Rozdział 21 Odmawiam


Siedziałam na łóżku i oglądałam sztylet, który wręczył mi Aaron. Przecież nie mogę go użyć. Nie jestem zdolna do takich czynów. Fakt może sobie na to zasłużył, ale nie zgadzam się. A jeśli on właśnie tego oczekuje i tak naprawdę ma teraz idealny pretekst by skończyć swoje życie, które nie najlepiej mu się wiedzie. Gdyż nie zapominajmy, że jakiś powód musiał być, że stał się tym kim jest teraz.

Królu nie pomogę ci w tym.

Do drzwi mojego pokoju ktoś zapukał. Zawołał bez zastanowienia proszę bo myślałam, że to Aaron, lecz byłam w błędzie. Próg przekroczyła młoda dziewczyna w długiej fioletowej sukni. Długie kruczoczarne włosy i porcelanowa cera sprawiały, że wyglądała dość nietypowo, ale jakże pięknie.

-Witaj - przywitała się nieśmiało

-Cześć. Kim jesteś?

-Jestem Anastazja, siostra Aarona

-Nie wiedziałam, że ma siostrę

-Bo nie do końca nią jestem. Aaron opiekuję się mną, przygarnął gdy miałam problemy, pomógł stanąć mi znów na nogi. Jesteśmy dla siebie jak rodzeństwo, dlatego tak mówimy

-Rozumiem - zamyśliłam się

-Ty jesteś tą śmiertelniczką, którą mój brat sprowadził do Królestwa?

-Teoretycznie sama się tu sprowadziłam - momentalnie posmutniałam

-Jak to? - dziewczyna zdziwiła się i usiadła obok mnie na łóżku

-Wpadłam na niego kilka razy w moim świecie. Za którymś przypadkowym spotkaniem zaprosił na randkę. Zyskał moje zaufanie i to wykorzystał. Nalegałam by poznać jego tajemnice, a więc wsiadłam z nim do auta, a ten przywiózł mnie tutaj - dziewczyna zaśmiała się, a ja spojrzałam na nią pytająco

-Nie przejmuj się. Owszem mogłaś z nim nie wsiadać, ale i tak by cię tu przywiózł bo on zawsze dostaje to czego chce

-Tylko, że ja nie jestem przedmiotem, a on mnie tak traktuje

-Aaron z niewiadomych mi względów nie przepada za ludźmi. Nawet mnie trzyma nadystans

-Jesteś człowiekiem?!

-Tak - uśmiechnęła się 

Nie myślałam, że poznam ludzką dziewczynę tutaj i to w dodatku siostrę Króla. Ciekawe czy będę mogła jej zaufać.

-Brat jest trochę nerwowy i wybuchowy. Zanim pomyśli to już zrobi coś głupiego

Chciałam jej podać jako przykład moje zamknięcie w lochach, ale ugryzłam się w język jeszcze by mu powtórzyła i miałabym kłopoty

-A co to? - dziewczyna spojrzał na sztylet leżący obok mnie na łóżku

-Anastazja! - do pokoju wszedł Aaron

-Tak?

-Powiedziano mi, że cię tutaj znajdę. Masz z nią nie rozmawiać. Wyjdź stąd, a z tobą porozmawiam sobie później - oboje opuścili pokój

Dlaczego on taki jest? O co znowu mu chodzi? Przecież nie zrobiłam nic złego. To ona do mnie przyszła, a ja tylko odpowiadałam na jej pytania. Nie rozumiem tego wszystkiego. Z jakiego powodu Aaron się tak wściekł. Właśnie w takich momentach nienawidzę go najbardziej i najchętniej użyłabym tego sztyletu. Ale nie myśl Królu, że to uczynię. Zniosę Twoje konsekwencje. Nie poddam się przyjmę Twą karę choć nie zasłużoną, ale nie ukrócę Twych męk bo to jest dla Ciebie dużo gorsze.

PERSPEKTYWA KRÓLA

-Po co do niej przyszłaś?

-O co ty się wściekasz? Chciałam tylko ją poznać nic w tym złego

-Masz się z nią nie spoufalać. Rozumiesz?

-Boisz się, że pomogę jej w ucieczce?

-Nie prawda

-Przyznaj, że ta śmiertelniczka coś dla ciebie znaczy

-Anastazjo nie przeciągaj, dobrze ci radzę - zgromiłem młodą dziewczynę spojrzeniem

-Doskonale pamiętam, że nienawidzisz ludzi. Nawet mnie trzymasz na dystans, ale przyzwyczaiłam się, iż odczuwasz do mnie wstręt, lecz ona tego nie rozumie

-Wstręt to nienajlepsze określenie, przecież jesteś dla mnie jak siostra

-W takim razie bracie przejrzyj na oczy.  Skoro mnie tolerujesz i dopuściłeś do swojego serca, którego ponoć nie ma. Zrób to samo z nią. Ona jest tak samo samotna jak ty - posłała mi uśmiech

-Nie musisz się rozpakować dopiero co przyjechałaś 

-Dobrze, wychodzę już, a ty pamiętaj moje słowa - Anastazja opuściła gabinet

Nie rozumiem z jakiego powodu wszyscy przekonują mnie do tej małolaty. Co mnie interesuje, że jest samotna. Każdy musi sobie radzić sam w życiu. Chociaż z jakiegoś powodu dałem jej jedyne narzędzie, które może mnie zabić i doradziłem by walczyła z przeciwnościami losu, czyli ze mną. Dlaczego ja właściwie to zrobiłem. Nie rozumiem czasami swojego zachowania względem niej. Nie mogę jej do siebie dopuści. Wiem, że ona tego chcę, widzę to w jej oczach, ale jeśli to zrobię ona będzie moją zgubą. A ja nie mogę sobie na to pozwolić.

Miałem ją odwiedzić i zakazać rozmów z Anastazją, ale nie potrafię jej skrzywdzić.

Wszedłem bez pukania do pokoju Belli, którą zastałem siedzącą na łóżku ze sztyletem w dłoni. Patrzyła się na niego i płakała. Zaniemówiłem. Przeszedł mi gniew na nią, nie chciałem już na nią krzyczeć, a wręcz przeciwnie pocieszyć i powiedzieć, że będzie dobrze. Źle zrobiłem, że przywiozłem ją do tego pałacu. Ta dziewczyna powoli mnie niszczy.

-Nie zrobiłam nic złego - zerwała się na równe nogi, gdy tylko nie dostrzegła

-Wiem - wolnym krokiem szedłem w jej stronę

-Nie będę z nią już więcej rozmawiać

-Wiem

-Nie krzywdź mnie, proszę 

-Nie zamierzam - zbliżyłem się i otarłem jej łzy

-Aaron nie mogę - wysunęła dłoń ze sztyletem w moim kierunku

-Pozbawiasz się możliwości ucieczki

-Zgadza się, ale nie mogłabym tego zrobić - oddała mi sztylet

Zaskoczyła mnie, ale zaimponowała. Nie spodziewałem się po niej takiej decyzji. Pozbawiła się możliwość wrócenia do rodziny. Nie rozsądne to z jej strony, ale szanuję taką postawę. Udowodniła, że jednak potrafi się przeciwstawić. 

-Bello... - przerwała moje zdanie

-Cicho Królu 

-Bella... - znów mi przerwała, ale tym razem łącząc nasze usta w pocałunku

-Mówiłam żebyś był cicho - mrugnęła do mnie

Dlaczego mam wrażenie, że Bella jest coraz bardziej podobna do mnie. Nie zrozumiem jej zapewne nigdy, ale czuję, że moje nastawienie względem niej zmienia się, a to nie wróży nic dobrego.

-Królu? - spytała niepewnie

-Tak?

-Nie musisz już być samotny - uśmiechnęła się

Bella jest naprawdę wyjątkową dziewczyną i teraz to widzę, że nie wszyscy śmiertelnicy są tacy sami. Różnią się od siebie. Może źle ich oceniałem. Ciężki mi stwierdzić, ponieważ sam już gubię się w moich myślach, a co dopiero uczuciach.

Bello w co Ty ze mną grasz?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top