❝Anioł z deskorolką.❞
Koniec z tym, mam dość. Dłużej tak nie dam rady.
28 marca, na zewnątrz było już nieźle ciemniało jak na wieczór o tej porze roku. Opierający się o słup z oszklonym rozkładem jazdy chłopak uderzył w leżącą koło jego nóg puszkę po energetyku i jednym kopniakiem posłał ją pod oddalony o półtora metra kosz na śmieci. Po peronie rozległo się echo turlania aluminium po kostce brukowej i uderzenia w metalowy pojemniki. Gwałtowny ruch jaki wykonał sprawił, że deskorolka, którą trzymał pod pachą, omal nie spadła mu na ziemię. Przeklnął krótko i poprawił deskę, mocniej przyciskając ją przedramieniem do boku. Leniwie rozejrzał się naokoło. Wokół nie było żywego ducha, co niemal nie zdarzało się na stacjach podziemnych, szczególnie w tej części Okinawy.
To lepiej. Nikt nic mi nie powie.
Nie pojedzie na wiadukt.
Rozległ się oddalony ryk zbliżającego się pociągu. Kiedy zapalone światła wyłoniły się z ciemnego tunelu i ponownie rozbrzmiało trąbienie, tuż koło słupa, od jego drugiej strony, przemknęła burza krótkich, kasztanowych włosów, a ich właścicielka dopadła do przycisku otwierającego drzwi i wbiegła do środka, nie oglądając się za siebie.
Chłopak stał przez chwilę jak wmurowany, ale szybko naciągnął kaptur na głowę i wszedł powoli do wagonu. Prócz drugiej pasażerki, która teraz siedziała z telefonem przy uchu, nie było nikogo innego w przedziale, z daleka dostrzegł też pustkę w tym najbliższym po prawo, ale i w drugim na lewo od nich.
Usiadł tuż koło wyjścia, będąc oddalonym od dziewczyny na przynajmniej kilkanaście siedzeń. Ta była jednak zbyt pochłonięta nawiązywaniem połączenia, by w ogóle go zauważyć. Co nie było nowością, mało kto w ogóle zwracał na niego uwagę.
Pociąg ruszył, a nastolatek nie mając nic lepszego do roboty, popatrzył w stronę swojej towarzyszki podróży. Miała na sobie czarne spodnie, ciemny golf z narzuconą na ramiona kamizelką i buty na niewysokim obcasie. Ściska wolną ręką dużą, czarną torbę.
Brak mundurka. Studentka. Wywnioskował po szybkiej analizie. Że też w miał na to jeszcze jakąkolwiek energię.
Ciekawe na jakim jest kierunku. O tej godzinie powinna już dawno z nich wrócić. Chyba, że ma uczelnię na trasie z przesiadkami.
Główkował dalej, dopowiadają sobie kolejne wymyślne hipotezy na jej temat. Wymęczona przez wieczorne wykłady, nienauczona na któreś z kolei kolokwium, chce poinformować kogoś z rodziny lub partnera, że wraca do domu. Parsknął lekko pod nosem. Bądź co bądź, wstawianie przypadkowych, obcych ludzi w jakiś przykry scenariusz było już lepsze niż kolejne planowanie z którego końca wiaduktu lepiej rzucić się pod następny kursujący środek transportu publicznego.
Jego osobliwą zabawę przerwał jednak nowy dźwięk, który wybił się pomiędzy te, które słyszane były non stop. Był to szloch, który był na tyle wyraźny, że usłyszeć go można było pomimo nieustannego i równomiernego dudnienia kół o tory.
Zmęczony uśmieszek zniknął i chłopak nieco nachylił się w jej stronę, by mieć pewność, że się nie przesłyszał. Teraz już nie wymyślał następnych faktów. Skupił się, zadając sobie konkretne pytania. Kim była? Dlaczego płakała?
Czy również planowała to samo?
— Mów do mnie... — poprosiła gorzko. Wykrzywiła twarz, gdy wypowiadała te słowa, z oczu leciały jej ciurkiem coraz to nowsze łzy. Głos jej drżał. Sprawiała wrażenie, jakby niemal dławiła się wdychanym co rusz powietrzem. — Że mam wysiąść wcześniej... Że mam nie iść na ten wiadukt... Że muszę żyć... Albo czekaj na mnie na tym wcześniejszym przystanku i po mnie wejdź i zabierz... Pomóż mi, błagam—...
Zastygła na chwilę i oddaliła komórkę od ucha. Jasny ekran odbił się w szybie za jej plecami i oświetlił jej czerwoną i opuchniętą od płaczu twarz. Rozmówca się rozłączył.
Równocześnie pociąg zahamował, zatrzymując się na małej stacji. Za oknem w oddali można było dojrzeć niewielki, starszej daty wiadukt kolejowy koło zapuszczonego dworca. Pomimo zamknięcia, nie był on jednak nieuczęszczany, jednak nie jako przystanek w drodze, a jej koniec. Było to bowiem dalej aktualne miejsce aktów ostatecznej autoagresji. Co roku z którejś stronie wiaduktu skakało pod pociąg nawet pięć osób, a najświeższa wiadomość o udanym samobójstwie sprzed miesiąca mówiła o licealistce.
Też idzie na wiadukt? Z jakiej przyczyny? Przez studia? Jak wygląda ciało po zderzeniu się z pociągiem? Ponoć głowę tamtej nastolatki znaleziono kilka metrów dalej, prawie pod żywopłotem parku. Maszyniści zawsze mają w głowie myśl, że ktoś nagle wyskoczy im na tory?
Dziewczyna siedziała jak otumaniona, jedynie łzy zdawały się być nadal aktywne i żywe w całym jej organizmie, gdyż nawet na chwilę ich nie ubywało.
Nagle nad jej głową pojawiła się otwarta ręka. Naprzeciwko niej stanął chłopak, taszczący deskorolkę pod pachą. Spod kaptura wyłaniały się krótko przystrzyżone rude włosy i zmęczone oczy.
— Prosiłaś, żeby ktoś wysiadł z tobą na wcześniejszym przystanku. — powiedział.
Ruszyli zatem we dwójkę w przeciwnym kierunku, mając odjeżdżający pociąg i doczesne miejsce docelowe daleko za sobą.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top