°๑~ 24 ~๑°

Pov. Polska

~Noc przed ucieczka zza mur~


Przechadzając się po wolno żyjącym miasteczku pozbawionym koloru wpatrywałem się w ostatnie pozostałości kolorów w budynkach. Ludzie szarzy, brązowi, wysuszenii jakby z barw także spoglądali w budynki, ostatnie części miasta, które jako jedyne przetrwały i nie pozwoli na wchłonięcie ich naturalnej maści, jaką dawniej ludzie ich obdarowali. Długo stałem w miejscu, spoglądając w ten fenomen. Tak można byłoby to nazwać. Z czasem czułem się jak ten budynek jedyny, człowiek po tej stronie zawierający choć trochę barw, emocji i nadziei. Jednak też wysychałem jak kwiaty jesienią. Zrzucałem moje barwne płatki, pozostawiając brzydką zawiniętą bulwą.

Mój poranny spacer przerwał pisk opon, a także ciemność zasłaniająca mi widoki. Przede mną na ruchliwej, prostej drodze zatrzymało się auto bogato zdobione, a wciąż mało wyróżniające się. Ze środka wyskoczył młody Rosjanin, zbliżając się do mnie jakbyśmy byli umówieni. Spokojnie bez wszelkich wybuchów emocji spoglądałem na niego z uśmieszkiem. Doskonale zdawałem sobie sprawę, po co tu jest i co zaraz zrobi. Wcale nie opierałem się. Poczułem pchnięcie. Moje żebra uderzyły o metal auta tak samo, jak głowa, za którą Rusek teraz trzymał. Szarpał mną jak szmacianą zabawką. Otworzył po chwili drzwi, wpychając mnie do środka jakbym opierał mu się. Tak naprawdę byłem bezwładny. Pozwalałem mu zrobić z moim ciałem wszystko.

- Ah. Ostatnim razem byłeś delikatniejszy- Podsumowałem ironicznie, siedząc już grzecznie na tylnym czarnym skórzanym fotelu. Kierowca auta ruszył, a pasażer siedzący obok niego nawet nie raczył mi odpowiedzieć.- Porwanie w biały dzień. Naprawdę kochacie, wzbudzać panikę wśród społeczności, która już wystarczająco jest przerażona. Ciekawe kto ma na tyle głupie pomysły. Ty czy twój kochany tatuś hm~?

- Zamilcz- Szybko i krótko rzekł.

- Kiedyś błagałeś na kolanach, abym jęczał dla ciebie. Szybko zmieniasz zdanie- Parsknąłem, spoglądając na jego poddenerwowany wyraz twarzy. Wystarczy zazwyczaj jedno słowo, aby wprowadzić go z równowagi. Nigdy wcześniej nie spotkałem faceta z tak wysokim ego, który cały czas chciał się chlubić i pokazywać, co krok, że jest niesamowity. Jakie kolwiek wytknięcie jego jednej, malutkiej, niekrzywdzącej nikogo wady od razu obrażał się i przybierał pozycję do boju, aby walczyć o swój idealizm. Rosja jednak to też zwykły człowiek z uczuciami. Wszystkie jego negatywne cechy, przede wszystkim popisywanie się i szukanie uwagi, wiążą się z jego brakiem odwzajemnionej miłość ze strony ojca. Ciągła rywalizacja z innymi o pierwszeństwo do własnego ojca sprowadziła go do takiego stanu. Stał się zombie albo zwykłym ciałem pozbawionym duszy, gdyż zdążył ją sprzedać szatanowi.

Rosja wraz z milicjantem wypakowali mnie z auta. Wciąż byli agresywni, popychali i uderzali mną o ściany, udając, że jestem wielce niebezpiecznym zwierzęciem, gdy tak naprawdę zachowywałem się potulnie i ulegle. Posadzono mnie na krześle, do którego następnie przywiązano. Nogi razem, a potem do nóżki krzesła, dłonie oddzielnie do każdego oparcia po bokach. Zabezpieczenie było niechlujne, bo i tak chwilowe. Bez problemu mogłem jednak przebić się przez sznur moimi pazurami, niszcząc im ich całą zasadzkę. Stanęli naprzeciwko mnie, patrząc uradowani jednak na swoją pracą. Grzecznie patrzyłem na nich, próbując jakoś udawać wystraszonego, ale zbierało mi się cały czas na śmiech, który witał już w postaci uśmiechu na twarzy.

- Na tyle wystarczy. Możesz zostawić nas samych i daj znać reszcie- Tymi słowami Rosjanin odprawił swojego podwładnego.

I zniknął, jak tego zarządził syn władcy. Ledwo zdążyłem złapać okiem jego ucieczkę. Tak jakby rozpłynął się w powietrzu, jak duch. Teraz byłem tylko on i ja. Jak bywało wiele razy. Ciągłe porywania mnie, torturowania, przesłuchiwania lub więzienia stawały się nudną codziennością. Kacap szczególnie upodobał sobie moją osobą ciągle walcząc o moje względy, tajemnice lub upodobania w mężczyznach w łóżku. Jednocześnie z góry udawał i podlizywać się ojcu, twierdząc, że jestem najbardziej niebezpiecznym z całego grona podbitych krai i tak ważne jest ciągle karanie mnie za nic. Dlatego też lubiłem nazywać nasze spotkania zwykłym Wysokiem na kawę i ciasteczka.

- Co dziś dobrego w menu mnie powita?- Spytałem, szczerząc się do niego szczerym uśmiechem, który chętnie bawił się na mojej twarzy.

Mężczyzna obszedł mnie dookoła, przyglądając mi się jak lew na zwierzę, które właśnie zamierzał upolować. Mogłem się czuć jednak gorzej niż zwykła ofiara drapieżnika. W naturze zwierzęta nie bawią się długo ofiarą. Szybko mordują i zjadają żywcem. Tutaj było na odwrót dlatego czułem się gorzej niż zwykła ofiara lwa. Byłem ofiarą złamanego serca Rosjanina.

- Ostatnim razem nie byłeś na tyle wygadany i aż tak w dobrym humorze- Odetchnął, zajmując w końcu miejsce. Stanął przede mną, chowając ręce do tyłu.- Ah nie! No kto by zapomniał jak bardzo chwaliłeś się co zamierzasz zrobić Niemieckiemu psu. Uraczyć go takim niesamowitym przeżyciem- Pochylił się niespodziewanie nade mną, uwalniając z uścisku swoją dłoń. Chwycił dwoma palcami moje policzki, ściskając je mocno ku sobie. Uśmiech z mojej twarzy przeszedł na jego, a moja pewność siebie zmalała tak niespodziewanie, jak niespodziewanie Rosja rozpoczął temat Niemiec. Lekki stres przeleciał przez ciało, a w mózgu wywołał komunikat ,,coś jest nie tak".- Myślałeś, że aż tak bardzo mnie to zdenerwuje? Tak naprawdę mam cię gdzieś i nie tknę cię po tym jak tknął cię ten Szwab.

Rzucił moją głowę na bok, prychając głośno. Odszedł powoli, a w pokoju rozbrzmiał stukot jego butów na lekkim obcasie.

- Cóż za niesamowita pewność siebie i zrzeknięcie się mojego ciała. Zdajesz sobie dobrze sprawę, co odrzucasz?- Mruknąłem, udając obrażonego za taką zniewagę. W głębi duszy panikowałem, a płaszcz mojej udawanej pewności siebie, o której była mowa był dziurawy. Raz, dwa wystarczy komuniście rozpruć go całego.

- Twoje ciało straciło wartość jak tylko Niemiec pozostawił na tobie ślady swoich ust i tej suchej okropnej skóry. Bleh!- Warknął, podchodząc do końca pokoju. Znajdowały się tam drzwi, za których klamkę złapał.- Dobrze zdajemy sobie sprawę, że jak bardzo obmacał cię po ciele tak po twoim umyśle nie był w stanie, a to dla nas żyła złota...~

Drzwi uchylili się, a przez nie przedarł się kolejny większy i groźniejszy stwór. Sam w swojej postaci pan i władca tego terroru, nienawiści, rozpaczy- ZSRR. Zacisnąłem zęby tak samo, jak brwi poddenerwowany. Obecność tej dwójki w tym samym pokoju nigdy nie znaczyła nic dobrego. Rosja to i tak był dla mnie zawsze przeżytek, ale jego ojciec.. Tak jak o ile mógłbym rzucić się na jego zidiociałego syna i bez problemu go zamordować gołymi rękoma nie byłem w stanie tego zrobić z królem tego bajzelu. Lata wojen, ćwiczeń go przygotowały na takie okoliczności. Pomijając fakt, że stoczył wiele walk jeden na jeden z najlepszym przyjacielem, a jednocześnie najgorszym swoim wrogiem- Trzecią Rzeszą.

- Oh PRL dobrze mi cię widzieć i słyszeć- Jego niski, przepity głos dotarł do moich uszu, krzywdząc je natychmiast. Nienawidziłem tego dźwięku..- A może jednak powinienem zwracać się do ciebie Litwa?

- Słabe zagrywki..- Wysyczałem sam do siebie, marszcząc znowu brwi oraz oczy.

- Naprawdę ciężko spamiętać te wasze wszystkie imiona jak tylu już was przeszło przez moje ręce- Odetchnął, zbliżając się do bez przerwy. Niespodziewanie zatrzymał się, chwytając dłonią za sporą ilość moich włosów ciągnąć przy tym za nie, a jednocześnie, podnosząc wysoko moją głowę. Zacisnąłem zęby z bólu i po prostu spojrzałem prosto w jego twarz.- Przynajmniej za każdym razem ta sama twarzyczka. Każda mała kopia matki.

Wyrwałem się, tracąc przy tym kilka włosów, a także czując ogromny ból z tym związany. Już wolałem cierpieć niż być trzymanym przez te brudne łapy czerwonego komunisty. Mężczyzna nie zareagował złością wręcz przeciwnie rozbawiło go to, a jego krótki, ale bardzo główny śmiech rozbrzmiał na całe pomieszczenie. Wpatrywałem się w jego jak w idiotę, a jego syn jak na szaleńca. Nie wiele łączyło mnie i Rosję, ale była jedna kwestia, której pragnęliśmy oboje. Chcieliśmy w końcu pozbawić władzy, wysokiego stanowiska ZSRR. Rosja krzywdzony był przez ojca non stop tak samo, jak jego ofiary, a ja byłem jedną z nich.. Nigdy jednak nie doszłoby do naszego połączenia sił. Nie wyobrażam sobie mordu na kim kolwiek, a co dopiero pogodzenia się i podania dłoni rodzonemu synowi tego kacapa.

- Plotki się szybko rozniosły, zapewne zdajesz sobie sprawę, jak wiele teraz nagle znaczysz w opinii publicznej. Codziennie dostaje skarżenia, że stajesz się maskotką jakichś ugrupowań, które chcą mojej zagłady. Już nie wiem, kto jest głupszy. Oni, którzy myślą, że co kolwiek znaczą więcej niż nie jeden karaluch czy ty, który myśli, że wolno mu na tak wiele- Powiedział, próbując zgrywać poważnego. Ukrywał jednak ledwo swój zachwyt i uśmieszek.- Nie możemy zapominać, że nie mamy do czynienia z jakiś pierwszym lepszym idiotom. Jesteś mądrym chłopcem Polsko. Wychowany przez mądrego ojca, matkę. Wychowany przez życie, które nie jeden raz dawało w kość. Wiesz jak chwytać się okazji, która zwiastuje lepsze jutro. To oczywiste, że twoim najlepszym przyjacielem stał się Niemcy. Lepszego znajomego nie mogłeś sobie znaleźć.

Szybko przerwał, śmiejąc się krótko. Jego zachwyt i entuzjazm zawitał w końcu na powierzchni jego ciała. Zbliżał się już powoli do sedna swojego nudnego i monotonnego gadania. Z każdym kolejnym słowem głosy w głowie podsuwały mi kolejne myśli i przemyślenia. Ci dwaj nie są wcale tacy sprytni i na pewno nie wymyślili żadnego trudnego i skomplikowanego planu. Wręcz przeciwnie nie mogli zrobić nic zagrażającemu wybuchu kolejnej wojny. Od razu byłyby na przegranej pozycji bez bomby. No właśnie..

- Oh jesteście tak idealnie dobrani. On sierota, ty sierota. On skrzywdzony przez wielkich panów z góry, ty skrzywdzony przez panów z góry. On całkiem bystry i mądry, ty naprawdę inteligenty. Byliście sobie pisani jak prawdziwy zakochani z baśń. Serce mi się roztapia, gdy myślę o waszej miłości- Teatralnie westchnął pod koniec, bawiąc się świetnie moim kosztem i wyśmiewając przy tym moją "przyjaźń" z niemiecką jaszczurką.- Jednak to ty jesteś bardziej podstępny niż Niemcowi się wydaje. Wiesz jak podchodzić ludzi. Nauczyłem cię tego sam. Codzienne życie w klatce sprowadza ludzi do bycia zimnymi egoistami. Bohaterzy nie istnieją. To ludzie, którzy chcą po prostu rozgłosu i chwały. Wciąż bardzo egoistyczni jak każda inna jednostka.

- Gadasz od czapy. Powiedz wprost, o co ci chodzi. Nie zgrywaj wielkiego filozofa, rozwodząc się nad psychologią społeczną jakbyś nagle przez swoje działo wprowadził coś całkiem nowego w świat psychologi. Niesamowity z ciebie na prawdę znawca i lekarz od siedmiu boleści- Warknąłem szczerze, mając dość jego ciężkiego głosu. Cały czas ranił moje uszy, które tylko krzyczały stop.

- Chce po prostu dłużej nacieszyć się twoją miną, przemyśleniami w twojej głowie na temat tego, co zrobiłeś.. ahh jakie to rozkoszne. Patrząc jak bardzo próbujesz uciec od tego, że nie jesteś złym człowiekiem, a tak naprawdę jesteś. Jesteśmy prawie tacy sami. Mógłbym cię uściskać i ucałować jak własnego syna Polaczku- Zachichotał w końcu, biorąc się w garść. Spojrzawszy na swojego syna gestem ręki wskazał mu, aby zbliżył się do naszej dwójki.

Rosjanin zachowujący zimny wyraz twarzy spoglądał na mnie kątem oka. Cały czas starał się jednak utrzymywać kontakt wzrokowy wyłącznie ze swoim ojcem. Rozkoszą jednak dla niego samego było patrzenie na mój gniew i rozpacz. W tej rodzinie tak już było.. Z ręki do ręki zostało przetransportowane zdjęcie, które także mi było dane po chwili poznać. Obrazek przestawiał mężczyznę, bliskiego mi i to bardzo. Niemiec. Ten zwykły chłopiec, który wywrócił całym moim światem do góry nogami. Teraz patrzył na mnie w postaci zdjęcia wciąż tym szerokim rozkosznym uśmieszkiem..

- Zdążyliście się poznać prawda? Niemcy to naprawdę przemiły chłopak.. Zapewne jest tak samo wspaniały, jak jego brat, którego dano mi pod opiekę.. No po prostu dwa małe aniołki- Zachwycał się ZSRR, machając przede mną fotografią, abym miał pewność, że Zachodni cały czas na mnie patrzy.- Przedtem sądziłem, że mi wcale jego znajomość nie jest do niczego potrzebna. Wręcz myślałem, że poznanie go groziłoby dla mnie katastrofą. Ten świat jednak bywa tak łaskawy i nie spodziewamy się. Wiesz jakie zaskoczenie było dla mnie, gdy dowiedziałem się, że Niemcy jest obdarowany nadludzką inteligencją i na dodatek odpowiada za obmyślenie budowy bomby atomowej? Taki skarb przebiegł mi koło nosa..!

- Nie tkniesz go nawet jednym palcem.. To ONI mają Niemca, to ONI mają bombę atomową. Jaki kolwiek ruch w jego stronę możesz się pożegnać z tym wszystkim, co mamy właśnie dookoła- Warknąłem, nie mogąc powstrzymać już mojej burzy wewnątrz.

- To zbyt oczywiste rzucać się tak po prostu w paszczę lwa. Mam od takich rzeczy ludzi- Szeroki, diabelski uśmiech rozszerzył się na całej jego twarzy, prezentując lśniące kły i zęby.- Dla dobra świata góra z zachodu i my po prostu udajemy, że wasza znajomość nie przeszkadza nam. Jendocześnie, gdyby ktoś tknął ciebie stamtąd ja ruszyłbym, a gdybym ja tknął Niemcy oni pierwsi by ruszyli. To jak gra w szachy, ale bardziej żywa i groźniejsza. Każdy ruch musi być przemyślany i trzeba znać perspektywę wrogą. Trzeba korzystać z każdego pionka na planszy- Poklepał mnie po policzku, nie zabierając jednak po tym dłoni. Chwycił nią moją twarz, pieszcząc ją przy tym swoim brudnym kciukiem.- To ty jesteś moim kluczem do wygrania tej partyjki.

- Chyba nigdy nie grałeś w szachy. Spodziewać się można, jeśli wykazujesz się taką głupotą- Parsknąłem. Szybko jednak pożałowałem słów w postaci soczystego uderzenia w mój policzek, który wcześniej gładzony był kciukiem. Teraz pozostawał na nim ślad bólu, jaki podarował mi starszy mężczyzna. Przyjąłem to ze stoickim spokojem, spoglądając na niego obojętnie.- Nie zrobię tego czego chcesz ode mnie. Niemcy też nie jest na tyle głupi, aby nie zauważył, że okradnie go z jego pracy. Góra z zachodu dowie się natychmiast i zareaguje.

- Oh jak ty bardzo martwisz się o moje życie.. Taki kochany, zawsze empatyczny. Działający dla ogółu i dobra innych! Ty nie boisz się wojny, ty boisz się złego czynu z twojej strony.

Ból z policzka wydawał się znacznie większy, niż gdy mężczyzna mnie uderzył. Piętnowały go tylko jego kolejne słowa, które jak niby ostrze dźgały moją skórę na twarzy. Jestem idealistą, który zaciekle trzyma się swoich zasad. Każde potknięcie jest nie do przyjęcia.. Moja kreacja, jaką przyjąłem, nie dopuszczała krzywdy na innych, wykorzystywaniu innych.. Zawsze to ja dbałem o dobro wspólne i nie zważałem na siebie, jeśli coś mnie bolało. Liczył się ogół. Nie mógłbym wykorzystać Niemcy tak perfidnie.. Jednak nigdy nie zrobiłem tego wprost, ale robiłem nadmiernie inaczej..

- Już zdążyłeś wykorzystać Niemcy do swoich celi. Jedno wykorzystanie tam czy tu.. Kto by na to zwracał uwagę?- Zaśmiałem się głośno, patrząc na moją żałosną postawę.- Oh no proszę.. Biedny Niemiec zakochał się w tobie. Ojeju naprawdę musiało mu zależeć i chciał wypaść jak najlepiej przy tobie w waszym pierwszym razie. Ciekawe jakby poczuł się, gdyby zrozumiał, że każdy człowiek ma potrzeby. Czy picie, jedzenie, czy też te seksualne. A wcale to nie łączy się z uczuciami tylko z przymusem, jaki wysyła ciało do mózgu i oczekuje tego. Bez względu na emocje.. Jak długo chciałeś sam siebie oszukiwać, że robisz coś dobrego? Ah no tak. Tak długo sam siebie okłamywałeś wmawiając sobie, że to nic takiego. Tobie i jemu jest dobrze. On jest zadowolony, gdyż uważa się za kogoś więcej dla ciebie, a ty, ponieważ masz chwilę na rozładowanie napięcia seksualnego.

Oddech spowalniał, co każdą sekundę jego mowy. Czułem jakby wdychanie powietrza było cięższe niż wcześniej i z trudem dawałem radę nabrać je do płuc. Obciążało mnie do takiego stanu, że sądziłem, że zaraz stracę przytomność. Wszystko to jednak było wyłącznie iluzją mojego umysłu, który nie dawał sobie rady z przyjęciem prawdy od czerwonego wroga. Wypierałem od siebie wszystko, co złe. Moje ideały nie pozwalały dostać się tak okrutnej prawdzie do środka. Nie mogę kochać, i tak naprawdę nie umiem.. Nigdy nie zrobiłem nic złego..

- Relacje między nami są jasne. Nie potrzebujemy osoby trzeciej do naszych kontekstów, więc nie uważam, że jesteś upoważniony do wpychania się- Odparłem spokojnie z uśmiechem na twarzy.- Nie wykorzystam niestety Niemca, bo nie będzie to możliwe. Nawet jeśli miałbym to, co dostałbym w zamian?

- Życie? Czy to aż tak mało istotne i niewarte tego wszystkiego? Twoja piękna blada, anielska buźka? Niemcy ją lubi bardzo prawda? A może twoja szyja? Wygląda całkiem smacznie.. Nie wspominając już nawet o twoich kształtach ciała. Znam ni wielu facetów, którzy zainteresowaliby się wystarczająco tobą, ale myślę, że wolałbyś być chroniony przed nimi.

Moje oczy ogarniały płomienie. Zdrada w stronę bliskiego mi przyjaciela na dodatek za marną nagrodę. Są na tyle głupi, sądząc, że nie wykiwam ich lub kompletnie zignoruje zadanie. Ciężko to nawet nazwać zadaniem.. Naprawdę są bardzo rozkapryszeni w kwestii bomby atomowej. Jednocześnie Niemcy też nie jest głupi. Nie chce go stracić przez taką głupotę jak trzymanie się z czerwonymi.. Nie po tak długiej znajomości i po tym, co przeszliśmy.

- Twoja mina jest dla mnie tajemnicą- Mruknął smutno wyższy demon.- Może powinienem zaproponować coś innego? Już jako mały szkrab krzyczałeś, że chcesz zobaczyć swojego brata. Tak on żyje, wcale nie umarł. My Słowianie jesteśmy na tyle wytrwali i silni, że chłód, czy głód syberyjski nie są w stanie pozbawić nas życia i walki ducha. Jest naprawdę wspaniałym pracownikiem.. Chciałbyś się z nim skontaktować prawda? Może lepiej, abym sprowadził go tutaj hm?

Oczy rozszerzyły się wraz ze źrenicami. Nagle pustka w głowie. Obrazy, bluźnierstwa rzucane w stronę komucha zniknęły. Wzrok powędrował momentalnie na jego twarz, szukając nadziei.

~Akrualny wieczór~

Całe towarzystwo spojrzało na mnie zszokowane. Grzecznie siedziałem, zajadając się słodką bułką i popijając herbatą. Niemcy kompulsywne wbijał swój wzrok we mnie, oczekując wyjaśnienia. Nie czułem, abym musiał coś więcej mówić. Prosta informacja dotarła do nich, więc rozumieli mnie dlatego tak cicho siedzieli. Jaszczur nie potrzebnie panikował w myślach i na twarzy.

- Słucham?- Wykrztusił Austriak, który cały wieczór był dla mnie sceptyczny. Spojrzałem na niego kontem oka. W jego wzorku widniał chłód, a między nami stanął ogromny mur. Już wcześniej już znacznie uprzedzony do mnie dzielił nas grubą kreską. Teraz jednak kreska przybrała kształtów ogromnego murowanego muru wyrwanego z głębokich warstw Syberii.- Szwajcario Uważam, że po tej informacji powinieneś wyprosić gości..

- To niegrzeczne. Mówić jedno, a potem robić coś całkiem przeciwnego- Dogryzłem mu. Doskonale znam panujące zasady kultury. Nie zamierzam tak łatwo się poddać i ulec temu wścibskiemu Germanowi.

- Austrio nie panikuj..- Odparł Szwajcar. Uśmiechnął się następnie do mnie delikatnie.- Brzmi to naprawdę niesamowicie.. Przepraszam, że się tak wpycham i zachwycam, ale.. Jak tam się żyje?

- Szwajcario!- Krzyknął Niemcy spanikowany. Cała jego twarz aż płonęła ze strachu. Spojrzałem na niego krótko. Aby go uspokoić i Jednocześnie wyprosić grzecznie z dyskusji ułożyłem dłoń na jego udzie, wodząc nią wzdłuż jego nogi. Niekiedy zjeżdżałem palcami w jego wewnętrzną stronę. To na tyle zajęło umysł Niemcowi, że kompletnie uciekł z rozmowy.

- Jest tam całkowicie inaczej niż uważacie. Niestety muszę tam wrócić, ucieczka jest niemożliwa. Tym bardziej że Ameryka i ZSRR utrzymują relacje bliskie, jeśli wiecie, o co mi chodzi.. Gdybym został wydaliby mnie czym prędzej do czerwonych, a oni zajęli się mną w okropny sposób. Cóż żyjemy w strachu i jesteśmy non stop terryzowani. Ludzie są tam niegroźni. Nikt by się nie ważył was zabić lub obrazić. Tym bardziej ubrani tak. Bieda to podstawa ludzi tam żyjących. Gdyby zobaczyli kogoś tak ubranego oddaliby wszystko, ale tylko po to, abyście ich nie skrzywdzili. Jesteśmy wykształceni i mamy prawo do nauki jednak żyjemy w nieświadomości. Wmawiają nam informacje, które mają popierać komunizm. Indoktrynacja na wysokim poziomie.. Nie wspomnę nawet o cenzurze, które obejmuje wszystko. Narysowanie w złym świetle wodza- więzienie. Napisanie, że komunizm jest zły- więzienie. Pisanie o tym, że władza wprowadza innych do więzienia- więzienie. To tylko kilka małych zasad życia tam.

- Oh.. Nigdy tak na to nie patrzyłem- Mruknął Szwajcaria.- Przepraszam nie wiem jak mam zbytnio reagować. Nigdy w życiu nie czułem nad sobą jakiejś twardej ręki.. Myliłem się, co do wiedzy na temat tamtej strony, bo zawsze czułem, że świat jest sprawiedliwy i chociaż trochę dobry..

- Szwajcario.. Myślę, że na dziś wystarczy.. Pójdziemy się z Polską położyć- Rzekł Niemiec, chwytając moją dłoń i zrzucając ją z mojej nogi. Jego pewność siebie zaciekawiła mnie, więc nie sprzeciwiał się. Gdy dostaliśmy znak od Szwajcarii ruszyliśmy z Niemcem w stron naszego pokoju na tę noc.

Cisza niebezpiecznie dotykała naszych uszu. Dobrze wiedziałem, że to tylko cisza przed burzą, a gdy tylko dojdziemy do pomieszczenia Niemiec, a wraz z nim w tym samym momencie wypali się Austria. Z delikatnym uśmiechem na twarzy kroczyłem przez korytarz, wyliczając tylko sekundy, w których usłyszę najazd zakochanego.

Otworzyłem drzwi, wpuszczając pierwszego Niemca, który groźnym spojrzeniem już rozpoczął swój atak na mnie. Kroczyłem za nim, zamykając szybko drzwi za sobą w tym samym momencie, słysząc jak mężczyzna otwiera usta.

- Zwariowałeś Polen?! Nikt nie miał się dowiedzieć, że tutaj jesteś.. Zawiadomią od razu kogoś z góry i Bóg wie, co się stanie..- Warknąłem szeptem, stykając się ze mną nosem, a także czołem.

- dobrze im z oczu patrzeć, więc ufam tej dwójce- Uśmiechnąłem się szeroko, przybliżając się jeszcze bardziej do zachodniego.- Daj spokój Niemcy to dosyć zabawne tak się bawić i patrzeć jak inni reagują złością. Poza tym nikt mi ani tobie nie zrobi nic złego. Niby jesteśmy bezbronni, ale mamy pewnego rodzaju przywileje. Nigdy się tak świetnie nie bawiłem i czułem tyle wolności..- Szepnąłem także, rzucając się na jego szyję, a jednocześnie kompletnie, zabierając przestrzeń między nami.- A jedna osoba, której mogę dziękować za tak miłe spędzony dzień jesteś ty.

- Polen..- Rzekł cicho, spoglądając w bok wystarczająco przygnieciony moją bliskością, a także komplementem. Zagwarantował mi chwile wolności choć raz w życiu.. Gwarantuje mi zawsze satysfakcję z oglądania jego zawstydzenia. Gwarantuje mi przyjemnie spędzone chwile w naszych ramionach. Moje słowo krytyki, ruch dłoni wystarczy, abym przejął nad nią całkowitą kontrolę. Niemcy gwarantuje mi poczucie bycia kimś większym i lepszym od innych.. Pozwala mi czuć choć raz w życiu dominację nad kimś, a także władze..

~~~~~~~~
Hdhsbsisbisnsisnsk

Kremelka~

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top