4

- Jak to? Nic nie rozumiem, Neil. Musisz mi to powoli wytłumaczyć. - nakazałam chłopakowi, marszcząc brwi.

- Mam powód, aby tam jechać. Chcę, żebyś pojechała ze mną. - odrzekł uśmiechnięty.

- Jaki to powód? Chwila... Co z Elif i Zee? Przecież nie możemy zostawić ich samych! Elif dopiero przyjechała ze Stanów. - odparłam lekko oburzona.

- Możemy je zostawić same, Grace. Już im o tym powiedziałem. Pozostała tylko jedna sprawa. Musisz się zgodzić. - mówił, nie przestając się uśmiechać. W sumie, nie miałabym nic przeciwko takiemu wyjazdowi z Brighton. I tak były wakacje, więc nie miałam planów. Wyjazd do Londynu był dobrym sposobem, aby zapomnieć, przynajmniej na chwilę, o zniknięciu Shawna.

Po przeanalizowaniu plusów i minusów wyjazdu z Neilem do Londynu, doszłam do wniosku, że mogę z nim jechać i nic nie stoi mi na przeszkodzie.

- W porządku, Neil. Zgadzam się. Muszę tylko zapytać się rodziców o zgodę, ale na pewno się zgodzą. - oznajmiłam po dość długiej chwili ciszy. Brunet cicho się zaśmiał.

- Nie musisz się ich o nic pytać, Grace. Ja już wszystko załatwiłem. - powiedział. Otworzyłam szerzej oczy ze zdziwienia.

- Jak to? Ty... Ty z nimi już o tym rozmawiałeś? - spytałam.

- Przecież musiałem się ich zapytać o zgodę jako pierwszych, tak? Oboje ich dobrze znamy. Chciałem ci zrobić niespodziankę. Naprawdę się nie cieszysz?

- Dlaczego uważasz, że się nie cieszę? - spytałam, lekko zdziwiona całym zajściem.

- Jak powiedziałem ci, że zabieram cię ze sobą, to myślałem, że mnie zabijesz wzrokiem! - zaśmiał się, wyrzucając do góry ręce. Jego śmiech mi się udzielił.

- Dobrze, Neil. Kiedy wyjazd? - spytałam, próbując opanować śmiech.

- Pojutrze o dziewiątej rano mamy pociąg do Londynu. Potem będziemy musieli pokonać kilka stacji metrem i dojedziemy do hotelu. Obiecuję ci, będzie super.

Wyszliśmy z Horatio's, po czym podążyliśmy w stronę naszych domów. Nie przejmowaliśmy się tym, ze zostawiliśmy Zee i Elif same. Dziewczyny doskonale sobie radziły bez nas, poza tym, nie miałam ochoty na sztuczne uśmiechy tylko po to, aby Elif czuła się dobrze w Brighton.

Byłam zbyt podekscytowana propozycją Neila dotyczącą wyjazdu. Nie chodziło o to, że zobaczę Londyn. Byłam w tym mieście już wiele razy, więc wcale nie o to mi chodziło. Nie mogłam się doczekać, aby spędzić z nim dużo czasu. Siedem dni to całkiem dużo, prawda? Przez ostatnie kilka miesięcy musiałam spotykać się z Zee i Neilem razem, ponieważ Zee zawsze chciała uczestniczyć w każdym naszym spotkaniu. Oczywiście, nie miałam nic przeciwko temu, jako że Zee to moja najlepsza przyjaciółka, ale czasami miałam ochotę pobyć tylko w towarzystwie Zee lub tylko w towarzystwie Neila. Nareszcie miałam okazję do tego doprowadzić.

- Przyjdę do ciebie jutro i pomogę ci się pakować, okej? - spytał chłopak, stając przede mną. Dotarliśmy pod mój dom, więc czas było się pożegnać.

- Jasne. Dzięki za wszystko, Neil. Kocham cię. - powiedziałam, przytulając się mocno do chłopaka. Brunet odwzajemnił uścisk, jakim go obdarowałam.

- Też cię kocham, Grace. Do zobaczenia jutro. - rzekł, po czym się oddalił. To prawda, kochałam Neila. Kochałam go jako mojego najlepszego przyjaciela na świecie. Nigdy nie był dla mnie nikim więcej.

Weszłam do domu z uśmiechem wymalowanym na ustach. Zastałam mamę w kuchni, więc do niej podeszłam.

- Widzę, że moje dziecko jest dzisiaj bardzo radosne. Co się stało, kochanie? - spytała mama, opierając się o kuchenny blat.

- Dzięki za wyjazd do Londynu. - powiedziałam, po czym ją przytuliłam. Ona się tylko cicho zaśmiała.

- Chciałam, żebyś zapomniała przynajmniej na chwilę o Shawnie. Ufam Neilowi, więc się zgodziłam. - rzekła. Tak, zapomniałam już o Shawnie. Wcale nie zrobiło mi się lepiej, kiedy mi o nim przypomniała, choć wiedziałam, że chciała dla mnie jak najlepiej.

                                                                                              ***

Siedziałam wieczorem na łóżku, oglądając film w telewizji. Nagle usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości. Schyliłam się po telefon, który leżał na podłodze, następnie odczytując wiadomość.

Neil : Jestem już spakowany. Nie mogę się doczekać, Grace :) Nareszcie będziemy sami.

Również wysłałam chłopakowi wiadomość.

Grace : Też się cieszę :) Musimy pójść do Westfieldu*! Dawno tam nie byłam!

Neil : Zakupy? Nie rób mi tego... Nie zniosę kilkugodzinnych zakupów.

Grace : Dobrze, pójdziemy też do Nando's** :)

Neil : Trzeba było tak od razu! :)

Uśmiechnęłam się sama do siebie.

Po tym, jak obejrzałam film, postanowiłam, że pójdę spać. Nie byłam jakoś specjalnie zmęczona, ale chciałam dać upust dzisiejszym emocjom.

Shawn... Nie odchodź. Widzę cię... Widzę cię...

Usłyszałam pisk. Samochód gwałtownie zatrzymał się na środku ulicy. Światła wskazywały konkretne miejsce. Podbiegłam bliżej, ale było już za późno. Na drodze była krew. Mnóstwo krwi. Serce podeszło mi do gardła. Moje czynności życiowe w jednym momencie przestały się liczyć. Spojrzałam w górę. Na nocnym niebie oprócz gwiazd widziałam anioła. Miał on twarz Shawna...

Obudziłam się z krzykiem. Zrobiło mi się gorąco. Fala ciepła oblała całe moje ciało. Dyszałam ciężko. Potarłam ręką czoło. Wstałam i podeszłam do okna. Nic się nie zmieniło. Okno Shawna było zasłonięte, a w jego domu nie było widać śladu życia. Westchnęłam cicho. Najchętniej zadzwoniłabym po Neila, aby ten do mnie przyszedł i pocieszył, ale nie chciałam go budzić. On nie przejmował się zniknięciem Shawna tak bardzo jak ja.

Położyłam się z powrotem do łóżka. Zasnęłam po kilkunastu minutach męczenia się z myślami o Mendesie.

                                                                                  ***

- Nie zabierzesz ze sobą tej brzydkiej parasolki! Zrobisz mi wstyd, Grace! - krzyknął wesoło Neil, rzucając parasolkę z powrotem na łóżko. Lekko się uśmiechnęłam, ale nie potrafiłam zrobić tego szczerze. Pakowałam do walizki wszystkie potrzebne rzeczy na wyjazd do Londynu, ale nie robiłam tego z radością.

- Co się dzieje? - spytał Neil, podchodząc bliżej mnie. Chłopak złapał mnie za ręce. Siłą rzeczy, musiałam spojrzeć się w jego oczy.

- Śnił mi się Shawn... - wyznałam cicho, jakby ze wstydem. Neil nic nie mówiąc, mocno mnie przytulił.

- To normalne. Tęsknisz za nim, ale nie możesz się tak zachowywać, okej? Grace, jutro jedziemy do Londynu, tak? Powinnaś się cieszyć...

- Cieszę się. - przerwałam mu.

- Nie udawaj przede mną. Znam cię długo. Twoje serce wcale nie cieszy się z wyjazdu. Ono płacze. Ty się boisz, Grace.

****

*Westfield - centrum handlowe w Londynie, obok stacji Shepherd's Bush

**Nando's - popularna w Wielkiej Brytanii sieć restauracji, których specjalnością są kurczaki



Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top