Rozdział III „Skończysz w piekle, gdy tylko się stąd uwolnię"
Minął jeden dzień, był 11 czerwca 2013 roku. W szkole wszyscy wiedzieli już, co wydarzyło się na wycieczce klasy Justina. Byli zaskoczeni, że takie coś w ogóle miało miejsce, jak bardzo trzeba być nie odpowiedzialnym, żeby pozwolić porwać uczennice? Jednak jest wiele więcej smutków wiążących się z jej porwaniem. Jej rodzice dopiero teraz ją zauważyli, nie Annie, ale oni. Gdy wcześniej firma była dla nich ważniejsze dopiero teraz ona, gdy doszło do takiej tragedii. Szkoła, ani Justin nie mieli świadomości, jaka sytuacja jest u Eve, jednak teraz wszystko wychodzi na jaw.
W domu Eve było ciężko już wcześniej, a dziś jeszcze doszło do całego spotkania – policjanci, rodzice, nauczyciele, Annie, i Justin, pełno pytań, a tak mało odpowiedzi...
- Już i tak macie pozew, jeżeli mojej córce się coś stanie chociażby jeden włos z głowy spadnie będziecie się modlić, żeby sąd tylko zamknął wam placówkę i odebrał prawo do wykonywania zawodu – powiedział ostro ojciec Eve
- Panie Crims proszę się uspokoić, to podchodzi pod groźby karane – rzekł Alex, główny policjant prowadzący śledztwo
- Niech Pan pomyśli, że to Pana córka jest nie wiadomo gdzie, nie wiadomo z kim, i nie wiadomo, co się z nią dzieje – odparł
- Trzeba było się bardziej interesować córką – rzekła Annie, która też była obecna przy całym spotkaniu
Ojciec Eve spojrzał złowrogo, jakby jego wzrok miał ją zabić, jednak wiedział, że to co powiedziała to smutna prawda. Wszyscy byli w kropce, liczyły się dni, a może nawet godziny do odnalezienia Eve. Ona ma tylko 14 lat, nie poradzi sobie z tak ciężką sytuacją. Rodzice nie chcieli dopuścić do myśli, że ona może już nie żyć. Niczego nie chcieli dopuścić do myśli.
- Nie czas na obwinianie... - powiedział Justin po krótszej ciszy
- Chłopak ma racje, musimy się skupić na tym, co wiemy, żeby odnaleźć Eve – dokończył Alex
- Tyle, że my nic nie mam – rzekł jeden z obecnych policjantów
- Justin opowiedz jeszcze raz na spokojnie, po kolei, może o czymś zapomniałeś, a jesteś jej jedynym przyjacielem, Ty rozmawiałeś i widziałeś ją ostatni – poprosił Alex
- Mówiłem już tyle razy, naprawdę nie wiem więcej. Chciała mi coś powiedzieć i dziwnie się zachowywała, chodziła zdenerwowana, jakby się czegoś bała. Nic więcej nie wiem. Przed wycieczką była normalna, jak na co dzień, dopiero kolo tej 20:00 zaczęła zachowywać się dziwnie – odpowiedział
- Czyli jesteśmy w kropce – powiedział Alex
Gdy oni się głowi, co, gdzie, jak, czemu - w kwaterze Willa, a przysłowiowym wariatkowie zaczęła się ciężka rozmowa pomiędzy Eve, a Willem. Mężczyzna mimo swojego celu nie chciał dręczyć dziewczyny, powiedzmy, że jakieś tam serce miał, jednak jest z tych osób, które nie dają za wygraną, i za wszelką cenę dążą do swojego celu. Nawet po trupach.
Czego tak właściwie chciał? „Współpracy" dziwne, że chciał współpracować z 14 latką, jednak jego celem było stworzenie idealnej maszyny do zabijania. Kogo taka osoba by miala zabijać? Wszystkie osoby, które chciały zabić jego, które stawały mu na drodze, jednym słowem – wszystkich. Byłby w stanie zabić nawet swoją matkę, jeżeli była by taka potrzeba.
- Czemu ja? Nie rozumiem tego! – krzyczała i dopytywała Eve
- Rodzice i tak mają Cię gdzieś, a ja mogę się tobą zaopiekować i dać wszystko, czego potrzebujesz – odparł
- Jesteś dupkiem, a nie osobą, którą potrzebuje. Masz mnie wypuścić! – powiedziała stanowczo dziewczyna
- Wczoraj pytałem, czy po dobroci, czy nie. Szkoda, że wybierasz tą drugą opcje – odparł
Will odwrócił się do dziewczyny plecami. Podszedł do pewnej małej szafki, stojącej koło okna. Z niego zaś było widać las, który nie przypomniał tego z miasta. Był on bardziej na odludziu, jakby za całym światem.
Z szuflady wyciągnął coś na kształt apteczki, jednak bardziej niebezpiecznej. Z niej wyciągnął strzykawkę z dziwnym, rzadkim, zielonym pływem, który wyglądem przypominał lek na ból stawów, czy insulinę. Jednak była to jego tajna broń dzięki czemu może sprawić, by Eve była jego małą marionetką. Jednak trochę się wahał, by jej użyć. Był to „lek", który nazwał CX80, był on dosyć silny i obawiał się, że nawet 10 mililitrów jego może zabić dziewczynę.
- Steve – zawołał
Mężczyzna przyszedł z pokoju obok
- Tak? – zapytał
- Wiesz, co robić – rzekł Will i przekazał mu strzykawkę
Will wiedział, co robić, to w końcu nie był jego pierwszy raz. Wziął ją w rękę i podszedł do dziewczyny. Jej oczy mówił „nie rób tego", jednak kto by ją tam słuchał.
- Błagam, nie zabija mnie – powiedziała przez łzy
- To Cię nie zabiję, tylko nie wierć się, bo będzie bardziej boleć – rzekł Will
Steve odsłonił ramię dziewczyny i wbił igłę, po czym prowadził płyn do jej ciała. Nie działa on od razu, potrzebuje około 60 sekund na otumanienie i zawładnięcie nad ciałem osoby.
To było długie 60 sekund zastanawiania się, czy dawka nie była za duża. Pierwszy raz korzystają z CX80 na kobiecie, tym bardziej 14 letniej. Mężczyźni przeważnie reagują normalnie, ale wiadomo, że na każdego coś działa inaczej.
- Skończysz w piekle, gdy tylko się stąd uwolnię – rzekła Eve
- Będę gotowy, choć nigdy się to nie stanie – odparł pełen dumy.
I stało się. Jej oczy z pięknego błękitu, niczym samo niebo stały się całe czarne, niczym samego diabła. I choć przed nim i nią długa droga do celu, Will wiedział, że teraz będzie grzeczna, jak baranek i osiągnie swój cel i, że nic i nikt nie stanie mu już na drodze do sukcesu.
- Mam tak bezczynnie siedzieć, gdy moja córka może umierać!? Czy was popierdoliło?! – zaczął krzyczeć Pan Crims
- Nic więcej Pan, ani pańska żona nie możecie zrobić, musimy się zając tą sprawą. Będziemy państwa informować, o wszystkim, nawet najmniejszej rzeczy – odparł Alex
- To moja wina – powiedział Justin
- Słucham? – zapytał zdziwiony
- Gdybym coś zauważył, gdybym przy niej był – zaczął wymieniać, niemal, że już płacząc
- To nie twoja wina. Nie widziałeś, nikt nie wiedział. Możliwe, że ty też został byś porwany, i nic byśmy nie mieli. Tak są chociaż twoje słowa Justin – powiedziała matka Eve
Chłopak czuł, że prędzej czy później się załamie, jednak dla niej musiał być silny. Nie wie, co Eve chciała mu powiedzieć, jednak on też chciał jej coś wyznać...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top