lekcja 9: więcej grzechów nie pamiętam
alexa, play slave to your love, by hurts
lekcja 9: więcej grzechów nie pamiętam
Rzadko zdarzało się tak, aby Michael znikał z naszego pokoju na długie godziny, dlatego czułem się wręcz w obowiązku sprawdzić zawartość jego szafy, kiedy będąc samemu nie miałem pojęcia w co się ubrać. Nie jestem na ogół aż tak wścibski i nie chciałem infiltrować jego osobistych rzeczy, jednakże coś między nami tego dnia się zmieniło, a ten fakt pozwolił mi myśleć, że on nie miałby nic przeciwko, gdybym próbował pożyczyć któryś z jego trenczowych płaszczy, albo jakąś ładniejszą koszulę. Sam chodził w mojej bluzie, bo dla ironii, nieustannie jej nie piorąc, podniósł z krzesła tę z napisem Beacon Hills, którą miałem na sobie rozmawiając parę tygodni temu ze Sky w lesie i założył ją, a czasem nawet w niej spał.
Poza tym Mike na pewno opowiedziałby mi o swoich płytach winylowych, albo o tym jakie ma zielarskie sekrety, by utrzymać Monsterę przy życiu. Mimo wszystko czułem się trochę jak intruz, gdy ściągnąłem papierowe opakowania z półki i przejechałem palcami po wypukłości estetycznej na pudełku. Lana. Michael albo kochał tę kobietę do szaleństwa, tak samo jak i ja, albo podobnie do wszystkich ludzi na świecie, przepadł na rzecz Ultraviolence, bo właśnie ten krążek trzymałem, moment później przekładając go pod pozostałe. Desire od zespołu Hurts, których słyszałem wyłącznie Wonderful Life, Frank Sinatra, bo jakże by inaczej, a później jeszcze Lorde, Folklore Taylor Swift, a koniec końców nawet Fandom od Waterparks, których sukcesywnie odstawiałem sobie na potem, by sprawdzić tę muzykę.
Skłamałbym mówiąc, że to nie jest mój gust, choć od swojej ukochanej Lany wybrałbym Chemtrails over the Country Club, ponieważ potrafiłem się utożsamić z klimatem, jaki artystka przekazała w umieszczonych na płycie utworach.
Na dodatek ten gramofon. Stylizowany, aby wydawał się starszy, dopasowany estetycznie do doniczki kwiatka, gdzie obok tych przedmiotów usadziłbym Mike'a w jego najlepszym zestawieniu ubrań i zrobił mu zdjęcie, gdybym chciał oddać cały klimat jego jestestwa. Zrobiłbym to w auli teatralnej, na tle pozdzieranych czasem fresków, spuszczając białą, satynową kurtynę tak, aby spojrzał ku górze, a zieleń jego oczu kontrastowałaby z brązem pomieszczenia.
Oblizawszy pulsującą, dolną wargę, odstawiłem winyle na ich miejsce, ponownie uchylając drzwiczki szafy. Chciałem wyglądać tego wieczoru lepiej, niż zwykle, bo wiedziałem, że Skylar prędzej zechce zjeść gofry pod pięknym, zabytkowym kościołem, niż usiąść ze mną na plaży w Santa Cruz, gdyż obecność wszechogarniającego piasku musiała powoli ją męczyć. Nie mogłem pojawić się na nazwanej po imieniu randce, wciskając czarne jeansy i polówkę, choć gdybym miał wybierać, założyłbym tylko białą koszulkę, a na nią jakąś flanelę, udając że nie stać mnie na więcej.
Liz czasem zabierała mnie do Country Clubu, przewracając teatralnie oczami, gdy tylko zaproponowałem, że pojadę tam tak jak stoję, to znaczy w szortach, albo jogerach i czymkolwiek, co akurat okalało luźno moje ramiona. Ponad wszelką wątpliwość nie pasowałem do wyższej klasy swoim ubiorem, co Ivy urzekało, bo sama gustowała albo w czymś, co miało metkę Gucci, albo w rzeczach drogo-niepozornych, gdzie ten kogo stać wie, a kogo nie stać, nie czuje się niekomfortowo. Osobiście gdybym mógł, zakazałbym wszelkiego dress code'u, nie dla własnej kreatywności, a na skutek lenistwa.
Dlatego też, ubrawszy wcześniej dziurawe, czarne jeansy i białą koszulkę, uśmiechnąłem się zwycięsko znajdując trochę ukrytą pod stertą rzeczy pilotkę, w której nigdy Michaela nie widziałem, ale sprawiała wrażenie czegoś vintage, doskonale w trendach, poza tym, gdy tylko wsunąłem ją na ramiona, doszedłem do wniosku, że wyglądam jak młody, chudy James Dean, tym samym ignorując dość późną porę, założyłem jeszcze okulary przeciwsłoneczne.
Wylałem na siebie połowę flakonika perfum, zacząłem rzuć gumę i zawiązałem szóstą parę białych conversów, ponieważ tak bardzo kochałem te buty, że w buncie przed wyrzucającą je mamą, zamówiłem sobie cały zapas, bo miałem też tendencję rozklejać trampki, jakby to był mój cel życiowy.
Rozejrzałem się jeszcze po korytarzu za Michaelem. Wciąż go nie było, dlatego przełykając swoją dumę, zaakceptowałem Clifforda na facebooku i napisałem mu wiadomość.
Luke Hemmings: wyszedłem z pokoju, mam nadzieję, że zabrałeś swoje klucze, bo wrócę dość późno
Michael Clifford: nie musisz mnie informować co się z tobą dzieje, ale to bardzo miłe :) Jestem z kolegą, pewnie wrócę pierwszy
Michael Clifford: uważaj na siebie
Luke Hemmings: lol ??
Michael Clifford: to taka słowiańska rzecz, troszczymy się o swoich domowników, nawet jeśli na prawo i lewo wyzywamy ich od alkoholików, nierobów i patologii
Luke Hemmings: dobrze, patologio, uważaj na siebie też
Pokręciłem głową z lekkim niedowierzaniem, a przechodząc obok pokoju Caluma zapukałem do niego bardzo energicznie, by się zbierał, jeśli chce razem z Ivy zdążyć na podwózkę do centrum San Jose.
*
Wielokrotnie powtarzałem, że Skylar mnie zmieniła, co myślałem, że jest stuprocentową prawdą, póki nie zacząłem się zastanawiać, czy zachowuję się w określony sposób, ponieważ tak czuję, czy wyuczyłem się nowego mechanizmu. Mózg człowieka jest bardzo łatwo oszukać, odpowiednie manipulacje przepychają bestialskie prawo, a ładna perswazja odchudza portfele przeciętnych, szarych ludzi. Miałem pojęcie o tym, iż jestem w stanie sam się jakoś zaprogramować, aczkolwiek gdy z coraz mniejszym trudem odchodziłem od starych przyzwyczajeń, tym bardziej odnosiłem wrażenie, że robię to dla siebie.
Na początku szkoły średniej miałem zupełnie inne rozrywki, niż wówczas. Lubiłem kręcić się gdzieś na imprezach, niekoniecznie dbałem o konsekwencje swoich akcji i zawsze mówiłem to, co miałem na myśli. Nie czułem się paskudną osobą, aczkolwiek zdecydowanie nie należałem do ulubieńców Sky, gdy się poznaliśmy. To nie była miłość od pierwszego wejrzenia. Raczej od pierwszego kubła zimnej wody na głowę, ponieważ idąc typowym tropem, nagle zapragnąłem szarej myszki, bo potrzebowałem wyzwania.
Nie planowałem się zakochać, ale tego się chyba nie planuje. Chciałem po prostu zabawy, świadomości że jestem dla kogoś tak wielkim przebudzeniem, że nigdy o mnie nie zapomni, no i lubiłem wgryzać się w zakazane owoce tak namiętnie, by ich sok płynął mi po brodzie.
Naszą historię zapoczątkowało wspólne wyrwanie się z lekcji, gdzie wyszedłem zapalić, a ona powstrzymać atak paniki. Skylar była bardzo krucha, niestabilna, potrzebowała silnej, pomocnej dłoni, a skoro pojawiłem się przypadkiem, nagle poczułem, jakbym musiał wziąć za nią odpowiedzialność, bo beze mnie się rozpadnie. Nie było to stwierdzenie wynikające z faktu, że ona jest dziewczyną, a ja jestem chłopakiem. Wzięło się raczej od tego, że ona to Sky, a ja to Luke, ponieważ wcześniej gdy byłem z Ivy, nie miałem wielu szans na to, aby poczuć się potrzebny. Ivy mnie chciała, ale nie potrzebowała. I być może to stanowiło problem w naszym związku, ale doskonale działało, gdy tylko się przyjaźniliśmy.
Uważałem, że ja kocham staroświecko. Z wyznaczoną granicą, do której mogę się posunąć w byciu emocjonalnym oraz świadomością, iż zawsze mam dawać radę, a moja partnerka będzie zrobiona ze szkła, które może rozbić najmniejsze westchnienie.
To naprawdę głupie, bo może działać tylko na filmach, w innym przypadku jest wyłącznie destrukcyjne, o czym zorientowałem się tego lata, gdy Sky mnie zostawiła, a ja zamiast poczuć się kompletnie na dnie, sukcesywnie uciszałem jakiś maleńki pierwiastek, który mówił mi, że tak będzie lepiej, ponieważ nie jestem niezniszczalny i nie jestem odpowiedzialny za jej problemy, których nie muszę dźwigać.
Chciałem tego związku z bardzo wielu kompletnie różnych od siebie powodów. Ten samolubny Luke w środku pragnął się z nią wreszcie przespać, ten obleśny, z którym próbowałem walczyć, frustrował się, bo włożył mnóstwo pracy w tę relację, ale był tam, więc nawet jeśli starałem się go zbywać i wiedziałem, że to niewłaściwe się tak czuć, musiałem umieć nazwać go po imieniu. Poza tym był też Luke zauroczony jej chichotem i tym jak rozdziela swoje włosy, który lubił to, że jest ładna i niewinna. Na samej górze tych Luke'ów oddanych Skylar natomiast, tkwił Luke zobowiązany i empatyczny, jakiego ona sama ulepiła, odrywając metaforyczne części od wszystkich pozostałych. Byłem w pełni świadomy, że Sky ma traumy, że jest skrzywdzona i potrzebuje nieustannej uwagi, znałem historie o jej domniemanych zaburzeniach, które uznała, że są tak pochłaniające, że boi się diagnozy, dlatego nie wybierze się do specjalisty, toteż niejednokrotnie żyłem z myślą, że gdy sobie odpuszczę i stanie się coś strasznego, będę temu winny – będę tym dupkiem, za którego zostałem przez nią uznany, gdy powiedziałem, że pierwszy raz widzę taki atak paniki, jakiego doznała, gdy się poznaliśmy, ponieważ moja bratowa mając je, robi się cała sina lub czerwona.
Nie jestem idealny, nie jestem słodkim badboyem, który rzuci wszystkie swoje plany, aby uratować księżniczkę, ponieważ nigdy nie poczuwałem się ogromnym buntownikiem na miarę Hardina z Afetra! Ale Skylar projektowała mnie w jakiejś ramie, co zaakceptowałem i w jakimś sensie pozwoliłem jej myśleć, że może mnie traktować jakkolwiek, ponieważ ja zawsze do niej wrócę i zawsze złapię ją, nim upadnie.
Nie mieliśmy jednak tylko trudnych, wzniosłych chwil. Czasem się ze sobą śmialiśmy, chodziliśmy na spacery, zwierzaliśmy się sobie. Poznała nawet moją mamę, która być może nie była przekonana, ale Liz nie pałała wielką miłością do ludzi kręcących się przy mnie. Pomogłem jej ciotce dotrzeć do pokoju Skylar, kiedy przyjechała ją odwiedzić i odwiozłem ją na najbliższy przystanek później.
To była bardzo kliszowa, typowa relacja, a dobrze opowiedziana historia na jej podstawie, mogłaby się sprzedać jako niezłe czytadło. Byliśmy młodzi, ja natchniony jakąś ideą, ona już doświadczona przez życie, musieliśmy kochać pełną piersią, przecież jest to jakaś domena popkulturowa naszych czasów.
Właściwie cieszyłem się, że idziemy na tę randkę, bo dawno nie mieliśmy okazji spędzić czasu sam na sam w ładnej scenerii. Przez całą drogę do miasta, Calum ekscytował się z Ivy Dune, które mieli zobaczyć dziś w kinie. Sky siedząca na fotelu obok mnie, z lekkim spięciem poprawiała materiał swojej białej, koronkowej, delikatnej sukienki na udzie, a jej wzrok uciekał w stronę mojej byłej, która nawet nie próbowała udawać, że to przypadkiem założyła wielki dekolt oraz skórzane spodnie. Sam zerknąłem w lusterku na nią, bezgłośnie szepcząc „zdzira", na co Ivy odszepnęła „dziękuję", więc wymieniliśmy po uśmiechu.
- Może też pójdziemy do kina? – zaproponowałem przenosząc wzrok na zazdrosną Skylar, która pokręciła głową.
- To oklepane – odparła. – Do kina chodzisz z kimś, z kim nie chce ci się rozmawiać.
- Albo z kimś, z kim chcesz potem jarać się filmem – poprawiła ją Ivy.
- Albo z kimś, komu planujesz zrobić palcówkę po wygaszeniu świateł – dodał Calum, więc i ja, i Ivy parsknęliśmy cichym śmiechem.
Nie dziwiłem się im właściwie. Pasowali do siebie, choćby dlatego, że żadne z nich nie przywiązywało ogromnej wagi do swoich partnerów łóżkowych, tego którego drinka piją, jak wrócą do domu, albo ile pieniędzy rozbili w jedną noc. Brakowało mi tego trochę, choć wiedziałem, że nie powinno, bo przecież zdążyłem przy swojej prawie-dziewczynie wydorośleć. Co brzmi komicznie w kontekście siedemnastoletniego chłopaka.
- Jestem ciekawa jak sobie z tym poradzisz, stary. – Ivy poklepała Hooda po policzku, poprawiając swoją blond perukę długim paznokciem. – Mogłeś powiedzieć jakie masz plany, założyłabym spódniczkę. – Puściła mu oczko. – Jak Skylar. – Zachichotała, koniec końców opierając brodę na oparciu fotela mojej partnerki.
- Nie zrobiłam tego, bo... - Spłonęła rumieńcem. – Ja tylko... - Chciała przeciągnąć materiał bardziej do kolana, dlatego niewiele myśląc, położyłem dłoń na jej udzie. – Luke – skarciła mnie cicho, ale gdy chciałem zabrać rękę, na jej życzenie, splotła nasze palce razem, a zatem zmieniałem biegi z dłonią na jej dłoni.
Chwilę ciszy między nami przerwał teatralnie plujący Calum, który ściągnął sobie z twarzy trochę sztucznych włosów Ivy, ponieważ zdążyły się naelektryzować.
Przy mojej byłej nauczyłem się paru bardzo istotnych rzeczy: sutki to tylko sutki, nikt nie każe mi na nie patrzeć, jeśli widzę, że prześwitują, jest różnica pomiędzy „usiądź mi na twarzy", a „zawiśnij nad moją twarzą", włosy są niesamowicie istotnym elementem emocjonalno-wizualnym czarnoskórych kobiet, a kolekcja kolorowych, długich peruk zawsze będzie istotniejsza, niż kolekcja butów. Nie rozumiałem Ivy na ogół, bo była szalona, ale w ten sposób, za który zawsze chciałem mieć ją w swoim życiu, nawet gdy się rozstaliśmy.
- Możecie nas tu wysadzić – powiedział Hood, skinąwszy w stronę krawężnika, gdzie byłem w stanie zatrzymać samochód, co oczywiście zrobiłem.
- Uważajcie na siebie i dajcie znać na powrocie! – zawołałem za nimi jeszcze, a chwilę potem zostałem ze Skylar sam na sam.
*
- Nie, wcale tak nie zrobiłam! – Dziewczyna szturchnęła moje ramię, gdy szliśmy promenadą przy plaży w Santa Cruz, jedząc absurdalnie długie zapiekanki. To znaczy ja kończyłem porcję Skylar, ponieważ po paru gryzach miała już dość jedzenia.
- Zrobiłaś, bo jesteś o mnie zazdrosna! – rzuciłem śpiewnie. – Przyznaj się, budzisz się w środku nocy po koszmarze, w którym sypiam z kimś innym i jesteś jak „o nie, ten chuj zdradza mnie we śnie, muszę go zablokować wszędzie!"
Objęła się ramionami w tali, bo rozbolał ją brzuch od śmiechu, a potem ujęła moją dłoń, ponieważ skończyłem fastfood i nie chciała się jednocześnie wywrócić na nierównej kostce brukowej. To był naprawdę miły wieczór, jeden z lepszych, jakie nam się przydarzyły, dlatego było mi całkiem dobrze i nie myślałem wcale o tym, że jeszcze przed południem cmoknął mnie Michael Clifford, a mój żołądek wywracał się w każdą stronę, gdy tylko przypominałem sobie, jak głaskał moje żebra, abym spokojniej zasnął. To nie było normalne, że tak na niego reagowałem, ale w tamtej chwili wytłumaczyłem sobie ten mechanizm zazdrością o Sky i dziwnym zrozumieniem, że chyba jestem w stanie pojąć dlaczego ona patrzy na niego maślanym wzrokiem.
- Ach więc myślisz, że jesteśmy razem, skoro uważasz, że możesz mnie zdradzić. – Szturchnęła mnie delikatnie w bok.
- Nie byłabyś wściekła, gdybym zaczął się teraz z kimś spotykać? Błagam cię, twój tyłek by zapłonął, o mało nie stanęłaś w płomieniach, gdy cmoknąłem Mike'a. – A jednak myślałem o tym...
- To on cmoknął ciebie – poprawiła. – Poza tym... To co innego, Michael jest facetem, to tak jakbym ja pocałowała dziewczynę, nie ma być o co zazdrosnym.
- Umn... - Chrząknąłem. – No tak. – Podrapałem się niezręcznie po karku, bo nagle zrobiło mi się głupio. Czemu przed nim potrafiłem powiedzieć wprost kim jestem i pochwalić się jeszcze swoją letnią zdobyczą, a wobec Sky byłem aż tak bardzo wycofany?! Nie powiedziałaby tego, gdyby wiedziała i może lubiłem czasem widzieć ją zazdrosną, ale to, że mogłaby naprawdę poczuć jakąkolwiek zazdrość wobec niego... Chciałem zachować w sekrecie.
- Masz bardzo fajną kurtkę – powiedziała po chwili, delikatnie głaszcząc materiał. – Wygląda na starą.
- Nie wiem skąd jest – odparłem zgodnie z prawdą, nie chcąc też mówić dziewczynie, że w sumie to komplementuje ubranie Michaela. Rzeczywiście dobrze mi się ją nosiło, pasowała mi, to znaczy, że na niego była trochę za duża.
Sky jak zwykle nie zabrała czegoś do okrycia siebie, tym samym dostrzegłszy, że marznie, po prostu zdjąłem nakrycie z siebie i zadowolony założyłem je na jej ramiona.
- Dzięki – mruknęła obejmując mnie tym razem w tali.
*
- Luke... Cholera. – Czułem na biodrach dłonie Sky, ponieważ zaczęła lekko wbijać paznokcie w miejsce pomiędzy paskiem od spodni, a moją podwiniętą nieznacznie koszulką.
Mocniej przycisnąłem usta do jej ust, gdy nasze języki spierały się wręcz ze sobą w taki sposób, jakbyśmy planowali się zjeść, by stać się jedną osobą. Sam westchnąłem ocierając się o nią, a gdy naparła na płot, wplotła palce w moje kręcone włosy.
Długo spacerowaliśmy, kompletnie ignorując co się dzieje dookoła. Byliśmy pochłonięci rozmową o niczym istotnym, pozwalając godzinom mijać bezpowrotnie, choć mieliśmy środek tygodnia i całą serię obowiązków. Brakowało mi tego, gdy się kłóciliśmy, a ten mechanizm sprawił, że chciałem wreszcie doprowadzić do tego zbliżenia, które pozwoliłoby nam godzić się zawsze tylko seksem. Pragnąłem jej tak cholernie bardzo.
- O mój boże – kolejne westchnienie opuściło usta Skylar, która pozwoliła unieść mi się za udo oraz pośladek tak, że praktycznie cała napierała na ten płot.
Dotarliśmy w swojej małej, pieszej wycieczce do okolicy z pięknymi, wielkimi domami, więc nagle naszło mnie, aby skopiować sceny z filmów, gdzie bohaterowie wchodząc na cudzą posesję, kochają się w nieswoich basenach, ale nie byliśmy w stanie znaleźć przejścia, by przedostać do środka, zatem musieliśmy improwizować i obściskiwać się na otwartej ulicy. To nie jest coś, co powinno się robić publicznie, zwłaszcza że moje palce przesunęły się po jej nodze tak, że zdołałem dotknąć bieliznę dziewczyny, która nagle uniosła mój policzek, bym spojrzał jej w oczy. Uśmiechnąłem się nieznacznie, a ona pokręciła głową niedowierzając, że właśnie grzeszy ze mną gdzieś w centrum, chociaż parę tygodni wcześniej nie umiała nawet na mnie spojrzeć.
Czułem, że to jest właściwe. Albo moje genitalia czuły, że potrzebują tego, jak niczego innego na całym świecie.
Wtem przerwało nam światło, które rozbłysło w willi ogrodzonej "naszym" płotem oraz szczekanie psów. Ktoś włączył zraszacze, dlatego zebraliśmy się do ucieczki, przez co Sky zaczepiwszy kurtkę Mike'a o metal ogrodzenia, rozdarła całe jej ramię.
- Przepraszam! – zawołała do mnie, trzymając materiał, kiedy już biegliśmy.
- Nic się nie stało! – odwrzasnąłem ze śmiechem, biorąc ją na ręce, jak księżniczkę, niby to było moje ubranie, a nie coś zabrane z szafy współlokatora.
Nie musiała o tym wiedzieć, tak samo jak nie wierzyłem, że on się wścieknie, bo rzeczy to tylko rzeczy, poza tym mogłem odkupić Michaelowi całe sto takich kurtek. Najważniejsza w tamtej chwili była dla mnie ona i to, że byłem centrum jej wszechświata, zwłaszcza kiedy władowaliśmy się do samochodu zaparkowanego przy plaży.
Odjechałem kawałek, znajdując się już na kompletnym odludziu. Wciąż byliśmy mokrzy i zapaleni tym, co prawie się między nami stało. Nie zdążyłem nawet nic powiedzieć, bo Sky podekscytowana nowym doświadczeniem, zwyczajnie, bezpretensjonalnie zarzuciła ramiona na moją szyję, ponownie wpijając się w moje wargi. Zacisnąłem palce na jej biodrze, a potem wciągnąłem ją bardziej na siebie. Po chwili tych czułości, przeszliśmy na tył.
To był ten moment, na który czekałem.
Przygotowałem się, zabrałem ze sobą nawet prezerwatywy, dlatego z ogromnym spokojem i zafascynowaniem, obserwowałem, jak zdejmuje górę swojej sukienki, a później stanik, z którego wydostały się piękne, równe piersi. Miała wszystko – płaski brzuch, ale szerokie biodra, szczupłe ramiona z doskonałym biustem, a i tak wydawała się kompletnie niepewna tego jak wygląda i czy mi się podoba.
Oblizawszy dolną wargę, pozbyłem się z siebie koszulki, pozwalając dziewczynie dobrać się do mojego paska.
Nasze ubrania poleciały na przód, a kurtka Michaela z porwanym ramieniem pałętała się pod ciałem dziewczyny, która zmierzyła mnie wielkimi oczami, przy okazji pod wrażeniem tego, że nie musiała mnie nawet w tej chwili dotknąć, a już byłem gotowy.
- Jesteś pewna? – zapytałem cicho, na co pokiwała głową.
- Tak, ale bądź delikatny, to mój pierwszy raz.
Uśmiechnąłem się lekko. To mit, że każdy facet pragnie dziewicy, tak samo jak mitem jest, że dziewice są najciaśniejsze, albo w ogóle, że „ciasność" sugeruje większą przyjemność partnerki. Mój seks z Ivy był wspaniały, ponieważ oboje wiedzieliśmy co robimy. Powiedziałem to wcześniej, jestem... Kinky. Waniliowe kochanie rzadko mi wychodzi, lecz ten impakt emocjonalny, jaki Skylar wniosła do mojego życia, miał spowodować, że będziemy oboje czuli się jak w niebie, gdzie skończymy w tej samej chwili, a ona wygnie się w łuk, pod wpływem całej masy nieskończonych orgazmów.
Tego też oczekiwała, tak samo jak idei, w której kompletnie się nią zaopiekuję.
Przybliżyłem się dotykając jej piersi bardzo czule, aby potrzeć kciukiem sutek dziewczyny, która usiadła mi na jednym kolanie, wracając do całowania mnie w usta. Oblizałem palce, chcąc dotknąć jej łechtaczki, co było trudne, ponieważ nie bardzo miała jak się przemieszczać w małej przestrzeni.
- Sky... - szepnąłem.
- Luke – odparła tak samo, a mnie zachciało się śmiać, bo nie mruczałem jej imienia w przyjemności, tylko chciałem zasugerować, aby trochę się uniosła, jeśli mam ją przygotować do czegokolwiek. – Dobrze ci?
Naprawdę nie chciałem się śmiać, chociaż póki co dosłownie siedziała na moim kolanie, pozwalając, bym pocierał jej sutek, przy okazji ignorując wizję, w której mogłaby na przykład dotknąć mojego penisa. Nie było mi dobrze, bo nic się jeszcze nawet nie stało!
- Mhm... Unieś się trochę na moich ramionach – poprosiłem, co zrobiła obiema rękoma, dlatego uśmiechając się zadowolony z tego, że zaraz pokażę jej piękne rzeczy, oblizałem palce ponownie, lekko pocierając łechtaczkę swojej kochanki.
- O kurwa – zaklęła w szoku, więc mój uśmiech się poszerzył. Pocałowałem ją od razu, bardziej się przykładając do tego. – Luke!
- Możesz dotknąć mnie drugą ręką – zaproponowałem, a ona pokręciła głową.
- Nie skupię się.
- Okej? – Nad czym było się tu skupiać?
Jednak w porządku i tak podobało mi się całkiem to co widzę, dlatego nie przestając jej masować, zabrałem dłoń z piersi Skylar, by utrzymać swoją gotowość drugą dłonią. Całowaliśmy się, miałem już mokre palce, a zatem pozwoliłem sobie na to, aby powoli zacząć wsuwać jeden w nią i magia prysła, bo się skrzywiła.
- Auć?
- Spokojnie, mogę przestać. – Znów złapałem ją w tali, zatrzymując palec w tym miejscu, w którym był.
- Nie. – Pokręciła głową. – Kontynuuj. Dam radę.
- Nie masz dawać rady, jeśli to ci nie sprawia przyjemności, to nie będziemy tego robić, możemy spróbować inaczej.
- Masz rację. – Odgarnęła sobie włosy. – Ubierz prezerwatywę i wejdź we mnie – zarządziła.
- Sky, kochanie, jeśli boli cię póki co jeden palec, to to też cię będzie bolało – oznajmiłem.
Nie rozmawialiśmy wcześniej o seksie, wyłączając fakt, że jest w tym zupełnie nowa i nigdy się nawet nie masturbowała. Naprawdę chciałem ją nauczyć, ale nie mogłem tego zrobić, jeśli nie komunikowaliśmy się w zdrowy, sensowny sposób.
- Więc...
- Mamy czas. – Wróciłem do drażnienia jej łechtaczki opuszkami. – Jest w porządku.
- Ale... - Westchnęła. – Dobrze.
Spojrzałem jej w oczy, nie przestając. Badałem reakcje, by wiedzieć, w którym miejscu jest najbardziej tkliwa. Miałem ochotę na dobre pieprzenie, ale byłem wyrozumiały i podobało mi się to, jak coraz bardziej czerwieniła się na twarzy. Nie powiem, że nie sprawiło mi to żadngo spełnienia, choć frustracja, która zbierała się w moim penisie sięgała powoli zenitu.
- Mogę zrobić to po francusku – szepnąłem jej na ucho, gdy otarła się o moją klatkę piersiową swoim biustem.
Było mi trochę chłodno, bo nie mogliśmy zbyt rzucać się na siebie, ani w siebie włazić, gdyż musiała najpierw przywyknąć do tego, jak to jest, gdy ktoś cię tam dotyka, poza tym nie była skora do wielkich przybliżeń.
- To znaczy?
Polizałem żuchwę Skylar, aby zrozumiała co mam na myśli, ale zamiast powiedzieć coś jak „błagam!", otworzyła szeroko oczy i zaprzeczyła. Nie zdążyłem jednak zareagować, ani zapytać dlaczego, bo poczułem na zmacerowanych już palcach, że jej czułe punkty sugerują zbliżający się orgazm. Dlatego obserwowałem przez około dwanaście sekund, jak Skylar dochodzi, cicho jęcząc.
Ku mojemu zaskoczeniu sama wsunęła mój palec w siebie, a potem drugi, ignorując pierwotny ból. Znów pocałowałem jej żuchwę, bo teraz miała zacząć się widocznie zabawa! Ale gdy ubrałem prezerwatywę, pierwsze trzy minuty spędziliśmy na układaniu się w wygodną pozycję w tym aucie, nie chciała usiąść na mnie, chciała być na dole, dlatego nawet opuściłem fotele.
Ogrzewanie siadło, było mi już nie tyle chłodno, co dość mocno zimno, a ona przez te akrobacje zaczęła trochę wysychać, lecz koniec końców zarządziła, że chce to zrobić i mam ją rozdziewiczyć tu i teraz, dlatego nieprzekonany doprowadziłem tylko siebie do orgazmu, będąc w Sky, która jawnie udawała, że jej się to podoba, a potem powiedziała „dziękuję", gdy skończyłem i nie miałem pojęcia, jak się z tym czuję.
*
- Mówię ci stary, nie miałem jeszcze takiego seksu, było mi strasznie dziwnie, bo jak wcześniej trafiały mi się dziewice, to chociaż wiedziałem jak mam się zachować, nie znaczyło nie, a mam wrażenie, że jej ciało było na nie, ale ona była tak bardzo na tak, że jeśli bym tego nie zrobił, to by się na mnie obraziła, że mnie nie podnieca, albo jakieś inne gówno. – Język trochę mi się plątał, gdy siedziałem obok Caluma na pniu rozwalonego drzewa w lasku przy akademikach. - Jest mi tak, jakbym zrobił to, bo ona chciała, a ja... Nie chciałem już koniec końców, czaisz?
Nie marzliśmy, bo właśnie kończyliśmy flaszkę wiśniówki, którą kupiła Ivy wcześniej dla ich dwójki, ale skończyła się po drugim piwie, zatem położyliśmy ją spać. Sky ledwie odkleiła się od mojego ramienia, kiedy odprowadziłem ją do pokoju, jednakże nawet jeśli ona żyła z jakąś taką myślą, że to była idealna randka i idealny seks, to nagle moje pojęcie o seksie i randkach runęło.
- Czaję... Przejebane. Może potem nie będzie tak źle? Mówiła, że jej się podobało, może musi się rozkręcić? Wiesz, otworzyłeś przed nią jakiś świat, poczuje się zainspirowana, zacznie oglądać porno i zaskoczy cię kiedyś w seksownym lateksie. Szukasz dziury w całem. – Chłopak oparł głowę na moim ramieniu. – Jutro zaczynamy chemią, a ja czuję, że ta chemia... - wskazał na wódkę – nie opuści mojego ciała do chanuki.
- Nie chciała minetki, więc mówię, no okej, może nie czuje się z tym komfortowo, ale nie chciała też dotknąć mojego penisa, więc mi zrobiło się niekomfortowo. Mam nadzieję, że było jej dobrze, jasne, ale... - Nie wiedziałem jak ująć to, co miałem na myśli. – Zabrzmię podle, ale brakuje mi dobrego jebania, takiego, w którym będę mógł zostawić ślad swoich zębów na czyimś pośladku, albo... Chryste, Calum, przeleć mnie.
- Zapomnij, Lulu. – Pokręcił głową rozbawiony. – Dziwię się, że nie poprosisz o to Ivy.
- Nie byłbyś zły?
- Coś ty, nie spotykamy się, poza tym to takie casualowe.
- Nie chcę tego robić, bo obiecaliśmy sobie, że to był jeden, ostatni raz, gdy się rozstawaliśmy. – Przechyliłem szkło do swoich ust, czknąwszy po chwili. – Ale fakt, Ivy jest boginią pod tym względem.
- Chociaż... - Calum zerknął na mnie znacząco. – Skylar aż rozerwała ci kurtkę.
Zaśmiałem się głupio.
- Tak, zrobiła to o płot. – Przeciągnąłem się, poprawiając materiał na sobie. – Poza tym... To kurtka Michaela. Pieprzyłem Skylar na kurtce Michaela, to prawie tak jakbym pieprzył Michaela. – Zacząłem śmiać się na głos, bo to było tak absurdalne, że aż piękne. – Michaela Clifforda i jego piękne, rosyjskie przekleństwa, po francusku, gdzieś w Paryżu... Przeleciałem Michaela Clifforda po francusku. – Prawie spadłem z drzewa, dotykając, gdy się wychyliłem, czubkiem głowy niedopałka skręta, którego zjaraliśmy, bo Ashton zwinął go dla Hooda i Ivy, żeby zrobili się przed filmem, ale nie mieli ochoty.
- To był bardzo zły pomysł, żebyś to palił, ośle. – Poklepał mnie po udzie. – Masz słabszą głowę, niż psychę.
- Moja psycha nie siada, ona leży w grobie. – Popłakałem się z tego chichrania, a potem usiadłem znowu patrząc na chłopaka znacząco, a jego olśniło.
- Chciałbyś przelecieć Michaela!
- Nie chciałbym! – wybroniłem się piskliwie. – Mówiłem, że to zrobiłem. – Uniosłem dumnie głowę.
- Mhm, gdzieś w Paryżu po francusku, gdy przeklinał po rusku.
- Właśnie tak. – Przygryzłem dolną wargę.
- Luke, on ci się podoba.
- Nie podoba mi się! – Zasłoniłem twarz dłońmi, czując rumieniec na policzkach, a gdy to Calum zaczął się śmiać, zacząłem robić to zaraz po nim, bo nie mogłem nic za to, że Ashton zawsze miał świetny towar. – Nie, niet! – Zaczęły boleć mnie policzki od uśmiechu.
- Ale co w tym złego? – Szturchnął mnie. – Widziałeś go nago?
- Nie. – Zrobiłem smutną minę. – Wziąłbym go nago, tylko w tej cholernej kurtce! – Byliśmy wtedy wielkim chaosem. – Przycisnąłbym go do ściany i po prostu... O kurwa... A on wbiłby paznokcie w moje biodra, przepychalibyśmy się, pewnie zrzucili jego durny kwiatek z biurka, słuchalibyśmy Lany, zgniótłby plakat w ręce... Calum, ja jebie, jestem chory.
- Na łeb jak chuj. – Poklepał mnie po ramieniu. – Chodź, odprowadzę cię do pokoju.
- Nie, pójdę sam i zerżnę Michaela! – obwieściłem wspaniałomyślnie, podnosząc się na równe nogi.
- Jesteś pewny?! – krzyknął za mną Hood, dlatego odwrzasnąłem, że jak najbardziej.
Może gdyby on był w o wiele lepszym stanie, to by mnie powstrzymał, lecz chłopak tylko sprawiał wrażenie trzeźwego. Sam zataczał się do siebie i na całe szczęście daliśmy radę ominąć konsekwencje w postaci obudzenia kogokolwiek, bo mielibyśmy nie lada problem. Aczkolwiek na skutek bycia totalnie pod wpływem, wciąż w transie, po tym co stało się między mną i Sky, wszedłem do swojego pokoju w akademiku, zamknąłem drzwi i spojrzałem prosto w oczy Clifforda skupionego na tablecie graficznym.
- Przyszedłem cię...
- Luke, do cholery! – wydarł się wstając, dlatego zmarszczyłem brwi. – Zdejmij to, to jest... - Czyli się przeliczyłem, jednak był zły o kurtkę.
- Dobra tam, kupię ci taką drugą – wysepleniłem. – A teraz na kolana, bo dam ci... - Uniosło mi się. – Kurwa – powiedziałem cicho i niewiele myśląc...
Urwał mi się film. Ostatnie co wiem, to to, że wpadłem w ramiona Mike'a, który ledwie mnie utrzymał.
Więcej grzechów nie pamiętam i nie jestem pewny, czy któregokolwiek z nich żałuję, na pewno się nie poprawię, pokuty nie odmówię, a rozgrzeszenie mi niepotrzebne, bo piekło zapowiada się jako dobra zabawa.
__________________
heej, był seks, ale nie taki, którego byście chcieli, ja wieeem... Mam nadzieję, że się wam mimo wszystko podobało, jestem mega ciekawa co myślicie, dlatego dawajcie znać sksk
pisałam ten rozdział 3 dni, też nie do końca w stanie, bo miałam urlop, a bardo chciałam coś napisac, nie sprawdziłam go, soł pewnie ssie, ale wciąż chyba go lubię xd
all the love xx
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top