59
Po obiadokolacji, w trakcie której wszyscy zasypywali pytaniami wszystkich po kolei, cała ekipa przeniosła się do salonu. Liam opowiadał milion historii z życia swojego pierworodnego syna i Cheryl, a Anne z Niallem w tym czasie zebrali zamówienie na kawy i herbaty, i zniknęli w kuchni, wracając po kilku minutach z wielkimi kubkami z gorącymi napojami.
Annie na początku czuła się niezręcznie, gdy Harry opadł na duży fotel, a potem bezceremonialnie pociągnął ją sobie na kolana, kiedy przechodziła obok niego, nie dając jej szansy zająć innego miejsca. Objął ją mocno w pasie, wtulając się w nią i wdychając jej zapach, a gdy próbowała zaprotestować to uciszył ją głośnym "cii".
Chłopaki rozłożyli się na kanapie, na drugi fotel opadła Gemma z Michałem, a Anne podwinęła nogi na bujanym fotelu, nakrywając je kocem. Gdy wszyscy siedzieli wygodnie Gemma uśmiechnęła się cwaniacko pod nosem i rzuciła głośno:
— Brat, czy możemy zacząć oficjalne przesłuchanie? — spytała na wpół żartem, na wpół serio.
Harry zmarszczył brwi i posłał im wszystkim rozbawione spojrzenia.
— A musicie? — odpowiedział pytaniem na pytanie, a Annie na jego kolanach zaczęła się wiercić niespokojnie. — Nie damy rady tego jakoś przełożyć? — zaczął się wykręcać.
— Skąd się znacie? — rzucił Liam, szczerząc się w ich stronę.
Annie uśmiechnęła się cwaniacko i ledwo zauważalnie jej jedna brew poszybowała w górę, gdy zachichotała pod nosem. Zerknęła na Stylesa, wzrokiem przyzwalając mu na to, żeby to on mówił.
— Ann jest pielęgniarką w centrum, w którym jestem dializowany — wymruczał cicho, uśmiechając się lekko.
— Jak to dializowany? — wtrącił nieco ostro Zayn, marszcząc brwi.
Harry rzucił chłopakom przepraszające spojrzenie. Najwyraźniej nie dotarły do nich informacje ani od Louisa, ani od Gemmy czy od jego mamy, ponieważ cała trójka pobladła nieco, zdziwiona.
— W grudniu trafiłem na ostry dyżur z ogromnym bólem pleców --westchnął cicho, wyrzucając z siebie słowa. — Okazało się, że wysiadły mi nerki. Ciężko określić co było przyczyną — mruknął niepocieszony, z ulgą wypuszczając powietrze z płuc, gdy Annie pogładziła go dłonią po karku, wsuwając rękę pod jego kurtynę brązowych loków. — Jeffy znalazł mi w Miami centrum medyczne najbliżej mieszkania, żebym mógł rozpocząć regularne dializy w jednym miejscu. Mówił, że kierował się opiniami ludzi po znajomości, a nie referencyjnością, czy coś takiego. I tam trafiłem na tę rudą łajzę — zaśmiał się cicho, posyłając Annie spojrzenie pełne ciepła.
Anne wpatrywała się w nich z matczynym uśmiechem, nie odzywając się ani słowem. Wymieniła porozumiewawcze spojrzenia z Gemmą i ponownie wlepiła wzrok w profil syna.
— Jak bardzo sytuacja jest poważna, Hazza? — spytał nieśmiało Niall, nie chcąc na niego naciskać.
Harry głośno wypuścił powietrze z płuc.
— Generalnie dopóki jestem dializowany co dwa-trzy dni to jestem jak nowonarodzony — odpowiedział wymijająco. — Sytuacja jest na tyle pomyślna w całym tym nieszczęściu, że nie mam większych ograniczeń w przyjmowaniu płynów. No, poza alkoholem — uśmiechnął się porozumiewawczo do rudowłosej.
— Lampka wina raz na dwa tygodnie — dodała Annie, wyjaśniając chłopakom skrót myślowy lokatego.
— No dobra, a co dalej? — spytał Liam nieco śmielej, niż Horan. — Przeszczep?
Harry skinął głową potwierdzająco, chcąc pominąć ten temat.
— A jaką masz grupę krwi? — To pytanie akurat bez ogródek zadał już Zayn.
— Nawet nie próbujcie rozwiązywać tego w ten sposób — zaczął ostro Harry. — Nie. Kocham was wszystkich, ale żadne z was nie pójdzie pod nóż specjalnie dla mnie. Nie zgadzam się.
Gemma uniosła jedną brew.
— Ja mogę żyć z jedną nerką, brat, a ty bez nerek w ogóle raczej nie dasz rady — wymruczała prowokująco.
— Gemma Styles... — Harry rzucił ostrzegawczo w jej stronę. — Nie będziemy na ten temat dyskutować dzisiaj. Poza tym, jak widać, mam się całkiem nieźle — warknął cicho, a Annie wywróciła oczami dyskretnie, posyłając blondynce uspokajające spojrzenie. Dziewczyny odnalazły swoje oczy i ledwo zauważalnie skinęły głowami na znak, że porozmawiają na ten temat przy najbliższej możliwej okazji.
— Ja to właściwie pytałem o was, a nie o twoje nerki, Styles — zaczął Niall, próbując rozluźnić atmosferę i obrócił kota ogonem, szczerząc się w typowy, "Niallowy" sposób. — Ale jeśli chcecie, to możemy porozmawiać dalej o nerkach - wskazał na nich dwoje w zabawny sposób.
Annie i Harry odezwali się jednocześnie:
— No to o nerkach — zarządziła Ann.
— No to o nas — w tym samym czasie odpowiedział Harry.
Spojrzeli na siebie, rozbawieni, marszcząc brwi, a Styles zachichotał i próbował wsadzić jej palec między żebra.
— Nie jesteście zmęczeni? — spytała czule ich dwójkę Ann, próbując częściowo wybawić ich z opresji i uwolnić ich spod ostrzału pytań. Częściowo dostrzegła też, że ta dwójka coraz częściej ziewała cichutko, a oczy oboje mieli lekko podkrążone. — Ile w ogóle spaliście przez ostatnią dobę?
— Jakieś cztery godziny w samolocie — mruknęła nieśmiało Annie.
— I coś tam zeszłej nocy. W sumie nie wiem ile tego będzie łącznie — wymruczał Harry, ziewając i przeczesując dłonią loki. — Położymy się pewnie jakoś przed dziesiątą, żeby spróbować przespać chociaż osiem godzin w nocy, może nas jet-lag nie będzie aż tak męczył - zarządził, przyciągając Annie na swoich kolanach bliżej siebie. — Niall, jak twoja trasa koncertowa? — rzucił pytanie w eter do blondyna, który podłapał temat i zaczął opowiadać.
Wszyscy nadrabiali stracony czas, podczas którego ostatnio się nie widzieli. Anne kątem oka obserwowała zafascynowana, jak jej syn bawi się nieposłusznym lokiem, który uwolnił się spod gumki na włosach Annie, miętoląc go w dłoni i nawijając sobie na palec. Uśmiechał się przy tym pod nosem i był tak zrelaksowany, że Anne Twist nie była pewna kiedy ostatnio widziała Harry'ego w takim stanie: rozluźnionego, szczęśliwego i śmiejącego się beztrosko. Szarooka była nieco wycofana w rozmowie, jednak mama Stylesów przeczuwała, że w przypadku tej dziewczyny to była kwestia tego, że nie czuła się w ich towarzystwie jeszcze w stu procentach swobodnie.
Nikt nie naciskał na Harry'ego w temacie Tomlinsona. Gemma dowiedziała się dziś i tak więcej, niż chciała, gdy Annie potwierdziła jej, że jej brat przechodził ostatnim czasem bardzo trudny okres w swoim życiu. Zwłaszcza, że brak obrączki na jego dłoni - tej, która tkwiła na jego palcu zawsze, mimo wzlotów i upadków w związku z Louisem - sygnalizował, że tym razem Harry naprawdę zamknął za sobą pewien etap. Chłopaki również nie naciskali na Stylesa, doskonale wiedząc, że gdy będzie gotowy to sam do nich przyjdzie się wygadać.
Gdy było lekko po dwudziestej drugiej Stylesa dopadło nużące zmęczenie, które dokuczliwie zaczęło sklejać mu powieki, gdy Gemma zagłębiała się w szczegóły swojego najnowszego projektu.
— Ann, misia — mruknął rudej na ucho sennie — idziemy spać, co? — spytał prosząco i z ulgą dostrzegł, że pokiwała głową, zgadzając się z nim bez słowa. — Ekipa, my się zbieramy. Jakieś konkretne plany na jutro? — Harry spytał jeszcze, gdy oboje z Annie podnosili się do pozycji stojącej nieco niezdarnie.
— Wyśpijcie się po prostu — wyszczerzył się do nich Niall.
— Bo kolejny dzień pewnie skończy się nad ranem — dokończył za przyjaciela Liam, którego telefon zawibrował właśnie agresywnie w jego dłoni. Brunet spojrzał na wyświetlacz i odebrał go krótkim "cześć, śliczna", podnosząc się z miejsca i wychodząc z salonu, żeby móc spokojnie porozmawiać z matką swojego pierworodnego.
Pożegnali się ze wszystkimi i Harry, nawigując za plecami Annie niczym GPS, poprowadził ich na piętro i otworzył przed nią drzwi swojej starej sypialni. Walizki zaniósł im na górę jeszcze przed kolacją, więc gdy zamykał drzwi za nimi odetchnął ciężko, przecierając dłonią zmęczone oczy.
— Ojej, masz tu balkon — zauważyła szeptem Annie i podeszła do okna, nieco odsłaniając zasłony i wyglądając przez szybę, za którą w mroku rozpościerał się widok na ogród.
— Za tymi drzwiami — Harry wskazał jej palcem na białe drzwi w pokoju — jest łazienka. Gdy tata projektował dom to uznał, że jeśli zrobi na piętrze jedną to będziemy się z Gem wiecznie o nią tłuc, więc każde z nas dostało swoją. W gościnnym jest trzecia — przytulił się do jej pleców i pocałował ją w kark. — Idziemy pod prysznic?
— My? — zachichotała.
— Jestem pewien, że jak nie zrobimy tego razem, to któreś z nas zaśnie w ubraniach — wymamrotał trochę nieprzytomnie, tuląc ją do siebie. Ze zdziwieniem zauważył, że sam ledwo stoi na nogach.
— Przekonałeś mnie — zaśmiała się lekko ruda i odepchnęła go od siebie po to, żeby krótko ucałować jego wargi. — Bierz rzeczy i idziemy, Harry. Zaraz zaśniesz na stojąco — zauważyła bystro, dyrygując.
Annie z duszą na ramieniu otwierała swoją walizkę i, niepocieszona, zauważyła, że Samuel nie spakował jej zbyt wiele starych rzeczy. Na szczęście spakował jej kilka par majtek, częściowo przychylając się do prośby Stylesa, bo, na litość, albo nie potrafił liczyć, albo specjalnie wrzucił ich za mało. Obstawiała opcję drugą.
Ann wlazła Harry'emu pod prysznic, na powitanie kradnąc kilka całusów z jego barków i z pleców, gdy przytuliła go od tyłu. Wykąpali się sprawnie i szybko, jak na ich możliwości, a potem umyli zęby przed snem. Annie rozczesała mokre loki, zarzuciła na siebie koszulkę Stylesa i białe, bawełniane stringi, a potem zakopała się pod kołdrą, zawieszając na chwilę wzrok na plakatach powieszonych na ścianach. Brunet zgasił światło i, ziewając mocno, wturlał się pod kołdrę tuż obok rudowłosej, przyciągając ją do siebie.
— Trochę nie chce mi się wierzyć, że mam cię tutaj, w moim łóżku, w moim rodzinnym domu, w tych seksownych stringach — tutaj złapał za gumkę majtek na jej biodrze i strzelił nią delikatnie — tak po prostu obok... — wyszeptał, całując jej czoło.
— Ja też jeszcze w to nie wierzę, Styles — zaśmiała się i pogładziła dłonią jego złoty wisiorek na piersi - malutki krzyż, z którym się nie rozstawał. Harry obrócił się tak, aby oddać Annie rolę dużej łyżeczki i wtulił twarz w poduszkę z westchnieniem ulgi.
— Wiesz, że w tym łóżku straciłem dziewictwo? — zapytał jeszcze bystro, zmęczonym głosem, na wpół zasypiając.
— Śpij już — poleciła mu, rozbawiona.
— Poważnie mówię. To był najgorszy seks w moim życiu — mamrotał nieco nieprzytomnie.
— Na Boga, Harry, bo zaraz pójdę spać do Zayna. Śpij. — zachichotała, i gdy myślała, że posłuchał, odezwał się jeszcze raz.
— Czemu akurat do niego?
Annie roześmiała się dźwięcznie.
— Bo jak znam życie, to Niall i Liam skończą razem w łóżku, a Zayn zostanie na kanapie.
Harry rozbudził się nieco i odwrócił głowę w jej stronę, marszcząc brwi podejrzliwie.
— A ty skąd to wiesz?
— Bo Liam zaklepał z Niallem sypialnię, jak grali w papier, kamień i nożyce, a Zayn stwierdził, że ta gra jest zjebana i, że i tak by z nimi nie spał — wytłumaczyła mu z zamkniętymi oczami, nie mogąc powstrzymać chichotu. — Pójdziesz ty spać, czy nie?
— Czyli mówisz, że wolałabyś się przytulać do ślicznego Zayna na wąskiej kanapie, niż do mnie, w moim łóżku, w którym straciłem dziewictwo? — mówił podejrzliwie, podnosząc się na łokciach i patrząc na nią ze zmrużonymi oczami.
— Styles, do spania.
— Odpowiedz — polecił, ładując się na nią ciężarem swojego ciała i przygniatając ją tak, że odruchowo objęła go nogami w pasie.
— Jeszcze przed chwilą byłeś zajebiście śpiący — zauważyła bystro, nieco ironicznie.
— Odpowiedz — zaśmiał się i zawisnął głową kilka milimetrów nad jej wargami. W ciemności jego zielone oczy odbijały delikatne światło księżyca, wpadające do pokoju przez rozchylone zasłony.
— Oczywiście, że wolę ciebie i twoje dziewicze łóżko, żabko — zachichotała, a gdy wyrzuciła z siebie to zdanie brunet mocno wpił się w jej wargi, językiem penetrując i pieszcząc jej podniebienie.
— To nie będzie ci potrzebne — wymruczał schodząc na jej szyję ustami i skubiąc jej skórę zębami. Dłońmi chwycił krawędź swojej własnej koszulki i zdjął ją Annie przez głowę, odrzucając ją gdzieś na podłogę.
— Miałam ją na sobie z dziesięć minut, mogłam jej wcale nie zakładać — wymruczała, odchylając głowę ku tyłowi i dając mu lepszy dostęp do swojego dekoltu.
— No widzisz, następnym razem tak właśnie zrobisz, skarbie — rzucił do niej cicho, ocierając się biodrami o jej własne, a potem zszedł niżej, ustami odnajdując jej pierś i zębami delikatnie zaciskając się na jej brodawce.
— Miałeś iść spać... — wyszeptała, zagryzając dolną wargę, żeby z krtani nie wyrwał jej się żaden jęk.
— Miałem — przyznał, wsuwając dwa palce po obu stronach jej bioder za gumkę od bielizny Annie. — Ale postanowiłem ochrzcić to łóżko raz jeszcze — oświadczył jej i zsunął z niej stringi, rzucając je w drugie, losowe miejsce obok łóżka.
— Harry, na dole jest twoja siostra, jej facet, twoi kumple i twoja własna matka — zauważyła szeptem, próbując uświadomić mu w jakim położeniu ich stawia.
— Dlatego nie możesz krzyczeć, misia — wyszeptał jej zachrypniętym głosem prosto do ucha, pod wpływem czego zadrżała pod nim intensywnie i jednym, sprawnym ruchem pozbyła się jego obcisłych, bawełnianych bokserek, uwalniając na wolność jego nabrzmiałą erekcję. Z jednej strony czuła się dziwnie z myślą, że w domu są inni, a z drugiej strony rozpalał w niej instynkty tak intensywne i tak głębokie, że miała to w dupie.
Annie mruknęła cicho, gdy Styles wsunął się w nią z cichym warknięciem pełnym pożądania. Całowali się cały czas, uciszając siebie nawzajem. Kochali się długo, cicho i intensywnie. Gdy Annie opadła zmęczona na bruneta po tym, jak jej ciałem wstrząsnął ostatni orgazm, podczas którego szczytowali oboje, było chwilę po północy. Harry nieprzytomnie spojrzał na zegarek, gdy nakrywał ich nagie ciała kołdrą.
— Wiesz, nie mogłem sobie wymarzyć lepszych dwudziestych piątych urodzin — wyszeptał jej do ucha zachrypniętym głosem, gładząc ją po włosach, gdy głowa Annie opadła na jego klatkę piersiową.
— To wszystko wydarzyło się tak nagle, że nawet nic dla ciebie nie mam — wyszeptała nieco smutno rudowłosa, obejmując go ciasno w pasie.
— Annie, wariatko — zachichotał ciepło. — To, że jesteś przy mnie właśnie tutaj, właśnie tak i właśnie teraz, właśnie po tym wszystkim, co się wydarzyło, jest najlepszym prezentem. — Ucałował czule jej czoło, opuszkami palców przesuwając po linii jej kręgosłupa. — Nie chcę niczego więcej. Chcę ciebie, Ann.
— No to... — Annie uniosła się nieco i spojrzała na jego twarz. - ... wszystkiego najlepszego, Harry. — Pocałowała go mocno i oderwała się od niego, skradając mu jeszcze delikatnego całusa z czubka nosa. — Spełnienia marzeń, żabo.
— Właśnie jestem w trakcie spełniania ich. — Pocałował ją mocno i przewrócił ją na plecy w akompaniamencie jej chichotu, kochając się z nią po raz kolejny przed snem.
Ann mogłaby przysiąc, że gdy sen przysłaniał jej świadomość usłyszała, jak zanucił jej do ucha cichutko, wtulając się w nią ufnie tuż przed tym, jak odpłynął w krainę Morfeusza:
"When you're lost, I'll find the way, I'll be your light. You'll never feel like you're alone, I'll make this feel like home".
❤️. x
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top