rozdział 5
*Raven*
Cały czas czułam wzrok Barnes'a na sobie. Starałam się nie zwracać na niego uwagi... Teraz to już na 100% uważa mnie za osobę co najmniej nie poczytalną. Chociaż... kogo tu oszukiwać jest w tym trochę prawdy. Znów nie zapanowałam nad sobą, znów skrzywdziłam niewinnych. Dlaczego?! Bo mnie kurwa z roboty wyrzucili. Mogę być z siebie dumna. Po jakimś czasie zobaczyłam że wszyscy już poszli, zostałam sama ze swoimi myślami w białym pomieszczeniu odgrodzonym pewnie jakąś specjalną szybą od reszty pomieszczenia. W celi znajdowało się białe łóżko nakryte także białym kocem z resztą... wszystko tu jest białe, szafka, stolik, krzesło, podłoga, ściany.... WSZYSTKO. Siadając na tapczanie rozpoczęłam moje rozmyślanie. W sumie czego ja oczekiwałam poddając się- luksusów? Właśnie dlaczego się poddałam? Otóż nie zrobiłam tego ze zmęczenia, czy z innej przyczyny zmuszającej mnie do poddania w końcu ja nawet nie ogarniam co wtedy robię. Poddałam się bo mi przeszło i zrozumiałam że... moja moc jest zbyt nieokiełznana by móc ją ukrywać. Przez moją nie ostrożność giną niewinni ludzie, a jeszcze nie dawno myślałam że dam radę sprawić że ludzie nie będą myśleć o mnie jak o.... potworzę. Teraz wiem że ,,Nadzieja matką głupich". Nigdy nie będę taka jak Iron Man, Thor czy nawet Hulk który radzi sobie lepiej z emocjami i miasto jest wolne od ataków zielonej bestii. Z zamyślenia wyrwało mnie chrząknięcie. Szybko uniosłam wzrok na szybę za którą stał sam Anthony Stark.
-Przeszkadzam?- Zapytał z głupim uśmieszkiem. Chwilę zastanawiałam się czy w ogóle wchodzić w konwersacje z nim, ale po chwili stwierdziłam że i tak nie mam nic lepszego do roboty.
-Nie... Długo tu stoisz?-
-Heh, z 5 minut...-
-Yhm, po co przyszedłeś? Chyba nie po to żeby pogawędzić.-
-Racja, muszę cię wypytać o kilka istotnych rzeczy.-
-Nie myśl sobie że będę odpowiadać na każde twoje pytanie.-
-Fury mówił że jesteś mało mówna, cieszę się że w ogóle ze mną gadasz, ale jak tu się mi oprzeć.- Powiedział z rozbawieniem, a ja patrzyłam na niego jak na debila. -Khy, khy... (Dop.Aut. Tak to kaszel Xd) z resztą muszę ci wyjaśnić kilka rzeczy. A więc czemu atakujesz niewinnych?- No i co mam odpowiedzieć... wywalili mnie z pracy? To brzmi mało wiarygodnie...
-To... bardziej komiczne niż sobie wyobrażasz-
-Zabijanie cię bawi?-
-Nie to miałam na myśli...- Eh... zaczyna grać mi na nerwach.
-Skąd jesteś?-
-ILE RAZY MAM TO POWTARZAĆ, JESTEM Z NOWEGO YORKU!!!- Z nerwów wstałam z łużka. Stark wyciągnął zza pleców rękę na której miał część swojej zbroi i wycelował we mnie. Ja uniosłam ręce do góry i usiadłam z powrotem na materacu. -Ja naprawdę nie kłamię...- Szepnełam.
-Dobra... uznajmy że ci wierzę, opowiedz coś o sobie.- Nienawidzę opowiadać o sobie, ale co mam do stracenia? Najwyżej mnie zabiją, a nie, do tego trzeba kogoś silniejszego ode mnie.
-Hm... Na imię mam Raven Black, jak już z resztą wiesz. Eh... słabo daję sobie radę z emocjami, dlatego czasami robię złe rzeczy. Gdy to robię nie mam nad tym kontroli, gdy już się ogarniam zazwyczaj jest już po ,,ptakach"... Nie robię tego specjalnie.-
-Eh... Jaką mamy pewność że mówisz prawdę?-
-Nie macie pewności, musicie mi uwierzyć i tyle.-
-Twoja odpowiedź mnie nie zadowoliła, ale trudno. Skąd masz taką moc?-
-To dosyć skomplikowana sprawa... Mam ją po mamie... ale nie wiem kim czy czym ona była. Dziadek mi opowiadał że zniknęła po moich narodzinach, ojciec z resztą też.- Starałam się to mówić z kamienną twarzą, ale w środku wspomnienia wracały i nie ukrywam że gdyby nie mój hardy charakter pewnie bym się rozryczała.
-Kim jest więc twój dziadek?-
- Był, już nie żyje i nie mam ochoty o tym rozmawiać. Zresztą chce się położyć, nie mam ochoty na dalszą rozmowę.-
-I tak dowiedziałem się więcej niż Fury, ale muszę ci zabrać jeszcze chwilę czasu. Te pomieszczenie jest lepiej zabezpieczone niż jakiekolwiek więzienie na tym świecie, więc nie próbuj uciekać.-
-Nie miałam takiego zamiaru.-
-Cieszę się, ale to nie wszystko co chciałem ci powiedzieć. Jeżeli będziesz czegoś potrzebować powiadom J.A.R.V.I.S'a, to sztuczna inteligencja która robi tu za lokaja i za parę innych funkcji... Więc jeśli będziesz głodna wystarczy że powiesz ,,J.A.R.V.I.S. jestem głodna" a ktoś dostarczy ci coś do jedzenia, jesli chodzi o toaletę to w celi są drzwi do niej, jakbyś nie zauważyła. To tyle ci chciałem przekazać, dobranoc.- Po tych słowach wyszedł z pomieszczenia, a ja położyłam się i odpłynełam do krainy Morfeusza...
Sorka że tyle dialogów i mało akcji, ale jakoś tak wyszło.
FejmiJorUnicorm jak masz czas sprawdź błędy XD
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top