Rozdział 73 Legenda
Dwa tygodnie później
Od czasu kiedy zmartwychwstałam wszyscy uważają, że jestem inna. Po części mają rację, ale to wszystko wina tego głosu. Miałam wykonać misję pozbycia się Magnusa Denlov z watahy wilków. W gruncie rzeczy ja nie robię nic złego. Magnus zasłużył sobie na śmierć, ponieważ starał się być jak Blake, który zastanawia mnie, dlaczego porzucił swój eksperyment i zaszył się w innym Królestwie. Mam ochotę się zemścić na nim, ale to nie jego czas. Myślę, że powinnam wyjaśnić pozostałym co tak naprawdę się dzieje. W końcu wyjaśnienia im się należą.
-Cześć siostra - spotkałam Ann na korytarzu
-Mówiłaś, że to ja jestem przerażająca, a teraz ty mnie przerażasz. Skąd ten uśmiech?
-Wyjaśnię wam dzisiaj wszystko jak tylko znajdę pozostałych
-W takim razie idź od razu do Króla ja ich przyprowadzę
-Dzięki siostra - posłałam jej uśmiech i pobiegłam do Króla
-Aaron - weszłam pewnym krokiem do gabinetu, a on tylko spojrzał pytająco
-Czas wyznać prawdę. Jestem wam to winna
-Co jesteś winna? - do pomieszczenia weszli pozostali
Wyznałam im, że Laxus nie jest tylko legendą, że naprawdę istnieje i to dzięki niemu wróciłam do życia. Wyznałam im również o mojej drugiej osobowości zwanej Hekate oraz tym, że zostałam jego upadłym aniołem. Jak się spodziewałam opacznie to zrozumieli, ale wyjaśniłam im jeszcze raz tylko powoli. Część swoich mocy jak teleportacja, czytanie w myślach czy wizje przyszłości bądź przeszłości ofiarował mi. Resztę mocy mam za drobne przysługi.
-Nie wiem jak to możliwe, ale jestem dosłownie nieśmiertelna nawet wasze sztylety nie są mi straszne
-Ale to wszystko brzmi tak nieracjonalnie
Zabrałam z szafki sztylet, który tkwił w sercu Annabell przez prawie dwa wieki i wbiłam w swoje serce.
-Co ty zrobiłaś? - krzyknęli chórem
-Nic mi nie jest widzicie, a powinnam już upaść, ale to nie wszystko chodźcie na zewnątrz.
Na dworze aktualnie panowała noc, więc idealna okazja mi się przytrafiła, aby pokazać im moje moce.
-Gotowi? Tylko nie krzyczeć, a szczególnie ty Annabell - mrugnęłam do niej
Zamykając oczy naszyjnik zaczął świecić. Stałam skupiona po środku ogrodu pozwalając, aby moje zmysły przejęły kontrolę. Otworzyłam oczy, które zaświeciły się po tym wzniosłam się do góry.
-Skrzydła?! - zawołałam przerażona Ann i zemdlała. Dobrze, że obok był Aaron bo już by leżała na ziemi
Nie myślałam, że takim szokiem okaże się ta wiadomość. Chociaż to było do przewidzenia. Posiadam duże, czarne skrzydła sama byłam w szoku.
-Axentia - wyszeptała przerażona Mercy
-Axe... co? - powtórzyła Tanja
-Axentia uskrzydlony wampir. Tysiąc lat temu wierzono, że wszystkie plagi, krzywdy i morderstwa były spowodowane przez tego właśnie wampira. Miała nim być nieziemsko piękna i dobra kobieta, która nocą przemieniała się w potwora polującego na ludzi z pobliskich wiosek. Wierzono, że Axentia atakuje tylko po północy oraz nie można jej zabić w żaden sposób. Póki pewnego dnia jej moce nie znikną i nie stanie się zwykłym wampirem sprzed dostania mocy. Mówiono również, że taką moc nie może posiąść obojętnie jaka kobieta. Musi posiadać choć jedną moc Axentii nim sama się nią stanie - Aaron dokładnie objaśnił pojęcie
-Ale jaką moc posiadała Bella? - wymamrotała na wpół przytomna Annabell
-Axentia potrafiła do perfekcji opanować swoje zmysły, a potem nimi zawładnąć
-Ćwiczyliśmy to na treningach pamiętam - schowałam skrzydła
-Jesteś legendą, stałaś się legendą - podsumowała Andrea
-Możemy wykorzystać moje moce - uśmiechnęłam się podstępnie
-Nawet o tym nie myśl - skarcił mnie spojrzeniem
-Nie wiem o czym pomyślałam. Na pewno nie o zemście. Przestańcie, być może ta cała Axentia według wierzeń ludów nie była dobrą osobą, ale ja nie muszę stać się taka sama. Zresztą to wy mnie okłamujecie, a ja wyznałam prawdę
-Nie okłamujemy cię. Co ci przyszło do głowy
-Myślałam, że jako hybryda będziesz sprytniejsza Andreo. Wiem, że poszliście zabić Blake. Pamiętasz, że umiem czytać w myślach?
-Chcieliśmy zdobyć dla ciebie antidotum - wtrąciła Mercy
-Nie jestem o to zła. Bardziej frustruje mnie fakt, dlaczego nie przyznaliście, że się wam nie powiodło?
-Osobiście wbiłam mu sztylet. Bello on nie żyje - dodała moja siostra
-Nie prawda, wyczuwam go i wiem gdzie go znaleźć - spojrzałam na Aarona
-Ale wracając do tematu. Chcieliśmy wykonać kilka zadań, które miały pomóc z moim mocami teraz jest to możliwe. Pomyślcie o tym. Możecie wykorzystać Anioła Ciemności w dobrej sprawie, gdzie indziej mielibyście taką okazję?
-Nie ukrywając ona ma racje. Tylko te twoje oczy trochę zdradzają tym ciągły świeceniem kochanie
-Magia soczewek, pamiętasz mężu? - posłałam mu szeroki uśmiech
-W takim razie może odwiedzimy kundle na ich terenie. Co wy na to? - zaproponował Król
-Ja jestem za - podniosłam rękę do góry i zaśmiałam się
-My również, ale pod warunkiem, że uratujemy pozostałe dziewczyny - wtrąciły się hybrydy
-Zgoda, a więc akcja ratunkowa. Podoba mi się. Tylko Bello nie szaleje żeby cię od razu nie rozszyfrowali - kiwnął mi porozumiewawczo
-Będę grzeczna - podleciałam do niej i pocałowałam
-O tym właśnie mówiłem
-Dobrze skrzydła zostają tajemnicą, ale inne moce mogę?
-Nie hamuj się moja droga - odwzajemnił pocałunek
W każdej legendzie kryje się ziarnko prawdy.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top