Rozdział 81 Koniec tajemnic


Następnego dnia

Wczorajszy dzień był wspaniały, a jakby tego było mało od tego czasu mój mąż diametralnie się zmienił.

-Dzień dobry śpiochu - podał mi kielich z czerwoną cieczą

-Mam rozumieć, że już zawsze będziesz taki czarujący? - posłałam mu podstępny uśmieszek

-A chciałabyś? - szepnął mi na ucho

-Chciała 

-Zatem będę - musnął delikatnie moje usta

-A teraz wstawaj. Koniec lenienia

-O nie i koniec mojego uroczego męża. Dałbyś trochę poleżeć, odespać noc, odpocząć. Wcześnie jest dopiero - broniłam się tylko jak mogłam od pomysłu zbyt wczesnego opuszczenia łóżka

-Czyli nie chcesz poznać wszystkich moich tajemnic? Ok, to nie będę nalegał. W takim razie odpoczywaj leniu

-Ale dosłownie wszystkich?

-Dosłownie

-Jaki z ciebie manipulant - wstałam z łóżka

Udało mi się przezwyciężyć lenistwo oraz poszłam do łazienki, aby się wyszykować. W tym czasie Aaron w świetnym humorze siedział na kanapie i grzebał coś w telefonie czekając za mną. Po 15 minut dołączyłam do niego. Muszę przyznać, że powoli zaczynają mnie przerażać jego zmiany nastrojów. Od kiedy Król Wampirów pragnie wyznać mi wszystkie swoje tajemnice. Takiego obrotu spraw się nie spodziewałam. Zresztą nigdy nie podejrzewałam, że wyzna mi dosłownie wszystko.

Kierowaliśmy się do zamkniętej części pałacu. Czyżby był gotowy pokazać mi oraz opowiedzieć historię zamkniętych pomieszczeń. Mój mąż podszedł do pierwszych drzwi, przekręcił klucz w zamku i popchną je lekko do przodu. 

-Była to sypialnia moich rodziców, później mojego ojca i Victorii, którą jak już wiesz zabiłem razem z Annabell

Weszliśmy do środka. Wtedy okazało się, że moja siostra faktycznie mówiła prawdę. Ten pokój na podobny wystrój do jej pokoju, czyli rzeczywiście zamknięta część pałacu zachowała swój stary wygląd. Podeszłam do kominka, gdzie stało zdjęcie mężczyzny z czarnowłosą kobietą, drugie zdjęcie zaś było przewrócone. Kiedy je podniosłam ujrzałam ponownie tego samego mężczyznę, lecz tym razem całował piękną szatynkę.

-Kobieta z przewróconego zdjęcia to moja matka. Nazywała się Katherine. Była taka pełna życia, wierzyła, że mimo, iż żyje w przepełnionym zła świecie nie może on być zepsuty do szpiku kości oraz istnieje dla niego szansa. Zawsze widziała światełko w tunelu, którego inni już dawno nie mogli odnaleźć. Nie pozwalała by ojciec uczył mnie całymi dniami jak zostać dobrym władcą. Pragnęła dla mnie normalnego życia. Bez krzywd i przemocy. Chciała bym był szczęśliwy, uczyła jak postępować z ludźmi i tłumaczyła, że śmiertelnicy mimo, iż słabsi i nie posiadają mocy nie różnią się niczym od nas wampirów. Nie bała się żyć w naszym świecie, wpasowała się w niego. Nie raz broniła mnie jak byłem mały choć wiedziała, że i tak nie dałaby rady przeciwko wampirowi. Dzielnie walczyła, aż do końca. Nigdy się nie poddawała do momentu kiedy ojciec postanowił zatuszować prawdę i ogłosić, że to Victoria jest matką następcy tronu bo przecież w żyłach przyszłego władcy nie może płynąć brudna krew. Choć ja i tak byłem czystej krwi - wziął ode mnie zdjęcie, spojrzał na nie ze smutkiem, a po chwili odłożył na prawowite miejsce

Aaron podał mi drugie zdjęcie.

-Na tym zdjęciu jest Victoria z moim ojcem. Ta kobieta było wyjątkowo podłą osobą. Nienawidziła mnie od kiedy tylko przybyła do pałacu. Cały czas obrażała mnie, upokarzała, lecz ja to znosiłem ze względu na mamę, z której wyśmiewała się, wyzywała ją od plugawej, nic nie wartej śmiertelniczki o brudnej krwi. Nie pozwalałem by tak o niej mówiła, ale moje słowa były daremne. Ojciec nie słuchał. Był nią zaślepiony, z dnia na dzień nagle zapomniał o swojej miłości, dla której tyle ryzykował. W tamtych czas wampiry zabijano za związki ze śmiertelnikami. Tym bardziej jeśli było się czystej krwi, a on dla niej ryzykował. Lecz lata mijały ja dorastałem, więc nie mogły krążyć plotki, że urodziła mnie śmiertelniczka. Gdy ojciec sprowadził Victorię do pałacu moja matka odsunęła się w cień. Zamknęła się w pokoju, do którego cię potem zaprowadzę i nie wychodziła z niego nigdy. Przychodziłem do niej codziennie by nie była samotna, ale widziałem jak z każdym kolejnym dniem staję się cieniem człowieka. Ukrywała to, ale słyszałem jak płakała po nocach. Victoria zabrała jej wszystko co było dla niej ważne i dawało siły do dalszej drogi przez życie. Kiedy ojciec całkowicie przestał ją odwiedzać oraz kochać załamała się. Prosiła mnie bym nigdy po niej nie płakał kiedy odejdzie i bym pamiętał jak bardzo mnie kocha. Domyśliłem się już wtedy co planuje, a może wiedziałem od samego początku, że tak się to potoczy. Starałem się odwieść ją od tego odwieść, lecz była już tym wykończona. Schudła, jej lśniące długie włosy stały się wypłowiałe, oliwkowa cera poszarzała, przekrwione, szkliste oczy zawsze z widocznymi łzami. Spojrzenie ze szczęśliwego zmieniło się w smutne przepełnione żalem i goryczą. Nie mogłem patrzeć na jej cierpienie. Ona o tym wiedziała jak również wiedziała o tym, że dłużej nie da rady żyć w tym pałacu i oglądać szopki, która dzieje się za jej drzwiami. Dlatego pewnego dnia postanowiła odebrać swoje życie. Znalazłam ją następnego dnia bezwładnie leżąca na ziemi ze sztyletem w sercu. Tak bardzo kochała mojego ojca, że przez niego odebrała sobie największy dar jaki można otrzymać

-Miłość ją zabiła - odłożył zdjęcie 

Kiedy słuchałam historii Aarona uroniłam kilka łez. Kochał swoją matkę do tego stopnia, że już wtedy jego serca pochłonął mrok. A przy Annabell  tylko udawał, że wszystko z nim w porządku by ta się o niego nie martwiła. Nie stał się zły to śmierci siostry, lecz matki, która była dla niego całym światem.

-Kiedy pojawiłaś się ty z Annabell musiałam pokazać, że będę dobrym Królem, dlatego padła decyzja o oddaniu cię do rodziny śmiertelników. Nie ukrywając to była dla ciebie najlepsza opcja, gdyż wiedziałem jakby się skończyło, gdybym kazał cię tutaj zostawić, a Emilly z mężem była najlepszą rodziną dla ciebie. Początkowo chcieliśmy oddać was dwie, ale mój ojciec rozkazał zostawić Annabell w zamku i ogłosić jako córkę Victorii. Niestety dla niej też nie okazała się dobra. Czasami miał przejawy dobroci i porozmawiała z nią, ale głównie wyładowywała na niej swą złość. Ja byłem przyzwyczajony do takich zachowań, lecz ona była mała. Często płakała przez nią. Wtedy ja starałem się jak najlepiej umiem choć trochę ją rozweselić. Dla niej udawałem, że wszystko jest w porządku, mimo że byłem w rozsypce. Potem nauczyła się, że jak dzieje się coś złego ja zawsze ją obronię. Przez te wszystkie sytuacje zżyliśmy się ze sobą i wiedzieliśmy, że możemy na sobie polegać 

-Na pewno chcesz bym kontynuował? - pokiwałam głową ocierając łzy

-Annabell pomogła mi dojrzeć światełko w tunelu, które zgasło po śmierci matki. Dała mi nadzieję, nauczyła nie poddawać się. Była przy mnie, gdy kolejny raz padłem bezsilny przed nią. Odwiedzała mnie, kiedy siedziałem w lochach, a nawet dawała się zamknąć razem ze mną tylko po to by nikt już więcej nie skrzywdził jej brata - spojrzałam pytająco na Aarona

-Mój ojciec w rzeczywistości był tyranem. Był dla mnie surowy od kiedy się urodziłem, ponieważ dobry władca to taki władca, który nie okazuje uczuć. Ale wtedy wkraczała moja matka. Był na nią o to zły, ale szybko mu złość przechodziła. Lecz kiedy zjawiła się Victoria moje życie zmieniło się w piekło. Ta kobieta szczerze mnie nienawidziła, a ja musiałem za to płacić, że ona mnie nie toleruje. Ojciec kazał mi zabijać, zabierał by pokazać jak torturować ludzi oraz wampiry. Chciał zabić uczucia we mnie. Jednakże ja trzymałem się nauk mamy co go straszne denerwowało. Kiedy się sprzeciwiałem zabójstwu lub torturom było to demonstrowane na mnie do momentu, aż upadłem na ziemie i nawet nie mogłem się podnieść. Początkowo opierałem się temu, ale po śmierci matki udało mu się złamał mnie, wyłączyłem uczucia i poddałem się. Natomiast kiedy w pałacu zamieszkała moja młodsza siostra chciałem być silny dla niej by nie musiała przechodzić przez to samo piekło co ja. Stopniowo dzięki niej odzyskiwałem wiarę i odnajdywałem sens w słowach matki, które wpajała mi za młodu. Annabell nieraz błagała ojca by dał mi już spokój, przestał się znęcać, lecz ten tłumaczył się, że chowa dobrego władcę, a ona mnie psuje. Dlatego prosiłem ją by się nie wtrącała i po prostu przymykała na to oko, ale była wytrwała nie chciała mnie słuchać. Dlatego Victoria miała się nią zająć, odciągać w takich momentach. Byłem zły na siebie, że jestem taki słaby oraz bezsilny. Nie chciałem by oglądała mnie w takim stanie, a mimo wszystko przychodziła mi pomagać. Gdy ja ledwo żyjący przebywałem w lochach zjawiała się wbrew zakazom i dawała nadzieję. Właśnie wtedy pewnego wieczoru zrodził się u nas pomysł by sprzeciwić się Królowi oraz zabiciu Victorii, która wydała nas łowcą, gdyż chciała się pozbyć problemu i zostać jedyną pełnoprawną Królową. Ale nie przewidziała swojej porażki

Nie zdawałam sobie sprawy, że życie Aarona było tak przygnębiające przepełnione żalem, smutkiem oraz litrami przelanej krwi. Ale teraz lepiej go rozumiem. Nie mogę tylko pojąć jak można być tak okrutnym, żeby pozbyć się swojej ukochanej i znęcać nad własnymi dziećmi tłumacząc to wyższym dobrem.

Podziwiam mojego męża, że tak dzielnie to wszystko znosił dla dobra bliskich mu osób.       Aaron nie jest tak naprawdę zły jak myślałam początkowo. On po prostu stara się przez tyle lat uporządkować swoje emocje.

,,Choć nikt nie może cofnąć się w czasie i zmienić początku na zupełnie inny,

to każdy może zacząć dziś i stworzyć całkiem nowe zakończenie"

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top