Rozdział #12

Mineło dwa tygodnie od spotkania. Ojciec rano spał więc szybko wyszłam z domu. Poszłam do Maksa. Jego stan się pogarsza. Jest coraz słabszy. Gdy weszłam do sali chłopak uśmiechną się do mnie lekko.

-Hej -powiedział prawie szeptem-

-Hej kochanie jak się czujesz?

-Jest coraz gorzej. Powoli tracę nadzieję.

-Nie mów tak. Będzie dobrze.

-Nie. Nic nie będzie dobrze.
Wszystko się wali. Nie mam już siły nawet wstać z łóżka.

-Nie poddawaj się.

-Nie mam siły.

-Kochanie walcz. Jestem przy tobie zrób to dla mnie.

-Kocham Cię i tylko dzięki tobie jestem jeszcze na tym świecie.

Chłopak uścianą moją dłoń i powiedział:

-Jesteś dla mnie najważniejsza. Pamiętaj o tym księżniczko.

-Ty dla mnie też i dobrze o tym wiesz.

-Co tam u Ciebie?

-Nic się nie zmieniło. Ojciec ciągle piję i ma mnie gdzieś. Ale poza tym jest wszystko dobrze.

-A rodzina? Odezwała się?

-Po śmierci mamy straciłam bliskich. Nikt nie utrzymuję z nami kontaktu.

Po długiej rozmowie postanowiłam, że pójdę do domu.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top