Rozdział 4

Przesłyszałam się na pewno. Przecież nawet nie miałam pierwszych zajęć a już jestem w elicie? To niemożliwe.!

- Elity. To ty nie wiesz?- odpowiesz chłopak.

- Uwierz dużo rzeczy nie wiem. Dowiedziałam się dzisiaj rano, że mam się tu pojawić i uczyć.

- O Aniele.- westchnął.- No to zajebiście cię urządzili twoi rodzice. Więc tak, czy ostatnio twoi rodzice pytali Cię o coś albo kazali Ci zrobić jakiś test czy cokolwiek?

- No kazali mi odpowiedzieć na kilka pytań.

- Były one do testu czy nadajesz się do tej Akademi czy do tej drugiej. Czym się one różnią. Ta jest dla bardziej uzdolnionych Aniołów. Jest...- oparł się o ścianę myśląc nad czymś-.....bogatsza. Z testu dostałaś wszystkie punkty. Tylko dwie osoby do tej poty tyle zdobyły a Akademia ma 28 563 lata.

- Wyglada całkiem nieźle jak na tyle lat.

- Jest remontowana co kilka lat.- kiwnęła głową, że rozumiem.

- I dostałaś jeszcze wszystkie 10 dodatkowych punktów. Czyli miałaś 100% procent testu. Jak wcześniej mówiłem tylko dwie osoby miały wszystkie punkty ale bez dodatkowych.

- Ile jest tych punktów? Skoro Akademia ma 278 lat a dwie osoby miały wszystkie punkty?

- Tysiąc.- szczenka mi opadła.- Mając tyle punktów trzeba być nadzwyczaj uzdolnionym dlatego takie osoby odrazu trafiają do elity.

- A ty? Ile miałeś punktów?

- Mój ojciec założył tą Akademie wiedząc, że jego syn to Anioł. Tak jak on sam. Uczył mnie w domu o Aniołach i ogólnie nie chodziłem do szkoły tylko uczyłem się w domu. Nie uczyłem się tego co w normalnych szkołach ale tego co w Akademiach. Zbudował tą Akademie kiedy miałem 15 lat. Byłem pierwszym uczniem.- zaśmiał się.- Po jednym tygodniu już nie. Dużo osób zapisywało swoje dzieci w rożnym wieku. Akademia jest dla osób od 5-25 lat. Niektórzy trafiają w wieku 5 w niektórzy dowiadują się o tym trochę później. Więc nie zdawałem testu.- kiwnęła głową.- Okey młoda....

- Nie mów tak do mnie! Tak w ogóle to ile masz lat?

- A na ile wyglądam.- przez chwile patrzyłam na jego twarz. Raczej przez dłuższą chwile ponieważ Will zaczął się śmiać. To wszystko przez jego czy.

- Rok starszy ode mnie.

- Dwa lata.

- Byłam blisko.

- Tak, tak. - uśmiechnął się.- Dobra, więc Este.- spojrzał na mnie.

- Dużo lepiej.

- Wchodzimy do twojej szafy.- załapał mnie za rękę i zaciągnął w głąb szafy.- I szukamy jakiejś ładnej sukienki.

- Po co?

- Za jakąś...-wyjął z kieszeni telefon i sprawdził godzinę.-...godzinę masz spotkanie zapoznawcze ze swoją klasą.

- Mam nadzieje, że w niej jesteś bo bez Ciebie nie przeżyje!

- Spokojnie. W elicie jest nas z tobą 17 więc tworzymy jedną klasę.

-  Dziewięciu chłopaków i osiem dziewczyn?

- Skąd wiedziałaś?- zapytał szukając sukienki.

- Zgadywałam.- odpowiedziałam szukając sukienki.

- No i powiedz mi, że nie jesteś inteligentna.

- Nie jestem. Jeszcze się przekonasz.

- Mam pytanie. Mogę?- spojrzał na mnie.

- Tak.

- Jak przeżyłaś rozstanie z przyjaciółmi?

- Hmmm...ogólnie wszyscy byli smutni, że ich muszę opuścić i zdziwieni, że jestem Aniołem ale życzyli mi powodzenia i obiecali, że będą pisać. Mi też jest strasznie smutno ale mam nadzieje, że się szybko tutaj odnajdę i będę się kontaktować z nimi. Był tylko jeden wyjątek.- przestałam szukać sukienki.

- Wszystko dobrze?- podszedł do mnie.

- Dobrze tylko...bylismy najbliżej siebie a on stwierdził, że nie wierzy w Anioły i chce się wyprowadzić i ich porzucić. Wkurzył się, powiedział, że ich zdradziłam i uciekł.- powiedziałam ze łzami w oczach. Tylko nie płacz.

- Przykro mi.- Will mnie przytulił.- Będzie dobrze. Widocznie nie ufał Ci jeżeli tak zareagował. Był fałszywy.

- Też tak myśle ale to tak boli. Mówiłam- byliśmy najbliżej.

- Ile was było?

- Piątka.

- No to teraz będziesz mieć trzynastu prawdziwych przyjaciół. My- Anioły- jesteśmy wierni i staramy się nie kłamać, pomagać sobie i być prawdziwi.

-  Trzynastu?

- Odejmujemy od grupy przyjaciół takie trio. Reszta napewno Cię polubi.

- Co to za trio?

- Anatolia, Julita i Flawia. Nie lubią nikogo oprócz siebie nawzajem i ich też nikt nie lubi. Może być tak, że będą dla Ciebie miłe ale nie wierz im, będą to robić żeby Cię potem wystawić.

- Będę pamiętać. A co z resztą?

- Są jak ja. To moi przyjaciele więc wiem, że Cię polubią. Dodatkowo każdy Anioł ma instynkt wyczuwania czy ktoś jest miły czy tylko udaje. Czuję, że jesteś miła więc oni wyczują to samo. Przy tobie czuje się dobrze a przechodząc obok tamtej trójki mam wrażenie, ze zaraz ktoś z będzie chciał mnie zabić. Też tak masz.- kuźwa widze, że będzie dużo nauki na temat mnie.- Jak się teraz czujesz?

- Dobrze, miło, bezpiecznie i spokojnie.

- Jeżeli tak się czujesz przy kimś to oznacza, że jest przyjazny a jeżeli czujesz się niebezpiecznie lepiej się z taką osobą nie zadawaj. W naszej Akademii z tego co wiem są tylko trzy takie osoby.

- Te trzy dziewczyny na całą Akademie, są jedynymi wrednymi osobami?

- Tak.

- To dobrze. Cieszę się, że ludzie tu są dla siebie mili.

- Jesteś urocza ale będziesz musiała się trochę zmienić.

- Nie martw się.- machnęłam ręką. - Mam dwie strony. Druga nie jest taka urocza.

- No to jako przynęta na wroga będziesz chyba najodpowiedniejsza.- zaśmiał się, a ja spojrzałam na niego pytającym wzorkiem - Ale teraz wróćmy do szukania sukienki bo nie zdążymy, a chyba nie chcesz się spóźnić na pierwsze spotkanie?-
powiedział Will wyjmując telefon.

- Wydaje mi się, że nie chce.

——————————————————

Po 15 minutach szukania miałam do przymierzenia 30 sukienek. Idealnie. Oczywiście okazało się, że ostatnia była najlepsza. Bordowa z odkrytymi ramionami i czarne szpilki.

Podkręciła lekko włosy i akurat zostało 5 minut.

- Odpuść sobie makijaż. W Akademi jest to zabronione.- podskoczyłam słysząc znajomy głos. Kiedy wybraliśmy sukienkę Will pognał do pokoju się przebrać i właśnie wrócił po mnie.

- Po pierwsze- nie maluje się.
Po drugie- w takim razie po co mi toaletka?- jeżeli nie nożna się malować po co toaletka, która służy do przechowywania kosmetyków.

- Po pierwsze- to dobrze i podziwiam Cię bo inne dziewczyny dostawały zawału słysząc to. Po drugie- czasami można się lekko. pomalować, ale tylko jeżeli jest jakieś bardzo ważne wydarzenie. Nie mówię, że to nie jest ważne bo jest i to bardzo, ale coś typu przybycie ArchAnioła czy jakiejś bardzo ważnej osoby.- odpowiedział chłopak. Miał na sobie bordową koszule i czarne spodnie. Do tego czarny krawat i trampki.

- Rozumiem o co Ci chodzi.- blondyn wyciągnął do mnie rękę, którą chwyciłam i wyszliśmy z pokoju.- Kto jest waszym ArchAniołem i jak często się pojawia?- ciekawiło mnie to ponieważ zawsze chciałam spotkać ArchAnioła.

- Raz na dwa miesiące i jeżeli jest jakaś ważna sprawa. Nazywa się ArchAnioł Kasjusz.- jaki zbieg okoliczności. Mój tata się tak nazywa.

- Tak jak mój ojciec.- Will zrobił duże oczy.- Coś się stało?

- Nie wszystko jest dobrze.- nagle chłopak zatrzymał się.- Jesteśmy na miejscu.- cały czas szłam trzymając go za rękę bo tak naprawdę nie wiedziałam gdzie mam iść. Teraz stoimy przed wielkimi złotymi, zdobionymi drzwiami.

- No to pukam. Jestem gotowa.- powiedziałam do niego.- Raczej.- dodałam. Zaśmialiśmy się.

- No to zaczynamy zabawę. Witaj w Akademii.- puścił mi oczko i zapukał do drzwi.

Rozdział pisałam całkiem dawno, ale mam nadzieję, że nie ma dużo błędów.

🌻😷Zuzandy😷🌻

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top