18

Rano opowiedziałam o wszystkim mamie. Słuchała mnie do końca, jednak nie widziałam na jej twarzy ani przez chwilę szoku ani radości. Nie wyrażała ona żadnych emocji. Z początku nie wiedziałam, dlaczego moja mama zachowywała się tak, a nie inaczej, jednak po chwili poznałam powód jej niewzruszenia.

Kiedy tylko skończyłam opowiadać mamie o tym, jak spotkałam Shawna przed kawiarnią i o naszych zwierzeniach na molo, ona popatrzyła się na mnie z litością, po czym powiedziała coś, przez co myślałam, że ją znienawidzę do końca swoich dni.

- Grace, ja wiem, że ty dużo przecierpiałaś przez tego chłopaka. Nie było ci łatwo i widziałam to, ale złożyłam Shawnowi pewną obietnicę. - wyznała mama, a ja spojrzałam się na nią z ciekawością i z lekkim zdenerwowaniem.

- Jaką? - spytałam, nie mogąc dłużej czekać na odpowiedź z jej strony.

- Shawn przyszedł do mnie do pracy dzień przed swoich wyjazdem z Brighton, aby mi powiedzieć, że nie będzie go przez kilka tygodni. Powiedział mi wszystko o swojej chorobie i o operacji, która była jego jedyną szansą na przeżycie. Prosił też, żebym ci o tym nie mówiła. Shawn nie chciał cię martwić, a ja to doskonale rozumiałam. Zastanawiałaś się nad tym, co by było, gdyby on umarł podczas tej operacji? On ci nie chciał nic o tym powiedzieć, bo co by było, gdyby on jednak umarł? Ty byś płakała i się martwiła, a on tego nie chciał. Shawn cię bardzo kocha, Grace. Ten chłopak zrobił to wszystko dla ciebie.

- Poczekaj chwilę. - poprosiłam mamę, próbując za nią nadążyć i jednocześnie zrozumieć wszystkie informacje, które mi przed chwilę przekazała. - On ci o wszystkim powiedział? Czy on poinformował o swoim wyjeździe wszystkich oprócz mnie? - spytałam, patrząc się na nią z żalem. Neil, Zee, Elif, moja mama. Oni wszyscy wiedzieli o chorobie Shawna. Oni wszyscy znali powód jego "zniknięcia". Nikt mi nic nie powiedział. Wszyscy z nich obiecali Mendesowi, że nic mi nie powiedzą. Po części, fakt, że Shawn tak się o mnie troszczył, był naprawdę miły, ale nie mogłam znieść tego, że podczas gdy wszyscy byli spokojni i na bieżąco byli informowani przez Shawna o jego stanie zdrowia, ja odchodziłam od zmysłów, nie wiedząc, co tak naprawdę dzieje się z miłością mojego życia.

- Nie chciał cię martwić, Grace. Rozumiem go. - powiedziała mama, lekko się do mnie uśmiechając. Nie odwzajemniłam jej gestu. Nie czułam takiej potrzeby. Byłam potwornie zdenerwowana. Nie tak to miało wyglądać. Nie mogłam winić własnej matki, ponieważ ona złożyła Shawnowi obietnicę, a ludzie, którzy dotrzymują składanych przez siebie obietnic, byli przeze mnie od zawsze cenieni. Zastanawiał mnie tylko fakt, że nikt z moich przyjaciół mi o niczym nie powiedział. Neil skutecznie trzymał język za zębami. Znałam go od wielu lat. Nie raz zdarzało się, że chłopak obgadywał znajomych ze szkoły ze mną. To właśnie od niego zawsze dowiadywałam się kto kupił sobie kota, albo kto pojechał na wakacje do Stanów, żeby zarobić parę groszy oprowadzając gości po parku Wielkich Winorośli. On wiedział wszystko. Nigdy nie udało mu się utrzymać tajemnicy, aż do momentu, kiedy nie powiedział mi o tym, dlaczego Shawn wyjechał.

Byłam dla Neila pełna podziwu, ale i tak w moich myślach wszystko pływało na dwie strony, a ja zwyczajnie nie umiałam tego poskładać w całość.

Po rozmowie, którą odbyłam z mamą, poszłam do swojego pokoju, aby tam wszystko na spokojnie przemyśleń. Moje plany nie doszły jednak do skutku. Dostałam wiadomość.

Neil : Już o wszystkim wiesz, Grace. Wiedziałem, że prędzej czy później będę musiał cię za wszystko przeprosić. Dobrze wiem, że powinienem był ci o wszystkim powiedzieć, ale obiecałem Shawnowi, że wszystko pozostanie między nami. Do czasu, kiedy go spotkałaś...

Ja : Nie musisz mnie za nic przepraszać, Neil. Rozumiem wszystko. Rozumiem intencje Shawna i twoje intencje. Wszystko między nami jest okej :)

Neil : Nawet sobie nie wyobrażasz, jak mi ulżyło. Wiele razy w ciągu ostatnich kilku tygodniu wyobrażałem sobie tą chwilę, kiedy będę musiał ci o wszystkim powiedzieć i wyjaśnić, że zataiłem przed tobą tak ważną informację.

Ja : Niczego nie zataiłeś. Tak miało być. Shawn mi wszystko wyjaśnił. Wiem, kto jaką rolę odegrał w tej historii.

Neil : Cieszę się, że nie jesteś zła na mnie, ani na niego :) Nawet nie wiesz, ile razy o tobie do mnie pisał. Chciał wiedzieć, czy wszystko u ciebie w porządku, czy się martwisz jego nieobecnością. On cię naprawdę kocha, Grace. Taki chłopak to skarb.

Ja : Wiem, Neil. Potrzebuję jeszcze trochę czasu, aby sobie to wszystko poukładać. Dzięki, że napisałeś :)

Neil : Zawsze do usług :)

Odłożyłam swój telefon komórkowy na biurko, po czym usiadłam na brzegu łóżka.

Zamknęłam oczy, aby chociaż przez chwilę móc się skupić na tym, co mam dalej ze sobą zrobić.

Usłyszałam powtarzający się natarczywy dźwięk. Przez moment się w niego wsłuchiwałam, próbując odnaleźć źródło tego dźwięku. Okno. Podeszłam do niego.

Odsłoniłam firankę, aby móc zobaczyć, co się dzieje. Na parapecie okna, znajdującego się tuż przy moim, siedział Shawn, który rzucał niewielkimi kamykami w moje okno. Chłopak miał na twarzy wymalowany delikatny uśmiech, który w nim uwielbiałam. To dzięki temu uśmiechowi, zakochałam się w tym człowieku.

- Zabawy z przedszkola? - spytałam, opierając dłonie na swoim parapecie.

- Zawsze się sprawdzają. - odrzekł, uśmiechając się do mnie.

- Więc co cię do mnie sprowadza? Jeśli tak to można nazwać. - spytałam bruneta.

- Chciałem z tobą porozmawiać. - odparł zupełnie poważnym tonem. Uśmiech zniknął z jego twarzy.

- W porządku. Mów. - zachęciłam Mendesa. Ten jednak przecząco pokiwał głową.

- Nie tutaj. Spotkajmy się za trzy minuty pod moim domem. Zabiorę cię gdzieś. - powiedział. Zgodziłam się.

Zeszłam na dół. Zarzuciłam sobie na ramię kurtkę. Wychodząc, poinformowałam mamę o tym, że nie wiem, kiedy wrócę.

Kiedy wyszłam z domu, dostrzegłam przed sobą Shawna.

- Cześć. - powiedział, nieśmiało się do mnie uśmiechając.

- Hej. - odpowiedziałam.

Chłopak wyciągnął w moim kierunku swoją dłoń.

- Pozwolisz? - spytał. Pokiwałam twierdząco głową, podając mu swoją dłoń.

Uśmiechnęłam się sama do siebie. Tydzień temu nie pomyślałabym, że Shawn się znajdzie, a tym bardziej, ze w tej chwili będzie trzymał moją dłoń, zabierając mnie gdzie tylko zechce.

Nie pytałam się go o to, gdzie idziemy. Nie było to dla mnie ważne. Najważniejszym faktem dla mnie było to, że byliśmy razem. On był tutaj ze mną. Cały i zdrowy. Nic mu się nie stało.

Po jakimś czasie spaceru w absolutnej ciszy, doszliśmy na plac przed Churchill Square Shopping Centre. To właśnie tutaj kilka dni temu spotkałam Zee i Elif. One też nie powiedziały mi nic o zaginięciu Shawna, mimo faktu, że doskonale o wszystkim wiedziały.

- Po co tutaj przyszliśmy? - spytałam, patrząc się z boku na chłopaka.

- Myślę, że powinniśmy się spotkać w takim gronie. - rzekł, wskazując na schody przed Starbucks'em, na których to siedzieli Neil, Zee i Elif. Nie sądziłam, że tak szybko spotkamy się w takim gronie. Wiedziałam, że to był ostatni dzień Elif spędzony w Brighton, więc tak czy inaczej, z pewnością bym się z nią dzisiaj spotkała, ale zdawałam sobie sprawy z faktu, że Shawn zorganizuje takie spotkanie.

Widząc mnie, Neil wstał i do mnie podszedł. Chłopak nic nie mówiąc, mocno mnie przytulił.

Mój przyjaciel trzymał mnie w swoim uścisku przez jakiś czas. W jego ramionach czułam się naprawdę bezpiecznie. Neil nigdy mnie nie oszukał. On zawsze był przy mnie, kiedy najbardziej go potrzebowałam. Chłopak potrafił przyjść do mnie o trzeciej w nocy, aby sprawdzić, czy dobrze się czułam po niezdanym egzaminie z historii.

- Widzisz Grace? Mówiłem, że Shawn się znajdzie. - powiedział Neil, patrząc mi się w oczy i szeroko się uśmiechając. Odwzajemniłam jego gest, po czym go przytuliłam.

- Dziękuję, że jesteś. - wyszeptałam tak, aby tylko on mógł to usłyszeć. Za plecami Neila dostrzegłam Shawna, który patrzył się na naszą dwójkę ze szczerym uśmiechem wymalowanym na jego twarzy.




Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top