76

Annie leżała wyciągnięta na kanapie, a na jej brzuchu ułożył się Dusty, który mruczał cicho, co jakiś czas zmieniając pozycję i wyciągając przed siebie łapy, gdy ruda drapała go za uchem. Michał przyniósł z kuchni dla siebie i dla dziewczyn paczkę wafli kukurydzianych i pokrojoną w paski paprykę i marchewkę, na widok czego szarooka roześmiała się głośno, stwierdzając, że to rodzaj telepatii. Ona i Michał zaczynali właśnie siódmy sezon "Gry o Tron", gdy Harry i Anne wrócili do domu.

Dusty otworzył leniwie jedno oko, słysząc auto wjeżdżające na podwórko, jednak odrzucił pomysł wstawania z brzucha Annie, która nadal drapała go za uchem i pozostał na swoim miejscu również wtedy, gdy Harry i mama Stylesów otworzyli drzwi wejściowe.

— Miło, że dom jeszcze stoi — ucieszył się od progu lokaty, zsuwając ze stóp buty i ściągając z siebie  czapkę i szalik. — Wróciłem, kochanie! — oświadczył, krzycząc w stronę Ann, jednak odpowiedział mu Michał:

— Cieszę się, skarbie!

Gemma parsknęła śmiechem i spojrzała na swojego chłopaka powątpiewająco, a Annie zachichotała, ku niezadowoleniu kocura na jej brzuchu. Harry rzucił kluczyki na szafkę w przedpokoju i podreptał w stronę kanapy Annie, marszcząc brwi, gdy zobaczył kota mruczącego na niej beztrosko.

— Ukradłaś mi Dusty'ego — rzucił oskarżycielsko w jej stronę, ładując się na kanapę obok niej.

— Życie, kochanie. Dusty sam wybrał, do kogo chce należeć — zaśmiała się do niego, szczerząc się szeroko. — Jezusie, już przylazł i się wierci. A miałam chwilę spokoju — skomentowała głośno próby bruneta ułożenia się wygodnie na kanapie tak, żeby nie zrzucić kota i, żeby się do niej przytulić. — Nie wsadzaj mi łokcia w żebra, Styles — rzuciła ostrzegawczo, uchylając się przed niezamierzonym ciosem.

— To się posuń — wymruczał do niej i końcem końców kazał jej się podnieść, przytrzymując kota i położył się tak, że Annie opierała się teraz o jego klatkę piersiową, a nogi miał rozchylone szeroko, żeby oboje się zmieścili. — Wałkowaliście ten serial cały czas jak nas nie było?

Annie i Michał skinęli tylko potwierdzająco głową, nadal wpatrując się w ekran, a Harry prychnął, nie rozumiejąc fenomenu tej formy rozrywki. A potem spojrzał w stronę siostry i zmrużył oczy.

— Annie, skarbie, dlaczego moja siostra ma twój telefon? — spytał ostrożnie, przeczuwając, co to oznacza i złapał w rękę kilka pasków papryki, wsadzając sobie jeden do ust.

— Nie mam pojęcia. Chciała, to jej dałam — zbyła go cicho Ann, dodając: — Nie przeszkadzaj mi teraz.

— Annie... — zaczął ostrożnie, badawczo wpatrując się w cwany uśmieszek siostry, która udawała, że wcale nie słyszy ich rozmowy. — Wiesz, po co był jej twój telefon?

— Daj jedno — wymruczała ruda i ukradła mu paseczek papryki z dłoni, wsadzając go sobie między zęby. — Nie. A to ważne? I tak tam nic nie mam poza kilkoma zdjęciami — odpowiedziała mu jeszcze, unosząc jedną brew. — Harry, no, oglądam — napomniała go, gdy po raz kolejny chciał podjąć próbę rozmowy.

— Mike, daj pauzę — poprosił cicho Styles i wskazał na pilota obok Młynowskiego.

— Nie-e — zaprotestował brunet, wlepiony w ekran.

— No daj.

— Harry, kotku, daj nam sześć minut, dobra? — zaproponowała ugodowo Annie, widząc, ile zostało jeszcze do końca odcinka. Styles naburmuszył się i przeżuwał paprykę w ciszy, manifestując, że mu się to nie podoba, jednak grzecznie czekał wyznaczoną ilość czasu. Gdy na ekranie pojawiły się napisy końcowe Michał z westchnieniem sięgnął po pilota i przełączył na jakąś stację radiową, pozostawiając muzykę cicho włączoną w głośnikach rozmieszczonych w salonie, a potem spojrzał na Harry'ego, zrezygnowany.

— Gem, kotuś, masz przesrane — oświadczył swojej dziewczynie. — Idę pomóc Anne z kolacją — dodał i z uśmiechem zmył się do kuchni, uciekając od epicentrum napiętej atmosfery między rodzeństwem.

— Powiesz czemu się tak denerwujesz? — spytała w końcu Annie lokatego, zrzucając z siebie kota i podnosząc się z niego. Usiadła po turecku, bokiem do bruneta tak, żeby mieć też dobry widok na Gemmę.

— Moja siostra ci wyjaśni. — Uniósł jedną brew, patrząc z poważną miną na blondynkę, która uśmiechała się przepraszająco.

— Chodź do mnie, Ann — poprosiła młodszą, a ruda zmarszczyła brwi, jednak posłusznie podniosła się z kanapy i podreptała dookoła stolika, żeby opaść na drugą kanapę, obok Gemmy. Blondynka wręczyła rudej jej własny telefon do ręki o odblokowała go przy niej, pokazując jej ciąg cyferek, jaki założyła jej jako hasło. Annie uniosła jedną brew, widząc przestawioną kolejność daty urodzenia Harry'ego.

— Serio, Gem? — zaśmiała się na widok tak oczywistej kombinacji. Blondynka tylko wyszczerzyła się i wzruszyła ramionami. Annie obserwowała, jak Gemma przesuwała palcem po ekranie jej telefonu, a potem posłała jej niepewne spojrzenie i weszła w instagram.

— Przecież ja tego nie używałam od wieków — mruknęła do siostry lokatego, podnosząc na nią szare oczy. Posłała Harry'emu zdziwione spojrzenie i zarejestrowała, jak zielonooki wpatruje się w siostrę z żądzą mordu w oczach.

— Mogłaś ją chociaż spytać — wyrzucił blondynce nieco chłodno.

— Po co to właściwie? — spytała zdezorientowana Annie. — Ej, nie mówcie do mnie szyfrem oboje. I nie kłóćcie się, na Boga — sprowadziła rodzeństwo na ziemię i spojrzała pytająco na Gemmę.

— Annie... — westchnęła cicho dziewczyna i spojrzała na nią zielonymi oczami. — Social media dzisiaj działają tak, że paradoksalnie masz więcej prywatności, jak nie masz prywatności — zaczęła, a Harry siedzący na przeciwko nich prychnął ironicznie. — Zawsze powtarzałam mojemu bratu, że regularne używanie swoich kont da mu więcej prywatności, bo gdy świat wie co u ciebie, to nie czycha przed twoim domem z aparatem po to, żeby dowiedzieć się desperacko czegokolwiek — sarknęła, patrząc na Harry'ego i mierząc się z nim przez chwilę spojrzeniem.

— Ja tak nie uważam — odpowiedział jej krótko, chcąc uciąć temat. — Poza tym, Gem, jakiego słowa nie rozumiesz w określeniu "przerwa w karierze"?

Gemma wywróciła ostentacyjnie oczami, a Annie spoglądała to na jedno, to na drugie, marząc o tym, żeby mogła zostać w tej potyczce Szwajcarią.

— Hazz, rozumiem każde. Ale nie uważasz, że ostatnio internet zrobił wokół was tyle szumu, że najlepiej byłoby, żebyście sami zdementowali te wszystkie plotki? — spytała brata nieco hipotetycznie. — Konto Annie będzie rozwiązaniem tego problemu. Od kilku dni, jak nie dalej, odkąd wypłynęły wasze zdjęcia, co drugie pytanie jakie dostaję od ludzi jest o was. Zwłaszcza, że to wy decydujecie w tej opcji, ile kart będziecie odkrywać — wyjaśniła miękko im obojgu. — Propozycja Jamesa też jest rozsądna, brat... 

— Jaka propozycja? — Podłapała szybko Annie, w tym samym momencie, w którym Harry posłał siostrze uciszające spojrzenie, a potem przetarł twarz dłonią, zrezygnowany, gdy zdał sobie sprawę, że blondynka go sprzedała.

— Jamie zaproponował, że moglibyśmy nakręcić specjalny odcinek jego The Late Late Show, ale tylko w transmisji materiału online na żywo, żeby nie emitować go w BBC — mamrotał, niepewnie zerkając na Annie. — Miałbym możliwość odpowiedzi na kilka pytań i poproszenia o to, żeby przestano za nami biegać, czy coś. Corden mruczał, że to taka specjalna okazja na "Late Late Birthday", więc ma pewnie jakiś jajcarski pomysł-niespodziankę w rękawie — prychnął cicho, rozbawiony tym pomysłem. — Internet faktycznie zwariował, a dając fanom część tego, czego chcą wszystko powoli ucichnie, Annie. A musimy brać poprawkę na to, że wybieramy się do Londynu, a tam... — Harry urwał, wpatrując się badawczo w twarz rudowłosej. — W którym momencie się tak przeraziłaś, że przestałaś mnie słuchać, kochanie? — spytał Annie wprost, widząc jej minę.

— W okolicy "materiału online na żywo" — wymruczała, nerwowo zagryzając wewnętrzną stronę policzka. Styles westchnął i podniósł się z kanapy po to, żeby doskoczyć tej drugiej i usiąść po turecku na ziemi przed kanapą, w miejscu, w którym siedziała Annie.

— Wiesz, że nie musimy tego robić? — spytał ją miękko, opierając brodę na jej kolanie.

— Aczkolwiek jestem za tym, żebyście to przemyśleli — wtrąciła się cicho Gemma, na którą oboje przenieśli wzrok. — Annie, wiem, że cię to przeraża, ale u Jamiego będzie tylko Harry. Chyba, że sama będziesz też chciała, ale po twojej minie widzę, że nie — zaśmiała się delikatnie blondynka. — Ustawiłam twoje konto na publiczne i na automatyczne akceptowanie próśb o obserwowanie. W opisie nie ma nic ciekawego, ale jest wystarczająco, żeby nie sprzedać osobistych informacji, a dać ludziom odpowiedź na to, kim jesteś.

Harry wpatrywał się w siostrę badawczo, słuchając jej słów.

— Masz tam mnie, konta Stylesa, Horana, Malika, Cordena, mamy, Michała i Payne'a. Chłopaki mają dobry refleks, bo jak im ze swojego konta wysłałam link do twojego, to od razu kliknęli we wszystko, co trzeba, z dopiskiem, że oboje mnie udusicie — wyszczerzyła się do brata. — Nic tam jeszcze nie ma, ale żeby nakierować ludzi wystarczy, że ja wrzucę jakieś zdjęcie, nawet tylko na instastory, i podpiszę je, dając namiary na ciebie. No i wtedy musisz spodziewać się, że posypią się przeraźliwie wielkie cyfry obserwujących, no bo, cóż, ten oto frajer obok nas jest kurewsko sławny... 

— Język, Gem — napomniał siostrę lokaty, rzucając w nią kawałkiem wafla ryżowego, którego właśnie zaczął skubać. — Co myślisz...? — spytał czule Annie, wpatrując się w nią troskliwym wzrokiem.

— Serio uważasz, Gemma, że to da nam nieco wytchnienia? — zapytała sceptycznie, przeczesując dłonią rozczochrane, rude loki. — Bo wiesz, że w Londynie prawdopodobnie będzie armagedon. Najbardziej chodzi nam obojgu o to, żeby uspokoiła się sytuacja, jak wrócimy do Miami. Jeden reżim domowy z powodu fotoreporterów zdecydowanie mi wystarczy...

— Nie dam ci gwarancji, Ann, że to się uspokoi. Będziecie sensacją jeszcze przez jakiś czas, ale potem wszystko ucichnie, a samo zdjęcie wrzucone w internet raz na jakiś czas, nawet bez podpisu, da ludziom więcej, niż myślisz — tłumaczyła jej blondynka.

Annie wpatrywała się powątpiewająco w ścianę, analizując sytuację i czując na sobie zielone oczy Harry'ego.

— No dobra — zgodziła się w końcu, wypuszczając z siebie głośno powietrze. — Co nam szkodzi? — spytała go teoretycznie. — Gorzej już nie będzie.

Harry uśmiechnął się cwaniacko i uniósł jedną brew.

— Właśnie dałaś tej blond łajzy pozwolenie na robienie nam fotek, wtedy, kiedy ma na to ochotę — oświadczył jej. — Teraz może być gorzej, mała — zaśmiał się i wystawił siostrze język. — Tylko błagam cię, Gemma, z rozsądkiem. Dobra?

— Będę grzeczna — obiecała, szczerząc się szeroko, zadowolona.

Annie uśmiechnęła się delikatnie do Stylesa, widząc, jak skubie wafla ryżowego zębami.

— To co, mamy dogadane? — upewniła się Gemma. — Wieczorem zrobię wam jakieś słodziaśne zdjęcie i nakieruję wszystkich do ciebie, Annie.

— Chyba tak — potwierdziła niepewnie rudowłosa, a potem spojrzała na Harry'ego. — Muszę uprzedzić Sama. On już dawno chciał mnie do tego zmusić — wymruczała niemrawo i sięgnęła po swój telefon. Wstała z miejsca i mijając bruneta, siedzącego na ziemi pocałowała go przelotnie w czubek głowy, a potem podreptała na górę, chcąc w spokoju porozmawiać z blondynem.

Styles odprowadził wzrokiem jej długie nogi, dopóki nie zniknęła mu z pola widzenia a potem spojrzał na siostrę.

— Żadnych numerów u Cordena, Gemma — rzucił do siostry stanowczo.

— Skąd pomysł, że cokolwiek kombinuję? — spytała go niewinnie.

— Bo mówił, że nikomu nie powie, a ty jednak o tym wiesz — zmrużył oczy oskarżycielsko. — Żadnych. Numerów. Gemma. - Powtórzył.

— To oczywiste — uspokoiła go, próbując schować uśmieszek.

— Nie umiesz kłamać — wytknął siostrze.

— Ty też.

— No i super.

— No i świetnie.

— No i ekstra — skończył tę bezsensowną dyskusję i podniósł się na nogi, kierując się w stronę schodów, żeby dołączyć do Annie w pokoju. Podreptał na górę i otworzył drzwi do ich sypialni, wpadając tam jak huragan. Rudowłosa wisiała właśnie na telefonie z Samuelem. Styles rzucił się na łóżko i przyciągnął ją do siebie tak, żeby objąć ją w pasie i ułożyć głowę na jej klatce piersiowej, na co zachichotała.

— Sam, mogę cię dać na głośnik? — spytała blondyna po drugiej stronie i po chwili odsunęła urządzenie od ucha i głos Sammy'ego rozniósł się po pokoju.

— Cześć, Styles, kicia — przywitał się podekscytowany blondyn. — Nie zatłukła cię? — Zaśmiał się chłopak po drugiej stronie telefonu.

— Jeszcze nie — zachichotał Harry i skradł Annie całusa z warg. — Jak tam moje kwiatki, Sam?

— Zdechły. — Śmiech Samuela rozniósł się po pokoju. — Nie masz kwiatków, Harry, kłamco.

— Tylko cię sprawdzam. A audi?

— Całe.

— No lepiej, żeby było, Samuel — wyszczerzył się lokaty i wtulił się w Annie na znak, że będzie słuchał jednym uchem. Objął ją ciasno i dłonią przesuwał po jej plecach.

— A wracając do tematu, Sammy - zaczęła ruda, wzdychając — poważnie uważasz, że to jest dobry pomysł?

— Annie, kicia, popieram siostrę Stylesa. Paradoksalnie da wam to więcej spokoju, niż jakbyście nie robili nic, tak, jak teraz. W Londynie i tak się na was rzucą jak sępy, ale jeśli pomysł z show u Cordena wypali... 

— Wypali — potwierdził Harry głośno, przerywając Samowi wpół zdania.

— Oooo, zajebiście — ucieszył się Sam. — No to myślę, że do waszego powrotu do Miami wszystko akurat ostygnie i atmosfera afery opadnie. Styles nauczy cię jak się posługiwać instagramem tak, żeby pokazać tyle ile trzeba, a ja przeszkolę cię jak wrócisz — zachichotał, podekscytowany. — Aczkolwiek w temacie zdjęć mocno bym się nie wtrącał, Harry, ta pedantka ma papiery na fotografię portretową i eventową, więc... 

Harry oderwał się od Annie i spojrzał na nią zaskoczony i uśmiechnięty dokładnie w chwili, w której jej otwarta dłoń opadła bezradnie na jej czoło.

— Samuel — warknęła do telefonu.

— Oops — Sam po drugiej stronie słuchawki zaśmiał się dźwięcznie. — Sorki, Ann, wolałem go uprzedzić. Gryzie, jak się jej zabiera aparat. Dlatego rzadko robi zdjęcia telefonem, bo tu jej jakieś tam cienie nie pasują, tutaj kontrasty, albo inne pierdy — Samuel nawijał jak najęty. — Ale spoko, zrób pierwsze dwa-trzy zdjęcia sam, Harry, a ona potem załączy u siebie syndrom "oddaj mi, ja sama" i poradzi sobie już bez ciebie.

— Rzucę telefonem zaraz jak nie będziesz ze mną współpracował, zdrajco. — Annie wywróciła oczami, czując, jak Harry chichocze, przytulony do niej.

— Kocham cię, Ann, pamiętaj — zaśmiał się blondyn. — No, to opowiadajcie, jak wam mija urlop? — Rzucił w końcu konkretne pytanie i Annie zaczęła mówić, jedną ręką głaszcząc Harry'ego po głowie. Przegadali z Samuelem dobre pół godziny, sprzedając mu aktualne informacje. Ann wiedziała, że Styles celowo władował jej się do pokoju, żeby obgadywanie wszystkiego, co się wydarzyło tylko we dwoje zostawić im na czas, w którym wrócą już do Ameryki.

Annie pożegnała się z Sammy'm i rozłączyła się, a potem ucałowała lokatego w czubek głowy. Już miała odłożyć telefon na bok, jednak brunet sięgnął po niego dłonią i odpalił instagram, widząc, że ekran urządzenia jest nadal odblokowany po zakończonej rozmowie. Zapalił nocną lampkę, która delikatnie rozświetliła wnętrze pokoju, ponieważ do tej chwili oboje leżeli wtuleni w siebie przy zgaszonym świetle.

— Co ty robisz? — spytała go cichutko, chichocząc i widząc, jak wierci się obok niej. — I skąd masz te skarpetki? — zaśmiała się na widok białej bawełny z czarnym napisem "remove before sex" na brzegu jego kostek.

— Zajebiste są, nie? — Pokazał jej rządek zębów i dodał: — Rozdziewiczam twoje konto — odpowiedział na jej pierwsze pytanie.

— Jezusie, Harry... — zaśmiała się, widząc, jak przyciąga ją w pasie prawą ręką a lewą unosi telefon pod nad głową pod dziwnym kątem. Zadowolony wcisnął migawkę aparatu, a potem spojrzał na ekran, na którym widniały ich splecione nogi na tle poplątanego, grubego, puchatego koca i ręka Stylesa, która obejmowała ją w talii.  W kadr zdjęcia załapało się również kilka jej rudych loków i napis na skarpetkach bruneta. Harry przyciął zdjęcie do formatu kwadratu, rozjaśnił je nieco, ignorując jej uwagę o tym, że ustawił gówniany balans bieli i zatrzymał się na etapie opisu pod zdjęciem.

— Co ci chodzi po głowie? — spytała go podejrzliwie.

Zielonooki spojrzał na nią zawadiacko i uśmiechnął się cwaniacko.

— Muszą nam uwierzyć, że to na pewno twoje konto, maleńka — oświadczył jej i wystukał na klawiaturze szybko krótki podpis.

"Feels like home. All the love, H x"

A potem, nim Annie zdążyła zareagować opublikował zdjęcie, uśmiechając się pod nosem.

— Właśnie rozpętałeś armagedon — mruknęła do niego rudowłosa, przyciągając go do siebie.

— Wiem — zachichotał, dumny z siebie. — I dawno nie byłem z siebie taki zadowolony z tego powodu — dodał, całując skórę na jej szyi. — Kocham cię, Ana, wiesz? — spytał miękko, wargami muskając jej policzek.

Annie już otwierała usta, żeby mu odpowiedzieć, jednak do pokoju, bez pukania, niczym kolejny huragan, wpadła Gemma, oświadczając im, że mają zejść na kolację.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top