Nie dać się złamać

@ZjaranaMorelka zainspirowałaś mnie ;) więc masz dedykację

18+

Nie mogę krzyczeć! Nie mogę krzyczeć! Ale to tak cholernie boli! Ciągnął mnie za włosy przez długi, przyciemniony korytarz. Jebany skurwiel! Nie miałam siły stawiać już dłużej oporu, zamęczyli mnie na wojnie, pod Charkowem. Straciłam tam prawie wszystkich ludzi. A potem byłam już za słaba.

----------------------------------------------------------------------------------------------

-Felek oddaj mu ten cholerny korytarz!-

-Ehhhh, Ela, Ela to nie takie proste-

-Co nie takie proste?! Przecież ON CIĘ ZABIJE!-

-To zginę z bronią w ręku, Ela jak nie on to Ivan-

-Ale on cię za męczy!- łzy cisnęły mi się do oczu i nie mogłam ich powstrzymać -Nie chcę żebyś umarł-

-Elunia, on nie nie zabije-

-Co kurwa?! Ocipiałeś? Nawet jak przeżyjesz pierwsze uderzenie, to zamęczy cię na śmierć-

-Nie zamęczy mnie, wystarczy nie dać się złamać-

----------------------------------------------------------------------------------------------

W końcu dotarli do końca korytarza. Wielkie pancerne drzwi nawet nie skrzypnęły kiedy je otwierał. Zaciągnął mnie do ściany i przykuł mnie kajdanami do niej. Byłam plecami do niego. Co on? O Boże przenajświętszy proszę niech on nie robi tego co ja myślę.

-To jak zaczynamy?- spytał Gilbert

Nie miałam ani siły, ani ochoty odpowiadać. A to dopiero początek.

Wziął nóż i rozciął moją koszulę mundurową oraz stanik, które teraz zwisały bezwładnie z moich ramion

Potem usłyszałam świst bicza.

Momentalnie wyprostowałam się jednak po moich plecach zaczęła spływać krew. Rana piekła. Nawet bardzo. Jednak zacisnęłam zęby i nie dałam tego po sobie poznać. Nie dam mu tej satysfakcji.

Dotknęło mnie coś mokrego. Czyżby to był... O nie, nie, nie, nie, NIE! Nie myśl o tym! A w szczególności w ten sposób! Nie możesz dać się złamać! Musisz jakoś wytrzymać to, że on... tak po prostu... tak po prostu zlizuje twoją krew.

Co? Czemu przestał? Nie żeby to było fajne ale przynajmniej nie torturował mnie.

-Licz- jego głos w tym pokoiku dziwnie odbijał się od ścian. Nadawał mu głębszy ton.

Usłyszałam obracający mechanizm łańcucha. Powoli moje ręce podnosiły się coraz wyżej aż w końcu stałam całkowicie wyprostowana i napięta.

Kolejne smagnięcie biczem.

-Licz- jego głos wyrażał podirytowanie.

Kolejny bat.

-Jeden- starałam powstrzymać cisnące mi się na oczy łzy.

Przy dwudziestym już mdlałam.

-Za zdradę Rzeszy jest kara-

Przy pięćdziesiątym nie wytrzymałam i ciemność przysłoniła mi świat.

Niestety z tego błogostanu wyrwało mnie wiadro lodowato zimnej wody.

I tak doszliśmy do setki.

Nie czułam już nawet bólu, straciłam czucie nerwowe.

Nawet nie zwróciłam uwagi na to, że ten pieprzony szwab się na mnie odlał.

Nie zareagowałam jak zalał mnie benzyną.

Nie miałam już na nic siły.

Usłyszałam tylko trzask zapalanej zapałki.

A potem zaczął się ból. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top