tough luck (hood)
he asked a question, she answers
he made a crossword spelling guilt
empty boxes filled with chances
Ivy,
tęsknię za Tobą, wiesz?
Calum
Calum,
ja też cholernie tęsknię. Przyjedź do Oslo. Jest tu naprawdę pięknie o tej porze roku, wiesz?
Ivy
To były ich pierwsze listy. Króciutkie. Przekazujące niewiele emocji. Calum nie mógł uwierzyć, że nie wyrzucił tej stery makulatury wraz z pozostałymi wspomnieniami po Ivy. Nagle rana, która została zasklepiona, otworzyła się na nowo, a postać szatynki przestała być jedynie niewyraźnym duchem, a konkretną osobą, wspomnieniem, które tak bardzo chciał wyrzucić z głowy.
Ivy poznał przypadkiem, kiedy postanowili z przyjaciółmi zrobić wycieczkę po Europie. Przyjaciele Caluma pojechali dalej, a on został w stolicy Norwegii na dłużej. Okazała się osobą o życzliwym sercu i najsłodszym uśmiechu. Pokazała mu, że miłość nie potrzebuje zbyt wiele czasu. Zakochanie się w Ivy było takie proste, takie... właściwe. Za każdym razem, kiedy chwytał jej bladą dłoń czuł iskry - przy nikim innym nie czuł się tak dobrze. Miłość była o tyle wspanialsza, kiedy była odwzajemniona.
Ale Ivy była tylko wspomnieniem, on powinien ruszyć do przodu...
Nie wiedział, kiedy sięgnął po kolejne listy.
Ivy,
tęsknię za Tobą każdego dnia coraz mocniej. Czasami myślę, żeby rzucić to wszystko w cholerę i wsiąść w pierwszy samolot do Europy. Tęsknię za Twoimi czekoladowymi tęczówkami, za miętowymi włosami, odcinającymi się od bladej cery. Cholera, nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak piękna jesteś. Szczególnie, kiedy leżysz owinięta w koc, spod którego wystają Twoje mlecznobiałe nogi. Och, Ivy, Ivy, Ivy, co Ty ze mną zrobiłaś i dlaczego wciąż to robisz? Od kiedy wróciłem do Australii nie potrafię odnaleźć swojego miejsca. Ciągle uciekam do Ciebie, Ivy. Do naszego miesiąca, wspominam zapach deszczu, Twój śmiech. Biegnąc uliczkami Oslo, śmiałaś się tak głośno, a miętowa farba spływała Ci po twarzy, mieszając się z tuszem do rzęs i ciemną szminką. Zatrzasnęłaś za nami drzwi mieszkania i nie przejmując się przemoczonymi ubraniami, obdarowałaś mnie słodkimi pocałunkami. Tęsknię za Tobą, Twoimi pocałunkami i norweskim deszczem...
Calum
Każde wypowiedziane przez nią słowo było kłamstwem. To, co stworzyli nigdy nie było prawdziwe, a Ivy nigdy nie była tą, za którą się podawała...
Calum,
ja również za Tobą tęsknię. Oslo nie jest tym samym miastem bez Ciebie, wiesz? Tęsknię za naszym deszczem, bo co to za frajda, kiedy spacerujesz samotnie? Tęsknię za Twoimi czekoladowymi tęczówkami, uśmiechem od ucha do ucha. A także tym nieśmiałym gestem, kiedy obejmowałeś mnie w talii, szeptając jak bardzo mnie kochasz. Och, Calum. Te pieprzone strefy czasowe... Tak bardzo chciałabym usłyszeć Twój głos jeszcze raz. Przejechać po gładkim policzku, ucałować w oba kąciki ust. Leżeć w łóżku, słuchając Twojego miarowego oddechu, kiedy to rozmawialiśmy o wspólnej przyszłości. Jakże odległa wydaje się, kiedy spędzasz noc w pustym łóżku, spowiadając się księżycowi ze swoich lęków. Proszę opowiadaj mi o swojej codzienności, o tym jak spędzasz każdy poranek, opowiedz mi o australijskiej telewizji. Jestem cholernie ciekawa. Jestem ciekawa Twojego życia, wiesz? Nie wspominałeś o nim za wiele, a w przeciągu miesiąca zdążyłeś doskonale poznać moje...
Jeg elsker Deg*, Calum.
Ivy.
Jej listy były przepełnione finezją słodkich słów, czarowała, zadawała kolejne pytanie, udając zainteresowanie jego życiem. Przez cały czas trwania ich związku, czyli ponad rok, spotkali się trzy razy - każde spotkanie było przez nią skrupulatnie zaplanowane. Ani razu nie przejechała do Australii, tłumacząc się wizą. Dobra wymówka. Był tak zaślepiony, że w to wierzył. A kiedy znów ją widział miał wrażenie, jakoby to miało trwać wiecznie. Jakoby ich miłość miała wygrać z odległością, że ten przypadek miał być wyjątkowym. Och, gorzka pigułka w postaci rozczarowania przyszła później. I była o tyle trudna do przełknięcia, gdy wszystko zapowiadało się na wspaniały weekend.
Chciał jej po prostu zrobić niespodziankę, nagle ni stąd ni z owąd pojawiając się w progu jej mieszkania.
Mieszankę uczuć, którą dostrzegł w jej oczach, trudno było określić. Strach? Przerażenie? Trochę smutku i zawstydzenie. Złapał ją na gorącym uczynku. Ivy nie mieszkała sama. Od początku ich związku nie mieszkała sama, jak wyszło na jaw dużo później... Jej włosy nie były już miętowe, a oczy nie błyszczały tak, jak miały to w zwyczaju. Chciał być wściekły. Chciał ją znienawidzić. Ale zauważył siniaki na odsłoniętej skórze ramion. Zauważył to, co powinien był zauważyć dużo wcześniej. Ale nic z tym nie zrobił...
Ivy kłamała. Ivy stworzyła kogoś innego. Musiał jednak przyznać jedno - Ivy naprawdę go kochała.
- Jak mogłaś? - wyszeptał jedynie i uciekł. Uciekł niczym tchórz, szczeniak, przerażony nagłą odpowiedzialnością za swoje czyny.
Tego samego wieczoru wrócił do Australii. Nie pozwolił jej wyjaśnić. Nie chciał wyjaśnień, skoro wszystko było jasne. Ivy nigdy nie była jego. Przestał pisać listy, spalił wszystkie zdjęcia. Jakimś cudem listom udało się uniknąć tego losu.
Miesiąc później dostał list. Miał go podrzeć z miejsca, ale coś go tknęło i otworzył kopertę, a nawet przeczytał równiutkie słowa na białej kartce. Przez moment brakowało mu powietrza.
Calum,
pewnie mnie nienawidzisz, co? Spokojnie, ja siebie też nienawidzę. Żałuję, że muszę to przelać na kartkę papieru, ale może w ten sposób do Ciebie dotrę.
Nigdy nie kłamałam, mówiąc, że Cię kochałam. Och, Calum, gdybyś tylko wiedział, jak bardzo Cię kocham. Oddałabym wszystko za jedną noc i to jest chyba najtrudniejsza rzecz w tym wszystkim, bo wiem, że nigdy jej nie dostanę. Poznając Ciebie zakosztowałam innego, lepszego życia. A listy, które zachowałam będą mi o tym przypominać. Większość odsyłam do Ciebie. Potraktuj je dobrze, proszę. Kłamałam wielokrotnie. Nie pokazałam się z dobrej strony, ale uwierz mi, że nie mogłam tego zakończyć. Próbowałam niejednokrotnie. Za każdym razem z tym samym skutkiem. Nie lubię ostrego dyżuru, cholera, nienawidzę go. A trafianie tam... nie jest przyjemne.
Uciec też nie mogę. Brian jest policjantem i zapewne pojawiłby się na lotnisku, zanim spróbowałabym czegokolwiek. Mogę się jedynie modlić, że to kiedyś się skończy. Teraz znasz moją mroczną tajemnicę. I wiesz, dlaczego nie mogłam wylecieć z Norwegii... Tęsknię za Tobą, wiesz? Rozczarowanie na Twojej twarzy, kiedy zobaczyłeś Briana, Calum, to złamało mi serce. Doskonale wiedziałam, że to był ostatni raz, kiedy Cię zobaczyłam. Nie oczekuję, że mi wybaczysz i kiedykolwiek wrócisz. Ja już jestem zniszczona, wiesz? Ja się nie nadaję do niczego...
Przepraszam Calum. Jestem winna, wiem... Ale moje pudełko z szansami jest puste i za to przepraszam jeszcze mocniej. Mam nadzieję, że mi wybaczysz...
Ivy.
Rozmawiał z nią. Musiał zadzwonić tego samego dnia. Jej głos był cichy, zachrypnięty. Błagał ją, żeby dała sobie szansę, żeby spróbowała to wszystko zakończyć.
Ale Ivy była zniszczona.
- Dlaczego, Ivy? Dlaczego się w to wszystko wplątałaś...
- Bo chciałam być kochana, Calum.
To były jej ostatnie słowa. Jak się okazało później, po zakończeniu rozmowy, Ivy przyłożyła sobie broń do głowy. Tak po prostu wystrzeliła - bez żadnej finezji, bez listu pożegnalnego. Po prostu zakończyła swoją egzystencję na tym świecie.
Pozwalając żyć w listach, które do niego napisała.
Bo może i Ivy skłamała, ale listy były integralną częścią niej. Pewnego rodzaju spowiedzią.
Rozgoryczenie ustąpiło, a Calum odczuł jedynie ulgę. Może w miejscu, w którym obecnie przebywa, jest jej dużo lepiej...
*kocham Cię (norw.)
a.n/ dawno mnie tu nie było. przepraszam, że większość jest tak.... depresyjna, ale to chyba jedyny sposób, żeby wyrzucić z siebie negatywne uczucia.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top