17
"Apologize" OneRepublic ↑
- Usiądź, proszę. - rzekł, pokazując ręką na wolną ławkę, znajdującą się nieopodal naszej dwójki. Shawn nie musiał dwa razy powtarzać. Nie mogłam się doczekać, aż chłopak zacznie opowiadać historię swojego zniknięcia.
Zaraz po tym, jak usiedliśmy na drewnianej ławce, Mendes wręczył mi różę. Kulturalnie mu podziękowałam. Miałam nadzieję, że na usprawiedliwienie swojej nieobecności będzie miał do zaoferowania coś znacznie więcej, niż tylko niewinny kwiatek. Oczekiwałam na opowieść. Jego prawdziwą historię.
Przez kilka minut wsłuchiwaliśmy się w szum morza. Żadne z nas nie miało wystarczająco dużo odwagi, aby zacząć rozmowę jako pierwszy. Nikt nie chciał czuć się winny. W końcu jednak musiało do tego dojść. Shawn po wzięciu głębokiego oddechu zaczął mówić.
- Nie mogłem ci o tym wcześniej powiedzieć. Teoretycznie, mogłem to zrobić, ale nie chciałem cię na nic narażać, Grace. Nie chciałem cię tak skrzywdzić. Od dawna wiedziałem, że oboje znaczymy dla siebie nawzajem coś więcej niż tylko, a może aż, najlepsi przyjaciele. Ty czułaś coś do mnie, a ja czułem coś do ciebie. Byliśmy tego świadomi, mimo tego, że tak naprawdę nigdy wcześniej żadne z nas nie wypowiedziało tego na głos. Dzisiaj mam odwagę, aby to powiedzieć. Zakochałem się w tobie, Grace. Zakochałem się we wszystkim, co z tobą jest związane. Poczułem coś tak nienaturalnego, że początkowo nie mogłem uwierzyć w to, że tak łatwo się w kimś zakochałem. Nigdy wcześniej nikogo nie pokochałem tak bardzo, jak ciebie...
- Mógłbyś przejść do rzeczy, Shawn? Nie było cię w domu przez kilka tygodni. Myślałam, że umarłeś. Powiedz mi tylko, dlaczego zniknąłeś. Gdzie byłeś, Shawn? Gdzie byłeś, kiedy tak bardzo się o ciebie martwiłam? - pytałam bruneta.
Nie chciałam przerywać Mendesowi tak wzruszającej opowieści o tym, jak się we mnie zakochał. Jeszcze kilka tygodni temu mogłabym słuchać takich wyznań długimi godzinami, ale dzisiaj nie miałam na to ochoty. Chciałam tylko znać prawdę dotyczącą zniknięcia chłopaka i jego niespodziewanego powrotu do Brighton.
- Przepraszam cię, Grace. Masz rację. Powinienem przejść do rzeczy. - skarcił się chłopak, po czym kontynuował swoją wypowiedź. - To przyszło tak nagle. Sam nie wiedziałem, czy mam podjąć taką, a nie inną decyzję. W końcu, po długich namowach mamy zdecydowałem, że to zrobię. Chodzi o to, że... Nawet nie wiesz, jak trudno mi o tym mówić. - rzekł, patrząc się w fale morza.
- Po prostu to zrób. Spokojnie, Shawn. Chcę wiedzieć, co tak naprawdę się u ciebie wydarzyło. - powiedziałam, ściskając jego rękę. Chłopak, widząc i czując mój gest, lekko się uśmiechnął.
- Jestem chory. To znaczy, byłem chory, ale już na całe szczęście nie jestem. Miesiąc temu zdiagnozowano u mnie paskudną chorobę. Mogłem umrzeć. Operacja kosztowała dwieście tysięcy funtów. To był naprawdę wielki wydatek. Mówiłem mamie, że nie musi tego robić. Pogodziłbym się ze swoim losem. Na całe szczęście, rodzicom udało mi się uzbierać potrzebną kwotę i zapłacili za moją operację. Wyjechaliśmy do Londynu. Przyjechał tam z Japonii jedyny lekarz, który specjalizował się w zwalczaniu mojej choroby i jej wszelkich odmian. Nie będę ci mówił, na czym ona polegała, bo nawet mnie to przerażało. Nie mogłem znieść myśli, że takie coś siedzi wewnątrz mnie. Przepraszam cię, że nic ci wcześniej nie powiedziałem. Czułem się fatalnie z tym, że wyjechałem, nic tobie nie mówiąc, ale wiedziałem, że jest to jedyne wyjście. Nie chciałem cię martwić. Doskonale wiem, że przeze mnie bardzo cierpiałaś. Neil mi o wszystkim pisał...
- Czekaj chwilę. Jak to Neil ci o wszystkim pisał, co? Czy on wiedział? - spytałam chłopaka. Tym stwierdzeniem Shawn mnie zaskoczył. Nie sądziłam, że Neil wiedział wszystko o jego wyjeździe. Czy to oznacza, że Neil mnie oszukiwał? Teraz już rozumiem jego dziwne zachowanie. To, jak chłopak mnie upewniał, że Shawn na sto procent do nas wróci nie było bezpodstawne. On wiedział o wszystkim. Neil wiedział, co się dzieje z Shawnem. Nie mogłam do siebie dopuścić tylko tej myśli, że Neil mnie okłamywał. Może i robił to dla dobra Mendesa, ale ja też byłam jego przyjaciółką. Najlepszą przyjaciółką. On nie powinien był mnie okłamać. To nie miało prawa się zdarzyć.
- Nie chciałem wkopać Neila. Proszę cię, nic mu nie mów, Grace. Niech on sam ci to wyjaśni. Na to jeszcze przyjdzie czas. Zaufaj mi, proszę. Nie chcę, żeby relacje, jakie są między tobą a Neilem uległy jakiejkolwiek zmianie. Jesteście moimi najlepszymi przyjaciółmi. Nie mogę pozwolić na to, aby taka drobnostka was poróżniła. - prosił mnie chłopak.
Ja też nie chciałam, aby moja przyjaźń z Neilem się zniszczyła przez kłamstwa wynikające ze zniknięcia Shawna. Zależało mi na obu chłopakach.
- Czy Zee też o tym wiedziała? - spytałam, strącając temat Neila na bok.
- Tak. Zee i Elif też o wszystkim wiedziały. - odparł skruszony.
Puściłam rękę chłopaka, którą trzymałam w swojej przez cały czas jego wyznań. Nie mogłam tego zrozumieć. Próbowałam zrozumieć to, że Shawnowi na mnie zależało i dlatego mi nie powiedział o swoim wyjeździe. Natomiast nie widziałam żadnego sensu w tym, że Elif, Zee i Neil o wszystkim wiedzieli.
- Dlaczego, Shawn? Dlaczego oni wiedzieli, a ja nie? Mogłeś mi powiedzieć. Martwiłabym się o ciebie z pewnością mniej, niż wtedy, kiedy zniknąłeś bez śladu. - wyznałam.
Między nami zapanowała niezręczna chwila ciszy.
- Mówiłem ci już, Grace. Nie mogłem pozwolić na to, że będziesz się martwiła.
- Mówiłam ci już, Shawn. Martwiłabym się o ciebie o wiele mniej, gdybym wiedziała, co się z tobą dzieje. - odparłam w odwecie.
- Przestań, Grace. Przynajmniej już wiesz, że żyję i jest ze mną dobrze. Lekarze mówili, że gdybym żył jeszcze tydzień bez poddania się operacji, umarłbym. - wyznał Shawn.
- Chyba jednak masz rację. Cieszę się, że wyjechałeś. Przynajmniej będziesz żył. - odpowiedziałam. Jeszcze wczoraj nie sądziłam, że kiedykolwiek będę w stanie wypowiedzieć takie, a nie inne słowa. Wypowiedzenie ich przyszło mi z łatwością, mimo tego, że od kilku tygodni toczyłam ze sobą wewnętrzną walkę.
- Chyba jestem ci winien jeszcze jakieś wyjaśnienia, mam rację? - spytał chłopak, patrząc mi się w oczy. Tak, Shawn miał całkowitą rację. Wiele już mi wyjaśnił podczas rozmowy, ale potrzebowałam szczegółowych informacji. Chciałam wiedzieć więcej.
- Wiedziałem, że mam rację. - zaśmiał się, po czym kontynuował. - Chyba powinienem szczegółowo opowiedzieć ci o swojej przebytej chorobie. Nawet nie wiesz, jak bardzo się cieszę, że mam to wszystko już za sobą. Lekarze z początku nie dawali mi szans. Miałem dziesięć procent szans na przeżycie operacji. Obiecałem sobie, że nie będę do ciebie pisał przed operacją. Chciałem mieć po co żyć, rozumiesz? Chciałem wierzyć, że po tych kilku godzinach się obudzę i będę mógł normalnie funkcjonować. Tak się stało. Lekarzom udało się pozbyć tego szkodliwego, nazwijmy to robaka, z mojego organizmu. Dopiero po tym, napisałem do ciebie wiadomość.
Kiedy chłopak opowiadał o tym, jaką drogę przebył, nie sposób było zatrzymać w sobie tylu emocji.
- Bałeś się, prawda? - spytałam.
- Nawet sobie tego nie wyobrażasz. Wiedziałem, że zamykając oczy po raz ostatni przed rozpoczęciem operacji, mogłem już nigdy więcej ich nie otworzyć. Kiedy zamknąłem wtedy oczy, pomyślałem o tobie. Powiedziałem sobie, że mam po co żyć i muszę walczyć, bo o osobę, taką jak ty, chyba każdy chłopak by walczył. - wyznał brunet.
W tej chwili wszelkie emocje, które siedziały we mnie od początku rozmowy z Shawnem, nagle uleciały. Z moich oczy wypłynęły łzy. Wiedziałam, że wkrótce do tego dojdzie. Czy w obecności Shawna, czy też nie, ale musiałam się wypłakać. Tak wiele przez niego cierpiałam, ale teraz, kiedy przy nim siedziałam, wiedziałam, że było warto. Życiu najważniejszego chłopaka mojego życia nic nie zagrażało, a ja nareszcie mogłam spać spokojnie. To wszystko zakończyło się tak dobrze, że wcześniej bym nawet nie pomyślała, iż tak łatwo ta sprawa się rozwiąże.
- Nie płacz, Grace. - powiedział chłopak, ścierając delikatnie łzy, które znajdowały się na moich policzkach. - Nawet nie wiesz, jak bardzo cię kocham, Grace. Czekałem na ten moment od wielu miesięcy, aż on w końcu nadszedł. Niby tak niespodziewanie, ale udało się. Nie oczekuję od ciebie, że ty mi też wyznasz miłość. Wcale nie musisz tego robić. Ani dzisiaj, ani jutro, ani nawet nigdy. Nie wiem, czy mnie w dalszym ciągu lubisz. Namieszałem w twoim życiu. Wiele cierpiałaś. To wszystko przeze mnie, Grace. Mam tego pełną świadomość. Chciałbym tylko, żebyś wiedziała, że jesteś jedną z najważniejszych osób w moim życiu. Zaraz po mojej mamie, jesteś najważniejsza, Grace. Proszę, miej tą świadomość. Bardzo mi na tobie zależy. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie czułem, ale wiem, że to, co czuję do ciebie, jest jak najbardziej prawdziwe.
Przytuliłam Shawna. Potrzebowałam tego. Chciałam tego. Po tak wielu słowach, jakie padły dzisiaj, musiałam to zrobić. Ta rozmowa kosztowała nas obojga naprawdę wiele. Shawn zwierzył mi się ze swoich ostatnich tygodni życia, a ja pokazałam mu swoją prawdziwą, emocjonalną stronę.
- Masz rację, Shawn. Może nie wyznam ci miłości ani dzisiaj, ani jutro, ale z pewnością któregoś dnia powiem ci szczere kocham cię. Może nawet stanie się to szybciej niż myślimy. - mówiłam, opierając głowę na ramieniu Mendesa.
- Dziękuję ci, Grace. - powiedział.
Oderwałam głowę od jego ramienia i spojrzałam się prosto w jego brązowe oczy, za którymi tak bardzo tęskniłam przez ostatnie tygodnie.
- Za co? - spytałam.
- Za zrozumienie. - odrzekł krótko, po czym wstał, podając mi rękę. Bez dłuższego namyślenia podałam mu swoją, a chłopak pociągnął mnie w górę tak, abym mogła stanąć na nogi.
- Trzeba iść do domu, Grace. Jest już trochę późno. Zasiedzieliśmy się tutaj.
Przez całą drogę powrotną do domu Shawn nie puszczał mojej ręki. Trzymał ją tak, jakby był to jego największy skarb.
Po kilkunastu minutach spokojnego spaceru doszliśmy pod mój dom. W oknach domu Mendesa świeciło się światło. Ile bym dała, żeby taki widok ujrzeć wczoraj.
- Dziękuję ci, Grace. To do jutra, tak? - spytał brunet, nie puszczając mojej dłoni.
- Tak, Shawn. - powiedziałam, uśmiechając się do niego. - Powiedz mi tylko jedno. Kto podrzucił do mnie ten list? Wiesz, o czym mówię. Pisałeś tam o tym, że śpimy pod tymi samymi gwiazdami i nieznacznie od tego, jak daleko...
- Mówiłem ci, że nasz przyjaciel jest najlepszy i niezastąpiony. - uśmiechnął się, po czym puścił moją rękę, a po chwili zniknął za drzwiami swojego domu.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top