🌺 • 11 ~ Nagietek | Światło wspólnego księżyca. • 🌺
Matka zmarła krótko po stracie Rin - przyjęła za dużą dawkę leku. Ojciec w przeciągu następnych czterech lat, regularnie topiąc żałobę w kielichach po stracie żony i jednej córki. Samotność Mei ostatecznie przypieczętowały więc bratki, potężne dawki leków uspokajających, etanol oraz słodki zapach tuberozy, który torturował ją ilekroć przypominała sobie ten jeden feralny dzień, w którym rozpoczęła się ta cała gorzka spirala śmierci.
Pewnego dnia jednak woń fioletowego kwiatu ustąpiła i zastąpił ją inny, osobliwy i delikatny zapach, przeplatający się z rześkim powietrzem.
×××
🌺 • 8 lat później • 🌺
Był chłodny wieczór. Nohara siedziała w salonie i czytała książkę. W pewnym momencie usłyszała stłumione dźwięki na piętrze. Wstała od razu. Na schodach poczuła chłód. Sugerowało to przeciąg.
"Dziwne... Jestem pewna, że zamykałam okno."
Kiedy weszła do swojego pokoju, zatrzymała się w progu. Przez otwarte na oścież okiennice wpadała poświata księżyca, kontrastująca z ciemną postacią, siedzącą z rękami opartymi o kolana. Srebrne światło padało na równie jasne włosy ninjy.
Mei zrobiła niepewny krok w stronę białowłosego. Ten uniósł głowę i spojrzał na nią prawym okiem, które pozostawił odkryte.
Hatake niespodziewanie wstał i wyręczył dziewczynę w pokonaniu kilku dodatkowych kroków. Mei zawsze pamiętała, że był wysoki, ale teraz, gdy znajdował się praktycznie na wyciągnięcie ręki, wydawał się monumentalnie wyższy od niej. Chociaż, minęło bardzo dużo czasu, odkąd Nohara widziała go z bliska po raz ostatni. Mieli wtedy jedynie po trzynaście lat, momenty, w których widziała go przelotnie w ciągu tych kilku lat, mogła wyliczyć na palcach jednej ręki. Dziś, gdy oboje byli już po dwudziestce, nie bardzo potrafiła ocenić takich różnic minimalistycznie, mimo, że sięgała mu prawie do brody.
Nagle Kakashi sięgnął ręką za siebie i zatrzymał między sobą a Mei zaciśniętą pięść. Gdy otworzył dłoń, dziewczyna zobaczyła kwiatostan białego maku.
Mak biały. "Moje serce zasypia."
- To był Isobu... - ciszę przerwał niski głos - Zapieczętowali go... Nie chciała narazić Konohy...
Nohara uparcie nie odrywała wzroku od kwiatowego pąka, starając się nie wybuchnąć płaczem, słysząc te słowa. Wiedziała, że na pewno tak by się stało, gdyby spojrzała białowłosemu w oczy.
Hatake odsunął się nieco na bok. Mei przymrużyła oczy, nieco oślepina jaskrawym światłem Księżyca. Dopiero wtedy dostrzegła, że coś leżało pod oknem. Spojrzała na Kakashi'ego, który również patrzył się w tamtą stronę. Podeszła tam i podniosła kwiat o długich pomarańczowych płatkach. Obkręcała go powoli w palcach, chcąc się upewnić, że nie pomyliła się w ocenie.
"Nagietek..?"
Nagle coś obciążyło jej prawe ramię. Poczuła otarcie w policzek niczym końcówką miękkiego pędzelka. Kakashi objął ją ramionami, a nieznające grawitacji kosmyki włosów ocierały się o twarz dziewczyny.
- Proszę... Chcę po prostu zasnąć... - usłyszała przesiąknięty błaganiem, smutkiem i tęsknotą szept.
Mei przypomniała sobie to, co kiedyś powiedziała jej siostra. Wychowywał go jedynie ojciec, który odszedł, gdy ten był jeszcze dzieckiem. Stracił wieloletnich przyjaciół, potem mistrza. Czy ona także wliczała się do tej listy? Może w pewnym stopniu tak.
Wylewność zapewne w wielu przypadkach nie była jego mocną stroną, jednak dla niej nie stanowiło to problemu. Sama przemilczała w życiu wiele spraw, przelewając uczucia takie jak smutek po utracie najbliższych na kwiaty, które najlepiej oddawały jej emocje. Babcia. Rin. Matka i ojciec. A później jeszcze Hatake. W ciągu tych długich ośmiu lat nawet przez myśl jej nie przeszło, że któregoś dnia kogokolwiek zobaczy ponownie.
Nagietek. "Chcę zasnąć w twoich ramionach".
🌺 • 🌺 • 🌺 • 🌺 • 🌺
Piątek trzynastego roku pańskiego dwa tysiące dwudziestego. Wiecie jakie mam dla Was info?
🌺 TO PRZEDOSTATNI ROZDZIAŁ. 🌺
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top