Rozdział 1
Znów ten sam koszmar. Ten sam, co zawsze w którym widzi swą śmierć i słyszy ten przerażający śmiech. Do tego doszedł jeszcze inny głos.
- Panienko Aylo, pora wstawać - Luna delikatnie dotknęła ramienia księżniczki zmartwiona. Dziewczyna otworzyła oczka i rozejrzała się po komnacie.
- Znów koszmar, panienko?
- Chciałabym, żeby w końcu się skończył -powiedziała cicho księżniczka.
Usiadła na łóżku i przeciągnęła się, a patrząc na tace z jedzeniem poszła najpierw się odświeżyć. W kąpieli przymknęła oczy. To dzisiaj. Dziś udawała się na Ziemię do rezydencji hrabiego Phantomhive, tam, gdzie był jej brat. Ojciec w liście napisał, że ma ją przyjąć jako asystentkę. Była też bardzo ciekawa, co oni o tym myśleli. Luna pomogła jej założyć sukienkę i założyła swoje baleriny, i pozwoliła się uczesać. Gdy została uczesana, zasiadła do śniadania.
- Na śniadanie pyszne chrupiące tosty z miodem i truskawkami oraz sok pomarańczowy, smacznego, panienko -powiedziała Luna
- Dziękuje Luno, ty zawsze wiesz, co lubię -uśmiechnęła się i zaczęła jeść śniadanie.
Po pewnym czasie, gdy skończyła, a Luna wzięła naczynia, poszła jeszcze na moment do ogrodu różanego. W ich ogrodach rosły tylko czarne i białe róże. Były bardzo piękne i akurat zostały ścinane przez królewskiego ogrodnika, ukłonił się oczywiście księżniczce.
- Piękny dziś dzień na spacer wasza książęca mość- zwrócił się z szacunkiem i podarował piękną różę - Słyszałem, że panienka udaje się na Ziemię.
- To prawda, chcę odwiedzić brata, już dość tej rozłąki - odrzekła, gładząc płatki róży -Czuję się też bardzo samotna, moja przyjaciółka gdzieś także wyjechała i nie mam z kim spędzić miło czasu, chcę się gdzieś po prostu wyrwać - dodała po chwili.
- Rozumiem, rozumiem- powiedział- W takim razie życzę udanej podróży bez żadnych problemów i bardzo proszę, byś na siebie uważała księżniczko, bo na pewno ci, którzy na ciebie polują tam będą.
- Wiem o tym, ale przy bracie będę bezpieczna - powiedziała i wróciła do pałacu, by jeszcze rozmówić się z ojcem. Udała się więc do jego gabinetu i zapukała.
-Proszę! - zawołał.
Ayla słysząc głos ojca, weszła do gabinetu. Lucyfer siedział przy pięknym biurku, sam gabinet był elegancko urządzony. Upadły podniósł wzrok i uśmiechnął się do córki.
- I jak słoneczko? Gotowa do swojego wyjazdu? - patrzył na swą córeczke, oczywiscie bał się ją puścić ze względu na jej moce, jednakże obiecał komuś przy grobie swojej siostry, że ją puści.
-Tak, tato. Za niedługo wyruszam - odparła i odwzajemnila uśmiech ojca.
- Bardzo mnie to cieszy. List masz przy sobie oczywiście, prawda?
Pokiwała głową.
- No, bez tego listu byś mnie nie puścił.
- To prawda - podszedł do córki i przytulił ją mocno - Uważaj na siebie i daj znać, czy wszystko jest dobrze.
- Dobrze tatusiu, ucałuj mamę jak wróci.
- Och, oczywiście, że ją ucałuję od ciebie.A teraz idź już, musisz się zbierać.
- To pa tato. Kocham cię.
- My Ciebie też.
Dziewczyna skłoniła się z gracją księżniczki i poszła po swoją walizeczkę. Luna miała ją przeprowadzić, a później musiała już radzić sobie sama. Tak jak myślała, Luna na nią czekała.
- Na wypadek kłopotów będę w pobliżu, gdybyś chciała mnie wezwać księżniczko.
- Dziękuję ci za wszystko, Luna.
- To drobiazg. Służyć tobie to zaszczyt, My Little Dark Princess- kobieta uklękneła na jedno kolano.
- Luno, mówiłam, że nie musisz klękać - Ayla roześmiała się serdecznie i przytuliła demonicę - Jesteś dla mnie kimś więcej niż guwernantką, jesteś także moją przyjaciółką.
- Miło mi to słyszeć - odwzajemniła uścisk. -Ruszajmy więc.
Ayla pokiwała głową i po chwili obie ruszyły przez piekielne przejście do świata ludzi.
I oto rozdział 1..Postaram się je dodawać co weekend
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top