15. Pamięć
Człowiek żyje tak długo, jak trwa pamięć o nim.
***
-Boję się Victor.- Szepnął po chwili Yuuri, kiedy skończył kroić warzywa. Victor, który aktualnie siedział w salonie, czytając sobie kolejną książkę, podniósł głowę i spojrzał na ukochanego.
-Coś mówiłeś kochanie?- Zapytał się mężczyzna, będąc niepewny czy Japończyk coś powiedział.
-Boję się Victor.- Powtórzył tym razem głośniej Katsuki, na co jasnowłosy smutnie westchnął. Wstał od sofy i podszedł do swojego ukochanego. Objął go delikatnie i pocałował go w czubek głowy, następnie pogłaskał po jego ciemnej czuprynie.
-Ja też się boję Yuuri.- Szepnął cicho i przycisnął do siebie młodego łyżwiarza, który przestał kroić warzywa. Odłożył nóż i odwrócił się w stronę Nikiforova, przy tym podnosząc wzrok na twarz Rosjanina.
-Chcę być z tobą na zawsze... Do końca swych dni... Nie chcę by mi ciebie odebrali.- Powiedział drżącym głosem i z łzami w oczach.- Czemu oni nie mogą zaakceptować tego, że jesteśmy razem?- Dopytywał się dalej piskliwym głosikiem. Platynowłosy słuchał swojego partnera w ciszy, nie przerywał nie komentował, chciał by chłopak wyrzucił to z siebie co czuje. Ta niepewność trwała już trzy dni, Anabella nie pojawiła się od tego czasu. Pewnie próbuje ich jakoś przekonać, co opóźnia ich przybycie.- Myślał, wtedy mężczyzna po tym jak anielica odeszła. Jak mi się nie uda ich przekonać, to postaram się chociaż opóźnić ich przybycie.- Te słowa kobiety wciąż krążyły mu po głowie. Co jeśli ci anioły z wyższej hierarchii nie przekonają słowa anielicy? Czy wtedy odbiorą mu Yuuriego i zrobią mu krzywdę? Na jak długo ich rozdzielą? Nie potrafił odpowiedzieć na te pytanie jednoznacznie, a kolejne z każdym dniem się pojawiają. Coraz bardziej go to martwiło, a stan jego ukochanego tylko to pogłębiało. Mimo tego był cierpliwy i starał się nie dołować jeszcze go bardziej. Niczego sobie on nie był winien, to ja sprowadziłem kłopoty, więc to ja powinienem ponieść większe konsekwencje.- Myślał mężczyzna, nie mówił mu tego, bo znał doskonale chłopaka. Od razu zaczął by zaprzeczać jego słowom. Zrobię wszystko by cię ochronić.- Tylko taki cel w tamtym momencie był dla niego najważniejszy. Kiedy młody łyżwiarz skończył lamentować, mężczyzna przytulił go i szeptał ciepłe słówka.
Smutek ogarniał go na sam widok rozżalonego Yuuriego, który chciał mu jak najbardziej pomóc, ale obaj wiedzieli doskonale, że to nie było możliwe.
-Już Yuuri- pocałował delikatnie w czubek głowy bruneta- spokojnie... Póki co nie zamartwiaj się tym dobrze? Hej...- Pogłaskał go po policzku.- Zanim oni przyjdą, minie sporo czasu. Na górze czas wolniej idzie niż tutaj, więc równie dobrze mogą przyjść za miesiąc.- Próbował go pocieszać mimo tego. Katsuki pociągnął nosem i spojrzał ponownie na twarz Rosjanina.
-Co chcesz przez to mi powiedzieć?- Zapytał się po wątpliwym głosem.
-To, że równie mogą przyjść za kilka dni, tygodni, miesięcy czy nawet też lata. Więc proszę nie smuć mi się- otarł łzy z jego policzka- i korzystajmy z tego czasu jak najlepiej póki go mamy.- Uśmiechnął się pokrzepiająca Victor, na co chłopak od razu delikatnie się uśmiechnął. Za nim się zorientował, jego wargi znalazły się już na ustach Rosjanina. Ten zaś przyjął to zadowolonym mruknięciem, przymknął powieki i odwzajemnił pocałunek ukochanego, przy tym przybliżając do siebie ukochanego Japończyka. Każdy pocałunek był przepełniony głęboką miłością i namiętnością. Żaden z nich nie próbował przerywać, dopóki nie zabrakło im powietrza. Jasnowłosy pogłaskał po policzku młodego łyżwiarza i spojrzał na zarumienioną słodką twarzyczkę Yuuriego.
-Tak bardzo cię kocham Victor... I tak bardzo boję się o ciebie.- Mruknął smutno, wtulając się w zagłębienie szyi platynowłosego.
-Ja ciebie też kocham- pocałował w czółko chłopaka- i wiem o tym doskonale.- Odgarnął ciemną grzywkę łyżwiarza, by spojrzeć dokładnie w jego czekoladowe tęczówki.- Powinieneś trochę odpocząć.- Stwierdził mężczyzna, widząc wyraźne zmęczenie na twarzy ukochanego.
-W jaki sposób? Nie chcę spać, zapewne będę miał koszmary...- Mruknął żałośnie Japończyk.
-Może pojeździsz na łyżwach?- Zaproponował mężczyzna, na co chłopak uniósł brew.
-Ale przecież miałem się tam nie pojawić, dopóki to się nie skończy...- Stwierdził, na co starszy łyżwiarz pokręcił głową.
-A kto powiedział, że masz w ogóle nie jeździć? Po prostu masz na razie nie przychodzić na treningi u Yakova. Wieczorem go nie spotkasz, lodowisko będzie tylko dla ciebie.- Uśmiechnął się ciepło jasnowłosy i pogłaskał po głowie Japończyka.- To jak?- Spytał się.
-Tylko daj mi skończyć i zjeść sałatkę.- Powiedział krótko Katsuki i wrócił do poprzedniej czynności.
***
Ulice Petersburga dawno były już pogrążone w mroku, tylko lampy uliczne rozświetlały okolice miasta. Mimo późnej pory, wciąż wielu ludzi krążyło po mieście, wracając z zakupów, czy też z pracy. Mimo tego, że był to koniec Marca, powietrze było bardzo chłodne. Yuuri ubrał się bardzo ciepło, ze względu na niską temperaturę. Wciąż nie mógł przyzwyczaić się do klimatu mroźnej Rosji. W tym czasie, kiedy w Japonii ludzie normalnie łażą sobie w bluzach, czy też w samych t-shirtach, Japończyk zmuszony był chodzić w kurtce zimowej.
Victora jednak nie ruszało to, mimo, że temperatura była równa trzy stopnie Celsjusza. Był przyzwyczajony do tego, plus jego anielskie mocy tylko to wzmacniały. Chłopak mocno mu to zazdrościł.
-Ty chyba normalnie byś mieszkał na Antarktydzie.- Mruknął cicho, chłopak chowając twarz w materiał szalika. Z jego ust poleciały kłęby pary, co tylko wyrazie potwierdziło jaki chłód panował w mieście. Mężczyzna zaśmiał się na to stwierdzenie.
-Oj tam przesadzasz. Jestem aniołem, więc muszę być przystosowany do takich warunków.
-I bez tego chodziłbyś teraz normalnie tylko w cienkiej kurtce.- Parsknął na jego słowa Japończyka.
-W sumie racja.- Przyznał Victor z bladym uśmiechem i spojrzał na granatowe niebo, gdzie było widać wiele jasnych punkcików.- Yuuri.- Odezwał się nagle po chwili ciszy, jaka zapanowała między nim, a chłopakiem.- Z czym ci się kojarzą gwiazdy?- Zapytał się jak gdyby nic. Te nagłe pytanie trochę zdziwiło Japończyka, ale mimo tego zastanowił się przez chwilę nad odpowiedzią.
-Hm... Eto... To w zależności od jakiego kontekstu.- Odpowiedział wciąż zastanawiając się.-Gwiazdy zazwyczaj kojarzą się z czymś... Odległym... Coś odległego czego człowiek nie mógłby sięgnąć. Mimo, że mu wydaje się iż znajduje się to w zasięgu ręki.- Dodał po namyśle, wtedy wzrok chłopaka spoczął na skupionej twarzy Rosjanina, który dalej wpatrywał się w świecące punkty.- Victor, a tobie z czymś się kojarzą gwiazdy?- Zadał pytanie, dopiero wówczas mężczyzna powoli spuszczał wzrok.
-Z nadzieją, wolnością, marzeniami...- Odpowiedział ciepło, zerkając kątem oka na ciemnowłosego, który uśmiechnął się do niego.- Myślisz, że gdyby mnie zabrali to widziałby gwiazdy?- Zapytał się, na co brunet wzruszył ramionami.
-Mnie się pytasz? Ty tam byłeś, więc chyba powinieneś to wiedzieć.- Stwierdził Katsuki, na co mężczyzna przytaknął.
-Może...- Bąknął cicho i dalej szli, aż po kilku minutach doszli do lodowiska. Mimo, ze było już zamknięte Yuuri miał przy sobie klucze, które otrzymał od Yurio. Nie wnikał skąd je wytrzasnął, czy zabrał od Yakova. U Rosyjskiego Punka wszystko było prawdopodobne.
Powoli zbliżali się do wejścia, weszli od razu, co zdziwiło Victora, ponieważ drzwi powinny być zamknięte. Już miał o to spytać ukochanego, kiedy coś przykuło jego uwagę. Dostrzegł światło na końcu korytarza, gdzie prowadziła do szatni i do jednego pomieszczenia, do którego mężczyzna nie bywał.
-Yuuri- odezwał się- dlaczego tutaj wejście jest otwarte, a tam pali się światło?- Zapytał się, wskazując drzwi na końcu korytarza, gdzie spod szpary wydobywał się żółtawo-pomarańczowy blask. Chłopak wyprostował się na te pytanie, spojrzał nieśmiało na mężczyznę.
-Zapomniałem ci powiedzieć, chodź nie wiem czy wiedziałeś... Ale skoro nie wiesz... To chodź.- Mruknął nieśmiało i pociągnął za rękę jasnowłosego, prowadząc do owych tajemniczych drzwi. Niby znał ten budynek na pamięć, a wciąż nie pamiętał wszystkich pomieszczeń... Jak widać skleroza boli. Nim się obejrzał już stanęli przy drzwiach, na których wisiała tabliczka. Chciał przeczytać co było na niej napisane, ale wtedy Yuuri otworzył drzwi.- Myśl, że powinieneś sam to zobaczyć i ocenić.- Dodał.
Wstrzymał wdech, kiedy zobaczył co było w środku. Światło, które wypełniało pomieszczenie, pochodziło od różnokolorowych zniczy, w większości czerwonych i pomarańczowych. Zajmowały prawie cały pokój, gdzie przy ścianie naprzeciwko niego stał skromny biały ołtarzyk, gdzie leżały na nim kilka wieńców. Podnosząc co raz wyżej wzrok, co raz bardziej Rosjanin odczuwał wzruszenie jak i smutek. Zobaczył zdjęcie, które wisiało na ścianie, jego zdjęcie, pod którym była tabliczka z jego imieniem i nazwiskiem, daty urodzenia i śmierci, a na koniec napis Spoczywaj w pokoju Victor Nikiforov. Dziękujemy za wszystko! Po przeczytaniu napisu na tabliczce, po jego policzkach zaczęły spływać słone łzy. Zasłonił usta ręką i dalej przyglądał się temu ołtarzykowi. Zrobił pierwsze kroki, przy tym wymijając znicze tak by je nie przewrócić. Wiele wieńców, były z niebieskimi różami, te z których miał wianek, pod koniec jego dubieckiego występu na Grand Prix Seniorów. Przy nich dostrzegł wiele listów skierowane do niego, ze słowami pożegnania i podziękowaniami. Połowa z nich pochodziła prawdopodobnie od dzieci, wywnioskował to po niestarannych pismach z błędami i słodkich rysunkach przedstawiające jego. Wziął jeden z nich, który był najbardziej był najbardziej rzeczywisty. Rysunek przedstawiał go z profilu, w stroju z Stay Close to Me. Był jeszcze doczepiony list, otworzył go z wahaniem i przeczytał treść. List był od fanki, czytając treść tej wiadomości chciało mu się płakać. Dziewczyna opowiedziała, że od urodzenia miała problemem z chodzeniem, jedyne jakie było jej zajęcie to rysowanie, na którym pracowała przez prawie większość jej czasu. Dopóki nie zobaczyła filmy z jego występu. Opowiedziała, że dzięki kilku letniej ciężkiej pracy mogła normalnie chodzić, a także jeździć na łyżwach. Dodała, że nie tylko pomoc ze strony najbliższych zmotywowała ją, ale i też on sam. Jesteś dla mnie wzorem Victorze, dzięki tobie uświadomiłam sobie, że nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego dziękuje ci za to, że dostrzegłam nową nadzieję. Lecz też jest przykro mi, że cię nie zobaczę. Bo w tym roku miałaby taką prawdopodobnie szansę, w tym roku mam zadebiutować na Grand Prix dla seniorów.- Obraz mu się rozmazał od nadmiaru łez. Starł je wierzchem dłoni i schował list do swojej kieszeni. Po czym uniósł wzrok z nad ołtarza, dopiero, wtedy zauważył, że na ścianach wisiały wszystkie jego medale, jakie zdobył.
-Yuuri... Czy ja naprawdę... Na to wszystko zasługuje? Przecież... Nie zrobiłem czegoś wyjątkowego...- Zapytał się, odwracając się powoli w stronę Japończyka, który milczał przez ten czas, dając chwilę Rosjaninowi. Na jego pytanie chłopak podszedł do niego.
-Mylisz się, zrobiłeś wiele. Cały Petersburgu może to powiedzieć i w stu procentach mogę powiedzieć, że zasługujesz na to wszystko.- Odpowiedział z ciepłym uśmiechem i starł łzy z policzków Victora.- Dla ciebie może wydawać się, że nie zrobiłeś niczego wyjątkowego, ale zrobiłeś. Nawet nie wiesz ile ludzi chciałoby być taki jak ty. Dajesz nadzieję, motywujesz... Właśnie to dzięki tobie zakochałem się w łyżwiarstwie, a potem spotkałem właśnie ciebie.- Przybliżył się do jego twarzy.- Dzięki tobie stałem się najbardziej szczęśliwym człowiekiem na świecie.- Po ostatnich słowach Nikiforov uśmiechnął się szczerze, wtedy Yuuri złożył na jego wargach namiętny pocałunek, który odwzajemnił. Przez chwilę stali taki w miejscu, przytuleni do siebie i trwali tak przez chwilę.
Dopóki nie usłyszeli echo czyiś kroków, oderwali się od siebie, by spojrzeć w korytarz, z którego wyłoniła się niska postać. Chłopczyk, ubrany w grubą kurtkę, spodnie i czapkę z pomponem. W drobnych dłoniach trzymał niebieski znicz, wewnątrz jeszcze nie tlił się ogień, więc zapewne przyszedł tutaj by zapalić. Rozszerzył swoje zielone oczy, kiedy wszedł do środka.
-Pan Victor Nikiforov.- Szepnął, patrząc prosto w błękitne oczy łyżwiarza.- Victor wrócił! Z pięknymi skrzydłami!- Zawołał uradowany chłopczyk, podchodząc do jasnowłosego. Ten tylko spojrzał ukradkiem na Katsukiego, by ujrzeć ten piękny uśmiech na widok słodkiego szkrabaka. Kucnął by, zrównać się wzrostem z chłopcem, po czym pogłaskał go po głowie.
-Jestem i zawsze będę.- Uśmiechnął się do niego i wziął niebieski znicz z rąk zszokowanego chłopczyka. Otworzył wieko i spojrzał w zielone tęczówki dziecka. Ten szybko wyciągnął zapalniczkę, lecz nie zapalił świecy, tylko podał Japończykowi, co go zaskoczyło.
-Czy może pan zapalić? Mama mówiła, że sam nie powinienem tego robić.- Zapytał się słodko, na co brunet uśmiechnął się.
-Oczywiście.- Wziął zapalniczkę z małych rączek i zapalił świecę w szklanym pojemniku. Na koniec sam chłopiec przykrył osłonkę i położył znicz przed nogami platynowłosego.
-Póki pamiętam pana Victora. Pan nigdy nie będzie dla mnie nieumarłym! By to potwierdzić, będę patrzeć na gwiazdy z myślą o tobie!- Zawołał radośnie, po czym wybiegł z pokoju z radosnym śmiechem.
-Teraz widzisz dlaczego wejście jest otwarte. Po to by ludzie mogli tu przychodzić, ale nie martw się.- Spojrzał na twarz mężczyzny.- Szatnia i wszystkie wejścia na lodowisko są zamknięte.- Dodał z bladym uśmiechem.- Ciekawe- zaczął- czemu powiedział coś o gwiazdach?- Zapytał się, zerkając na Victora, który dalej wpatrywał się w ciemny korytarz, gdzie przed chwilą przez nie biegł chłopiec.
-Ponieważ gwiazdy też są kojarzone z aniołami.- Odpowiedział krótko.
***
Polsat
trochę się rozpisałam, ale wątpię by wam to przeszkadzało xd heh jak wam idzie w szkołach? ktoś ma zagrożenia i musi się poprawiać? na moje szczęście nie mam zagrożenia :') ale mimo to i tak będę walczyć o wyższe oceny z niektórych przedmiotów xD
To teraz idę zabrać się do roboty i pouczyć się do tego Marketingu ;-;
a ogólnie to jak wam podobał się rozdział?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top