19

Wieczorem cała nasza piątka poszła do kina. Cieszyłam się, że mogliśmy spędzić ze sobą trochę czasu tak, jak za dawnych lat. Jutro Elif miała wrócić z powrotem do Ameryki, do swojego domu. Przed nami było jeszcze trochę czasu wakacyjnego, który miałam zamiar w pełni wykorzystać. Już nie mogłam się doczekać, aby spędzić wiele bezsennych nocy pod namiotem wraz z Shawnem, Neilem i Zee.

Chciałam tylko zapomnieć o tym trudnym czasie, w którym musiałam sobie radzić bez obecności Shawna u mojego boku. Najgorsze jednak z tego wszystkiego było to, ze nie wiedziałam, gdzie chłopak się znajduje. Mendes w swoich wiadomościach, za które i tak byłam wdzięczna, że mi je wysyłał, nie mówił wiele o tym, co się u niego działo. Zapewniał mnie tylko, że żyje. Była to dla mnie ważna informacja i trochę uspokoiła moje nerwy, jednak w dalszym ciągu nie wiedziałam, co się z nim działo. To było nie do zniesienia.

Byłam wdzięczna, że jest już po wszystkim. Mogłam znowu odetchnąć i żyć ze spokojem i ze świadomością, że Shawn jest obok. Miałam wszystkich swoich przyjaciół przy sobie, a to było dla mnie zdecydowanie najważniejsze.

Po obejrzeniu filmu w kinie, poszliśmy wszyscy do naszej ulubionej restauracji znajdującej się na molo w Brighton. Mimo tego, że to miasto było oddalone o wiele mil od centrum życia Brytyjczyków - Londynu - my i tak je lubiliśmy. Miało ono swój specyficzny charakter. Na ulicach często spotykało się znajome twarze. Atmosfera panująca w mieście była spokojna, ale wieczorami Brighton ożywało, a na ulice wychodziły tłumy nastolatków, pragnących dobrej zabawy.

Zazwyczaj Shawn, Neil, Zee i ja nie zaliczaliśmy się do tej "grupki", jednak czasami chcieliśmy wyjść do jakiegoś klubu i po prostu potańczyć. Często chodziłam na różne dyskoteki z Zee i Neilem, jednak Shawn z jakiegoś nieznanego mi powodu starał się ich unikać. Po jakimś czasie mi również przestało się chcieć chodzić na dyskoteki i spędzałam większość swojego czasu w pokoju Shawna, grając z nim w karty lub oglądając filmy na jego wielkim telewizorze, który chyba najbardziej przyciągał do siebie Neila.

- Muszę wam coś wyznać. - powiedziała Zee, kiedy jedliśmy zamówione przez siebie wcześniej potrawy. Neil oczywiście zamówił dla siebie coś innego niż wszyscy. Chłopak nigdy nie chciał być jak inni. Musiał się nawet wyróżniać, jeśli chodziło o jedzenie. Brunet zamówił chińszczyznę, której nie znosił, jednak nie mógł znieść faktu, że Shawn zamówił jego ulubione spaghetti bolognese.

- O co chodzi? - spytałam, patrząc się na nią z ciekawością. Uśmiech zniknął z twarzy mojej przyjaciółki już jakiś czas temu, jednak nie przykładałam do tego zbyt dużej uwagi. Myślałam, że przeżywa jeden z tych swoich dni, w które jej się nic nie chce, ale najwidoczniej się myliłam.

- Nie chciałam wam o tym mówić wcześniej, bo ty byłaś zdenerwowana tą całą sytuacją z Shawnem. - mówiła, zwracając się do mnie - Kiedy byłaś z Neilem z Londynie, obmówiłam z Elif kilka spraw. Wiecie chyba o tym, że od dawna marzę, aby uczyć się w Ameryce i tam studiować.

- Ty chyba nie chcesz nam powiedzieć, że wyjeżdżasz. - powiedział oburzony Neil.

- Właśnie mam taki zamiar... - rzekła smutna Zee. Elif siedziała obok niej i starała się pocieszyć przyjaciółkę, jednak jej to nie wychodziło za dobrze.

- Jeśli chcesz, to jedź, Zee. Przecież wiemy, że to jest twoje marzenie. Jeżeli ma cię to uszczęśliwić, to jedź. - odparł Shawn, uśmiechając się do dziewczyny. Spojrzałam się na chłopaka z boku. Cieszyłam się, że mogłam siedzieć obok niego i czuć przy sobie jego bliskość, jednak wiadomość Zee mnie trochę zmartwiła, a raczej zasmuciła. Nie chciałam, aby moja jedyna przyjaciółka, którą miałam na miejscu wyjeżdżała z Brighton. Co prawda, miałam przy sobie Neila i Shawna, jednak będzie mi brakowało dziewczęcej duszy. Przecież z chłopakami nie mogę rozmawiać o wszystkim.

- Kiedy chcesz wyjechać? Jak się rozpocznie rok szkolny, tak? - spytałam blondynki. Jej nowy kolor włosów był naprawdę ładny i sama bym chciała mieć takie włosy, jednak nie miałam wystarczająco dużo odwagi, aby się na to zdecydować.

- Tak właściwie, to miałam zamiar wyjechać jutro. Skoro Elif już jutro wyjeżdża, to mogłaby mi pokazać...

- Czekaj, co?! - spytał Neil, który o mało nie zachłysnął się wodą, którą pił. Poklepałam przyjaciela po plecach, aby ten doszedł do siebie. - Masz zamiar wyjechać już jutro? Dlaczego dopiero teraz nam o tym mówisz? - spytał brunet, który chyba poczuł się trochę oburzony.

- Nie chciałam was wcześniej tym martwić. Grace była zdenerwowana zniknięciem Shawna, a ja nie chciałam jeszcze bardziej jej smucić tą informacją. - wyznała dziewczyna.

- Dobra, uszanujcie jej decyzję. Wszyscy przecież wiemy, że to było marzenie Zee, a jeśli ona nie chciała mnie jeszcze bardziej martwić, podczas gdy ja byłam naprawdę zmartwiona, to jej się to jak najbardziej należy. - powiedziałam, patrząc się na wszystkich, siedzących przy stole w restauracji Horatio's.

Przez kilka chwil między nami panowała całkowita cisza, jednak Shawn w końcu odważył się na to, aby ją przerwać.

- Nie wrócisz już do Brighton przed rozpoczęciem roku szkolnego, prawda? - spytał Mendes, patrząc się na Zee.

- Nie wrócę. Zostanę tam aż do świąt w grudniu, a w czasie tej przerwy tutaj przyjadę.

- Jesteś pewna, że tego chcesz? - spytał Neil.

W dalszym ciągu nie dochodziło do mnie to, że nasza przyjaźń miała się tak skończyć. Wiedziałam, że Zee będzie przyjeżdżać do Brighton co kilka miesięcy, ale rozmowy na Skypie nie zastąpią mi jej prawdziwej obecności. Z drugiej strony, cieszę się, że Zee zdecydowała się na ten krok, ponieważ marzyła o życiu w Los Angeles od dawna. Martwię się, że stracę ją na zawsze, ale ufam Elif i wiem, że nie odbierze mi Zee, z którą przyjaźnię się od najmłodszych lat. Będę za nią tęskniła, ale wiem, że będzie pod dobrą opieką.

- Bardzo tego chcę, Neil.

***

Do późnego wieczora siedziałam z Elif i Zee w moim pokoju. Rozmawiałam z nimi na temat wyjazdu Zee. Dziewczyny już dawno wszystko ustaliły, ale chciały nam o tym powiedzieć dopiero w odpowiednim czasie. Rozumiałam ich dobre intencje, ale i tak osobiście uważałam, że powiedziały nam o tym za późno.

Jutro rano dziewczyny miały pociąg do Londynu. Potem taksówką miały się dostać na lotnisko w Heathrow, z którego to miały wylecieć do Los Angeles. Nie wierzyłam w to, że zobaczę Zee dopiero za kilka miesięcy. Do świąt zostało jeszcze dużo czasu. Byłam jednak wdzięczna losowi za to, że nie zostawiał mnie samej sobie. Miałam przy sobie przecież Neila i Shawna, na których bardzo mi zależało. To byli fantastyczni ludzie. Za rok mieliśmy jednak skończyć szkołę, a każdy w końcu miał pójść w swoją stronę. Do dzisiaj nie wiedziałam, co chcę robić w przyszłości. Neil pragnął pracować w Londynie, jednak sam jeszcze nie wiedział, w czym chciałby się specjalizować. Shawn nie miał żadnych planów, zupełnie tak jak ja.

***

Wczesnym rankiem odprowadziłam z Shawnem i Neilem dziewczyny na stację kolejową. Momentalnie przypomniał mi się mój wyjazd z Neilem do Londynu. Był on niezwykle stresujący, ale Neil spełnił swoje marzenie, spotykając swój ulubiony zespół, a ja zwiedziłam piękne miasto.

W tej chwili również przypomniała sobie, jak widziałam Shawna na Oxford Street, a potem nagle zniknął. Chciałam się go o to zapytać, ale miałam zamiar poczekać na odpowiednią chwilę, a przynajmniej nie miałam zamiaru robić tego teraz. Dopiero po wyjeździe Zee i Elif mogłam coś działać w tym temacie.

- Jestem z was taki dumny. - powiedział Neil, przytulając moje przyjaciółki na pożegnanie. - Elif, opiekuj się nią. Bądźcie ostrożne.

- Spokojnie, Neil. Mieszkam w Los Angeles od wielu lat. Mimo różnych plotek, to jedno z najbezpieczniejszych miast w Ameryce. Nie musisz się o nas bać. - zapewniła chłopaka Elif.

- Uważajcie na siebie. - rzekł Shawn, który również przytulił dziewczyny.

Nadeszła kolej na mnie. Nie miałam odwagi, aby po raz ostatni powiedzieć coś do Zee. Nie wierzyłam, że moja najlepsza przyjaciółka wyprowadza się z Brighton. Tak wiele razem przeszłyśmy. Byłyśmy dla siebie jak siostry. Szkoda, że to musiało się skończyć.

- Dorosłaś, Zee. Spełniaj swoje marzenia. Bądź szczęśliwa. Zrób to dla mnie, dobrze? - spytałam, trzymając dziewczynę za ręce.

- Obiecuję, że cię nie zawiodę, Grace. - powiedziała dziewczyna, mocno mnie przytulając na pożegnanie.

- A ty Shawn, masz się opiekować moją księżniczką, jasne? - spytała blondynka Shawna. Ten tylko pokiwał twierdząco głową, cicho się przy tym śmiejąc.

- Dacie sobie radę, Elif. Wierzę w was. - powiedziałam do czerwonowłosej. - Tylko o mnie nie zapominajcie! - dodałam po chwili.

- Oczywiście. Będziecie z Shawnem szczęśliwi. Wierzę w to. - odrzekła dziewczyna, szczerze się do mnie uśmiechając.

Po tym, dziewczyny musiały już iść na peron, aby wsiąść do pociągu i jechać tam, gdzie już dawny chciały być. Przez chwilę patrzyłam się na nie, kiedy odchodziły. Shawn chwycił mnie za rękę, widząc, jak jest mi ciężko. W końcu nie codziennie musiałam żegnać swoją przyjaciółkę, która miała zamiar rozpocząć nowe życie, daleko od domu rodzinnego.

- Chodźcie. Nic tu po nas. Od teraz zaczynamy nowy rozdział naszego życia. - rzekł Shawn, uśmiechając się do mnie. Jego chyba nie za bardzo ruszyło odejście Zee, ale nie mogłam mu się dziwić. Był chłopakiem i miał inne podejście do takich spraw, niż dziewczyny.

- Nie ma co rozpaczać, Grace. Z nami będzie ci dobrze, jak nigdy. - odpowiedział Neil, zanosząc się śmiechem, a ja naprawdę uwierzyłam, że zaczynam swoje życie na nowo. Byłam szczęśliwa, że miałam obok siebie Shawna, na którego powrót tak długo czekałam, ale również był przy mnie Neil, którego kochałam za to, co dla mnie robił każdego dnia. Nigdy mnie nie zawiódł i byłam pewna, że nigdy się to nie stanie.



Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top