Rozdział 22 Wyjazd


Kiedy się ocknęłam, miałam wrażenie, że moja głowa eksploduje, jeśli skutkiem przemiany są takie objawy, to jest najgorszym uczuciem, jakim można doświadczyć w całym swoim życiu. Piecze Cię całe ciało, wręcz płonie i czujesz ten rozchodzący się po Tobie żywy ogień wraz z dreszczami, które przejmują nad Tobą kontrolę. Oby, to minęło, jak cała przemiana. Nie mogę zostać wampirem i nie chcę. Przypadkowo przemieniona, gdyż ktoś miał kaprys, przecież to absurd. Hm, a gdybym kiedyś wróciła do rodziny, to co im powiem po takim czasie nieobecności? Cześć mamo, tato, porwał mnie wampir, ale spokojnie ja też już nim jestem? Zawał gotowy na miejscu, a do mnie od razu do zamknięcia w zakładzie dla osób chorych umysłowo.
Leżałam na zimnej podłodze, starając się wrócić do żywych. Nade mną klęczał Aaron, który niespodziewanie nachylił się nade mną, a jego kły przeszyły delikatną skórę. W międzyczasie szepnął mi na ucho, żebym nie panikowała, bo  będzie dobrze. W obecnej chwili było  mi wszystko obojętne, więc nawet się do tego nie odniosłam. Miałam wrażenie, jakbym czuła uchodzącą ze mnie krew, a mój organizm powoli się poddawał. Nie mam pojęcia, co król kombinował, ale doprowadziło, to do mojego omdlenia.

PERSPEKTYWA KRÓLA

Georgi rzeczywiście wykazał się nierozsądną odwagę i spróbował przemienić Isabelle. Natomiast ja w obecnej sytuacji opcję wyboru. Zignorować jej błagania i pozwolić przemianie się dokonać, lub wysłuchać próśb i zatrzymać proces, nim krew całkowicie dotrze do krwioobiegu. Troszkę chybiłeś mój niedoszły przyjacielu. Dlaczego właściwie jej pomogłem? Sam nie wiem, być może uważam, że niewinna dziewczyna o czystej jeszcze duszy, nie zasługuje na podzielenie losu potwora. Wampiryzm jest przekleństwem. Klątwą wymyśloną przez wiedźmy. On nie miał dawać na potęgi, miał nas ukarać na wieczność, tymczasem obeszliśmy ich przekleństwo i wykorzystaliśmy na swoją korzyść. Takim o to sposobem wiedźmy, chcąc chronić siebie, stworzyły najsilniejsze istoty nocy, które obeszły nawet przekleństwo słońca. Jednakże Bella nie zasługuje na podzielenie takiego losu. Gdyby została ranna, a jej szanse przeżycia równe byłyby zeru, z pewnością przemiana byłaby najlepszą opcją, lecz nie w tym przypadku. Jeszcze nie...
Nie poradziłabym sobie z żądzą krwi, a wyrzuty sumienia zjadłyby ją od środka. Nie wybaczyła, by mi również, że przyglądałam się biernie, gdy ona cierpiała. Dlatego pozwoliłem zaznać jej ulgi. Dla jasności nie wyssałem krwi wampira z jej organizmu, tak to nie działa. To nie jad węża, który możesz sobie wyssać, choć tak naprawdę i tego się nie robi. Zwyczajnie dałem jej ulgę w cierpieniu nic więcej, a teraz trzeba jej pilnować, żeby przez najbliższe godziny przypadkowo się nie zabiła. Jednak  tę informację zachowam dla siebie, by jej nie stresować, a ona niech myśli, że oczyściłem jej krew. Tak będzie bezpieczniej dla naszej dwójki.
Następnie zabrałem nieprzytomną dziewczynę, każąc służbie wcześniej zabrać nasze bagaże oraz przyprowadzić samochód.

-Dokąd to?! - drogę zagrodził mi Iwanow. -Tak po prostu opuścisz zamek? - spytał z wyrzutem.

-Nie, nie tak po prostu - odpowiedziałam z ironią. -Poniesiesz konsekwencje za lekceważenie króla - zgromiłem go spojrzeniem.

-Śmiesz mi królu grozić? - parsknął. -Zobacz co uczyniłeś z moim lokajem - wskazał na mężczyznę w oddali. 

-Było lepiej go pilnować, ale z tego co widzę nic mu nie dolega - wyminąłem Nikołaja.

-Nasza współpraca została zakończona- krzyknął za mną na odchodne. 

Bułgar krzyczał coś jeszcze za mną, lecz nie przysłuchiwałem się zbytnio. Zaniosłem dziewczynę do samochodu i nie zwlekając, ani minuty dłużej skierowaliśmy się na lotnisko, z którego polecieliśmy z powrotem do mojego królestwa, w których miejsca na takowe incydenty nie ma. W porównaniu do Nikołaja Iwanowa, moi podwładni słuchają się swojego władcy, chyba że było to właśnie zlecone od samego króla.
Po niecałych trzech godzinach lotu byliśmy już na miejscu. Prywatne samoloty mają swoje plusy. Zaniosłem Belle do jej sypialnia, zastanawiając się po drodze nad słowami Iwanowa. Nasza współpraca została zakończona...hm, ciekaw jestem, co chciał przekazać, mi poprzez to zdanie. Podejrzewam, iż na dniach się dowiem i dowiem się tego bardzo chętnie.

PERSPEKTYWA BELLI

Obudzałam się w swoim pokoju. Nie wiem, jak się tutaj przetransportowałam, ostatnie co pamiętam to pochylającego się nade mną Aarona w zamku Nikołaja Iwanowa. Przemiana się dokonała, a może nie? Nawet tego nie jestem pewna w stu procentach, ale chyba nie, ponieważ nie czuję się jakoś inaczej. Choć z drugiej strony skąd mam wiedzieć, jak powinnam się czuć po przemianie, jeśli nigdy w życiu jej nie doświadczyłam. Ba nie słyszałam nawet o czymś takim, prócz tego co zobaczyłam w filmach, bądź przeczytałam w książkach. 
Zerknęłam na zegarek na stoliku nocnym po lewej stronie. Wskazywał drugą w nocy, a ja nie mogłam usnąć, choć bardzo chciałam. Cały czas przed oczami miałam feralne wydarzenia. Męczyły mnie niczym najgorsze koszmary. Wiedziałam na swój pokręcony sposób, że w pałacu Aarona jestem bezpieczna, lecz mimo wszystko czułam się nieswojo.
Niespodziewanie do mojego pokoju wszedł król. Myślami go wywołuje, czy on w nich czyta? Mimo wszystko delikatnie ucieszyłam się na jego widok. Gdy podszedł do mnie bliżej, dojrzałam jego nieco niedbały wygląd, różniący się od tego na co dzień. W idealnie ułożoną fryzurę wkradł się nieład, a zawsze starannie wyprasowana i czysta koszula, aktualnie była rozpięta i lekko zmięta. 

Do mojego pokoju nagle ktoś wszedł. Był to nie kto inny jak Aaron, czyżby on czytał w moich myślach. Cieszyłam się, że przyszedł do mnie, nie chciałam być teraz sama, a on zawsze zjawia się, gdy go potrzebuje hmm...ciekawe skąd on wie kiedy najbardziej jest mi potrzebny. Podszedł bliżej do mnie, a ja mogłam dostrzec jego niedbały wygląd, miał rozpiętą koszulę, w jego idealną fryzurę wkradł się nieład, a na twarzy malowało się zmęczenie. Jednakże zjawił się. Doceniam to.

-Co się stało? - spytał z przejęciem, ziewając przy tym i jednocześnie zakrywając usta ręką.

-Nic, wszystko w porządku - skłamałam, ponieważ nie wiedziałam, co powinnam odpowiedzieć.

-Chcesz, żebym został? - zapytał, podchodząc nieco bliżej łóżka.

-Tak - wyszeptałam ledwo słyszalnym głosem.

Ta krótka odpowiedź wystarczyła, aby mężczyzna położył się obok mnie. Przysunęłam się nieśmiało, opierając głowę o jego chłodną klatkę piersiową, po czym przymknęłam oczy. Teraz mogłam swobodnie zasnąć. Nim odpłynęłam w Objęcia Morfeusza, poczułam jeszcze, jak obejmuje mnie, delikatnie do siebie przyciągając, wyjątkowo nie protestowałam. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top