rei milgram

n dodalem tego na wattpada a w sumie bylo oki

Tw. bulling i smierc czy coś

tak to byl ventfic 

***

Rei nigdy nie lubiła dotyku.

Było tak, od kiedy sięgała pamięcią, od kiedy była zupełnie malutką dziewczynką. Jej rodzice często wspominali o tym, że już wtedy nie lubiła się przytulać, że absolutnie chowała się przed otwartymi ramionami krewnych, a chociaż im samym zdarzało się ją przytulać, to nigdy nie robili tego, gdy widzieli, że dziewczynka tego nie chce.

Dotyk jej wtedy jednak nie bolał. Po prostu nie był przyjemny, unikała go, a jej środowisko było na tyle wspierające, by jej do niego nie zmuszać. To było tylko tyle.

Bycie dotykaną zaczęło być bardziej bolesne, gdy zaczęła chodzić do szkoły. Inne osoby w jej wieku nie były tak rozumiejące, co do jej różnych osobistych potrzeb, a Rei szybko stała się indywidualistką. Nie należała do żadnej grupy przyjaciół, po lekcjach wracała sama bez towarzystwa, wydawało się jej, że nie będzie nikomu przeszkadzała.

Dotyk stał się jednak absolutnie bolesny, gdy Rei, zawsze sama, zawsze ciesząca się ciszą i zajęta własnymi sprawami, stała się łatwym celem i nie miałaby nikogo, kto mógłby ją obronić. Znęcanie się nad nią zaczęło się w gimnazjum. Popchnięcia, uderzenia, jej włosy szarpnięte, by wlepić w nie gumę... Dotyk był niczym poza bólem.

W Rei urosło przez ten czas silne poczucie sprawiedliwości. Nauczyła się reagować obojętnością, nawet na rzeczy, które silnie powinny wpływać na ludzkie uczucia, nauczyła się stawiać na swoim. Nie chciała, by ktokolwiek był narażony na ten bolesny dotyk bycia bitym, na te późniejsze bolesne myśli, które pojawiały się po byciu poniżanym.

Nic nie trwało wiecznie, a Rei nie była już uczennicą gimnazjum. Nowe liceum było o tyle lepsze, że nikt jej tu nie znał, chroniła ją też jej cicha i niezbliżająca się do nikogo postawa. To, że nad nią się nie znęcano, nie oznaczało jednak, że w tej szkole nikt nie doświadczał tego cierpienia. 

Rei nie była osobą wszechwiedzącą, nie była osobą, która umiała znaleźć na wszystko dobrą odpowiedź. Była tylko dzieckiem, które chciało pomóc tej jednej dziewczynie w szkole, którą wyśmiewano i nagrywano wtedy na duchu. Nienawidziła osób, które myślały, że mogą to robić, a zwłaszcza nienawidziła tej paskudnej dziewczyny, wokół której wszystkie inne tak krążyły, by czerpać z niej korzyści, a która wydawała się sobie nic z tego nie robić.

Jednak teraz gdy słyszała zduszony szloch w zatrzaśniętej szkolnej łazience, Rei zaczynała rozumieć, że nie mogła usunąć całego zła ze świata. Zrobiła, co mogła, tak bardzo się starała, nie żałowała zgłoszenia problemów w szkole do nauczycieli i znalezienia brudów na obrzydliwą dziewczynę. Jednak oczekiwała wtedy raczej sprawiedliwości, a nie tego, że znęcanie przeniesie się po prostu na inną osobę. Na pewno było to bardziej zasłużone, niż gdy krzywdzone były niewinne osoby, ale nawet nad złymi ludźmi, łatwo było się zlitować, gdy byli tylko przestraszonymi szesnastolatkami, których opuścili wszyscy przyjaciele.

Rei mocowała się chwilę z zatrzaśniętymi drzwiami. Widok tej dziewczyny, której tak nie znosiła, w kałuży rozlanej na nią wody, z przedmiotami, którymi w nią rzucono leżącymi wokół, z rozbitym telefonem, nie był widokiem przyjemnym i sprawiał, że czuło się bardziej żal niż obrzydzenie. Rei przez chwilę zastanawiała się, co mogłaby dla niej zrobić. Podać rękę (dotknąć), by pomóc wstać? Próbować otrzeć (dotknąć) z rozlanej na nią wody? Poklepać po głowie (dotknąć) i czekać na to, czy dziewczyna zechce się przytulić — dotknąć?

Otworzenie drzwi, by dziewczyna mogła opuścić łazienkę i wrócić do swojego domu, było wszystkim, co Rei mogła niej zrobić. Nie byłaby w stanie zmusić się, by zrobić więcej. 

Rei wyszła ze szkoły i wracała do domu, tak jak robiła to każdego dnia. Powoli zeszła po schodach, wyszła poza teren szkoły i szła tak dobrze znanymi sobie ścieżkami, którymi wracała już wiele razy. Słońce chyliło się ku zachodowi, a na niebie przelatywały kruki. Jak dobrze, że ten dzień już się kończył. 

A jednak najnormalniejszy w świecie powrót, taki jakich przeżyła już tysiące, uniemożliwił jej nagły dotyk, chwycenie jej za ramię, którego mogła się spodziewać, po krokach, po krzyku, jaki słyszała za sobą, ale który ciągle tak niespodziewanie ją zaskoczył.

Rei słyszała te wszystkie błagania o tym, że jeszcze można było wszystko odkręcić, że Muu potrzebowała, by jej dawni przyjaciele przestali jej nienawidzić, że wybacza Rei odwrócenie rzeczy inaczej, niż powinny być, tylko błaga o to, by uwolniła ją od koszmaru, jakim była teraz jej rzeczywistość. Cały czas płakała i była taka godna litości i pożałowania, ostrzegała, że nie wie, czy dłużej to zniesie i że ma przecież możliwość, by siebie w tej całej sytuacji zranić. 

Rei zachowała spokój i odsunęła od siebie dotyk, gwałtownie wyszarpując się z uścisku trzymającej ją ręki.

Muu równie gwałtownie ten dotyk przywróciła, gdy zadała jej cios, schowanym wcześniej w kieszeni nożem do tektury.

Rei nie wróci już do swojego bezpiecznego domu, do bezpiecznego pokoju, gdzie nie musiała spełniać tych wszystkich dziwnych wymagań, gdzie mogła być sama ze sobą, bez tego lęku, który czuła zawsze w szkole, otoczona mnóstwem fałszywych dziewczyn. Rei nie porozmawia już ze swoimi rodzicami, nie usłyszy słów o tym, że powinna znaleźć sobie przyjaciół, które zawsze ją irytowały, ale za które w tym momencie oddałaby wszystko by móc je usłyszeć, by móc zobaczyć teraz mamę i tatę. Nie wzdrygnie się już na ojcowskie poklepanie po ramieniu przed szkołą, nie wzdrygnie się już na matczyny pocałunek w czoło, gdy ze szkoły wracała, mówiąc im, jak bardzo nienawidzi dotyku.

Dłonie Muu drżały. Ta godna współczucia i płacząca dziewczyna była tak przestraszona i to było tak dziwne, że udało się zadać jej takie szkody, które na zawsze odbiorą Rei to wszystko. Dotyk innych ludzi zawsze tak bardzo ją bolał, ale tym razem to bolał dotyk ostrza noża, który rozerwał jej brzuch. Nie umiała opisać tego, co czuła, bo uczucie to wydawało się podobne do uderzenia, które jednak nigdy nie mijało i które wbiło się w nią z nieskończoną siłą, wszystko pulsowało, a wylewająca się krew była taka ciepła. Nie mogła się poruszyć, nie mogła oddychać, bo ból brzucha rozciągał się na cały tułów, na całe ciało. 

Ten cały ból trwał tylko chwilę, bo w ciele Rei szybko zaczęła buzować adrenalina. Wiedziała jednak ona, że prędzej, czy później efekty działania hormonu zelżeją, a całe to cierpienie do niej wróci. Tak przynajmniej myślała, nie wiedząc, że umrze nawet przed spadkiem adrenaliny.

Rei nie mogła uciec od dotyku ostrza, zupełnie jakby był on głodny jej krwi, głodny jej życia.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top

Tags: #milgram