1. Łzy

Łzy to słowo, których serce nie potrafi wypowiedzieć...

                                                             ***

Powód dla, którego Yuuri nie pojawił się na lodowisku, był zbyt oczywisty. No bo jaki był powód tego, by siedział w środku dnia w szpitalu na poczekalni? Nic innego jak wypadek samochodowy jego ukochanego, kiedy dowiedział się o tym, to czas stanął mu w miejscu. Miał tylko głęboką nadzieję, że Victor wyjdzie z tego cało. Słyszał, że to był poważny wypadek, więc jego niepokój był wyraźnie wysoki. Japończyk siedział nerwowo na krześle, czekając, aż w końcu ktoś wyjdzie z pokoju, gdzie aktualnie jego ukochany leżał. Bał się o niego, cholernie się bał, a dzień zapowiadał się naprawdę pięknie... Krótki trening, wypad na miasto, zakupy, lody, a pod koniec dnia, film w zaciszu tylko on i jego ukochany Victor...

Nagle z pokoju wyszła pielęgniarka z ciepłym uśmiechem na twarzy, oznajmiła Yuuriemu, że pacjent się ocknął. Chłopak uśmiechnął się szeroko ze szczęścia i nie potrzebował już słowa zachęty, by wejść do pokoju. Kiedy tylko znalazł się tam, to od razu dało się usłyszeć jak pracuje kilka urządzeń, a także spokojny oddech osoby przebywający w pomieszczeniu. Kiedy zobaczył go, od razu zawołał.

-Victor!

-Yuuri!- Odezwał się wesoło Victor, kiedy poczuł jak jego narzeczony przytulił się do niego.
-Ostrożnie Yuuri... Wszystko mnie boli.- Oznajmił z grymasem bólu na twarzy. Chłopak cofnął się i spojrzał czule na swojego partnera.

-Victor... tak bardzo się bałem...- Szepnął z łzami w oczach, co bardzo zakłopotała Rosjanina, bo nie chciał patrzeć jak jego kochany płakał.

-No już Yuuri... nie płacz.- Powiedział pokrzepiającym głosem Victor i postarał się przytulić delikatnie ukochanego.

-To ze szczęścia.- Oznajmił Yuuri z ciepłym uśmiechem i otarł łzy.- Jak długo będziesz tutaj?- Zapytał się. Na co Victor skrzywił się i położył się z powrotem.

-Długo to zajmie zanim mnie wypiszą... Co jak co, ale ten wypadek nie był lekki.- Uśmiechnął się blado.- Straciłem trochę krwi.- Mruknął wskazując to na swoją ranę w piersi to na kroplówkę z boku.- Wciąż też nie wiadomo dokładnie jakie mam obrażenia wewnętrzne. Niby nic nie mam złamanego, a czuje... jakby coś mnie dusiło wewnątrz.- Westchnął, wtedy poczuł dłoń Yuuriego na swoim. Uśmiechnął na ten gest i czule pogłaskał jednym palcem złotą obrączkę Japończyka.

-Po tym wszystkim obejrzymy razem film?- Zapytał się Yuuri, siadając na krawędzi łoża i spojrzał czule na mężczyznę.

-Oczywiście.- Uśmiechnął się czule, potem pocałował delikatnie wargi bruneta.- Kocham cię Yuuri.- Dodał, na co Japończyk zarumienił się delikatnie.

-Ja ciebie też Vitya.- Szepnął i ponownie chciał złożyć pocałunek na wargach ukochanego, gdyby nie to, że Victor zaczął kaszleć.- Wszystko w porządku?- Zapytał się z troską w głosie Yuuri.

-Tak... to tylko kaszel...- Odpowiedział z bladym uśmiechem, ale kaszel dalej się wzmagał. Yuuriego zaczynało to niepokoić.

-Pomóc ci? Poklepać lub...- Nie dokończył pytania, kiedy nagle z ust Victora poleciała krew. Nie na tym się skończyło, Victor wciąż nie mógł zahamować ataki kaszlu. Yuuri poczuł jak serce podskoczyło mu do gardła, kiedy zobaczył jak jego ukochany, na moment stracił oddech.- Victor!- Zawołał przerażony, wtedy poczuł jak ktoś położył dłoń na jego ramieniu i odciągnął go od łóżka Rosjanina.

-Proszę natychmiast wyjść.- Powiedział lekarz, a za nim przyszli kilka, którzy natychmiast zaczynali interweniować. Nim zdążył zaprotestować został zabrany za drzwi, które potem zatrzasnęły się przed nim. Nie wiedział co przed chwilą się wydarzyło, ale to wszystko zaczynało go przerażać.

-Victor... proszę.- Szeptał z łzami w oczach, wówczas poczuł czyjąś dłoń na ramieniu. Obrócił się powoli i zobaczył seledynowe tęczówki blondyna.

-Nic mu nie będzie, przeżyje.- Powiedział Yurio, prowadząc bruneta na krzesło.

-Przeżyje?- Spytał dla pewności, na co blondyn parsknął.

-Przeżyje bo musi!- Jak nie przeżyje to go zabije!- Pomyślał blondyn, ale na samą myśl o tym też zrobił się niespokojny. Victor, jednak jest jego przyjaciele, a myśl o tym, że może odejść napawało go nieprzyjemnymi uczuciami. A co dopiero Yuuri, który siedział jak na szpilkach. Ze wszystkich osób to właśnie Japończyk był najbardziej przywiązany do srebrnowłosego Rosjanina. Bo on nie tylko był dla niego trenerem, o był dla niego wszystkim...

                                                                ***

Po długim czekaniu lekarze wyszli z pomieszczenia, Yuuri natychmiastowo zerwał się z krzesła.

-I jak? Wszystko z nim w porządku?- Zapytał się szybko, ale kiedy zobaczył porozumiewawcze spojrzenia między lekarzami, a gdy na niego padły współczujące spojrzenia.- Nie... nie...- Szybko bez namysłu wparował do pomieszczenia, mimo oporu trzech mężczyzn. Widok jaki zastał sprawił, że chwycił się za serce. Podszedł powoli do łoża i prawie osunął się na kolana, gdyby nie to, że chwycił w swoje dłonie twarz ukochanego. Cała pościel była we krwi, a sine usta były pełne szkarłatnej cieczy Powieki były przymknięte, a kosmyki włosów opadły na twarz srebrnowłosego. Na jego twarz już nie widział ten wyraz pełnego życia, teraz widział... tylko bladą skórę. Po chwili na jego bladej twarzy pojawiły się słone krople łez Japończyka i następne...

-Zmarł na wskutek rozległego krwotoku wewnętrznego.- Powiedział nagle lekarz i delikatnie dotknął ramienia Katsukiego, który zadrżał na jego dotyk. Yuuri przestał już słuchać co lekarz zaczynał do niego mówić, widział tylko przed sobą tą trupią bladą twarz Rosjanina. Victor... proszę nie rób mi tego... To żart prawda? To zwykły głupi żart...- myślał Yuuri, próbując przywrócić siebie do porządku, ale sam widok tego sprawiał, że nie mógł się skupić. W tej chwili czuł wszystkie najgorsze uczucia, jakie dotąd doświadczył w swoim życiu.

-Victor...- Załkał i rozpłakał się na dobre.- Mieliśmy przecież obejrzeć razem film...

                                                                      ***

Z początku nie czuł nic, ale kiedy jego zmysły na powrót wróciły to czuł dziwną pustkę. Żadne słowa nie opiszą jak teraz się czuł, ponieważ no właśnie... nic nie czuł. Lecz z każdą chwilą to się zmieniało... Czuł, że stracił coś ważnego. To coś co było dla niego bardzo ważne, to coś co sprawiało, że czuł wielkie szczęście, a kiedy to utracił... ale no właśnie co utracił? Nie wiedział... Nic nie wiedział, ale mimo tego dawał się nieść przez wiatr, który smagał jego platynową grzywkę. Wiatr? Skąd ten wiatr? Przecież był w pomieszczeniu, z czego co pamiętał wraz ze swoim...

-Yuuri!- Zerwał się nagle do siadu Victor, kiedy zrozumiał, że coś było nie tak. Otworzył oczy, w nadziei by zobaczyć tą słodką twarz Japończyka, ale nic dostrzegł. Było ciemno, strasznie ciemno, a mimo tego, czuł ten powiew chłodnego wiatru. Nie był pewien gdzie dokładnie był, ale to sprawiało, że Rosjanin wpadł w większą panikę.- Yuuri!- Wołał mężczyzna, ale nie otrzymał odzewu. Zdezorientowany mężczyzna powoli wstał i rozejrzał się powoli dookoła.-Em... jest tu kto?- Zawołał mężczyzna i jedynie co usłyszał to swoje echo. To musi być jakiś głupi żart...- pomyślał i zaczął rozglądać się za chociaż małym przebłyskiem w tych egipskich ciemnościach. Długo mu zajęło, za nim dostrzegł mały jasny punkcik w oddali. Zmrużył kilkakrotnie powieki, by mieć pewność czy to nie złudzenie. Jeszcze raz spojrzał w tamte miejsce, gdzie dostrzegł białą plamkę światła.

Nigdy nie idź w stronę światła, powiadają wszyscy, ale Victor nie widział innej możliwości jak pójść za tym białym promyczkiem blasku. Zrobił pierwsze kroki w tamtą stronę, co okazało się niezmiernie trudne, jakby został czymś obciążany. Jakby coś go przeciągało, w przeciwną stronę, ale nie wiedział co... Niewiele myśląc, zaczął biec w stronę światłą, z nadzieją, że ujrzy swojego ukochanego.

Z każdym krokiem mała kropka światła powoli zmieniała się w coś większego, a wiatr to co raz mocniej szumiał i opatulał go. Czuł ten nieprzerywany chłód i dziwne uczucie, które sprawia, że chciał jak najszybciej znaleźć się gdzie indziej, ale mimo tego nie mógł...

Promienie światła to co raz stawały się większe i większe, aż... doszedł. Znalazł się w jakimś obcym dla niego miejscu, który z każdej strony był oszklony, poza podłogą, która była zrobiona z jasnego, litego i gładkiego marmuru. Jednak największym był dla niego zaskoczeniem to, że za tymi oszklonymi ścianami widział białe, puszyste chmurki, które sięgały, aż po horyzont, nigdzie nie widział chociaż małego wystającego fragmentu ziemi. O co tu chodzi?- Myślał co raz mniej pewniej Rosjanin, aż w końcu jego wzrok spoczął na koniec pomieszczenia.

Wielkie drewniane białe biurko, za którym krzątała się drobna osóbka. Kobieta z długimi blond włosami, ubrana w białą tunikę i krótki jeansowe spodenki. Szybko przemieszczała się z drugiego końca biurka na pierwszy. To i co rusz skrobała białym piórem na jakimś papierze, a potem rzucała w powietrze, gdzie następnie zostały przechwycone przez białego gołębia i tak jak pojawił się ptak, tak i znikał za otwartym oknem, znajdujący się za biurkiem.

Mężczyzna przetarł oczy z niedowierzania i jeszcze raz zamrugał. Po chwili znalazł sobie odrobinę pewności by zbliżyć się do biurka.

-Em... dzień dobry?- Powiedział Victor, wtedy dziewczyna podskoczyła i rozwaliła dookoła siebie papiery. Szybko spojrzała na nowego przybysza.

-Oh! Wybacz, nie zauważyłam ciebie.- Powiedziała zaskoczona blondynka i pośpiesznie pozbierała papiery.

-Widzę, że ciężki dzień, prawda?- Stwierdził Rosjanin z ciepłym uśmiechem, przy tym pomagając kobiecie w zbieraniu papierów. Dopiero, wtedy zauważył, że... był nagi.- Kurde...-Odezwał się, zerkając na swoje ciało.

-A tam, nie przejmuj się. Przyzwyczajona jestem.- Mówiąc to kobieta postawiła stos papierów na biurko i zerknęła ponownie na Rosjanina.- No, ale no nie powiem, że kawał z ciebie przystojnego chłopa.- Przyznała, co sprawiło, że mężczyzna zarumienił się.

-Tak w ogóle... to gdzie ja jestem?- Zapytał się jasnowłosy, przy tym ponownie rozglądając się dookoła. Na jego pytanie dziewczyna odłożyła pióro i spojrzała na Rosjanina.

-Wciąż nie domyślasz się?- Zapytała się, na co Victor spojrzał  na nią nie do końca pewien.

-A powinienem?- Zapytał się. Blondynka, widząc stan mężczyzny, wyciągnęła jakieś papiery i położyła na biurku.

-Mam na imię Anabella, jestem anielicą, która pomaga duszom dokonać wyborów.- Oznajmiła w miarę łagodnie, ale widać było, że mężczyzna już nie słuchał.

Yuuri... Tylko o nim teraz myślał. W jakim on był teraz stanie? Czy on czeka na niego? Czy Victor naprawdę...

-Czy ja...- powoli odwrócił się w stronę kobiety- nie żyje?- Te pytanie ledwo przeszło przez jego gardło. Anabella zmrużyła swoje błękitne oczy i przejrzała papiery.

-Czysto teoretycznie, tak.-  Victor złapał się za serce. -Ma pan na imię...

-Victor Nikiforov.- Odpowiedział natychmiast na niedokończone pytanie anielicy.

-Ah tak... Victor Nikiforov zmarł w 12. 03. 2017 roku na wskutek krwotoku wewnętrznego w płucach i ciała obcego znajdujący się w tym samym narządzie wewnętrznym.- Przeczytała na głos to co było napisane na dokumencie. Mężczyzna usiadł ciężko na podłodze i chwycił za głowę. Jakim cudem tego lekarze nie zauważyli?- Pomyślał mężczyzna, kiedy kobieta przeglądała dokumenty.

-Tak przeglądając dokumenty o twoim życiu w strefie profanum i obliczając ile grzechów nazbierałeś. Stwierdzam, że trafisz na poziom trzeci Czyśćca...

-Muszę tam wrócić.- Powiedział nagle Victor, wstając z podłogi.- W moim świecie jest osoba, którą bardzo kocham i muszę do niej wrócić!- Dodał, opierając o blat biurka i patrząc prosto w oczy Anabell.

-Jakaś kobieta o delikatnym sercu?- Zapytała się słodko, na co Victor pokręcił stanowczo głową. Anielica zmarszczyła brwi przejrzała jeszcze raz papiery, a kiedy zaś ponownie przeczytała jeszcze raz zawartość pisma, powoli uniosła wzrok na Rosjanina.- Oh... To dlatego zaznaczyli wyraźnie grzech ciężki z wykrzyknikiem... No cóż... tak czy siak nie mogę zwrócić twoją duszę do ciała.- Powiedziała chowając papiery.

-Dlaczego?!- Zawołał z niedowierzania Rosjanin, wtedy kobieta ponownie rzuciła jakiś papier w górę, którą pochwycił gołąb.

-Dlaczego? Proste, w stanie jakie było twoje ciało nie jest już w stanie użytku, a po drugie-zaczęła coś grzebać w jakiejś małej książeczce- Ktokolwiek obcuje cieleśnie z mężczyzną, tak jak się obcuje z kobietą, popełnia obrzydliwość. Obaj będą ukarani śmiercią, sami tę śmierć na siebie ściągnęli.- Zamknęła książeczkę.- Ogólnie to już jest stare i inne teraz są postrzeżenia homoseksualizmu w Niebie, ale pozostała zasada tak, że ten kto był taki, a nie inny jego dusza nie prawa wrócić z powrotem do ciała, ponieważ musi odbyć pokutę.- Oznajmiła, siadając na białym fotelu. Zaś mina Rosjanina przybrała taki sam wyraz co ze Shreka z osłem na widok drewnianej budki w mieście Lorda Farquaada.

-Ale... ja...- Już próbował zaczynać mężczyzna, ale bezradność, która go dosięgła sprawiła, że nic nie potrafił powiedzieć. Same łzy zaczęły spływać po policzku mężczyzny, chodź ścierał za każdym razem, kiedy się pojawiały. Momentalnie chciał się rozpłakać na całego, ale równocześnie chciał być wytrzymały dla Yuuriego, choć on sam nie wiedział co z nim się dzieje. Anabell westchnęła ciężko i patrzyła ze współczuciem na mężczyznę.

-Są kilka form pokuty, pierwsza to...- Zaczęła wymieniać, ale Rosjanin już nie potrafił słuchać, nie kiedy był w takim stanie. Nie chciał w taki sposób opuszczać swojego ukochanego... Chciał razem z nim się zestarzeć i umrzeć w jego ramionach, ale nie tak...- A ostatnie to bycie Aniołem Stróżem. No i to tyle.- Victor podniósł głowę na dźwięk tych słów.

-Aniołem Stróżem?- Powtórzył, na co kobieta kiwnęła głową.- Od kiedy ludzka dusza może zostać Aniołem Stróżem?- Zapytał się z niedowierzania.

-Pomyśl przez chwilę, na świecie jest 7323 milionów osób, z czego codziennie rodzi się gdzieś  300 000 osób wzwyż. Myślisz, że starczy nam aniołów na pilnowaniu tylu ludzi? Wciąż mam braki i chętnych do tej roboty, dlatego też zdecydowano, że odpowiednio czysto moralnie dusza ludzka może zostać Aniołem Stróżem, w ramach pokuty.- Wyjaśniła anielica i zaczęła ponownie pisać coś na papierze.- Tak, więc jaką formę pokuty wybierasz?- Zapytała się.

-Bycie Aniołem Stróżem.- Odpowiedział natychmiast, kobieta zatrzymała swój rysik i spojrzała na Rosjanina.

-Jesteś tego pewien? To wielka odpowiedzialność i z jednych najcięższych form pokuty...- Spytała się dla pewności.

-Tak jestem tego na sto procent tego pewien.- Przytaknął i spojrzał na swoje dłonie. Dopiero, wtedy zauważył, że na jego palcu dalej była ta sama złota obrączka...

-No dobrze... Masz już wybrałeś jakąś konkretną osobę, którą chcesz pilnować, czy mam ci kogoś wyznaczyć?- Zapytała anielica, ponownie wracając do swojej czynności.

-Tak już wybrałem. Chodzi o Japończyka Yuuriego Katsukiego, który aktualnie mieszka w Sankt Petersburgu.- Odpowiedział jasnowłosy, na co kobieta kiwnęła głową na słowa Rosjanina. Przejrzała jeszcze biurko i zerkała na wiele dokumentów, aż w końcu znalazła.

-Chodzi o tego Katsukiego?- Spytała się dla pewności, pokazując dokument Rosjaninowi, gdzie było jeszcze dołączone zdjęcie. Wszędzie rozpoznałby tą uroczą twarzyczkę Japończyka, bez żadnych zbędnych słów przytaknął.- W takim razie nie widzę przeszkód, Yuuri nie posiada Anioła Stróża, więc tutaj stanowisko jest wolne. Jedynie co teraz musisz zrobić to tylko podpisać się tutaj.- Mówiąc to pokazała kolejny papier, który wyglądał jakby zrobiony ze złota, ale nie był.

-Nie ma w tym jakiś haczyków?- Zapytał się dla pewności Victor. Anielica naburmuszyła się.

-Halo! To nie ziemia! Tylko biuro w Niebie! Za takie coś bym dostała niezły ochrzan, gdybym spróbowała.- Odpowiedziała, co tylko pomogło Rosjaninowi w podjęciu decyzji. Bez zbędnego opierdzielania się, podpisał dokument w wyznaczonym miejscu. Kiedy zaś to uczynił coś błysnęło mu przed oczami, a dalej...


***

No hej!

Witam was z  nowym opkiem o Victuuri! Mam nadzieję, że początek was tak mocno nie przynudzał i w miarę was zaciekawił (^o^) Tak czy siak wena nagle na mnie spadła i przez to nie mogłam spać wczoraj (czy też dzisiaj XD) do pierwszej w nocy :p tak mnie nagle natchnęło, że po prostu musiałam. XDDD

Ogólnie te opko nie będzie długi, ponieważ będzie miał gdzieś z 20, ale za to obszerne jak widzicie po pierwszej części. Ten ff głównie będzie opiera się na miłość między dwoma naszymi kochanymi bohaterami i ich relacjach duchowych.

no i też na samym początku rozdziału będą cytaty ^^ lubicie cytaty, prawda? :) to tak, życzę wam miłej przygody z ta lekturą :D

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top