Rozdział 12 Lekcja pokory
Spałam, jeśli w ogóle to coś na czym leżałam można nazwać łóżkiem. Bo raczej zwykła prycza to marne łóżku. Ale cóż bywa. Obudził mnie dźwięk przekręcanego zamka, a następnie otwieranych drzwi. Do pomieszczenia wszedł Aaron. Może nareszcie mnie stąd wypuści.
-Wyspana księżniczka? -rzucił ironicznie, a ja się nic nie odezwałam
-Wypuścić mnie stąd? - zapytałam niepewnie kiedy zauważyłam, że powoli się do mnie zbliża
-Nie
-Proszę, nie chcę już być tutaj zamknięta - stał i przypatrywał mi się
-A co ja na tym zyskam, że cię wypuszczę - spojrzał z zaciekawieniem
-Będę ci posłuszna
-Zrobisz wszystko? - zamyślił się
-Tak - pokiwałam przytakująco
-A więc jakbym chciał cię teraz ugryźć nie będziesz się szarpać, ani protestować? - intensywnie mi się przyglądał czekając z zaciekawieniem na moją odpowiedź
-Zgadza się - wstałam z łóżka i podeszłam bliżej niego
-Interesujące - zbliżył się, objął mnie jedną rękę w talii, a drugą odgarnął włosy z mojej szyi i zanurzył w niej swoje kły
Nie wyrywałam się, nie szarpałam i nie prosiłam by mnie zostawił. Stałam nieruchomo w jego objęciach i pozwalałam, aby się na mnie pożywił. O dziwo tym razem nie czułam tego okropnego bólu co zazwyczaj. Teraz robił to dużo delikatniej i jedyne co odczuwałam to lekki dyskomfort, a w dodatku ugryzł mnie po drugiej stronie szyi. Na tamtej stronie miałam już zbyt dużo śladów po jego ugryzieniach,dlatego bolała mnie cała prawa strona szyi i tylko prosiłam w myślach by nie gryzł w to samo miejsce.
Po kilku chwilach uwolnił mnie ze swoich objęć.
-Dobrze chodź - kiwnął głową dając mi tym samym znak bym podążyła za nim i tak też zrobiłam
Opuściliśmy loch, udaliśmy się schodami na wyższe piętro. Aaron szedł pierwszy, a ja podążałam z tyłu zanim. W końcu zatrzymaliśmy się przed ciemnymi, drewnianymi drzwiami. Otworzył je, wszedł do środka, a ja weszłam jako druga zamykając za nami drzwi. Usiadł za biurkiem, a mnie gestem ręki wskazał bym zajęła miejsce na fotelu naprzeciwko biurku. Jak kazał tak też zrobiłam. I właśnie zdałam sobie sprawę z tego, że jestem w gabinecie Króla. Zastanawia mnie, dlaczego mnie tutaj przyprowadził. Może chce mi coś powiedzieć bądź znów mną rządzić. Chociaż to i tak robi non stop.
Siedziałam i wpatrywałam się uważnie w Aarona czekając na jakąś jego reakcję.
-Chciałem z tobą porozmawiać - zaczął pierwszy
-O czym?
-Wiesz już, że jestem wampirem oraz Królem, ale wiesz tak właściwie kim ja rządzę? - pokiwałam przecząco głową
-Jestem Królem Wampirów, pałac, w którym obecnie przebywasz leży w moim Królestwie, które znajduję się bardzo daleko od twojego domu
-Zaraz jak daleko?
-W Europie
-Ale przecież ja miałam wrażenie, że dojechaliśmy tutaj w kilka godzin samochodem
-To oczywiste, ponieważ większość drogi spałaś - jak to możliwe, nie zdziwiłabym się jakby on mi w tym pomógł
-Chciałem byś była świadoma kilku rzeczy
-Ale ja jestem świadoma tego, że zapewne nigdy nie opuszczę już tego pałacu, że jestem twoją zabawką i muszę cię słuchać
-Pięknie sobie zapamiętałaś, ale jest tez coś jeszcze, a mianowicie pomożesz mi w jednej sprawie i nie możesz odmówić
-Król, a nie umie sobie sam poradzić - zadrwiłam
-Umiem sobie doskonale poradzić, ale akurat potrzebna mi przynęta, a ty będziesz idealna, gdyż zaczynasz mi działać na nerwy
-Nie zamknę cię w pokoju. Drzwi będą cały czas otwarte, możesz chodzić po całym pałacu z wyjątkiem pomieszczeń dla służby, mojego gabinetu oraz mojego pokoju, rozumiesz?
-Tak, zrozumiałam
-Możesz już iść. Wiesz jak trafić do swojego pokoju?
-Pamiętam drogę
-Dziękuję, Królu - dodałam po chwili szeptem
-Za co? - spytał lekko zdziwiony
-Wiesz, za co Królu - uśmiechnęłam się lekko i opuściłam gabinet
Gdy wróciłam do swojego pokoju od razu rzuciłam się na łóżko i zaczęłam zastanawiać się nad zachowanie Aarona, dlaczego pozwolił mi chodzić po całym pałacu. Przecież chyba powinien się obawiać, że będę próbowała wywinąć jakiś numer albo raczej wie, że nie odważę się niczego zrobić bo nie chcę narażać się na jego gniew. Chciałabym spotkać znów Penny, ale Król zakazał jej kontaktu ze mną, a chyba jeszcze nie mogę go poprosić czy mogę z nią porozmawiać chociaż chwilę. Zastanawia mnie również do czego mam mu posłużyć jako przynęta. Nie ukrywam, ale bardzo nie pasuję mi ta rola. Szkoda tylko, że nie mogę protestować. Byle bym to przeżyła to będzie najważniejsze i może w końcu uda mi się udobruchać Króla. A wtedy jest może szansa, że coś zyskam.
Chętnie pozwiedzałabym pałac, ale to może jutro, gdyż nie chcę zbytnio wykorzystywać faktu, że pozwolił poruszać mi się po wszystkich pomieszczeniach bo jeszcze się rozmyśli i znów zostanę zamknięta, lecz tym razem w pokoju.
Moje rozmyślania przerwało pukanie do drzwi. Zastanowiłam się przez chwilę któż to taki może być bo na pewno nie Aaron. On by nigdy nie zapukał, ale zawołał proszę. Moim oczom ukazał się Anthony.
-Mówiłem, że cię dziś wypuści - podszedł uśmiechnięty
-Nie chciał mnie wcale wypuścić - poprawiłam mężczyznę
-Tylko cię sprawdzał
-A niech go... - nie dokończyłam zdania bo zdenerwowałam się, że znów uległam
-Uległaś mu - zaśmiał się mężczyzna, a ja pokiwałam przytakująco
-Nie martw się, on ma swoje dziwne sposoby. Zresztą lepiej, że uległaś pokazałaś mu, że słuchasz go i czegoś się nauczyłaś
-W sumie masz rację - zgadza się przez to był taki miły
-Król nie będzie zły, że ze mną rozmawiasz?
-Aaron...być może, ale jestem jego przyjacielem i jego gniew mi nie straszny, a zresztą już ci mówiłem nie jest taki zły
-Tylko chce zrobić ze mnie przynętę - westchnęłam głośno na co mężczyzna ponownie się zaśmiał
-Nie pozwoli cię skrzywdzić, nie bój się o to
-Skąd wiesz
-Bo jesteś jego, a on nie pozwala by ktoś... - przerwałam wypowiedź mężczyzny
-Ruszał jego zabawki - dokończyłam zdanie
-Dobrze idę nim tutaj przyjdzie, a ty bądź dzielna i pamiętaj spróbuj zrobić to co mówiłem ci wcześniej - mrugnął do mnie i zniknął za drzwiami
Anthony jest naprawdę uprzejmy, a jego słowa dodają mi dużo otuchy co jest bardzo miłe z jego strony. Ale dlaczego on mnie tak namawia bym lepiej poznała Króla. Ja wcale tego nie chcę i jakoś ciężko mi uwierzyć, że posiada uczucia.
Anthony stwierdził, że Aaron nie pozwoli mnie skrzywdzić, ponieważ jestem jego. Hm...ciekawe co miał na myśli mówiąc to, ale zapewne fakt, iż jestem jego zabawką.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top