Rozdział 13 Pierwsza próba porozumienia
Obudziłam się następnego dnia koło południa. Dotarł do mnie przyjemny zapach dla mojego nosa, a dokładniej zapach świeżej kawy i naleśników, które tak bardzo uwielbiam. Jak spałam ktoś przyniósł mi najwidoczniej śniadanie. Zjadłam posiłek w łóżku, a gdy skończyłam odstawiłam tacę na wcześniejsze miejsce, wzięłam jeszcze kilka łyków kawy i udałam się do łazienki, aby wziąć szybki prysznic, ułożyć włosy i może lekko się podmalować. Gdy już wszystko skończyłam udałam się do szafy, z której wybrałam jasne jeansy oraz czarny podkoszulek. Byłam gotowa i wyszykowana tylko, że co ja mam teraz ze sobą zrobić. Może pójdę pozwiedzać pałac skoro mogę wychodzić ze swojego pokoju.
Jak postanowiłam tak też uczyniłam. Już po chwili znajdowałam się na korytarzu, udałam się prosto korytarzem, ale tutaj na piętrze są głównie same pokoje nie licząc gabinetu Aarona, do którego nie wolno mi wchodzić. A więc idę na dół może tam znajdę coś ciekawszego. Na parterze znalazłam jadalnie, ale tam już byłam. Trafiłam również na dużą, piętrową bibliotekę. Tego się nie spodziewałam po Królu, nie myślałam, że znajdę coś takiego, ale w sumie to bardzo dobrze, gdyż będę mogła tutaj przychodzić i czytać książki. Choć trochę będę mieć wtedy jakieś zajęcie bo jak na razie przesiaduję całymi dniami w pokoju i patrzę się w sufit bądź służę jako rozrywka Aarona, więc chyba każdy się ze mną zgodzi, że to żadne zajęcia. Z biblioteki udałam się dalej przed siebie i trafiłam na dziwny pokój, utrzymany w kolorach czerwieni i czerni. ściany pomieszczenia były czerwone, natomiast dodatki czarne i meble. Po środku pokoju stały skórzane sofy, a w rogu pokoju koło okna stał barek z z najrozmaitszymi alkoholami. Ciekawe do czego mu tak podejrzany pokój, ale skoro rozum podsuwa mi, że to podejrzany pokój to na pewno nic dobrego w nim się nie odbywa i lepiej wyjdę stąd nim jeszcze zjawi się Aaron.
Zwiedziłam już cały pałac, a może raczej prawie cały bo nie wszędzie wchodziła, nie wiedziałam czy mogę tam wejść czy też nie. Choć niby powiedział mi, że mam unikać tylko pomieszczeń dla służby, jego sypialni i gabinetu. Spacerowałam nawet po pałacowych ogrodach, które swoją drogą są ogromne i bardzo piękne. Podejrzewam, że to będzie moje ulubione miejsce.
Właśnie wracałam korytarzem do swojego pokoju, gdy zauważyłam Penny. Od razu do niej podbiegłam i ją zaczepiłam, ale odniosłam wrażenie, że wcale nie cieszy się, że mnie widzi, wręcz przeciwnie przeszkadza jej moja obecność, a przecież tak dobrze się dogadywałyśmy.
-Cześć - zagaiłam rozmowę
-Witaj - odpowiedziała półszeptem
-Nie cieszysz się, że znów się spotykamy?
-Cieszę się, ale muszę już iść. Mam dużo pracy
-Zaczekaj! - zawołałam za dziewczyną
-Tak?
-Czy Aaron kazał ci mnie unikać?
-Król skądże - w jej oczach widziałam strach
-Zakazał - powiedziałam sama do siebie, a Penny nieśmiało pokiwała przytakująco głową
-Ale dlaczego tak postąpił?
-Król zauważył, że mamy ze sobą dobry kontakt i boi się, że mogłabym ci jeszcze pomóc w ucieczce. Uważa również, że nie powinnaś zadawać się i rozmawiać ze służbą
-Teraz to przesadził, gdzie go znajdę?
-Co ty chcesz zrobić? - wystraszyła się wampirzyca
-Porozmawiać
-Wplączesz nas w kłopoty
-Nie wydam cię, gdzie go znajdę? W gabinecie? - dziewczyna pokiwała przytakująco, a ja oddaliłam się
Po niecałych pięciu minutach stałam już pod drzwiami gabinetu, zapukałam i czekałam, aż usłyszę, że mogę wejść. Aaron krzyknął proszę, a ja pewnym siebie krokiem weszłam do środka.
-Cóż za niespodziewana wizyta. Czego ode mnie chcesz? - jak zawsze milutki
-Porozmawiać - zbliżyłam się
-Jak nie widzisz ja tutaj pracuję, więc idź stąd
-Ale ty uroczy - westchnęłam
-Posłuchaj nie muszę z tobą rozmawiać, a jeśli już to robię to powinnaś być mi wdzięczna, że poświęcam na ciebie mój cenny czas
Nie mogę dać się wyprowadzić z równowagi. Nie mogę na to pozwolić, jemu tylko o to na pewno chodzi, ale przysięgam odpłacę się bo już nie mogę go znieść. Najchętniej odpowiedziałabym mu tak samo, ale postaram się być uprzejma.
-Rozumiem, ale nie zajmę ci długo - spojrzałam na niego pytająco
-Niech ci będzie - machnął ręką oraz odłożył papiery na bok
-Kiedy zamknąłeś mnie w lochach przychodziła do mnie taka młoda blondynka, dlaczego teraz jej nie widuję. Chciałabym móc z nią porozmawiać
-Ta dziewczyna należy do służby, a ty nie zaczynaj zawierać tutaj przyjaźni
-Proszę pozwól mi z nią od czasu do czasu porozmawiać. Nie wystarczy, że jestem na każde twoje zawołanie i robię wszystko co mi każesz
-Nie tym tonem, a po drugie musisz to robić, a więc łaski nie robisz
-A jak ci się nudzi to zaraz mogę znaleźć dla ciebie zajęcie - nie odezwałam się nic, gdyż już obawiam się co wymyślił
-Od teraz będziesz moją osobistą niewolnicą, a co za tym idzie pewnie się zastanawiasz? Chętnie ci odpowiem - posłał mi szyderczy uśmieszek
-Staję 4 rano, a więc ty też i meldujesz się u mnie w gabinecie, a co potem to już pomyślimy
On chyba żartuje i kto normalny wstaje tak wcześnie. Jak ja mam codziennie tak wstawać i wykonywać jego głupie rozkazy to nie pociągnę długo.
-Codziennie? - wydukałam
-Oczywiście - znów ten szyderczy uśmiech
Już miałam wyjść kiedy zawołał mnie do siebie i doskonale wiem po co mnie zawołał. Jak zwykle pewnie znów chce mnie ugryźć. Czy on musi robić to za każdym razem kiedy tylko mnie widzi. O boże to co będzie kiedy będę spędzać z ni czas codziennie. Mam nadzieję, że chociaż wtedy mi odpuści bo pozbędzie mnie całej krwi.
Podeszłam do niego bliżej, a on wstał z fotela by objąć mnie po chwili jedną ręką w talii, a drugą odgarnąć włosy z mojej szyi. Stałam oparta o biurku, a on wbił swoje kły i zaczął pozbawiać mnie krwi. Bolało mnie to trochę, dlatego zacisnęłam prawą dłoń zacisnęłam na krawędzi blatu biurka. Chyba to zauważył bo dziwnie się uśmiechnął. Za każdym razem gryzie mnie inaczej. Nie wiem już czy o robi to celowo czym o co mu chodzi. Raz nie boli mnie w ogóle, a kiedy indziej nie mogę wytrzymać i krzyczę z bólu. Mam wrażenie, że dręczenie mnie sprawia mu nie małą radość. Po kilku minutach uwolnił mnie ze swych objęć, ale zanim to zrobił wykonał bardzo dziwny gest, a mianowicie złożył pocałunek w miejscu ugryzienia.
-Zaczyna mi się podobać twój brak protestowania
-Mogę już iść czy jeszcze Królu chcesz coś ode mnie?
-Królu? Naprawdę mnie zadziwiasz. Ciekaw jestem co chcesz osiągnąć w ten sposób
-J...a nic, po prostu zrozumiałam kilka rzeczy. Jesteś Królem, a ja zwykłą słabą śmiertelniczką, która i tak nie da ci rady, więc pozostaje mi się stosować do twoich rozkazów
-Sprytna jesteś, ale pilnuj się moja droga - mrugnął do mnie
Czyżby Aaron naprawdę czegoś się domyślał, ale niby jak to możliwe? Przecież w myślach chyba nie czyta. Chociaż kto go tam wie, w końcu to wampir, a oni normalni nie są. Ale może podejrzewa coś, dlatego, że zbyt szybo zmieniłam swoje zachowanie może powinnam robić to stopniowo. Teraz i tak już za późno to co ja będę nad tym rozmyślać. Szkoda, że nie udało mi się wskórać u niego bym mogła porozmawiać z Penny. To jedyna osoba w tym przeklętym pałacu, która jest wampirem, ale nie życzy mi źle, a wręcz przeciwnie. Można rzecz, że nawet się trochę zaprzyjaźniłyśmy przez te dwa dni. Opowiadała mi trochę o Królu i jego Królestwie. Bardzo mi się to podobało, gdyż wszyscy mnie tutaj ignorują i traktują jak nic nie wartą śmiertelniczkę. Trochę jest mi przykro, że tak się wywyższają, ale Penny powiedziała mi, że wampiry tak już mają bo z powodu swoich mocy i nieśmiertelności uważają się za lepszych bo niby więcej mogą zdobyć, a świat stoi przed nimi otworem, ale zapominają, że sami byli kiedyś ludźmi i ich życie nie było takie kolorowe, więc to jest kolejny powód, dla którego mnie poniżają. Dlatego mam się nimi nie przejmować bo szkoda moich łez. Chciałam by również powiedział mi coś o przeszłości Króla czy może wie jak się stał wampirem i kiedy, ale nie chciała mi nic powiedzieć. Może nic nie wiedziała albo bała się, że jak mi powie to poniesie konsekwencje swego czynu. Nie wiem w każdym bądź razie nie naciskałam. Jednakże powiedziała mi, że Aaron nie jest taki zły na jakiego się wydaje. Naprawdę nie rozumiem o co chodzi tym wszystkim osobom. Ja nie widzę u niego żadnych zalet, ale w sumie chętnie bym się przekonała czy mają rację. Tylko jak mam to zrobić skoro z nim w ogóle nie da się porozumieć.
Pierwsza próba porozumienia = porażka
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top