2. Próba

- Jak ty mogłeś tak głęboko spać ze świadomością, że jeszcze żyjesz?

Chłopak spojrzał na mnie po zadaniu jakże super pytania, jak na nadzwyczajne zjawisko, które nie ma sensu w swojej egzystencji. Czytaj - ze współczuciem.

- No co?

- Och, nic. Absolutnie. - odparł, biorąc mój i swój talerz po śniadaniu.

- Nie moja wina, że przez pół godziny razem z budzikiem drącym ryja na cały dom próbowaliśmy cię obudzić!

Odłożył naczynia do zlewu i odwrócił głowę, aby na mnie spojrzeć. Ja za to wbijałam w niego swój wzrok, jakbym strzałami chciała mu przebić głowę. I tak trwaliśmy przez paręnaście sekund, dopóki on nie prychnął, wychodząc z kuchni.

Śmieć.

- Tak w ogóle, młody modelarzu... - zatrzymał się w przejściu. - Za dziesięć minut wychodzimy.

Przewróciłam oczami, wstając z krzesła i go wymijając. Musiałam zebrać potrzebne rzeczy. Coś do szkicu, spinkę do włosów... I inne bzdety. Zwykle pakuję się dzień przed, aby mieć spokój w głowie, ale wczorajszy wieczór mi zablokował tę myśl.

Przed wyjściem oczywiście poprawiłam makijaż i uczesałam włosy. Już wystarczy, że wczoraj widzieli mnie wszyscy w fatalnym stanie, w nieułożowych włosach, z niedokładnym makijażem i nieodpowiednich ciuchach.

Zabić się tylko.

- Idziesz? - usłyszałam spoza łazienki.

Wyszłam prędko do przedpokoju, nie spoglądając nawet na mojego ex.

- Idę. - odpowiedziałam, biorąc swój mały plecaczek.

No i wyszliśmy.

~*~

- To teraz masz zdjęcia - powiedział mi nijaki Chris, lider zespołu, któremu pomagam. - To jest miejsce, gdzie będziemy głównie nagrywali.

- Taka dziura w ziemi, tak? - dopytałam.

- Tak, dokładnie. I najpierw będziemy tam nagrywać, jak nic nie będzie. Dalej będzie twoja kolej, aby zaprojektować wnętrze, ewentualnie specjalnie jakieś dodatki. Typu nie wiem... Widzisz taką kanapę lub lampę to daj mi lub Changbinowi szkice.

- Ty jesteś Chris, a Changbin to ty. - spojrzałam na czarnowłosego chłopaka. - Dobrze kalkuluję?

- Tak, jestem Changbin. - Chris zaśmiał się pod nosem.

To nie było śmieszne, ja serio ludzi nie znam...

- Umiesz tylko po angielsku, prawda? - dopytał się lider zespołu.

- Em... Tak, ewentualnie francuski. - odpowiedziałam na pytanie, przyglądając się zdjęciom leżącym na biurku.

- No to... Tylko ja i Changbin ogarniamy ten język. No ewentualnie Felix, ale najlepiej będzie, jeżeli będziesz się z nami kontaktowała, okej?

- Jasne. - odparłam z lekkim uśmiechem, podnosząc wzrok.

- Świetnie. - klasnął w dłonie z dziecinnym uśmiechem.

- I w sumie, wracając do głównego tematu, czyli uzupełnienia tej "dziury" to mógłbyś mi opowiedzieć o czym będzie ta piosenka?

- No tak, wybacz. - zaśmiał się Chris, jakby się zestresował.

- Nic nie szkodzi, każdemu może się zdarzyć coś takiego - powiedziałam z lekkim uśmiechem. - Po prostu w ten sposób lepiej mi będzie cokolwiek wymyślić. Przecież mogę tam wsadzić wielką myszkę Miki, a się okaże, że to strasznie smutna piosenka lub coś w tym stylu i będzie klops.

- Klops. - brunet zaśmiał się wyraźnie rozbawiony moim stwierdzeniem.

Spojrzeliśmy na siebie z Changbinem i sami się zaśmialiśmy z młodego lidera. I w sumie minęło parę minut, kiedy naszą głupawkę przerwał Chris.

- Przez to wszystko jestem głodny, wiecie? Może zamówię jakieś klopsiki w dobrym sosie?

Zaśmiałam się głośno, a on spojrzał na mnie zagadkowo. Changbin cicho chichocze pod nosem.

- Coś powiedziałem nie tak? - spytał kompletnie zdezorientowany Chris.

- Tak szczerze to nic, zamawiaj. Ja pójdę do reszty na chwilę. Chcesz iść ze mną? - czarnowłosy Koreańczyk skierował to pytanie mnie, więc przeniosłam na niego wzrok.

- To może wy będziecie wszyscy w stanie opowiedzieć mi o piosence.

- Ej! - odezwał się wzburzony lider.

Aktualnie tak bardzo wyglądał na twarzy dziecinnie, że najpierw ja zaczęłam od nowa się śmiać, a reszta tuż po mnie.

- Dobra, ja zamówię dla wszystkich jedzenie i picie, a wy idźcie do reszty. Poznasz tam wszystkich, Julia i sama ocenisz z kim chcesz pracować oprócz mnie i Changbina.

- A potem będą klopsiki. - zrobiłam w jego kierunku uśmiech zboczeńca.

Zresztą... On spapugował na pożegnanie. Pierwszy wyszedł on, potem ja, a następnie Changbin.

- Tędy. - pokazał mi czarnowłosy kierunek ruchem głowy.

Inaczej mówiąc, poszliśmy w zupełnie innym kierunku niż Chris. Kierując się korytarzem, rozglądałam się i aż zrobiłam się zmęczona na samą myśl, że wczoraj pokonałam cztery piętra biegiem.

- Daleko od nas jest reszta waszego zespołu? - spytałam chłopaka przede mną.

- Nie - machnął ręką, jakby chciał rozwiać moje wszelkie wątpliwości. - To drzwi na końcu korytarza.

- Aaa... To dobrze. Jestem leniem tak trochę i mój współtowarzysz już wystarczająco mnie męczy.

- Mieszkasz z kimś? - dopytać się.

- Ta... Ale nie ważne.p - odparłam i akurat staraliśmy przed drzwiami. - Dotarliśmy?

- Tak - otworzył drzwi i wszedł pierwszy, ja tuż za nim. - Elo dzieci!

I na to usłyszałam krzyki w już nieznajomym mi języku. Po tonie głosu byłam pewna, że to był totalny hejt. A najlepsze jest to, że i tak takie zachowanie świadczy o strasznej niedojrzałości.

Po chwili spojrzenia zaczęły kierować się ku mojej osobie. Trudno się nie zdziwić, jestem tu nową twarzą...

I dziewczyną.

Łatwo będzie mi uwierzyć, jeżeli płeć piękna to tutaj rzadkie zjawisko, pomijając stylistów.

Chyba zaczęli gadać o mnie, bo usłyszałam swoje imię. Ale mogło mi się przesłyszeć albo pomyliłam je z innym słowem.

- Julia nie rozumie, musicie po angielsku! - krzyknął w końcu po angielsku Changbin.

- Aaa... - usłyszeliśmy na to taki kanonik.

Changbin coś jeszcze powiedział do rudego chłopaka po koreańsku i odszedł w kąt, do jakiegoś czarnego plecaka. Strzelam, że jego. Rudowłosy chłopak podszedł do mnie nieśmiale i wyciągnął do mnie dłoń w ramach przywitania.

- Hej, jestem Felix. - powiedział na początek.

- Hej, miło mi cię poznać. Czyli pewnie o tobie wspomniał Chris.

- Chris coś o mnie mówił? - spytał wyraźnie zdziwiony.

- Jedynie to, że będę mogła się tobą dogadać po angielsku. - odpowiedziałam na jego pytanie z uśmiechem.

Pierwsze wrażenie, okej? Nie jestem przecież aniołkiem.

- Aaa, rozumiem. No tak, umiesz tylko po angielsku. - i po francusku! - No to ja i Chris najlepiej mówimy po angielsku, bo jesteśmy tak w ogóle z Australii.

- Serio? - spytałam, podnosząc wysoko brwi, na co on pokiwał głową twierdząco. - Ale super!

- Też tak uważam.

Już miał coś jeszcze powiedzieć, ale ktoś wszedł do pomieszczenia. Aż rozszerzyłam lekko usta.

To ten sam chłopak, co wczoraj mnie zaczepił!

Chłopak sam rozdziawił usta z zaskoczeniem, aczkolwiek nie za bardzo rozumiałam, czemu. Po prostu widział mnie wczoraj na schodach, nic więcej. No chyba, że nie rozumiem aż tak facetów.

~Jisung's prov.~

O cholera...

To przecież ona!

Dobrze wyglądam? Nie śmierdzi mi z paszczy?

... Wariuję chyba przez nią.

- O, cześć bro! - powiedział Felix, budząc mnie trochę z transu.

- Yyy, cześć. - poprawiłem koszulkę.

- Poznałeś już Julię? Bo jakby co, ona tylko po angielsku umie, po koreańsku nie. Dlatego mówię zresztą po angielsku, żeby ona rozumiała, a ty pewnie mniej więcej ogarniasz co mówię, co nie?

-... Tak. - musiałem się zastanowić.

Ona tu tylko stoi, a ja jakiś dziwny jestem...

- Tak w ogóle to ja go spotkałam wczoraj. - wtrąciła się nagle Julia.

Właśnie, ma na imię Julia! Muszę to zapamiętać.

- Och, serio? Jak niby? - spojrzał na mnie.

- Na schodach. - znowu to ona przejęła stery. - Szłam zdenerwowana i krzyczałam pod nosem, a on mnie spytał czy wszystko gra.

Zaśmialiśmy się z rudowłosym. Ja za to poczułem ciepło na policzkach i szybko uciekłem od nich, wgłąb sali.

~Julia's prof. ~

Ośmieszyłam się trochę, ale cicho. Przynajmniej jest zabawnie.

- Czemu tak krzyczałaś? Musiało to wyglądać komicznie! - spytał, kiedy trochę uspokoił swój oddech.

- Bo zgubiłam swojego byłego, z którym mieszkam aktualnie - spojrzał na mnie zdziwiony. - To było na przymus.

- Ja bym z żadną swoją byłą chyba nie zrobił takiego układu. - stwierdził rudzielec.

- Kwestia pieniędzy tak naprawdę, nie przyjaźni - wyjaśniłam. - No chyba, że czegoś nie wiem, ale nie widać po nim żadnych uczuć z poprzedniego związku.

- Ale i tak nie rozumiem... A znajomi lub hotele?

- Znajomych tu nie mam oprócz niego, a hotele to za dużo pieniędzy na moje konto w banku. Od rodziny wyciągać nie będę.

- No tak, rozumiem... Czyli istne piekło.

- Ta... - westchnęłam.

- UWAGA, KLOPSIKI BĘDĄ ZA PÓŁ GODZINY! - wszedł nagle Chan, od razu kierując się do mnie i do Felixa.

- Klopsiki! - klasnęłam w dłonie.

- Tak!

Przybiliśmy sobie piątkę z Chrisem, w ten sposób zresztą zwracając na siebie uwagę wśród innych. I dlatego podszedł do nas jeszcze inny chłopak. Widać było, że jest pewnie jednym z młodszych tutaj. Coś powiedział po koreański, a Chris dość zaangażowany coś wyjaśniał.

- Aaa! Hejka, jestem Jeongin! - nagle się do mnie odezwał i niezgrabnie przedstawił po angielsku.

- Cześć, miło mi poznać. - odpowiedziałam z uśmiechem.

I tak w sumie pokolei mi się wszyscy przedstawiali. Seungmin, Woojin, Hyunjin, Minho no i...

- A tam w kącie siedzi Jisung. - powiedział Chris, pokazując na niego palcem.

- Z nim już się znam z widzenia, zresztą od wczoraj. - powiedziałam, na co lider i Seungmin otworzyli szeroko usta że zdziwienia.

- Serio? - spytał ten młodszy.

- Co wy tacy zdziwieni? - spytał Changbin, który jako jedyny z niewielu rozumie angielski i właśnie do nas podszedł.

- Ona zna już Jisunga od wczoraj! - powiedział podniesionym tonem Chris.

Ile można się tym faktem jarać...

- Dajcie spokój - odezwałam się. - Ja go tylko na schodach spotkałam.

- No to nie przedstawił ci się jeszcze? Tak być nie może! Han, choć że tu!

Na głos swojego lidera, który go zawołał, Jisung podniósł głowę.

- Chodź tu Jisung! - ponaglił go młodszy.

Jisung niechętnie wstał i podszedł do Chrisa. Wyraźnie coś było nie tak...

- Co? - spytał niezbyt chętny do rozmowy brunet.

- Nie przedstawiłeś się Julii, wiesz o tym? - spytał Chris, dość komicznie, przez co ponad połowa z nas się zaśmiała. - Hę? Nie będę cię przedstawiać, sam to zrób.

Chłopak westchnął i podszedł do mnie powolnym krokiem. Nie wiem dlaczego, ale mam wrażenie, że mnie nie polubił. Czy ja się mylę? A może nie powinnam się tam przejmować?

Właśnie... Czemu ja się tym przejmuję?

- Han Jisung.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top