17 października
Znowu pada. Tylko kiedy pada, czuję, że żyję. Przy deszczu świat wydaje się być jedynie mglistym snem. Woda. Chłód. Kosmyki moich włosów zlepiajace się ze sobą od wilgoci. Takie prawdziwe, żywe...
Czy za dziesięć lat będę pamiętać ten moment? A za dwadzieścia? Czy jeszcze wtedy będę? Nie. Nie chcę tak myśleć. Przyszłość jest abstrakcją. Jeszcze nic o niej nie wiem, sama ją tworzę. Ale czy na pewno? Chciałabym to zapisać, przekazać innym ludziom. Ale zapomnę. A gdy umrę, mój twardy dysk się wyczyści i nie pozostanie już nic. I nikt się nie dowie o tym, co myślałam, jak myślałam. Czy dlatego ludzie piszą książki, malują obrazy...? Czy to tylko sposób, żeby zarobić na talencie?
Nie wiem.
Nie wiem, co robić.
Więc na razie tylko stoję i moknę.
Kiedy słyszę swoje imię wiem, że musimy już iść. Muskam palcami drewniany stół w wycięte kwiaty, przy którym razem z babcią zawsze jadłyśmy obiady. Uśmiecham się lekko na to wspomnienie.
Co takiego działo się w jej głowie? Czy jej ,twardy dysk' na zawsze został usunięty? Wszystkie myśli, uczucia, wspomnienia, zwyczaje...?
Co skłoniło ją do zapisania w testamencie tego, że zaraz po jej śmierci mam przeprowadzić się z wójkiem do Skandynawii?
Podniosłam z ziemi swoją skórzaną torbę.
-Już idę! - odkrzyknęłam.
●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●
Dzisiaj bardziej opis przeżyć wewnętrznych (:
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top