Rozdział 19

Gruchot Sammy'ego naprawdę wyglądał dziwnie, pośród złotych powozów herosów. Jacob dotknął ściany wody, która dzięki magi nie wpływała do hangaru.

-Z kim będziesz walczył, tak w ogóle?- Spytała Jenny. Ares spojrzał na stojącego przy wejściu do pałacu szaroskórego łysola ze skórzaną zbroją i toporem na plecach.

-Arena Posejdona jest znana na całym świecie. A przynajmniej wśród bożków. Uczestniczą tu głównie herosi i młodzi bogowie.

-Herosi? W sensie Herkules i takie tam?- Spytał Jacob. Ares westchnął, wciąż patrząc na swojego starego nauczyciela.

-Herakles w teori jest już traktowany jak bóg. Przecież wciąż rodzą się nowi herosi, pół bogowie. Chyba nie myślałeś, że moim krewniakom znudziło się zapładnianie ludzkich panienek?- Uśmiechnął się lekko. -Chodźcie.

Bóg wojny poprowadził grupkę do wejścia puścił ich przodem i zatrzymał się przed Edonosem. W końcu wystawił rękę do żółwika.

-Witaj Miszczu.

-Witaj Żywa Wojno.- Tytan przybił mu żółwika. -Jesteś gotowy?

-Dzięki twojemu piekielnemu szkoleniu zawsze będę.- Ares uśmiechnął się lekko. -To jaki jest ukryty cel, poza ponownym spotkaniem z twoim ulubionym uczniem?

-Tylko sprawdzenie twoich umiejętności.- Szaroskóry wymownie popatrzył na kręcących się w okolicy bożków i nimfy. -Poza tym, słyszałem, że zwycięzca dostanie audiencję u Posejdona.

Ares skinął głową i wszedł z nim do środka. Eros już wykupił dla rodzinki śmiertelników miejsca na widowni. Były to ostatki, więc wszyscy trafili na tyły. Wszyscy, oprócz Aresa, który jako zwycięzca jednej z wcześniejszych Aren, dostał honorowe miejsce niedaleko Edonosa, oraz możliwość dołączenie dopiero w drugiej turze walk. Wrota po jednej stronie areny się otworzyły i wyszedł chłopak z irokezem, w ciemnoszarym podkoszulku i dżinsach. Najwyraźniej nie miał zamiaru przyjmować skórzanej zbroi ofiarowanej każdemu zawodnikowi. Nie było też widać żadnej broni.

-Oto i Eol – Syn Wiatrów!- Oznajmił głos, który o dziwo nie zmienił się, mimo kilku tysiącleci. Z drugich wrót wyszedł fioletowłosy uczeń Edonosa. Ten przyjął zbroję. Na plecach miał długi samurajski miecz ze złotą rękojęścią.

-A jego przeciwnikiem jest Axel – Pół demon z Brytanii!

Posejdon symbolicznie uderzył w talerz, a walka oficjalnie się rozpoczęła. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top