Skorpion

Szeregi bloków, które widzisz codziennie,
Zapalone światła, ludzkie cienie.
Przechadzasz się po pokoju bezsennie,
Tłumiąc w sobie płomienie.
Nagle z ciemności twojego  pokoju,
Wyłaniają się tajemnicze oczy.
Na dodatek powszechnie panującego gnoju,
On gęstą krwią broczy.
Inni mówią, że mają demony,
W czasach zarazy potrójne zmartwienia.
Lecz ty zostałeś ocalony,
Nie dosięgły cię straszne urojenia.
Bo w kącie dostrzegasz skorpiona,
Małe i niewinne stworzenie.
Twierdzą, że to sprawa utajniona,
Ogarnęło cię jego zniewolenie.
Nikt nic nie mówi, siedzisz,
On się zbliża powoli.
Zaczynasz lamentować, krzyczeć, bredzisz,
Kroczysz ku niedoli.
Jest już koło ciebie, patrzy,
Bawi się swoją ofiarą.
Jednak w ostatniej chwili zobaczy,
Że jesteś tylko zjawą.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top

Tags: #wiersze