecież, że ma jeszcze jedno spotkanie.
Na samą myśl o niej w łóżku z tym pajacem mam ochotę zmiażdżyć faceta na macie i wrzucić jego ciało do morza. Chryste, jeżeli się nie opanuję zrobię z siebie totalnego głupca i dopiero będzie miała używanie. Weź się, do cholery, w garść!
Przywołując na pomoc całe swoje pokłady opanowania poczekałem, aż pieprzony namiot w spodniach nieco się zmniejszy, z markizy weselnej na dziecięce igloo, i biorąc głęboki oddech otworzyłem drzwi. Moje spojrzenie od razu odnalazło złotowłosą kusicielkę i ...
Szlag by to jasny trafił!
Wiedziałem, że wszystkie moje pieprzone plany związane z tą kobietą, właśnie poszły się walić! Po prostu, nie dam rady!
Pieprzyć Crista i jego sprawy!
Pieprzyć to, że to co teraz chcę zrobić jest cholernie nieetyczne i całkowicie niezgodne z moimi zasadami!
Pieprzyć to, że nawet nie zastanawiam się nad inną możliwością. Może lepszą, może nie...
Pieprzyć wszystko i wszystkich!
Nie będę już z tym walczył. Skoro to ma być ona, to niech tak będzie. Nie będę czekał, aż pozałatwiam sprawy z Meksykaninem i na pewno nie będę czekał, aż cała ta szopka z małżeństwem Crista skończy się przed prawnikami Amadora de la Hoja.
To będzie dzisiaj... Ja pieprzę! Dosłownie dyszałem jak napalony pies, który wywąchał suczkę.
Ale cholera! Nie mogłem oderwać od niej wzroku, na Boga!
Ariela siedziała tam, gdzie ją zostawiłem i z zapałem, jakby ścigały ją wszystkie moce piekielne, pisała coś na dokumentach podkreślając niektóre fragmenty. Nalałem do kieliszka odrobinę wina i mimo, że wcześniej odmówiła, postawiłem w zasięgu jej ręki. Wiem z obserwacji z klubu, że preferuje mocniejsze alkohole, ale chyba bym nie zniósł tego, jak pije tequilę. Kurwa! Drgnęło w moich spodniach, gdy przed oczami zobaczyłem różowy języczek zlizujący sól z mojego podbrzusza kierując się w południowe rejony. Chryste! Jak się nie uspokoję, to zaraz rzucę ją ja podłogę i ...
Potrząsnąłem głową... Dlaczego wszystko, co jest związane z tą kobietą jest tak cholernie pogmatwane? Mam przez nią taki pierdolnik w głowie, że aż żal o tym mówić. Ja, facet, który wszystko planuje, który nie działa pochopnie, bez wyraźnego i jasno określonego celu.
Jak rasowy prawnik, zawsze musiałem wiedzieć więcej i szybciej, aby móc w odpowiednim czasie zareagować. Na zimno, bez pieprzonych emocji, czy szamotania się jak na karuzeli. Tego nauczył mnie ojciec.
A teraz? Jedno spotkanie z półnagim diablęciem w tych zabójczych szpilkach i po mnie... Plany to mogę teraz robić na kolejne dwie minuty do przodu, bo za trzy może wpaść coś do głowy temu diablęciu i wtedy rozpieprza cały mój świat.
Nienawidzę tego... Tego bałaganu... Niezorganizowania... Działania na oślep...
I kurwa mać, w życiu nie czułem się bardziej żywy niż w chwili, gdy te złociste oczy po raz pierwszy na mnie spojrzały.
Nawet, gdyby wszystko miało okazać się kolejnym pieprzonym żartem losu, to coś co czuję teraz zostanie ze mną na zawsze.
Miałem tylko podręczyć ją, może trochę podniecić. Chęć zobaczenia podnieconej Arieli była zbyt silna, żeby zrezygnować z tego pomysłu. Na razie chciałem jedynie przyzwyczaić dziewczynę do mojej obecności. Tego, że dotykam jej ciała, czując jej oszałamiający zapach. Skierować jej myśli na coś innego niż sprawy służbowe, które nas połączyły, a które dla mnie stały się nieoczekiwaną przeszkodą. A w końcu, i do tego przyznaję się cholernie niechętnie, chciałem skierować jej myśli na mnie, a nie na tego pieprzonego Moreau.
Chciałem, żeby zobaczyła we mnie mężczyznę, a nie prawnika i przeciwnika.
Moreau i ona...
Nieznośne jest dla mnie nawet myślenie o tym, że może coś ich łączyć. Każda myśl o tym doprowadza mnie do czystej furii. Jeszcze nie rozumiem do końca tego, co się za mną dzieje, ale wiem jedno. Nie chcę, żeby Ariela nawet na niego patrzyła. Jestem jakiś popieprzony...
Moja kusicielka była tak pochłonięta pisaniem, że nawet mnie nie zauważyła, co też jest dla mnie nowością. Kobiety, z którymi do tej pory miałem do czynienia, wprost wyłaziły ze skóry, żebym na nie zwrócił uwagę. Ta natomiast od początku stawia mi się i prowokuje. Potyczki z nią, choć ciężko mi to przyznać, sprawiają mi szaloną przyjemność i podniecają.
Mam zamiar dzisiaj się przekonać, jak wygląda lady Ariela, gdy ogarnie ją pożądanie. Poczuć je w jej oddechu, zapachu ciała, w tym jak mocno zaciśnie się na mnie, wykrzykując moje imię... Uśmiechnąłem się w duchu, gdy sięgnęła po kieliszek i zaczęła pić wino. Bardzo dobrze, ta kotka potrzebuje się rozluźnić.
Z zafascynowaniem obserwowałem ją przy pracy. Ja pieprzę! Chciałbym mieć taką asystentkę jak ona. Albo i nie... Mając ją w zasięgu wzroku siedziałbym tylko i gapił się na nią jak idiota, nie mówiąc już o tym, co by się stało, gdybym dorwał ją w swoje ręce. Potrząsnąłem głową, wyobrażają sobie trzęsące się ściany w trakcie naszych słownych potyczek.
Co się ze mną dzieje, do jasnej cholery?!
Gdzie, do groma jasnego, podział się ten facet, którego znam od ponad trzydziestu lat? Ten zimny i opanowany sukinsyn, który nigdy nie okazywał emocji. Nigdy, rozumiecie? A teraz? Jedno spotkanie z tą moją małą wredotą i co? Podmienili mi mózg?
Zacząłem myśleć o innych rzeczach niż praca. Zacząłem myśleć o swoim życiu. W zaledwie kilka dni zgubiłem gdzieś samego siebie. W mojej głowie wciąż panował cholerny bałagan, którego za diabła nie potrafiłem ogarnąć.
Ja się uśmiecham! Ja. Się. Kurwa. Uśmiecham!
Czaicie to? Uśmiecham się i to do kobiety!
To wszystko co się ze mną dzieje budzi mój niepokój... Co chwila zmieniam zdanie, mam po kilka planów na raz, choć do tej pory wystarczył jeden i tego się trzymałem. Teraz jestem tak cholernie niezorganizowany i chaotyczny, jak kobieta z huśtawką nastrojów czy czym tam tłumaczą swoje fochy.
Skończę w wariatkowie, mówię wam i to wszystko będzie wina tej szalonej diablicy.
Zapatrzyłem się na Arielę... Za tym wielgachnym biurkiem wyglądała na taką malutką i kruchą. Prawie parsknąłem śmiechem, na własne myśli, bo może i moja kusicielka jest maleńka, oczywiście w porównaniu ze mną, ale ducha walki nie można jej domówić. Rzuciłaby się z motyką na księżyc i gwarantuję wam, że osiągnęłaby co tam by sobie wymyśliła w tej ślicznej główce.
Jak cholernie zmieniło się moje postrzeganie Arieli przez tych kilka dni... Nie mogę powiedzieć, że ją poznałem, bo do cholery, to jest trzeci raz, gdy w ogóle rozmawiamy. Pierwsze dwa nie były jakoś szczególnie wyjątkowe, a elokwencją to raczej popisała się ona, o ile dowalenie mi w każdy możliwy sposób poza trzaśnięciem mnie w pysk, można tak nazwać.
Była pierwsza... Pierwsza, która się na to odważyła. Pierwsza, która tak mnie potraktowała. Pierwsza, której na to pozwoliłem. Każdego innego starłbym z powierzchni ziemi w kilka minut. Nie jestem gościem, który traci czas na przeprosiny, negocjacje, czy okazuje dobrą wolę. Za cokolwiek bym się nie wziął, czegokolwiek bym nie chciał, zawsze osiągałem cel.
Zapytajcie Navarro i Moreau... Te kontrakty, które sprzątnął im sprzed nosa Cristo, to w głównej mierze moja robota. Gdybym wtedy wiedział, że cholerny Moreau tak będzie mnie wkurwiał wykończyłbym ich z fajerwerkami. Tak, aby wiedzieli, że wyciąganie łap po nie swoje kobiety kosztuje od cholery. Na razie tylko forsy, ale kto wie co zrobię, gdy wciąż będzie się kręcił przy Arieli.
W końcu odłożyła pióro, przeciągnęła się w fotelu, rozglądając dookoła z nieprzytomnym wyrazem twarzy. Policzki delikatnie zarumienione a złote oczy błyszczące. Jest tak cholernie piękna, że moje ciało znowu budzi się do życia.
- Czy skończyła już pani, lady Russell? - udało mi się wykrztusić.
Zauważyłem, że Ariela była trochę oszołomiona wypitym winem, ale nie pijana, do tego bym nie dopuścił. Chcę, żeby wiedziała co robi i pamiętała o każdej sekundzie, już ja tego dopilnuję.
- Tak, skończyłam – zamrugała powiekami, jakby dopiero teraz zdała sobie sprawę, gdzie jest. Nawet z tej odległości zauważyłem, jak zaczęła szybciej oddychać zaciskając palce na oparciu fotela. - Czy mogę prosić o kopię tego pisma? Chciałabym porozmawiać jeszcze z Lucy, może będzie miała jakieś dodatkowe uwagi.
Oczywiście że będzie miała, myślę sobie. Cały ten fortel z dokumentami od Cristo miał na celu sprowadzenie jej do mojego biura, co udało mi się bez problemu. Nie mam pojęcie, co kombinuje Cristo, ale niech robi co chce, o ile będzie to zgodne z prawem.
- Oczywiście, ale czy mógłbym rzucić okiem na pani uwagi? Może wspólnie uda mam się dojść do porozumienia. Cristo jest rozsądnym człowiekiem i skłonnym w niektórych sprawach pójść na ustępstwa wobec żony i jej żądań – i zanim miała szansę się sprzeciwić stałem już obok biurka i przysuwając krzesło usiadłem obok niej z zachowaniem odpowiedniej odległości. Spięła się odrobinę, na co ze złością zacisnąłem usta. Nie lubiłem, gdy tak reagowała na mnie.
Jeszcze jedna rzecz cholernie mnie irytowała... A mianowicie to, że moja kusicielka zwracała się do mnie po nazwisku, albo używając zawodowej funkcji. Mam imię, do cholery! I diabelnie nie mogę się doczekać, aż kolejny raz usłyszę je z tych obłędnych ust.
- Lucy niczego nie żąda, oczywiście oprócz szybkiego rozwodu bądź anulowania małżeństwa – syknęła wyraźnie niezadowolona.
Wróciłem do realu słysząc uwagę mojej kusicielki. Już włączył jej się tryb wredoty, pomyślałem pochylając się nad dokumentami. Nie mam sensu komentować jej wypowiedzi, bo tylko może to nas doprowadzić do ostrej wymiany zdań, a nie ma co się szarpać nad lipnym dokumentem.
Przyznam szczerze, że polubiłem ten jej ton, ale to tak między nami. Jak się kiedykolwiek o tym dowie, moja mała lady zje mnie żywcem w butach. Po co dawać jej do ręki taką broń? Ten miesiąc ma być cholernie miły, postanowiłem. To wszystko, co mogę jej dać... Trzydzieści dni, których nie zapomni, byłem o tym przekonany i nie ma sensu tracić ani jednego dnia na jakieś walki i podchody.
Udając, że w pełni skupiłem się na dokumentach, pochyliłem się czytając poszczególne fragmenty, przy których Ariela dokonała jakiś zapisków. Mówiąc szczerze, zrobiło mi się nieco głupio, że ściągnąłem ją tu pod fałszywym pretekstem, podsuwając jeszcze bardziej fałszywy dokument. Podeszła do tego w cholernie profesjonalny sposób, choć nie sądzę, aby znała się na biznesie i tych wszystkich sprawach majątkowych.
Po chwili jej złote włosy pojawiły się w polu mojego widzenia. Od razu odetchnąłem z ulgą, a następnie zacisnąłem szczękę czując jak zapach jej perfum atakuje wszystkie moje zmysły. Dobra, cholera! Wygląda na to, że ten bat chłoszcze również mnie, pomyślałem z przekąsem, poprawiając się na krześle. Cholerny fiut!
Nie miałem bladego pojęcia jak długo będę w stanie tak spokojnie sobie siedzieć obok niej. Zabierałem się za całą sprawę jak do jeża. Ostrożnie i delikatnie, podczas gdy wszystko we mnie krzyczało, żeby rzucić Arielę na najbliższą płaską powierzchnię i w końcu posmakować jej...
Łapiąc w płuca głębszy oddech spojrzałem prawie nieprzytomny z pożądania na te cholerne kartki przede mną. Przestań do diabła dyszeć! Zaciskając szczęki nadludzkim wysiłkiem udało mi sie uspokoić oddech i przełykając przysunąłem bliżej dokumenty. Po chwili odnalazłem jeden z podkreślonych akapitów. Zdziwiony uniosłem głowę patrząc na najpiękniejsze złote oczy, jakie w życiu widziałem.
Dopiero teraz, gdy Ariela była tak blisko mnie zdałem sobie sprawę, że jej oczy nie są złote. Ten piękny jasny bursztyn miał ciemniejsze plamki dookoła źrenicy, które teraz zaczęły błyszczeć zielenią.
- Nie bardzo rozumiem... - wróciłem do dokumentów, pokazując jeden z akapitów, który obszernie skomentowała. - Jest pani absolutnie przekonana, że jej przyjaciółka nie będzie chciała podziału majątku? – zapytałem niby przypadkiem ocierając się ramieniem o jej pełne piersi. Ramię zapłonęło żywym ogniem i podniosłem wzrok. – To cholernie dużo pieniędzy.
- To bez znaczenia – odpowiedziała gwałtownie łapiąc powietrze.
- Pani mecenas... Nasi klienci nie podpisali intercyzy. Połowa prywatnego majątku Cristobala automatycznie należy się jego żonie już w dniu ślubu. Do tego dochodzi to wszystko, co zakupił w trakcie trwania małżeństwa. Do tego należy dodać jedną trzecią całego majątku de la Hoja, plus połowę z tej części, która należy do Cristobala. To są naprawdę bardzo duże sumy.
Tak w zasadzie to sprawa ta gówno mnie obchodziła. Po pierwsze, to nawet nie są zbliżone kwoty do tych, na które będzie nalegał Cristo. To zaledwie niewielka część całości. A po drugie... Nigdy nie zrozumiem kobiet i na tę chwile pozostawię to bez szerszej wypowiedzi.
Bardziej fascynował mnie kolor oczu Arieli. Te zielone plamki prawie pochłonęły bursztynowy kolor. Przyjrzałem się uważniej siedzącej obok mnie dziewczynie...
- A gdyby sytuacja była odwrotna, mecenasie? – zapytała ochrypłym głosem przechylając głowę, aż złoty warkocz przesunął się i teraz zwisał przy ramieniu. – Powiedzmy... Gdyby to pan był na miejscu Lucy. Przyjąłby pan taką ugodę?
Cholera! Tak się zapatrzyłem na Arielę, że nie byłem w stanie odpowiedzieć logicznie na jej pytanie. Doskonale pamiętałem te włosy rozpuszczone swobodnie na tym kawałku szkarłatnej szmatki, która chyba tylko z nazwy miała być szlafroczkiem. Chciałem wpleść palce w te złote pukle, pociągnąć za włosy na karku i owinąć dookoła pięści...
Chryste! Za chwilę zwariuję, jeżeli jej nie posmakuję...
- Lady Arielo, czy widziała pani kiedykolwiek zdjęcie Cristobala? – zapytałem ochrypłym głosem, odrywając spojrzenie od tych błyszczących oczu.
Podniosłem się, otworzyłem służbowy laptop i od razu ukazała się firmowa strona, ze zdjęciem Cristobala. Jestem facetem, ale nawet ja muszę stwierdzić, że przystojny z niego drań. Przesunąłem laptop na środek biurka.
Otworzyłem kolejny folder, na którym pokazały się zdjęcia z różnych firmowych spotkań. Ariela pochyliła się do przodu, a mnie momentalnie trafił szlag, gdy zauważyłem jak wpatruje się w Crista. Co mi, do jasnej cholery, strzeliło do głowy, żeby pokazywać jego przystojną facjatę?
- A tu w tle widać jego posiadłość, rodzinny dom de la Hoja - rzuciłem pośpiesznie, bo jak dla mnie już wystarczająco długo patrzyła na Meksykanina.
Z ciekawością, której nie potrafiła ukryć, wstała z miejsca pochylając się nad laptopem. Odsuwając fotel, na którym siedziała stanąłem za nią i pochyliłem się nad jej plecami, prawą ręką pokazując jej zabudowania, a lewą kładąc na biurku, tym samym odcinając jej drogę. Gdy poczuła mnie tak blisko, wstrzymała oddech i jeszcze bliżej przysunęła się do biurka, żeby tylko zwiększyć odstęp między nami. Zbliżyłem się do niej ocierając się biodrami o jej wystającą pupę i przysunąłem usta do jej ucha.
- To właśnie tutaj mieszkała pani przyjaciółka - mój szept wywołał u niej gęsią skórkę i drżenie.
Ariela zaczęła spazmatycznie łapać powietrze przez rozchylone usta, gdy poczuła mój oddech tak blisko swojej twarzy. Widziałem jak jej puls szaleje, jej tętnica na szyi pulsowała w rytmie szybkich uderzeń serca. Prawą ręką objąłem ją w pasie i przysunąłem do swojego ciała. Chciałem, żeby poczuła mnie całego.
Płomień popłyną z tych miejsc, którymi się dotykaliśmy. Jasny, gorący... Powietrze w jednej chwili zaiskrzyło.
Jak cholernie dobrze było ją czuć... Taka miękka... Taka pachnąca... Tak cholernie idealnie pasująca do moich ramion...
Zacząłem się ocierać o jej pośladki, moja męskość z każdym ruchem rosła. Zdusiłem jęk, naciskając mocnie fiutem na jej tyłeczek. Palcami delikatnie głaskałem ją po brzuchu, dociskając plecy Arieli do swojego ciała, a lekkimi pocałunkami zacząłem znaczyć ślad na gładkiej skórze policzka i szyi. Nie była w stanie się ruszyć, uwieziona pomiędzy biurkiem a moim ciałem, mimo to próbowała protestować.
- Rafaelu, co pan robi? To wcale nie jest zabawne.
Jezu Chryste! Jak ta kobieta smakuje! Moje usta jak przyciągane magnesem nie przestawały dotykać tej aksamitnej skóry. Zostawiałem na szyi mokre ślady coraz bardziej dociskając Arielę do siebie.
Jej sprzeciw nie był głośniejszy od szeptu. Gwałtownym ruchem bioder wbiłem się w jej pośladki, aby poczuła całą moją długość i twardość wywołując jej głośny jęk. Zabrzmiał dokładnie jak ten pieprzony jęk, gdy próbowała ciasta.
- Czy to wygląda na zabawę, lady Arielo? Nie sądzę, a żeby uprzedzić pani kolejny sprzeciw, nie mam zamiaru przestać – wydyszałem, chwyciłem zębami delikatną skórę na szyi liżąc na koniec czerwony ślad. - Syczysz na mnie kotku już od jakiegoś czasu, nadszedł czas, żebyś trochę pomruczała.
Jesteś już moja...
***
Arii...
To co robi z moim ciałem Rafael to jest zamach na wszystkie moje zmysły. Podszedł mnie po mistrzowsku i uśpił moją czujność. Przycisnął biodra do moich wypiętych pośladków, napierając na mnie i cholera jasna... To coś co się właśnie wbijało nad moimi pośladkami... Z trudem przełknęłam czując jego erekcję, choć to niemożliwe, żeby była taka duża.
Matko jedyna, jak do tego doszło, że prawie leżę rozciągnięta na jego biurku z wypiętymi pośladkami, a on swoją sztywną męskością próbuje zrobić mi dziurę w spódnicy?
- Odwróć się - zadrżałam słysząc ochrypły głos i usta dotykające skroni.
To taki rodzaj głosu, który nakazuje bezwzględne posłuszeństwo. Gdzieś tam z tyłu głowy zamigotał słaby sprzeciw, ale nim zdążyłam nad tym pomyśleć, Rafael odwrócił mnie w swoich ramionach, dociskając twarde biodra. Przygryzłam język powstrzymując się przed głośnym jękiem, spinając mięśnie za każdym razem, gdy ocierał się o mnie. Z trudem przełknęłam wbijając wzrok w opalony kawałek torsu, który wyłaniał się spod odpiętych górnych guzików koszuli. Ten zapach... Wciągnęłam łapczywie powietrze, gdy silna dłoń objęła moją szyję wplatając palce w zaplecione włosy.
- Miałem na to ochotę od chwili, gdy cię zobaczyłem – warknął pociągnięciem zmuszając mnie do uniesienia głowy.
Wszystko we mnie spięło się na widok lśniących oczu. Gdzieś tam w głębi widziałam zaledwie skrawki błękitu, który przysłoniła czerń. Gorąca... Prawie parząca skórę w tych miejscach, na które spojrzał. Trwałam jak zaczarowana, nie potrafiłam oderwać wzroku od pochłaniającej mnie czerni, czując jak wolną ręką przesuwa wzdłuż mojego boku, podciągając w górę materiał spódnicy.
To wszystko... Dotyk, od którego kręciło mi się w głowie i traciłam zmysły, zapach Rafaela, który z każdym oddechem wnikał we mnie i od którego kręciło mi się w głowie... To jak na mnie patrzył... Z pragnieniem... Z obłędnym zafascynowaniem... Jakby tym samym mówił, że należę do niego...
- Kobieto, twoja bielizna doprowadzi mnie kiedyś do ataku serca – wydyszał zerkając na moje obnażone biodra.
Jak w gorączce trzęsącymi palcami gwałtownie rozpinał guziki bluzki. Wysunęłam do przodu biodra czując jak przesunął dłonią po moich piersiach. Twarde sutki pulsowały boleśnie ocierając się o koronkę stanika.
– Pokaż mi się, kociątko - i zanim miałam szansę choćby mrugnąć okiem bluzka i spódnica znalazły się u moich stóp. – Chryste!
Stałam przed nim praktycznie nago, ubrana w kremowy atłasowy gorset, wykończony na brzegach i przy staniku koronką, zakończony pasem do pończoch. Opinał mnie aż za biodra, podkreślając wąską talię i łagodnie zaokrąglone biodra. Moje stringi to dwa niewielkie trójkąty zawiązywane na biodrach maleńkimi kokardkami, które aż krzyczą 'rozwiąż mnie'!
Poczułam jak Rafael zadrżał gwałtownie przywierając do mnie całym ciałem. Przez cały czas patrzył na mnie, jakby nie potrafił oderwać ode mnie rozpalonego spojrzenia, na przemian wbijając i rozluźniając palce, którymi przytrzymywał moje biodra. Oddychał przez rozchylone usta, parząc mnie swoim oddechem. Położyłam dłoń na jego piersi, czując pod palcami szybkie i mocne uderzenia serca. Jęknął przymykając oczy...
Szeroko rozstawionymi palcami złapał mnie pod pośladkami, na chwilę mocno przytulając do naprężonych bioder. Pisnęłam zaskoczona gwałtownym ruchem, gdy posadził mnie na biurku z szeroko rozłożonymi udami i nie czekając ani chwili od razu wsunął się pomiędzy moje nogi.
- Jesteś piękna – wyszeptał muskając ustami linię szczęki.
Mokre pocałunki zeszły wzdłuż szyi, zatrzymując się na obojczyku. Jęknęłam czując jak zasysa delikatną skórę, przygryzając zębami. Szorstki materiał spodni ocierał się o moje nagie uda potęgując to dziwne uczucie w podbrzuszu. Każdym dotykiem spalał mnie na popiół a ja jak Feniks odradzałam się za każdym razem.
W pokoju słychać tylko nasze przyśpieszone oddechy i szelest odzieży, gdy Rafael gorączkowymi ruchami pozbywał się koszuli. Ujął moją prawą nogę pod kolanem, podnosząc do góry i położył na swoim biodrze ciągle ocierając się o mnie.
Bez słowa, tylko ten parzący dotyk dłoni, silnych palców i kołyszące się biodra, które nie pozwalały mi zebrać myśli. Wzrok, którym docierał w każdy zakamarek mojej duszy, jakby chciał nią zawładnąć.
Poczułam jak palce Rafaela gładząc moją nogę przesuwając się śmiało w górę uda, aż do miejsca, gdzie pragnę go najbardziej. Gdy dotarł do złączenia ud, zawahał się na chwilę, a w jego wzroku zapłonął ogień. Pierwszy dotyk, zaledwie delikatne muśniecie... Pociemniało mi w oczach, gdy zaczął pieścić mnie przez materiał stringów, dociskając palce do łechtaczki. Taki niewielki kawałek koronki nie stanowił żadnej przeszkody. Dotarł do mnie cichy trzask rozrywanego materiału, a po chwili jego długie palce zaczęły masować wilgotne płatki mojej kobiecości.
- Taka mokra... - wydyszał opuszką palca rozprowadzając wilgoć dookoła nabrzmiałej łechtaczki.
W tej chwili, gdy Rafael trzymał mnie w swoich silnych ramionach, cały mój świat skurczył się do tego biurka, mężczyzny, który za chwilę mnie posiądzie i jego magicznych palców, które właśnie odnalazły wejście do mojego wnętrza.
- Tak cholernie ciasna...
Dobry Boże, Rafael do perfekcji opanował sztukę odpowiedniego używania palców, każdy jego ruch był zaplanowany na dawaniu rozkoszy, gdy wbijając we mnie dwa palce zgiął je pod odpowiednim kątem dociskając opuszki do punktu G.
Oderwałam plecy od biurka, krzycząc ochrypłym głosem. Raz za razem... Bez końca...
Gwiazdy, lśniące aż do utraty wzroku, tak piękne, że na ich widok oddech zamierał mi w piersi, a serce próbowało się wyrwać w dzikich uderzeniach... Całe galaktyki...
- Taka moja...
Już nie mogę więcej...
***
Rafael...
Widok tej kobiety, leżącej z rozłożonymi nogami na moim biurku jest najbardziej erotycznym obrazkiem, jaki kiedykolwiek widziałem. Obserwując każdy jej ruch, każde drgnienie ciała, staram się dostrzec ten moment, kiedy będzie gotowa. Muszę to wiedzieć, choć ja sam mam wrażenie, że za chwilę eksploduję zanim zdążę ją odpowiednio przygotować na mojego fiuta.
Moje małe zmysłowe kociątko ...
Od razu wyrzuciłem z głowy obraz pieprzonego francuskiego psa, który pojawił się w niej nieproszony. Od tej chwili, ta kobieta i jej ciało należą tylko do mnie.
Nie potrafiłem oderwać od niej wzroku, zafascynowany tym jak reaguje na każdy mój dotyk. Ja pieprzę! Trzymałem w ramionach czystą, płonącą zmysłowość. Ariela nie miała żadnych zahamowań w wrażaniu tego co przeżywa, a każdy orgazm jaki miała dzięki moim palcom zanurzonym w jej ciasnym wnętrzu, podniecał mnie jeszcze bardziej. Jest tak zajebiście wąska i ciasna mimo wilgoci, że zastanawiam się, jakim cudem się w niej zmieszczę?
Traciłem pomału panowanie nad własnym pożądaniem. Mój kutas dłużej nie wytrzyma, muszę ją, do cholery, w końcu poczuć... Poczuć, jak mnie obejmuje i ściska jej wąska cipka. Poczuć jak mój fiut rozrywa delikatne mięśnie, sprawiając jej zmysłowy ból... Wolną ręką odpiąłem spodnie, zsuwając z bioder razem z bokserkami, a mój oszalały z pragnienie fiut wyskoczył na wolność, uderzając w nabrzmiała łechtaczkę. Ariela spięła się pode mną jęcząc. Pochyliłem się nad nią próbując pochwycić jej wzrok, ale jej oczy były nieprzytomne z rozkoszy.
Chryste! Coś potężnego ścisnęło mnie w klatce piersiowej na widok tej kobiety i tego jak wygląda. Rozłożona na moim biurku, prawie naga, z rozsypanymi dookoła głowy złotymi włosami i nieprzytomnym spojrzeniem zielonych kocich oczu. Zielonych, kurwa!
- Kotku, spójrz na mnie – wyszeptałem kciukami muskając dolną wargę, na której odbiły się ślady zębów.
Ariela zamrugała powiekami, a jej cudowne zielone oczy rozbłysły jak dwie gwiazdy. Chryste! Jak tak dalej będzie na mnie patrzyła to dojdę zanim w ogóle mój fiut poczuje jej mokrą i ciasną cipkę, pomyślałem cofając nieznacznie biodra. Kurwa! Różowy języczek wyłonił się z ust przesuwając po spierzchniętych wargach. Czy ona robi to świadomie? Chce mnie, kurwa, wykończyć?
Jak coś tak małego, tak cholernie wkurzającego jak moja mała lady, może jednym gestem sprawić, że mój mózg skwierczy jak na rozgrzanej patelni?
Kurwa mać! Jestem stracony!
- Kotku, ten pierwszy raz chcę cię poczuć bez niczego – wydyszałem w jej usta. - Czuć jaka jesteś gorąca i mokra. Jestem w porządku i muszę zapytać o to samo ciebie. Wiesz o co mi chodzi?
Chryste! Jestem takim pieprzonym debilem! Ale to jest silniejsze ode mnie... Ten obraz, gdy wchodzę w nią bez żadnej osłony wżarł się w mój mózg w chwili, gdy zobaczyłem w jej dłoni te pieprzone prezerwatywy. Chcę, aby ze mną zrobiła to bez tego. Nie chcę żadnych barier pomiędzy nami. Tylko skóra do skóry...
- Tak, wiem – wyszeptała.
- Bierzesz pigułki? – ponagliłem, gdy zamilkła wpatrując się we mnie i niech to szlag, ale gdy potwierdziła kiwając głową, miałem ochotę wbić się w nią od razu i zacząć pieprzyć. Tyle, że antykoncepcja to nie wszystko... Jedna sprawa wyjaśniona, teraz to gorsze. – Ariela, chcę, żebyś przez cały czas na mnie patrzyła. Nie zamykaj oczu, chcę je widzieć. Rozumiesz, kotku? Masz nie zamykać oczu.
- Dlaczego? – zamrugała niepewnie powiekami, a w jej oczach pojawił się wyraz zagubienia. Tylko nie to, na Boga!
- Skarbie, już się chyba zorientowałaś, że jestem tam raczej duży – wyjaśniłem muskając kciukami kości policzkowe. - Nie chcę cię zranić. Muszę wiedzieć, że nie robię ci krzywdy. Rozumiesz mnie?
- Duży? Jak duży?
Chryste Panie! Moja cholernie ciekawska mała, zmysłowa wredota... Z uśmiechem, wciąż patrząc w te zachwycające zielone oczy, zacząłem wsuwać główkę mojego fiuta w jej gorącą cipkę, rozszerzając ją aż do granicy słodkiego bólu.
- Kotku, ogromny... - wyszeptałem.
Jest tak kurewsko ciasna w środku, że jeszcze chwila i eksploduję. Kurwa! Dysząc jak cholerny pies, położyłem kciuk na łechtaczce i delikatnie naciskając zacząłem masować okrężnymi ruchami, żeby się bardziej rozluźniła. Z każdym pokonanym minimetrem coraz bardziej zaciskałem szczęki, żeby nie krzyczeć z ekstazy.
To jest niebo, to raj jakiego nigdy wcześniej nie zaznałem i myślałem, że nigdy nie będzie mi to dane. Starałem się być delikatny, tkwiąc w jednym miejscu, czekając aż rozluźni się na tyle, aby jej mięśnie wpuściły mnie głębiej, podczas gdy jedyne czego pragnąłem, to wbić się w nią brutalnie do samego końca. Poczuć ją na całej długości i pieprzyć do nieprzytomności. Zdobyć, zawłaszczyć, naznaczyć...
Opierając swój ciężar na jednej ręce, uniosłem się patrząc zafascynowany na miejsce, gdzie łączą się nasze ciała. Z mojego gardła wydobyło się głośne warknięcie, tak piękny jest ten widok. Jej wilgotne różowe wargi obejmowały mnie ciasno jak rękawiczka. Zakołysałem biodrami, gdy tylko poczułem na fiucie, delikatne drżenie cipki.
Czuję ją tak dokładnie, tak cholera idealnie...
Ariela jest bardzo wąska, tak cholernie wąska i ciasna... Czułem, że środku jest za mało miejsca, że mogę się cały nie zmieścić. Zaciskając zęby, zakołysałem ponownie biodrami, naciskając palcem na łechtaczkę. Znowu przesunąłem się o tych kilka milimetrów do przodu. Wyczułem główką jakaś przeszkodę, jakbym trafił do samego dna jej kobiecości i prawie ryknąłem sfrustrowany. Musi być więcej miejsca. Ariela zaczęła dyszeć i jęczeć pode mną, napinając ciało. Nie wiem jak to zrobię, ale muszę ją bardziej rozluźnić, może wtedy uda mi się zanurzyć choć trochę głębiej.
- Mów do mnie, kotku. Wszystko w porządku? – z ledwością wydobyłem z siebie słowa, rozkosz rozrywała mnie od środka, utrudniając oddychanie.
- Tak, w porządku - z trudem przełknęła a jej wilgotny język znowu prześlizgnął się po ustach i zębach.
Drgnąłem gwałtownie dusząc w sobie jęk i w trudem powstrzymując palący moje uda i podbrzusze gwałtowny orgazm.
- Zniesiesz więcej?
Zielone oczy Arieli rozszerzyły się ze strachu na moje słowa.
- To jeszcze nie wszedł cały?
Święta naiwności... Cholera! Słysząc jej przerażony głos zacisnąłem szczękę w wyrazie frustracji. Szlag! Nie chcę, żeby się bała, chcę, żeby mnie pragnęła, żeby przyjęła mnie całego. Jest tak cholernie wąska...
- Kotku, ledwo wszedłem do połowy, rozluźnij się skarbie i wpuść mnie głębiej – wydusiłem z siebie małe kłamstwo.
Zakołysałem na boki biodrami, zmieniając odrobinę ułożenie miednicy, wciąż masując mały guziczek okrężnymi ruchami. Jęcząc głośno wyprężyła ciało unosząc w górę biodra i spłynęła kolejną falą wilgoci, zaciskając się na mnie.
O kurwa! Poczułem to! Zacisnąłem szczękę, spinając wszystkie mięśnie... Chryste Panie...
- Nie kotku, nie ruszaj się, zrobię ci krzywdę...
Jeszcze próbowałem się powstrzymać... Okiełznać potwora, dyszącego pożądaniem i tracącego kontrolę nad tym co robi, ale było już za późno, bo jej ciało zaczęło drzeć w gwałtownym orgazmie a jej biodra falować i nie byłem w stanie dłużej się powstrzymywać.
Z głośnym rykiem wbiłem się w nią, wypełniając ją aż do końca i chowając twarz na jej ramieniu, jęczałem w jej miękką skórę. Ariela krzyknęła z bólu i zaczęła się szarpać, chcąc uwolnić się ode mnie.
- Błagam... Nie ruszaj się... Daj mi chwilę, maleńka... - wydyszałem.
Każdym jednym mięśniem czułem pod sobą jak ciało Arieli walczy z bólem. Chryste! Była tak cholernie wąska, a ja jak napalony byk rozerwałem ją swoim fiutem...
Trwałem w bezruchu, oddychając szybko i płytko. Uniosłem głowę, szukając tych błyszczących oczu. Już teraz wiem, że gdy Ariela jest zła, jej oczy są złote, jak bursztyn oglądany pod słońce. Spala tym ognistym spojrzeniem każdego.
Ale gdy ogarnia ją pożądanie... Gdy jej krew szumi w żyłach jak rwący wodospad, gdy jej mięśnie drżą, a usta z trudem tłumią krzyk, jej oczy są zielone. Zielone jak u pieprzonego kota. I teraz te zielone oczy patrzyły na mnie z takim wyrazem w ich głębi, że drgnąłem wewnątrz jej ciasnej cipki, wywołując mój jęk czystej rozkoszy. Matko jedyna, nigdy wcześniej nie widziałem u kobiety takiego wyrazu twarzy. Zachwyt i rozkosz mieszały się z bólem, policzki miała zaróżowione i z trudem łapała powietrze.
- Słodki Jezu, ależ jesteś ciasna, ściskasz mojego kutasa jak imadłem - byłem w niej zanurzony aż do końca, czułem jej gorącą i mokrą cipkę na jajach i jedyne o czym w tej chwili myślałem to zacząć ją pieprzyć, mocno i gwałtownie.
Dom zatracenia...
Ale wiedziałem, że potrzebuje czasu, żeby oswoić się z moją obecnością wewnątrz jej ciała. Jęczała pode mną łapiąc spazmatycznie powietrze. Kurwa mać, chyba nie zrobiłem jej krzywdy, za szybko w nią wszedłem.
Opierając ręce na łokciach po obu stronach jej głowy, ująłem ją dłońmi za policzki i kciukami zacząłem delikatnie gładzić zaróżowioną skórę, muskając kąciki ust.
- Słyszysz mnie? Mów do mnie, kotku. Muszę wiedzieć, jak się czujesz.
- Czuję się...- przełknęła z trudem, ale dzielnie patrzyła mi w oczy - Jesteś strasznie duży, Rafaelu.
Uśmiechnąłem się słysząc własne imię w ustach tej kobiety. Moja dzielna koteczka. Zaczynam się cicho śmiać, a mój fiut, bodaj by... O nie! Nie mam, kurwa, najmniejszego zamiaru mówić, czy nawet myśleć takich rzeczy. Jest mu kurewsko dobrze tam, gdzie jest, a byłoby mu znacznie lepiej, gdyby w końcu mógł się poruszyć.
- Ale wszedłem cały kotku, aż do końca – na próbę zakołysałem biodrami, a delikatne mięśnie zaciskając się na moim fiucie wciągnęły go głębiej. Kurwa! Pieprzone niebo! - Jesteś gotowa na szybką i długą jazdę? Bo będzie raczej ostro, już naprawdę dłużej nie dam rady się powstrzymywać – ostrzegłem ochrypłym głosem spinając wszystkie mięśnie. - Za bardzo cię pragnę.
Wysunąłem się z niej, patrząc z góry na twarz Arieli. Jest tak diabelnie ciasna, że z ledwością jestem w stanie wysunąć się z jej wnętrza, czując każdy jej milimetr, każdą powierzchnię delikatnych ścianek. Gdy byłem w niej tylko główką mojego naprężonego kutasa zatrzymałem się na chwilę i nie odrywając od niej wzroku ponownie w nią wszedłem, spodziewając się ujrzeć na jej twarzy oznaki bólu, jaki z całą pewnością musi jej sprawiać mój olbrzymi kutas.
Uczucie ponownego zanurzenia się w niej jest niesamowite. Jęcząc i ściskając jej biodra raz za razem powtarzałem ruchy, czując, jak ocieram się w jej wnętrzu i przyśpieszając z każdym głębokim zanurzeniem.
Zaczyna się magia... Te wszystkie iskry, przeskakujące w powietrzu i osiadające na naszych spoconych ciałach. Każdym ruchem, gdy wbijałem się w jej miękkie i uległe ciało starałem się zapamiętać to uczucie, gdy obejmuje mnie tak cholernie mocno. Czułem jak mięśnie je długich nóg zaczynają się naprężać, obejmując moje biodra. Ariela zaczyna krzyczeć, a jej paznokcie drapią gładki blat biurka, na którym leży.
- Tak kotku, pomrucz dla mnie... Pokaż mi jak ci dobrze. Możesz wbić te swoje ostre pazurki we mnie - przenosząc jej dłonie na swoje biodra, chwyciłem jej pośladki podnosząc wyżej i wbiłem się w nią z całej siły, zaciskając zęby.
Słodki Jezu, jak mi dobrze, tak niewyobrażalnie dobrze...
Szybciej, głębiej, mocniej, Chryste!!!!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top