Rozdział 3
Piosenka: Poor unfortunate souls
2 dnie od ostatnich wydarzeń
SORRY ZA BŁĘDY
[JEZU DWA LATA TEMU TO PISAŁAM]
*** ***
- Pracuję więc łaskawe daj mi spokój - powiedziałem nawet na niego nie patrząc ... to wszystko zaczyna mnie powoli irytować .
- Arthur ! Proszę !! - jęknął stojąc za moim fotelem i zaczął czochrać moje włosy .
- BASTARD !!! STOP !!! - krzyknąłem i uderzyłem go plikiem kartek w twarz , przez co zaczął się głośno śmiać . Blondyn ukrył twarz w moich włosach i zaczął śmiać się jeszcze głośniej ... wzdrygnąłem się przez to co robił mój były wychowanek . Gwałtownie wstałem , przez co Alfred oberwał w nos .
- Okey... - burknąłem z lekko zaczerwionymi policzkami .
*Co mu się stało ? Czy ten bachor zapomniał ze mnie nienawidzi ? I czemu do cholery się czerwienie ? Czy to ze mną jest coś nie tak ? Za dużo myśli ! Arthur !! Przestań !!!! * zacząłem analizować całą sytuacje , kiedy poczułem dziwne ciepło na mojej lewej dłonie . Spojrzałem w dół i ujrzałem , że ktoś ( Alfred XD ) trzyma moją rękę . Nic nie rozumiejąc spojrzałem na niego , a ten tylko się uśmiechnął i zaczął mnie ciągnąc w stronę wyjścia z domu . Dodam , że ta kłótnia , była spowodowana propozycją wspólnego spaceru ...
Po kilku minutach znaleźliśmy się w centrum Londynu . Co z tego , że Jones widział ( chyba ) już cały Londyn ? I tak musiałem go po nim oprowadzić ( sam tego chciał ) Przez najbliższe półtorej godziny trzymał mnie za rękę i pytał o wszystko dookoła ... to musiało dziwnie wyglądać z perspektywy przechodniów ... dwójka facetów trzymających się za ręce z czego jeden zachowywał się jak na haju ( America ) , a drugi czerwony jak burak ( Ja ) . Jak ja go nienawidzę
( Autor . Nie , ty go kochasz :3333333 ( zmuszę cię do tego ))
- Chodźmy na lody ! - krzyknął za entuzjazmem i nadzieją w oczach . W tym momencie moje serce pękło ... Nie potrafię mu odmówić ...
- dobra ... - odparłem tonem bez emocji , ze spuszczoną głową . Chłopak puścił moja dłoń i popchnął w stronę kolejki ( fabuła odbywa się w wakacje , więc są KOLEJKI ) Nic nie rozumiejąc spojrzałem na niego wyczekując wyjaśnień , ale ten tylko posłał mi uroczy uśmiech . Po chwili dotarła do mnie jego aluzją i również się uśmiechnąłem , ale w ironiczny sposób . Westchnąłem i poszedłem ustawić się w kolejce . Miałem wrażenie że ta kolejka ciągnie się w nieskończoność ( taaa to jest coś podobnego do jednego komiksy fanowskiego XD ) Po kilkunastu minutach nadeszła moja kolej , Alfredowi kupiłem 5 gałek ( miętowe z czekoladą , cytrynowe i 3 smerfowe ) , a sobie wziąłem 2 ( kawowe i pistacjowe ) Z moimi zdobyczami wróciłem do przyjaciela i wręczyłem mu smakołyk . Kiedy spacerowaliśmy po parku i rozmawialiśmy . Nagle jakichś rowerzysta jadący w naszą stronę , przejeżdżając przy nas , prawie we mnie wjechał, przez co cały upaćkałem się swoim lodem
- Bitch !!! - przekląłem dość głośno . Alfred spojrzał na mnie i zaczął chichotać . Spojrzałem na chłopaka z pod była i lekko zaszklonymi oczami .
- Kretyn - powiedziałem cicho i szybkim krokiem zacząłem iść w stronę swojego domu , na moje nieszczęście był dość daleko .
- Arczi ! Czekaj ! - krzyknął Alfred i podbiegł do mnie , złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę ulicy .
- Puszczaj ! - krzyknąłem i wyrwałem się młodszemu chłopakowi .
- Uspokój się - powiedział poważnym głosem i wepchnął mnie do taksówki , po czym sam wsiadł i podał kierowcy adres . Po kilkunastu minutach dotarliśmy pod mój dom . Niemal od razu , kiedy taksówka się zatrzymała , wpadłem z niej i popędziłem do domu . Pobiegłem po schodach i wpadłem do łazienki ( Bez pośrednie wejście z sypialni ) zdjąłem górną garderobę ( koszula w kratę z rękawami do ranią ( zielona )) i zacząłem myć ją w rękach .
- I to niby ja zachowuje się jak dziecko !? - prychnął blondyn wchodząc do łazienki . Nie zwróciłem na niego najmniejszej uwagi , gdyż byłem pochłonięty swoją UKOCHANĄ KOSZULĄ ... Odczekałem chwile , ale wbrew moim oczekiwaniom ( i faktami ) Alfred nic więcej nie powiedział . Westchnąłem i odwróciłem się w jego stronę . Zamurowało mnie . America stał przy drzwiach , z rękami skrzyżowanymi na piersi i wpatrywał się we mnie z poczerwieniałą twarzą i lekkim strachem w oczach .
- Al ? - zapytałem niepewnie nie wiedząc co doprowadziło go do takiego osłupienia - co jest ? - zapytałem przyglądając się mu uważnie
- Twoje ... plecy - wydusił drżącym z przerażenia głosem
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top