Rozdział 18 Podróż


Aaron zbudził mnie z samego rana, aby poinformować, że powinniśmy wyruszyć. W tym celu wszedł do mojego pokoju wraz ze służbą, która zaczęła wynosić spakowane dzień wcześniej przeze mnie bagaże. W czasie, gdy oni zajmowali się bardziej organizacyjnymi rzeczami, ja leniwie się przeciągając i wciąż ziewając, wykaraskałam się z przyjemnej pościeli i udałam do łazienki w celu szybkiego prysznica, żeby jest pan maruda, nie skarżył mi się potem, że za długo musiał na mnie czekać. 
Po około 10 minutach wsiadłam do samochodu, który zawiózł nas prosto na lotnisko. Przez większość drogi nie zamieniliśmy ze sobą praktycznie żadnego słowa. Ponieważ Aaron na dobrą sprawę wykonywał non stop do kogoś telefony, więc ja podziwiałam sobie widoki a oknem, gdyż co innego godnego uwagi mogła mi zaoferować owa podróż. Nie mówiąc już o tym, że dość sceptycznie byłam do niej nastawiona, lecz zbytniego wyboru w podejmowaniu decyzji w tej sytuacji nie posiadam. Pozostaje się dostosować. 
Cała podróż trwała niecałe dwie godziny, ale ja odniosłam wrażenie, jakby to było co najmniej 10-godzinna podróż. Nużąca strasznie była, a jeszcze wysłuchiwanie biznesowych rozmów w tle, wcale jej nie urozmaicało, wręcz przeciwnie. 
Auto zatrzymało się przed samym wejściem lotniska. Służba, która towarzyszyła nam w podróży, zajęła się wypakowywaniem bagaży w czasie gdy Król prysnął nam z pola widzenia. Zastanawiałam się, dokąd pognał tak nagle, ale przecież prawdy się nie dowiem, więc machnęłam na to wszystko ręką i posłusznie poczekałam 15 minut, podpierając samochód, zanim raczył do mnie dołączyć. Okazało się, że wampir postanowił osobiście odebrać gościa, który będzie nam towarzyszył podczas lotu. Ciekawa jestem, czy również podczas całego zaszczyci nas swoją obecnością.

-Wszystko gotowe, możemy ruszać - podsumował Król, udając się w kierunku samolotu i nawet na mnie nie zerkając.

Swoją drogą, to mój pierwszy lot samolotem i troszkę się stresuje z tego powodu. Mimo wszystko starałam się, jak najbardziej ukryć ten strach. Nie chciałam, chyba żeby Aaron zobaczył, ponieważ znając jego, nie obeszło, by się bez uszczypliwego komentarza w moim kierunku, na który ani trochę nie miałam ochoty wysłuchiwać.
Gdy byliśmy już pod samolotem, zdziwiłam się, gdy wyszedł nam na przywitanie pilot w towarzystwie stewardesy. Aaron rzeczywiście musi być kimś ważnym w świecie biznesów, gdyż wątpię, że witają tak każdego pasażera. 
Rozsiadałam się wygodnie na miejscu przy oknie. Potem uświadomiłam sobie, że to był błąd, bo chyba właśnie się dowiedziałam, że posiadam lęk wysokości. Wampir zajął miejsce naprzeciwko mnie, po czym rozłożył na stoliku pomiędzy nami papiery, które ze sobą przyniósł. 
Zastanawia mnie czasem, nad czym on tak cały czas pracuje, może kiedyś się dowiem, bądź lepiej poznam jego życie prywatne i wtedy mimowolnie się dowiem. 
Gdy samolot już wystartował, król zaproponował mi, abym rozejrzała się po wnętrzu, jeśli mam takową ochotę. Oczywiście udając, że ani trochę mnie, to nie interesuje, skorzystałam z propozycji. W czasie, kiedy on pochłonięty był pracą, ja troszkę sobie pomyszkowałam. 
Na pierwszy rzut oka widać luksus - kanapy oraz fotele obite, brązową skórą obok drewniane stoliki. Dodatkowo znalazłam dwa pomieszczenia. Jednym była à la łazienka, natomiast drugim coś w stylu bufetu - barek z wymyślnymi trunkami, kanapy do odpoczynku. Takie typowe pomieszczenie do relaksu. Zresztą, czy po Aaronie można by spodziewać się czegoś inne niż luksusu oraz wygody? Nie.

-Świetny masz samolot - wróciłam na swoje miejsce. -Ale może opowiedziałbyś mi coś więcej o Bułgarii? - oparłam się łokciami o brzeg stolika, podpierając rękoma brodę i wpatrując się w mężczyznę. -Bo ile mogę zwiedzać samolot - westchnęłam kręcąc głową na boki.

-Zgoda - odłożył papiery na stolik do góry nogami. - Jednak po tym, uciekasz mi stąd i dalej dokończyć pracę, jasne? - zmierzył mnie wzrokiem.

-Zgoda - przytaknęłam niechętnie. -Zresztą i tak nie mam wyboru - wymamrotałam pod nosem sama do siebie.

-Bułgaria, to jedno z najstarszych państw w Europie, które przez długi czas było niedoceniane zarówno przez mieszkańców, jak i turystów. Natomiast, to bałkańskie państwo zaoferować może nam pobyt w górach oraz nad morzem. Zachęcić bogatą historią, kulturą, kuchnią inspirowaną rosyjską, śródziemnomorską, czy nawet daleko wschodnią - słuchałam z  uwagą, muszę przyznać, przyjemnie się słucha króla. - Z ciekawostek zdradzę ci, że Bułgaria znana jest z różanego olejku, który dodawany jest do perfum, kosmetyków i zarazem jest najlepszą pamiątką, jaką można przywieść z tego kraju, więc chyba już wiesz, co musisz tam koniecznie zakupić - puścił mi oczko. -Dodatkowo zaskoczę cię, a zarazem ostrzegę przed popełnieniem towarzyskiej gafy, ponieważ Bułgarzy, kiwając głową, w górę i dół zaprzeczają czemuś, zupełnie odwrotnie niż w większości krajów. Natomiast chcąc wyrazić aprobatę, kiwają głową na boki.

-Hm, brzmi interesująco. Myślę, że mogłabym polubić ten kraj - uśmiechnęłam się do niego. -A mogę mieć jeszcze jedno pytanie, zanim zostawię cię w spokoju? - zrobiłam niewinną minkę, której mężczyzna uległ i się zgodził odpowiedzieć. -Wspominałeś mi, że każde wampiry mają jakby swojego króla, władcę, kogoś przed kim czują respekt, tak? - pokiwał przytakująco. -Opowiesz mi coś o nim, żebym wiedziała w razie czego z kim mam do czynienia? - spytałam, wpatrując się w niego.

-Nikołaj Iwanow. Srogi, bezwzględny, ze sprawiedliwością mało ma wspólnego. Poddani nie mają dla niego większego znaczenia. Są jedynie narzędziem jego władzy. Ich potrzeby są na ostatnim miejscu, o ile w ogóle jakieś zajmują, gdyż oni mają być posłuszni, a nie wymagający. Ten typ osoby nie jest dobrym negocjatorem, więc najlepiej odpuścić sobie na starcie wszelkie próby rozmowy, ponieważ nie wskórają nic, lecz z pewnością pogorszę pozycję rozmówcy. Pokusiłbym się nawet o stwierdzenie, że jego drakońskie rządy znane są w całym naszym wampirzym świecie, natomiast on bez problemów mógłby uzyskać tytuł najgorszego władcy tyrana z nas wszystkich - uśmiechnął się kącikiem ust, ukazując śnieżnobiały kieł. 

Nie spodziewałam się tak wyczerpującej odpowiedzi. Tak naprawdę żadnej się nie spodziewałam. Byłam wręcz przekonana, że odeśle mnie z kwitkiem. Tymczasem miło się zaskoczyłam, ale to nie zmienia mojej ogólnej opinii na jego temat. Chociaż teraz zrozumiałam, przynajmniej co miał, na myśli mówiąc mi, abym w Bułgarii sama nie chadzała, lecz najbezpieczniej jakbym pokazywała się wyłącznie w jego obecności. 

-Może być ktoś gorszy od ciebie? - spytałam z wyczuwalną nutką ironii w głosie. 

-Taki zły jest? - spytał, wstając i podchodząc do mnie. -Jeszcze dobrze nie zaznałaś mojego gniewu - nachylił się nade mną, po czym zamarłam, gdy poczułam jego zimny oddech na mojej skórze. -Grasz w ryzykowną grę, a ja mógłbym teraz zrobić z tobą co tylko chcę - poczułam delikatnie ukłucie na szyi. Ugryzł mnie skubany, ale na szczęście nie przebiło skóry.

-Wygrałeś, proszę mnie zostawić - zaprotestował, a mężczyzna się odsunął, śmiejąc pod nosem.

Samolot wylądował i kiedy go opuściliśmy, doznałam kolejnego szoku. Zamiast cichego lądowania, jakie było w planie, otrzymaliśmy komitet powitalny. Aaron szepnął mi na ucho, gdy schodziliśmy po schodach, że od teraz nie oddalam się od niego nawet na krok. Nie muszę chyba Wam mówić, że nie byłam z tego powodu zadowolona, ale fakt bycia śmiertelniczką wśród stada krwiopijców przekonał mnie wystarczająco do dostosowania się pod Aarona. Po chwili zrozumiałam jego decyzję. Gdy wszyscy inni już się z nim przywitali, podszedł do nas sam Król Bułgarii - Nikołaj Iwanow. Uścisnęli sobie dłonie z Aaron'em, wymienili uprzejmościami i następnie od jego eskortą ochrony udaliśmy się do naszego hotelu. W międzyczasie zostałam zmierzona przez nich przelotnie mało przychylnym spojrzeniem, wręcz pozwalając na odczucie  odrazy ze strony mężczyzn względem mojej osoby. Zignorowałam ten fakt. Szczerze nie chciałam znać jego powodu, dla własnego komfortu oraz bezpieczeństwa. Mój towarzysz podróży wystarczająco mnie nastraszył. Podziękuję za ten, za kolejne ekscesy, choć coś czuję, że to dopiero początek moich zmagań. Dlaczego? Z prostej przyczyny. Otaczają mnie wampiry, które bezproblemu wyczuwają zapach człowieka z dalekiej odległości, a wszyscy wiemy z legend, filmów, czy książek, że za śmiertelnikami nie przepadają z pewnych powodów. 
To jednak najmniejszy mój obecny problem, ponieważ wystarczyło, żeby Iwanow na chwilkę przystanął koło mnie i szepnął na ucho, zdanie, które zmroziło mi krew. Od tej pory nie byłam już taka pewna, czy pomysł przylotu z Aaron'em do Bułgarii był słuszną decyzją.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top