10. Odpowiedzialność

Jesteś odpowiedzialny za swoje szczęście i nie pomoże Ci, kiedy obwiniasz innych za swe niepowodzenia.
                                                                                                                                                         -Urlich Shaffer

***

Jesteś odpowiedzialny za to, co oswoiłeś.
        -Antoine de Saint-Exupér, Mały Książę

***

Tak jak powiedział Victor, tak się i stało. Czekał przez te dwa dni, aż Yuuri będzie w pełni pewien tego co usłyszał i zobaczył. On zaś troszczył się o niego na tyle i pozwalała jego, co jak co wciąż miał ograniczenia co do interwencji w świecie. Więc póki co mężczyzna ograniczał się do rozmowy i delikatnych czułości w postaci, słodkich pocałunków i przytulenia. Równocześnie to go smuciło, bo chciał poczuć dotyk swojego kochanka, zwłaszcza jak odwzajemnia pocałunek i uścisku.

Westchnął tylko żałośnie i spojrzał na biały sufit, który zazwyczaj w takich momentach wydawało się Rosjaninowi bardziej interesujące, niż rozmyślanie nad własnymi, czy czyimiś problemami. Nagle z jego jakże ciekawego zajęcia wyrwał dźwięk, otwieranych drzwi od łazienki.

-Drzwi wejściowe są zamknięte?- Zapytał się Yuuri.

-Tia, spokojnie. Yurio nie wparuje tak jak, wtedy.- Zaśmiał się cicho mężczyzna, dalej nie odrywając wzroku od sufitu, wówczas usłyszał jak bose nogi Japończyka powoli zbliżały się. Potem nad jego twarzą, pojawiła się twarz uśmiechniętego chłopaka. Po jego włosach jeszcze spływały krople wody, a niektóre kosmyki włosów przykleiły do czoło bruneta.

-Co takiego jest ciekawego na suficie, że tak mu się przyglądasz?- Zapytał się lekko rozbawiony Katsuki, przy czym udawał, że zerka na sufit, co rozbawiło jasnowłosego.

-Nic takiego, po prostu myślałem.- Odpowiedział potulnym głosem Victor.

-Nad czym tak myślałeś?- Zapytał się Japończyk, opierając się łokciami o oparcie ciemnej sofy, ale wciąż przyglądając się twarzy kochankowi. Mężczyzna wówczas się uśmiechnął się beztrosko do niego i położył swoją dłoń na jeszcze wilgotnym policzku chłopaka.

-Nad tym jakbyś mnie teraz przytulał.- Odpowiedział jedwabistym głosem, zaś Katsuki zarumienił się delikatnie od jego słów. Instynktownie chciał chwycić dłoń platynowłosego, ale kiedy ponownie poczuł ten chłód w dłoniach, cofnął ją i sapnął smutno. Następnie podniósł się, a za nim mężczyzna, który potem zerknął na chłopaka. Dopiero, wtedy zauważył, że Yuuri był tylko ubrany w bokserski. Sam widok dobrze zbudowanego ciała Japończyka sprawiał, że jasnowłosy na moment zapomniał jak się oddycha. Był jak zahipnotyzowany, wolnymi krokami podszedł do ukochanego i przytulił go delikatnie. Brunet poczuł jak przyjemny dreszcz przeszedł po jego plecach, kiedy Rosjanin delikatnie dotykał swoimi smukłymi palcami jego wilgotną skórę.- Tak bardzo tęsknię za twoim dotykiem.- Szepnął melodyjnym głosem mężczyzna, przy tym wdychając słodki zapach skóry i włosów chłopaka. Japończyk tylko westchnął z zadowolenia, jak platynowłosy złożył delikatny pocałunek na jego bladej skórze. W pełni odurzony bliskością Rosjanina, zapragnął więcej dotyku, ale, kiedy tylko próbował objąć go to jego dłoń przenikała przez jego ciało. Mruknął z rozczarowania i oddalił się od swojego partnera.

-Muszę iść już spać, mam jutro trening.- Powiedział Yuuri, tak jakby ta słodka chwila, która miała miejsce, dosłownie przed chwilą, nie miała miejsca. Spojrzał tylko z utęsknieniem na twarz zawiedzionego mężczyznę, po czym wolnymi krokami, poszedł w stronę schodów.

-Nie idź jeszcze spać.- Wyjęczał Victor te słowa błagalnym tonem i ruszył za Japończykiem.

-Wybacz mi Victor... Wiesz przecież, że muszę dużo ćwiczyć i w końcu stworzyć program na przyszły sezon.- Powiedział chłopak, otwierając już drzwi od sypialni. Na jego słowa platynowłosy tylko przytaknął smutno i wszedł za nim do środka. Wiedział, że chłopak miał rację, już jedną nockę zerwał, kiedy go ujrzał i pragnął poświęcić się tej chwili tylko dla niego. Nie mógł go tak codziennie trzymać dla siebie, Yuuri nie był aniołem i z przeciwieństwem do niego on potrzebował więcej odpoczynku niż on sam. Smucił go ten fakt, bo zazwyczaj spędzał noce w samotności, chyba, że Makkachin się budził i domagał się od niego uwagi, lecz... To nie było to samo co obecność uśmiechającego się uroczego Japończyka, więc kiedy on już zasnął w łóżku u boku pudla, mężczyzna znowu musiał radzić sobie z kolejną samotną nocą. Jedyne jakie ma zajęcie, kiedy Katsuki spał to czytanie. Mężczyzna w takim czasie zdążył przeczytać połowę biblioteczki z tego pokoju. Kolejna książka jaka wpadła mu w ręce to Mały Książę, platynowłosy uśmiechnął się, kiedy zobaczył okładkę powiastki. Wspomnienia.- Pomyślał z ciepłym uśmiechem. Usiadł na brzegu łóżka i otworzył książkę na pierwszej strony. Lecz nie zdążył zacząć czytać, kiedy usłyszał znajomy głos.

-Le Petit Prince- oderwał wzrok z książki i podniósł głowę- autor książki Antoine de Saint-Exupér.- Spojrzenia anielicy napotkały wzrok błękitnych tęczówek Rosjanina. Victor zamknął książkę i podniósł się.- Ulubiona książka?- Zapytała się Anabella, na co mężczyzna spojrzał to na kobietę, to na okładkę.

-Tak jakby...- Odpowiedział cicho, gładząc grzbiet książki. Blondynka przekręciła głowę na bok, przy tym zerkając na twarz Rosjanina spod srebrnej grzywki. Kiedy zobaczyła posępną twarz jasnowłosego, podeszła do niego, odgarniając grzywkę z jego twarz, by ujrzeć jego piękne błękitne oczy.

-Co cię gryzie?- Zapytała się z troską w głosie, ale i też niepokojem. Mężczyzna słysząc te pytanie, usiadł na brzegu łóżka i spojrzał na delikatną twarzyczkę kobiety. Po czym uśmiechnął się blado.

-Yuuri w końcu mnie zobaczył.- Odpowiedział krótko i czekał na reakcję anielicy. Anabella słysząc jego słowa, uśmiechnęła się delikatnie i usiadła obok niego.

-To dobrze.- Mimo szczerych słów anielicy i szczęścia jakie z nich wypłynęły, dało się usłyszeć coś na kształt... smutku? Zawiedzenia? Mężczyzna za bardzo nad tym nie zastanawiał, bo w tym momencie dokuczało go smutek i samotność.- Nie powinieneś się cieszyć?- Zapytała się ciepło, przy tym zerkając na postać śpiącego Japończyka.

-Oczywiście, że się cieszę.- Odpowiedział, przy tym sam zerkając na Yuuriego.- Ale...- Zaczął powoli i spojrzał z powrotem na twarz anielicy.- On mimo, że mnie słyszy, widzi i czuje mój dotyk... To on nie może sam mnie dotknąć...- Zacisnął dłonie na swoich spodniach.- On po prostu przenika przeze mnie... Co nie jest ani trochę przyjemne.- Mruknął ze zrezygnowania i schylił się by oprzeć głowę o swoją dłoń.

-A wiesz dlaczego?- Zapytała się anielica, wstając z łóżka.

-Chyba tak, ale... Nie jestem do końca pewien... Chyba to chodzi o to, że Yuuri tylko wierzy w moje istnienie, a nie w istnienie aniołów.- Stwierdził niepewnie Victor.

-Widać, że pewne rzeczy już wiesz.- Przyznała anielica, wtedy podeszła do Rosjanina naprzeciw. Po czym delikatnie ujęła jego podbródek i podniosła, by ich spojrzenia się spotkały. Posłała do niego ciepły (zalotny? dop. ElficaPL) uśmiech.- Victor, jeśli Yuuri naprawdę cię kocha to na pewno nie długo razem będziecie trwali razem w miłości opartych na uczuciach jak i fizycznej.- Jej słowa były szczere niczym złoto, że aż mężczyzna skusił się na jedną rzecz. Chwycił delikatnie jej dłoń i złożył na niej pocałunek, jak na dżentelmena przystało (Jestem pewna, że tutaj polecą hejty dop. ElficaPL). Następnie spojrzał na zarumienioną twarz anielicy.

-Dziękuje za słowa otuchy.- Podziękował ze szczerym uśmiechem i puścił delikatną dłoń dziewczyny. Blondynka przez chwilę stała w takiej pozycji, ale potem zabrała swoją dłoń i przytrzymała do piersi, przy tym odwracając wzrok, wraz z rumieńcami.

-Nie ma za co.- Z tymi słowa cofnęła się o krok i zniknęła w całunie mroku.

***

-Yuuuuuuri- mruknął Victor nad uchem Japończyka- wstawaj.- Chłopak tylko coś mruknął niezrozumiałego pod nosem.- Makkachina trzeba wyprowadzić na spacer.- Dodał, przy tym szturchając w ramię chłopaka, a żeby potwierdzić swoje słowa wskazał dłonią na pudla, który krążył w te i wewte po pokoju, przy tym skacząc jak najęty. Japończyk jęknął, chcąc pokazać swoje niezadowolenie, że musi wstawać o takiej porze, schował głowę pod poduszką.

-Nie możesz sam go wyprowadzić?- Zapytał się sennym głosem, przy tym wychylając na chwilę, by rzucić okiem na mężczyznę.

-Przecież wiesz, że nie mogę, gdybym nawet chciał.- Odpowiedział jasnowłosy, na co chłopak westchnął i wstał.

-Okej, już wstaje.- Powiedział sennym głosem.

W tym czasie, kiedy chłopak okupował łazienkę, Victor głaskał  pudla, który jak zawsze z wielką chęcią przyjmował pieszczoty. Po kilku minutach Japończyk pojawił się w dresach na dole. Rosjanin zmarszczył brwi.

-W samych dresach pójdziesz? Nie będzie ci za zimno? Jest zaledwie kilka stopni na plusie w dodatku śnieg jeszcze leży.- Stwierdził, na co brunet zmarszczył brwi i zerknął przez okno.

-Rzeczywiście... Myślałem, że w tym czasie się stopi.- Mruknął i spojrzał na jasnowłosego.- Przebiorę się jak tylko coś zjem.- Mówiąc to poszedł szperać w kuchni.

***

-Zimno.- Mruknął Japończyk, ocierając o siebie ręce by je rozgrzać.

-Było zabrać rękawiczki.- Zachichotał Victor, wtedy chłopak spojrzał na niego. Zmarszczył brwi, kiedy zauważył, że coś mu w nim nie grało.

-A tobie nie jest zimno?- Zapytał się zaskoczony Yuuri, przy ty wskazując ubiór mężczyzny. Victor, wtedy spojrzał na siebie, zauważając, że miał tylko na sobie luźne jeansy, czarny t-shirt, a na nogach zwykłe białe adidasy. Przez chwilę zastanowił się, a następnie wzruszył tylko ramionami.

-Wiesz... Szczerze powiedziawszy, to aż tak mocno nie odczuwam temperatury.- Zaśmiał się cicho, przy tym delikatnie ruszając skrzydłami, na co brunet uśmiechnął się blado.

-Jak to jest?- Zapytał się nagle Katsuki, przy tym nie spuszczając wzrok z skrzydeł Rosjanina.

-Ale co?- Zapytał się jasnowłosy, nie wiedząc co ma na myśli chłopak. Na jego słowa Japończyk wskazał skrzydła.

-No wiesz... Latać.- Sprecyzował, dopiero wówczas Victor spojrzał na swoje srebrno-białe skrzydła.

-W sumie... Ciekawie.- Odpowiedział wesołym głosem, wtedy Yuuri zatrzymał się.

-A pokażesz jak latasz?- Zapytał się z widoczną ciekawością w oczach, przy tym zmieszana z ekscytacją. Rosjanin uśmiechnął się, kiedy zobaczył takiego Japończyka. Wygląda jak małe dziecko, które wręcz nie mogło doczekać się pokazu fajerwerków.- Pomyślał z uśmiechem na twarzy.

-Okey.- Odpowiedział ciepło, przy tym rozwijając swoje piękne delikatne skrzydła. Oczy Yuuriego zabłyszczały z ekscytacji, kiedy w całej okazałości zobaczył skrzydła Nikiforova. Nie minęła chwila kiedy zaczął nimi delikatnie machać, a jego ciało powoli wzbijało się w powietrze. Makkachin widząc to zaszczekał, nie będąc pewny o co chodzi i dlaczego z jednych jego panów unosi się nad ziemią, lecz uspokoił go dotyk Katsukiego, który pogłaskał delikatnie po jego głowie przy tym, patrząc wyczekująco na swojego partnera. Mężczyzna tylko uśmiechnął się zalotnie, po czym wzbił się wyżej i zaczął szybować po okolicy. Anabella dziękuje ci za lekcje.- Podziękował w duchu, po czym pomachał wesoło do chłopaka, a on sam po chwili odmachał. Ciekawy jestem jaka byłaby reakcja ludzi, gdyby zobaczyli anioła, gdyby nie ta bariera?- Kiedy o tym pomyślał, zaśmiał się po cichu. Po czym wrócił do niego, lądując tuż obok nich.

-To było niesamowite!- Zawołał Yuuri, wtedy Victor uciszył go.

-Uważaj bo ktoś weźmie cię za jakiegoś wariata, który drze się na pustej ulicy.- Puścił do niego porozumiewawczo oczko. Na jego słowa Katsuki zasłonił swoje usta dłońmi.

-Zapomniałem o tym... Ale nikogo nie widziałem w pobliżu.- Mruknął cicho, kiedy Victor złożył swoje skrzydła.

-No dobra wracajmy do domu, Makkachin już się nabiegał.- Stwierdził platynowłosy, zerkając na pudla, który wesoło chodził koło stóp łyżwiarzy, przy tym radośnie merdając ogonem. Na słowa platynowłosego Yuuri przytaknął energicznie, wówczas zaczynali pomału wracać do domu.

Nagle jednak Victor zatrzymał się, bo zdawało mu się, że ktoś coś wołał. Pokręcił głową niepewnie, wtedy jeszcze raz usłyszał to. Japończyk zauważył, dopiero, że Rosjanin nie idzie, zaniepokojony odwrócił się w jego stronę.

-Co się dzieje Victor?- Zapytał się, ale mężczyzna go uciszy ruchem ręki. Znowu usłyszał wołanie, ale tym razem wyraźniejszy.

-Ангел помоги мне*.- Tym razem odwrócił się, wtedy dostrzegł w oddali zbliżające dwie postacie. Pierwsza była to prawdopodobnie staruszka, która chodziła za pomocą laski, a druga postać to był... pies. Kiedy zaś dobrze się przyjrzeć był to na dodatek mały brązowy pudel.

Starsza pani zauważyła, że Victor odwrócił się, chwila... Ona mnie zauważyła?- Pomyślał zaskoczony Rosjanin.- Czy może zatrzymała się dlatego, że Yuuri się zatrzymał? Nie... Wtedy by nie mówiła aniele...- Zastanawiał się.- Nie przekonam się dopóki nie podejdę.- Pomyślał mężczyzna, wtedy pospiesznie zerknął na Yuuriego.

-Poczekaj sekundę.- Nie czekając na odpowiedź bruneta, Victor podszedł do staruszki, która uważnie przyglądała się mu. Jednak mnie widzi... W sumie jakby nad tym zastanowić, to starsze panie wiernie wyznają, przy tym i na pewno wierząc w anioły. - Pomyślał Victor, podchodząc do babuni. Dopiero, wtedy zauważył jaka ona była stara. Głęboki zmarszczki, zgarbiona, włosy były białe jak śnieg i niziutka, ubrana w kwiecistą sukienkę. Mimo tego trzymała smycz energicznego pudla, który widocznie bardzo chciał się bawić.- Wołałaś mnie proszę pani?- Zapytał się w ojczystym języku, no bo od razu dostrzegł, że ta pani była Rosjanką.

-Drogi aniele, proszę pomóż mi.- Powiedziała wręcz błagalnym tonem, co trochę zaniepokoiło Rosjanina.

-Jak mam ci pomóc, proszę pani?- Zapytał się spokojnie, wtedy staruszka od razu odpowiedziała.

-Ja już wiem, że moje dni są policzone, dlatego też...- Pociągnęła delikatnie za smycz, wtedy pies natychmiastowo usiadł obok pani, przy tym wesoło merdając ogonem.- Chciałam ostatni raz wyprowadzić Maxa... A potem wrócić z powrotem do domu opieki...- Jej głos zaczął się załamywać.- Ale kiedy wrócę, to chcą zabrać mi Makusia i potem go uśpić.- Ostatnie słowa, wypowiedziała z pełną goryczą i smutkiem.

-Dlaczego chcą go uśpić? Pani nie mogła oddać Maxa komuś z rodziny? Albo chociaż do adopcji?- Zapytał się zszokowany Victor, wtedy starsza pani otarła wierzchem rękawa swoje łzy.

-W Petersburgu jestem sama, najbliższa rodzina mieszka w Niemczech, w dodatku nie są psiarzami... Zaś jedyne wolne schronisko, które by przyjęło Maxa, ma taką dziwną regułę, że jak ktoś nie adoptuje psa w ciągu kilku tygodni zostanie uśpione... W dodatku to jest te schronisko, które jest owiane złą sławą i rzadko, kiedy ktoś tam przychodzi adoptować zwierzaka.- Załkała.- Zaś najbliżsi w moim otoczeniu, nie chcą go mieć ze względu, że posiadanie psa wiążę się z dużą odpowiedzialnością.- Wyjaśniła staruszka, wtedy spojrzała na twarz jasnowłosego.- A kiedy zobaczyłam ciebie i tego młodzieńca z tym pięknym pudlem...- Spojrzała na Nikiforova oczami przepełnione nadzieją. Mężczyzna uśmiechnął się ciepło do staruszki, po czym oznajmił.

-Myślę, że Makkachin będzie zachwycony nowym przyjacielem.- Mówiąc to, uklęknął przed małym pudlem i pogłaskał go. Z niecałe dwa lata pewnie ma... Strasznie młody...- Pomyślał mężczyzna.

-Czyli, że...- Zaczynała powoli staruszka.

-Tylko jeszcze jedną rzecz muszę załatwić, niech pani poczeka momencik.- Powiedział platynowłosy z ciepłym uśmiechem, na co staruszka nieznacznie przytaknęła. Wówczas Victor podniósł się i odwrócił się w stronę Yuuriego, który dalej czekał na powrót ukochanego. Pomachał do niego, by przyszedł do niego, tak i też uczynił. Po chwili Japończyk znalazł się tuż obok Nikiforova.- Yuuri jest taka sprawa.- Objął go i wskazał na małego pudla, po czym wyjaśnił mu wszystko o co chodzi. Chłopak tylko ciepło uśmiechnął się i spojrzał na staruszkę.

-Myślę, że będzie wspaniałym nowym przyjacielem.- Powiedział lekko łamanym Rosyjskim, ale mimo tego starsza pani zrozumiała przekaz bruneta i zaczekała płakać ze szczęścia.

-Dziękuje wam.- Podziękowała z szczęściem w oczach, po czym oddała smycz Yuuriemu, który mocno ją chwycił i z chęcią pogłaskał psiaka. Makkachin widocznie zrozumiał co tutaj zaszło, ponieważ zaczął przymilać się do Maxa, który najwyraźniej polubił starszego od siebie kolegę.

Nikiforov uśmiechnął się na ten widok, ale jedna rzecz go trapiła... O którą musiał zapytać staruszkę.

-Proszę pani... Znaczy się, może pani podać mi imię?- Zapytał się grzecznie.

-Mam na imię Sasha, o co chodzi aniele?- Spojrzała Sasha na mężczyznę.

-Mam pytanie... No bo Max jest bardzo młody co wyraźnie widać- babunia słuchała uważnie Rosjanina- skoro... Pani Sasho wiedziałaś, że niedługo pani odejdzie to dlaczego do przygarnęłaś?- Zapytał się trochę niepewnie Victor, na co staruszka ciepło się uśmiechnęła.

-Znalazłam go porzuconego rok temu... Nie miałam serca go tam zostawić, więc mimo problemów... Chciałam nim się zająć, choć wiedziałam, że to pełna odpowiedzialność by opiekować się takimi psami.- Uśmiechnęła się na widok Maxa, który radośnie lizał Yuuriego po twarzy.- Chciałam mu dać szansę na lepsze życie.- Dokończyła odpowiedź i spojrzała z powrotem na mężczyznę, który był wręcz wzruszony tym co usłyszał.

-Zajmiemy się nim dobrze pani Sasho, o to się nie martw.- Uśmiechnął się ciepło do szczęśliwej staruszki.

Po kilku minutach pożegnali się z Sashą i wrócili do domu. Zaś pod koniec dnia, kiedy Yuuri położył się spać w otoczeniu dwóch pudli, Victor czytał dalej Małego Księcia. Jednak w pewnym momencie poczuł, że ktoś dotknął jego ramienia. Kiedy podniósł głowę napotkał te same szczęśliwe spojrzenia, które ujrzał ranem.

-Dziękuje wam bardzo, teraz mogę odejść w pełni spokoju.- Po tych słowach postać babuni rozpłynęła się, a Victor mimo szoku jaki doznał przed chwilą uśmiechnął się ciepło pod nosem. Potem dalej kontynuował czytanie lektury. Już mnie nic w życiu nie zdziwi.- Pomyślał.

***

*Ангел помоги мне.- (według google tłumacza XD) Aniele, pomóż mi.

Wczoraj rozdział był krótki, a dzisiaj był dwa razy dłuższy od poprzedniego XD To tak macie o taki sobie słodziutki rozdział (*^*) Mam nadzieję, że wam się podobało ❤️❤️ Przy okazji informuje, że już jesteśmy w połowie tego opka i do końca zostało tylko 10 rozdziałów! No cóż... Wszystko co kiedyś się zaczęło, kiedyś się kończy, co poradzisz 👼

Na umilenie wieczoru macie jeszcze te arciki z Victorem jako aniołka 😇

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top