•๑~ 8 ~๑•

Pov. Niemcy

Jeden punkt pokoju był dla mnie miejscem wyłącznie na kilka sekund, aby przejść do kolejnego. Kręcąc się po całym domu pakowałem i zbierałem się do spotkania z Polską. Nasze dwa pierwsze spotkania wypadły kiepsko i nie przyjemnie.. Ktoś ciągle wpychał się między nami, nie dając nam dłuższej chwili na zbliżenie się do siebie. Teraz wydawało się, że wszystkie znaki na niebie, a nawet sam Polska wskazywały, że tego dnia ja i mój ukochany zbliżamy się.. Może nie fizycznie, ale.. Zaprzyjaźnimy się i pokarze się mu z lepszej strony! Nie chce być postrzegany przez niego jako niezdarne niepotrafiące sobie poradzić dziecko. Jestem dorosłym facetem w końcu..

Z domu wybiegłem około godziny czwartej czterdzieści. Słońce kryło się jeszcze za horyzontem leniwie, wstając do góry, aby jak co dzień wypełniać swoją pracę. Zignorowałem dzisiejszego poranka każdy krok ostrożności i ukrycia się przede wszystkim przed Anglią. Myśli, że spotkam znów Polskę przejmowała lub niszczyła inne myśli. Trzeba jednak pamiętać, po co przede wszystkim to jest.. Chociaż nie zmienia to faktu, że dążę do odzyskania brata mogę zyskać jednocześnie dwie bliskie i najważniejsze w moim życiu osoby..

Po pierwszym i ostatnim rozejrzeniu się po lesie przeskoczyłem na drugą stronę muru. Zmęczony nadmiernym wysiłkiem chwilę oparłem się o cegły głęboko oddychając. Kogoś towarzystwo jednak wystarczająco nie pozwoliło mi nabrać odpowiedniej ilości powietrza.

- Młody spokojnie nie będę cię karać, jeśli się spóźniasz.. Chociaż karą można nazwać też to, że po prostu bym sobie poszedł, gdyby nie było cię na czas- Siedzący pod drzewem Polak wpatrywał się we mnie rozbawiony. Także się do niego uśmiechnąłem, wyczuwając w jego słowach ironię i nutkę żartu.. Ciągle zadowolony mężczyzna wbił swoje zęby w jabłko, które zajadał. Nasze oczy krzyżowały się ze sobą, utrzymując kontakt wzrokowy.

- Tak.. Tak..- Zaśmiałem się nerwowo, siadając nieopodal niego na starym, spróchniałym i obalonym drzewie.

- Weź sobie gryza- Odparł mężczyzna niespodziewanie, pojawiając się obok mnie i podając mi do ręki owoc, który wcześniej jadł.

Zmieszany powoli spojrzałem na niego. Wstydliwie przyjąłem jedzenie od niego. Oczywiście z grzeczności podziękowałem.. Kompletnie wstydliwa i gęsta atmosfera.. Wyluzuj trochę Niemcy..

- Cóż co do spotkań.. Myślę, że musimy je częściowo ograniczyć. Tak jak nad tobą mają kontrolę, tak nade mną też jest.. Nie łatwo mi szukać wymówek czemu zniknąłem na kilka godzin w ciągu dnia- Podzieliłem się z nim moimi obawami. Nie koniecznie chodzi tu wyłącznie o mnie.. Przede wszystkim chodzi o Polskę. Jeśli Anglia się dowie to szybko też dowie się Rosja, z którym wcześniej chociaż trochę współpracował syn Wielkiej Brytanii.

- Ta.. Jeśli ktokolwiek się dowie będzie po nas. Przynajmniej po naszej relacji- Odetchnął mniejszy.- Czuje, że błędem było przedstawiać cię moim towarzyszom. Ufam im, ale nie ufam torturom, którym często nas poddają, aby wyciągnąć z nas informacje.

- Ohh rozumiem..- Odparłem, kładąc rękę na ramieniu zakłopotany. Czuje się jak pierwsza kostka domina, która zapoczątkuje jakąś katastrofę poprzez spadek i poruszenie do dalszej drogi inne kostki..- Co się stanie, jeśli poznają prawdę.. że my dwaj.. no wiesz?

- Szczerze? Twoi uznają, że możesz spiskować, więc cię zamkną. Komuniści z moich terenów także uznają, że spiskuje i próbuje uciec lub wydostać się stąd dzięki twojej pomocy. Sam nie wiem, co jest gorsze..

- Bomba atomowa.. Jedyna rzecz, jaka może martwić Amerykę..- Mruczałem jakby do siebie, łącząc wszystkie fakty.- Rosjanie jej nie mają to tym bardziej może być stresujące dla nich, jeśli odkryją, że to akurat ja mam kontakt z kimś z tych terenów.

Moją dedukcję przerwał Polska, kładąc rękę na moich ustach. Celowo tak jak ostatnim razem przerwał mi mowę, wpatrując się we mnie z wyrzutami i gniewem w oczach. Wyglądał jakby nie chciał znać szczegółów moich myśli, którymi się z nim dzieliłem.. Pomimo tego ile znam Polskę w głębi mnie jest jakiś potrzeba mówię mu o wszystkim i ufania jego osobie.

- Nie powinieneś otwarcie mówić, że znasz się na tym.. Lub jakie kolwiek informacje masz w tej kwestii..- Wyszeptał, rozglądając się dookoła.- Niemcy oni będą chcieli to wykorzystać. Puki nie mają takiej broni boją się was i lepiej niech tak pozostanie..

Pomachałem energicznie głową na znak, że zrozumiałem wszystko. Palce Polski oderwały się od mojego ciała, pozwalając mi na wolną przestrzeń do dalszej dyskusji.

- Myślę, że nikt aż tak głupi nie jest, aby rozpoczynać wojnę, gdy dostaną dostęp do mechanizmu bomby.. Prawda..? Hah..

- Delikatna sprawa to jest.. Nikt nie wie, co może siedzieć w głowie tego wariata. Może to zabrzmi trochę egoistycznie i nie miło, ale lepiej, aby gryźli się za pośrednictwem innych, mniejszych krajów niż, aby wywołali wojnę światową, w której ucierpi więcej osób..- Oznajmił mężczyzna smutno.

Temat rozmowy widocznie dołował Polskę. Sam zaczynałem się czuć nie komfortowo i nerwowo. Tym bardziej, gdy dochodziło do mnie jak wiele mogę znaczyć, znając doskonale wiele dokumentów i mechanizmów związanych z budową i działaniem bomby atomowej.. Polska ma rację. Nie mogę się tym chwalić na lewo i prawo.. Zaczynam czuć trochę wyrzuty, że także podzieliłem się z tym z Polską.. W końcu skąd mam mieć gwarancję, że mogę mu jednak ufać..? Miłość nie przyćmieni jego charakteru, który z czasem będzie się wyłaniał i będzie lepiej widoczny dla mnie.

- W tym na pierwszy ogień pójdziesz ty.. i twoi przyjaciele..- Rzekłem powoli, zjeżdżając wzrokiem na Polena. Demon pokiwał głową na znak tak.

Starszy Polak po chwili wstał na proste nogi. Mój wzrok podążał za jego twarzą, którą odwrócił ode mnie. Chwilę znajdowaliśmy się w takiej ciszy. Nie potrzebnie sprowadzałem rozmowę na taki temat. Niespodziewanie Polska powiedział:

- Nie ma, co się dołować i martwić na zapas. Nikt nie wypowiedział wojny. Miejmy nadzieję, że Kacapy nigdy nie poznają przepisu na bombę.

Uśmiechnął się do mnie szeroko. Następnie machnął głową, dając znak, że idziemy. Jak na zawołanie wstałem na proste nogi. Znajdujący się w moim ręku owoc wyrzuciłem gdzieś w krzaki. Wraz z Polską zacząłem kierować się w wybraną stronę przez mężczyznę. Utrzymywał w tajemnicy, gdzie tak w zasadzie mnie zabiera. Nie było to żadne miejsce, gdzieś poblisko miasta, gdyż ciągle szliśmy lasem lub zagęszczonymi terenami. Polska naprawdę wziął sobie do serca, że nie możemy być uchwytni dla milicji.. Droga była całkiem spokojna i nie musieliśmy siłować się z dużymi lub kującymi roślinami. W zasadzie przed nami pojawiło się puste pole. Dokładniej była to łąka. Rosnące gdzieniegdzie kolorowe kwiaty przyciągały swoim wyglądem i atrakcyjnością nie tylko owady, ale także ludzi. Błyszczące się w promieniach świetlnych ich płatki korony chwaliły się i oczekiwały na zebranie do stworzenia pięknego bukietu. Wpatrywałem się w każdy rodzaj kwiatu, wyliczając w umyśle, jaki jeszcze kolor się tutaj nie znalazł.

Nieoczekiwanie Polak znajdujący się przede mną złapał za moją dłoń, chcąc skupić moją uwagę wyłącznie na sobie. Jego niewinny, szybki i skromy uśmiech wdarł się w moje serce, rozgrzewając mnie od środka. Zajęliśmy miejsce na trawie. Wręcz rzuciłem się na ziemię, czując ciepło nie tylko przez obecność Polski, ale także słońce, które wystarczająco się już wybudziło. Kochałem się wygrzewać na cieple.. Polen znalazł się centralnie obok mnie.

- To miejsce to moja mała tajemnica. Może nie do końca, tylko moja, bo znajomi też je znają- Rozpoczął rozmowę, spoglądając na czyste niebo.- Czasami urządzaliśmy sobie tutaj ogniska.. Znacznie bardziej to miejsce nadaje się do myślenia nad życiem.

- Jest piękne.. I ukryte w głębi lasu- Westchnąłem nadal, przeżywając atmosferę łąki. Polska parsknął śmiechem, słysząc moje dziwne zachowanie i słowa.

- Dziwnie to zabrzmi może, ale moim marzeniem jest tu się kochać z kimś. Jeszcze nikogo wyjątkowego nie spotkałem, abym mógł go obdarzyć tym cudem, robienia tego ze mną akurat tutaj- Spokojnym tonem głosu podzielił się ze mną swoimi myślami.

- Oh..- Uśmiechnąłem się dziwnie i niekontrolowanie.

Natychmiast poczułem na sobie wzrok Polski, probując udawać, że wcale jego marzenie nie wbiło mi się w głowę. Polska jest bardzo otwarty względne mnie, jeśli chodzi o sprawy seksualności.. To nie pierwszy raz, gdy rzuca na wiatr bez żadnego ostrzeżenia takie dwuznaczności.. Potrafił działać skutecznie na moją wyobraźnię.. Czułem się jak ostatni zbrodniarz i grzesznik, myśląc o tak brudnych rzeczach i na dodatek, wplątując w to Polskę.. Tak czyste i niewinne stworzenie.. Chociaż zaczynam mieć pewne wątpliwości, czy jego czystość i duża moralność wcale nie są przesiąknięte grzechem i zboczeniem..

- Myślisz, że najlepiej robić to w nocy czy w środku dnia? Chociaż wschód lub zachód słońca też nie jest taki zły..- Kontynuował swoją błyskotliwą myśl.

- Gdybym.. miał takie samo marzenie zdecydowanie wolałbym dzień.. znaczy wiesz.. Chciałabym móc w pełni oglądać piękno drugiej połówki.. I jednocześnie poza tym czuć go innymi zmysłami.. Słuchem, węchem, smakiem.. i dotykiem- Rozmarzyłem się nie spoglądając wcale na Polskę, a wpatrując się w niebo. Teraz nie wydawało się takie bezchmurne. Przed oczyma moimi znajdowała się biała chmurka kształtami, przypominając Polskę.. Dopiero pokrótce uświadomiłem sobie, że to tylko moja wyobraźnia..- Znaczy no.. Hah nie znam się na tym zbyt dobrze. Tak tylko uważam..

- Masz rację- Zgodził się ze mną Polak, który niespodziewanie usiadł koło mnie. Teraz znajdował się nade mną.- Osoba, którą się kocha chce się poczuć każdym zmysłem i każdą częścią ciała, a myśl zajmuje wyłącznie ta osoba. Może aż tak wcale nie obeznany w tych sprawach nie jesteś- Uśmiechnął się do mnie szeroko, patrząc wprost na moją płonącą twarz.

Jego uśmieszek i tajemnicze spojrzenie wywarło na mnie wrażenie.. Tak jakby ktoś nagle przyłączył mnie do maszyny, która może mnie porazić prądem. Tutaj jednak to Polska był tym urządzeniem, wysyłając swoim spojrzeniem impulsy, które przechodziły przez całe ciało ogromnym deszczem.. W końcu wszystko zatrzymywało się w brzuchu, dając wrażenie stada motyli.. Ciągle podsycał to uczucie, a ja z każdą sekundą czułem, że powoli jest to nie do zniesienia.. Wyczuwalne impulsy zmieniają się w fizyczną zmianę na moim ciele..

- Co do całej sprawy z odzyskaniem twojego brata- Niespodziewanie powiedział, ignorując wcześniejszy nasz dwuznaczny temat. Tak po prostu zeszedł z tak głupawego na bardzo poważny.- Chce ci pomóc Niemcy.. ale jednocześnie chce cię nauczyć, że droga jest trudna, a sukces.. Prawie zerowy. Istnieje możliwość, że z tych terenów.. Wyjdzie cały tylko jeden z was.

W trakcie wypowiadanych słów przez Polskę podniosłem się powoli do góry. Oparłem swoje ręce z tyłu, prostując się do siadu. Polak unikał kontaktu wzrokowego. Błądził wzrokiem, aby jednak w końcu na koniec wypowiedzi spojrzeć prosto w moją twarz.

- Spodziewam się, ale hej.. Wciąż mam nadzieję na coś lepszego. Trochę wiary i pozytywnego myślenia zawsze się przyda. Poza tym, mając przy sobie kogoś takiego jak ty ciężko nie sądzić, aby się nie miało udać- Odparłem z szerokim i czułym uśmiechem.

Polska pomimo moich oczekiwań, że zgodzi się ze mną i odwzajemni mój pozytywizm stał się bardziej ponury. Kompletnie przestał biegać wzrokiem wszędzie i jednocześnie zabrał go z mojej twarzy. Patrzył teraz gdzieś w dal na rozciągające się zielone pole jakby nie miło końca. Cisza z jego strony zaniepokoiła mnie. W tym przypadku była bardzo niezręczna i denerwująca. Brak odpowiedzi od Polski mógł znaczyć tylko jedno.. Kompletnie nie widział, jakichkolwiek szans na zwycięstwo. Jakimś jednak cudem chęć pomocy mi ciągnęła go, aby niby pomoc mi. Czy moja czułość, niewinność, strach i zagubienie miało wpływ na odpowiedź Polski..? Widział we mnie małego zagubione chłopca, który potrzebuje kogoś kto pociągnie go za rękę.. Polak jest jednak bezpośredni. Gdyby naprawdę tak było traktował by mnie bardziej dziecinnie i niepoważnie.

- Twój brat znajduje się prawdopodobnie pod samym skrzydłem ZSRR. Po wojnie trafił do niego zapewne z powodu swojego młodego wieku.. Wiesz potrzebował jakiegoś rodzica- Westchnął w końcu, odzywając się słowem.- Idealny sposób na indoktrynację małego i młodego umysłu.. Zabrał go do siebie, aby od razu zacząć wmawiać mu swoje poglądy..

- Sądzisz, że mógł mu całkowicie przyćmić widok na naszą rodzinę..? Przede wszystkim na mnie..?

- Sądzę, że tak. Nie na rękę byłoby Ruskim, gdyby za tobą też tęsknił i uważał cię za wspaniałego i dobrego brata- Oznajmił silnym wyrazem twarzy, a także bezuczuciowymi słowami.

Nie minęło wcale dużo czasu.. Naprawdę nie mógł o mnie zapomnieć.. Przecież.. To nie możliwe, aby mogli go tak długo psychologicznie podchodzić, aby sądził, że nie jestem kimś dobrym, a przede wszystkim kimś bliskim.. Z słów Polski rozumiem to tak, że ZSRR zamierzał zastąpić całkowicie rodzinę NRD, zaczynając od zapomnienia poprzedniej.

~~~~~~~~~~
Warto marzyć Polska i jeszcze lepiej spełniać te marzenia😇😇

Kremelka~

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top