Erwin x F! Reader

Słów: 976

Z dedykacją dla Hatsukyu

.Siedziałaś w biurze swojego ukochanego, Erwina Smitha. Było już późno, ale skończyliście pisać raporty. Oboje byliście zmęczeni, bardzo, twoje oczy były suche jak jego żarty. Odchyliłaś się na krześle, na którym siedziałaś omiatając pokój wzrokiem.

Na przeciwko masywnego, drewnianego biurka, były wykonane z ciemnego drewna drzwi, po prawej stała zielonkawa skórzana kanapa, przed nią mały stolik kawowy. Po lewej od drzwi stała biblioteczka z książkami. Przed biurkiem stały dwa krzesła, Erwin siedział na wygodnym skórzanym fotelu. Na ścianie za biurkiem było duże okno na pole treningowe, z zasłonami. Na biurku był stosunkowy porządek, ale bardzo dużo kartek i plam od atramentu. W lewym rogu stała lampa.

Na powrót wróciłaś wzrokiem na generała, pochylił się żeby schować napisane przez was raporty do szafki w biurku. Jego koszula była rozpięta, rękawy podciągnięte do łokci i musiałaś przyznać, że za dobrze opinały jego mięśnie.

—Erwin, wiesz, że od dawna nie spędziliśmy tyle czasu razem? Tęsknie za czasami gdy jeszcze nie byłeś generałem...—Westchnęłaś podnosząc się żeby usiąść mu na kolanach.

—Teraz wiesz jak się czuje gdy ty byłaś zastępcą generała i nie miałaś dla mnie czasu— Zaśmiał się, kładąc dłonie na twoich biodrach. Uśmiechnęłaś się, poprzedni generał był fatalny i większość obowiązków zrzucał na ciebie i innych kapitanów. Nie mogłaś powiedzieć, że nie był dobrym strategiem, ale zasypywanie was raportami nie było odpowiednie.

Wtuliłaś twarz w jego szyję, którą zaczęłaś obdarowywać delikatnymi pocałunkami. Erwin zaczął pocierać palcami twoje biodra.

Już wiedziałaś, że wprawiłaś go w nastrój. Sunęłaś pocałunkami do góry, przez jego szczękę, aż do ust. Pocałowałaś go, odrazu przejmując kontrole, wiedziałaś, że on to lubił.

Erwin od zawsze lubił silne kobiety, więc to, że lubi być na dole nie powinno być niespodzianką.

Nie musiałaś mu mówić żeby oddychał przez nos, uśmiechnęłaś się gdy poczułaś na policzku wydychane przez niego powietrze. Nie lubiłaś przerywać pocałunków, tymbardziej takich długich i namiętnych. On to wiedział, to było takie urocze, że zapamiętywał takie głupotki. Ocierałaś się o jego krocze, żeby go trochę podrażnić. Szybko poczułaś jak twardniał.

Zaśmiałaś mu się do ust.

Ręce blondyna posunęły z twoich bioder do góry, przez talie, zachaczając kciukami o twarde od zimna i podniecenia sutki, żeby złapać twoje policzki i odsunąć cię od swoich ust. Zauważyłaś, że jego usta były napuchnięte, może to przez to, że przyssałaś się do niego jak pijawka? Wasze języki połączone były strużką śliny. Policzki twojego ukochanego były zarumienione.

Erwin był śliczny, zawsze był pięknym mężczyzną.

Poczułaś jak Erwin wsuwa swoje ciepłe dłonie pod twój podkoszulek, jego ręce złapały twoje piersi, zaczął ugniatać ciało. Drażniąc twoje twarde sutki, jego usta na powrót wróciły do twoich żarliwie je całując. Czułaś przez tego mężczyznę motylki w brzuchu, ciepło między udami którego nie zaspokoiłoby zwykłe pocieranie.

Potrzebowałaś go, chciałaś Erwina całym ciałem i każdą jego komórką.

Gdy znudziło mu się zabawianie twoim biustem, przerwał wasz pocałunek, który sprawił, że byłaś cała zaśliniona, zdarza się, na rzecz zrzucenia twojej koszulki. Zadrżałaś gdy zimne powietrze jego biura omiotło twoje na wpół nagie ciało. Przez chwilę wpatrywał się w twoje nagie piersi, często to robił.

Erwin był definitywnie typem wolącym kobiece piersi. Często się w nie wgapiał, nie ważne czy ubrane czy nie. Kochał twoje piersi i poświęcał im dużo uwagi.

Na twarzy mężczyzny pojawił się uśmiech, spojrzał ci w oczy, czułaś jak jego niebieskie teczówki fedrują w twoich dziurę.

—Jesteś tak samo piękna jak gdy cie pierwszy raz zobaczyłem— Stwierdził delikatnie gładząc twój policzek, twoje serce wręcz roztopiło się na ten komplement.

—Ty też— Wyszeptałaś, z delikatnym uśmiechem. Erwin zsunął swoje dłonie na biodra żeby cię podnieść i najdelikatniej jak mógł położyć na plecach, na blacie biurka. Gdy ty leżałaś na drewnie Erwin rozpinał swoją koszule, żeby rzucić ją na podłogę obok tej twojej.

—Kochanie, wiesz, że kochałbym kontynuować gre wstępną, ale nie wiem czy wytrzymam choćby minute dłużej bez bycia w tobie— Wyznał powoli zsuwając twoje spodenki. Ponownie przeszedł cię dreszcz gdy twoja kobiecość została wystawiona na zimno w gabinecie twojego ukochanego.

Powoli wsunął w ciebie palce, poruszył nimi kilka razy, zrobił kilka razy ruch nożycowy po czym je wysunął. Rozłączył dwa palce żeby zobaczyć jak łączą je ze sobą twoje soki. Erwin zaśmiał się z tego jak bardzo podniecona musiałaś być. Szybko się w ciebie wsunął, dając ci chwile ja przyzwyczajenie się do jego obwodu. W między czasie cie zachwalając jak to miał w zwyczaju.

Gdy stwierdziłaś, że już może zacząć, zrobił to. Nadając sobie diabelnie szybkie tempo. Szybko przebijając się przez ściany twojej cipki. Jego ręka znalazła drogę do twojej łechtaczki którą okrutnie pocierał, jego usta ucztowały na twoim biuście pozostawiając po sobie malinki.

Czas w którym doszłaś był rekordowo krótki, z jękiem przyciągnęłaś Erwina za kark do pocałunku, przygryzając jego wargę sapałaś mu do ust, gdy mężczyzna twojego życia gonił za własnym uwolnieniem.

Blondyn nawet nie myślał o wyciągnięciu i spuszczeniu się na twoim brzuchu, cały swój ładunek zostawił w tobie i z uśmiechem na twarzy obserwował jak jego sperma z ciebie wypływa.

* * *

3 miesiące później.

Nerwowo poruszałaś się przed biurem Erwina, bojąc się wejść. Wróciłaś właśnie z badań wojskowych i dowiedziałaś się czegoś strasznego.

Ty, [T.i] [T.n] jesteś w ciąży.

Oczywiście planowaliście z Erwinem założyć rodzine, ale nie sądziłaś, że to nastąpi tak szybko. Z myśli wyrwały cię skrzypiące zawiasy drzwi generała, z szoku aż podskoczyłaś w miejscu. Niebieskie oczy Erwina od razu zmiękły gdy tylko na ciebie spojrzał.

—Kochanie, co ty tu robisz? Jak z badaniami?

Chwile się zbierałaś żeby po chwili wymamrotać te przerażające słowa

"Jestem w ciąży."

Prawie tak cicho, że uważne uszy twojego kochanka nie wyłapały tego dźwięku. Prawie.

Erwin na chwile zamilkł. To nie była rzecz którą spodziewał się usłyszeć.

–Kochanie to...fantastycznie– Blondyn przyciągnął cię do siebie, obejmując się swoimi dużymi ramionami.–Będziesz świetną matką.– Wyszeptał do twoich włosów, delikatnie je całując.

–A ty ojcem– Wyszeptałaś równie cicho, również go obejmując.

To był poczatek szalonej przygody z małym potworem nazywanym dziecko.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top