XI
Zaczęły mi się ręce trząść. Usiadłam na krześle, odebrałam.
- Hallo - powiedziałam sztucznie radosnym głosem.
- No cześć Ola ! - słychać było lekką podobiznę Violi, ale to nie jest ona, Violka ma głośny głos, a ten był zdecydowanie o parę tonów cisszy.
- Co tam ? Jakieś nowe wieści.
- Nie, raczej chciałabym abyśmy się spotkały przy tym naszym ulubionym miejscu, muszę ci się wyżalić.
-Niestety nie mogę, pilnuję młodszej kuzynki - powiedziałam tak jak mi kazał Zack.
Rozłączył się.
Jak najszybciej napisałam sms do Zack'a.
Ja : Dzwonił, powiedziałam tak jak kazałeś.
Zack : Ok.
Piętnaście minut później zjawił się Olivier.
- Ha, to gdzie jest ta twoja kuzynka ? - zapytał rozbawiony.
- Omg, przecież ja rozmawiałam z Violką - udawałam przerażoną
- No chyba widocznie nie jak widzisz. - zaśmiał się.
- Zemsta jest słodka - powiedział.
Zaczęłam się bać. Zack się nie zjawiał. Poczułam strach. Co jeśli on się nie pojawi ? Wtedy zginę. Przecież nie dam sobie sama rady. Tysiące myśli przewijało się przez moją głowę.
Olivier zaczął wiązać mi ręce. Nie miałam nawet jak sięgnąć już po gaz pieprzowy. Zaczął zaklejać mi usta.
-Teraz już nikt cię nie uratuję ! - krzyknął mi do ucha.
Halo, Zack nie wystaiwaj mnie tak, ja tu cierpię, ja tu zginę, ja tu umrę. Nie chcę, przecież na coś się umawialiśmy. Jaki był układ ? Czemu ciebie jeszcze nie ma ? Co robisz zamiast mnie ratować ? Myślałam, że mogę ci zaufać ! Rozmawiałam sama ze sobą w myślach.
Już nic nie mogłam zrobić, pozostało mi tylko czekać na jakiś cud.
POV's Zack
- Szybciej się nie da ? Pospiesz się ! - krzyknąłem do przyjaciela, sam nie byłbym w stanie prowadzić.
Ona pewnie już cierpi, on nie oszczędzi żadnej siły na niej. On jest bezwzględny. Mam nadzieję, że nic jej się nie stało.
Ostry skręt w prawo o mało nie spowodował, rozbicia mojej głowy o szybę pojazdu. Ale to nic, najważniejsza była Ola.
Dzieliło mnie do jej domu już tylko 10 minut.
Wyobrażałem sobie co w tym czasie mogła przeżyć. Coraz szybciej oddychałem. Patrol już czekał na miejscu, czekali tylko na mnie, a ja musiałem stać w jebanych korkach. Jak jej się coś stanie to nie daruję temu dupkowi.
POV's Ola
Siedziałam bezradnie i bezczynnie na twardym krześle wysłuchując mamrotania pod nosem jakiś komentacji Oliviera.
-A byłbym zapomniał, masz - rzucił mi mój notes.
Teraz był pognieciony widziałam, że parę kartek zaczynało się urywać, był w stanie "ciężkim" i "brudnym" .
Odwróciłam wzrok w stronę szyby. Zobaczyłam niebieskie auto.
- Kurwa może być tylko gorzej - pomyślałam.
Przecież to napewno jakiś jeden z znajomych Oliviera, wywiozą mnie nie wiadomo gdzie i nikt mnie nie znajdzie. Faktycznie wyglądał jakby na kogoś czekał, kręcił się to w te i we wte. I czały czas spoglądał na telefon.
Otworzyły się drzwi.
Bałam się ujrzeć kto tam jest, ale musiałam, nie miałam innego wyjścia. Gdzieś w środku miałam nadzieję, że to Zack.
- Stać, zatrzymać się, policja. - krzyknął komendant.
Olivier był tak przestraszony, że wykonywał polecenia policjanta bez chwili zawahania, był jak małe bezbronne dziecko. Na ten widok prawie wybuchłam śmiechem w taśmę.
Przybiegł do mnie Zack.
POV's Zack
Wszedłem zaraz po policjancie. Ujrzałem moją, znaczy jeszcze nie moją, Olcie. Jak najszybciej uwolniłem jej ręce. Teraz mocno wycierałem palce w taśmę, żeby rozgrzać klej, na co ona się krzywiła. Oderwałem kawałek taśmy, bezboleśnie.
- Ahaaaaa, to tak się robi! - powiedziała je pierwsze słowa od mojego pobytu.
- Patrz i się ucz. - powiedziałem.
- Nie wiedziałam, że w pracujesz w policji. - odrzekła.
-A taka mała tajemnica. - odpowiedziałem.
- To wszystko wyjaśnia.
Olivier, wychodził zakajdankowany, co prawda nie wiem jeszcze czy będzie musiał siedzieć w poprawczaku, ale najważniejsze, że nic się nikomu nie stało.
Zobaczyłem notes na kolanach Aleksandry.
- Ah, więc to ten notes - zapytałem.
- Tak, tylko przed zabraniem Oliviera, wyglądał ładniej.
- Am, rozumiem.
Ola traciła równowagę na krześle i wpadła w moje ramiona, na co się usmiechneliśmy do siebie. Gdy się już odkleliśmy, przyniosłem jej szklankę wody.
- Mam jeszcze pytanie - powiedziała.
- Tak ?
- To niebieskie autko to była twoja sprawka. - zapytała.
- Można tak powieć - posłałem jej uśmiech.
- Em, Zack, bo chyba, jakby to powiedzieć, zaczynasz mi się podobać - zarumieniła się.
- Ojjojoj, bo się zagotujesz - oboje się zaśmialismy na te słowa.
- Pożyjemy zobaczymy - powiedziałem.
Ola zaprosiła mnie na noc do siebie, ponieważ już było całkiem późno.
Na co się zgodziłem, bo nie grozi mi żadne niebezpieczeństwo, a fajnie jest z kimś pobyć.
Schodziła właśnie z schodów, gdy ja niosłem dwie szklanki z wodą i taka gapa ze mnie, że na nią wpadłem.
Dzieliło nas dosłownie centymetr powietrza. Spojrzeliśmy ku górze, bo wcześniej każde z nas miało zatrzymany wzrok na butach.
Ujrzałem jej piękne oczy w których odrazu się zakochałem...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top